Wywiad z Pawłem Szynalem miłośnikiem biegów długich. Pan Paweł trenując amatorsko przebiegł już 46 maratonów oraz 10 biegów ultra, nie liczą innych biegów ulicznych!
Przyznacie, że liczby są naprawdę imponujące. Dokonania pana Pawła reprezentującego LKS OLYMP BŁONIE budzą szacunek i podziw.
Jest pan amatorem, skąd czerpie pan motywację do biegania. Co pana zainspirowało?
Obecnie nie muszę się już specjalnie motywować do biegania. Jestem maratończykiem. To styl życia, polegający na ciągłym byciu w formie, na prawie codziennych treningach, przygotowaniach do startów, uczestniczenia w zawodach. Mój sezon biegowy trwa cały rok. Oczywiście zimą lekko odpuszczam, ale staram się nie spadać poniżej pewnego poziomu. Bardzo dużo startuję, w roku bywam na 20 – 30 imprezach. To mnie dodatkowo mobilizuje i utrzymuje w odpowiednim rytmie.
Bez biegania czuję się źle, niekomfortowo, czegoś mi brakuje. Tęsknię zaraz za ruchem, zmęczeniem, za wszystkimi chwilami, które mają miejsce na zawodach sportowych. Wychowywałem się na peryferiach Wrocławia. Wolny czas w większości spędzałem na świeżym powietrzu grając w piłkę nożną. Później była fascynacja sportami walki i tak przez judo, tae-kwon-do, boks doszedłem do biegania. Było ono na początku środkiem do wyrobienia wytrzymałości, do zbicia wagi przed zawodami. Z czasem stało się moją główną pasją. Na pierwszy maraton namówił mnie kolega ze studiów. Wybrał on kameralny Maraton Juranda rozgrywany w upalne lato, w Szczytnie. Nie wiedzieliśmy, patrząc z perspektywy czasu, na co się porywamy, bo na debiut można było wybrać duży, bogatszy w zaopatrzenie punktów żywieniowych, rozgrywany w bardziej sprzyjających temperaturach bieg. Ale mimo upału, nieumiejętności rozłożenia sił, przygotowaniu wykonanemu na tzw. czuja, poszło nam super. Pamiętam, że do zawodników biegnących przede mną kibice od około 28 km krzyczeli „szybciej , szybciej” natomiast do mnie „już niedaleko”. Po ukończeniu byłem strasznie zmęczony, bolało mnie wszystko. Nie mogłem normalnie chodzić, a zejście ze schodów to… prawdziwa męka. Ale i tak, to najbardziej odczuwałem olbrzymią dumę – medal za ukończenie był dla mnie czymś najcenniejszym.
Jak tą pasję odbierają najbliżsi?
Moja rodzina, żona i trójka maluchów( 3, 4, 7 lat) jest pozytywnie nastawiona do biegania. Dzieci to, że tata idzie na trening traktują jak coś normalnego, w końcu dla nich zawsze tak było. Pewnym problemem są jednak częste wyjazdy. Latem staram się łączyć zawody z rodzinnymi wycieczkami, jednak zimą, znikam w weekendy, co jest na pewno trudne.
Ile czasu poświęca pan na trening?(tygodniowo)
Trenuję zazwyczaj 5, 6 razy w tygodniu. Średnio trening zajmuje mi od 60 do 90 minut. W weekendy, jeśli nie wyjeżdżam na zawody robię dłuższe biegi ok. 2- 3 godzinne. Te staram się biegać w Puszczy Kampinoskiej. Są tam wspaniałe trasy biegowe, po drodze można spotkać łosie, dziki, sarny oraz mnóstwo ptactwa (np. żurawie). Mój trening polega na bardzo częstych startach, które zazwyczaj rozgrywają się w soboty lub niedziele. Poniedziałek robię wtedy wolny, albo wychodzę na delikatne roztruchtanie. Wtorek też delikatnie i od środy zaczynam mocniej trenować, by w weekend znowu gdzieś pojechać. W skrócie moja metoda w sezonie wiosna- jesień to :” start- lizanie ran- mały trening i start”.
Coś więcej o treningach?
W tygodniu trenuję nocami, jak położę dzieci spać, mam czas dla siebie. W zimie jest to trudne – ale cóż. Natomiast w weekendy wychodzę na treningi skoro świt, gdy wszyscy jeszcze śpią. I tak robię co trzeba( treningowo) i jestem obecny w domu.
Jeśli pan notuje, to kilometraż miesięczny i roczny?
Tygodniowo średnio biegam od 60 -120km. Nie prowadzę zestawień ile przebiegam kilometrów na treningach. Odnotowuję jedynie stary w zawodach. I tak np. w 2010r uczestniczyłem w 25 imprezach biegowych przebiegając łącznie 821km (4 biegi ultra, 6 maratonów, 2 półmaratony, 2 piętnastki i 10 dyszek, 1bieg przełajowy)
Czy przygotowuje się pan jakoś specjalnie do zawodów?
Większość biegów biegam z tzw. marszu. Za dużo startuję, by się specjalnie przygotowywać. Tak naprawdę to starty przygotowują mnie do kolejnych startów. Trochę inaczej traktuję biegi ultra. Do nich staram się mocniej przygotować robiąc podbudowę z długich i bardzo długich wybiegań – od 3 do 5 godzin. Duży kilometraż przed takimi biegami zapewnia pewien komfort na zawodach, w miarę przyzwoite samopoczucie po biegu i szybkie dojście do siebie.
Największy kryzys podczas biegu i jak udało się go przezwyciężyć?
Kryzysów przeżywałem bardzo wiele. Z reguły biegam zbyt ambitnie, mam wygórowane cele, często moje oczekiwania wynikowe znaczenie przewyższają możliwości. Jestem zdania, iż trzeba czasami zaryzykować, zacząć mocno i liczyć, że może się uda się dowieść wynik do końca.
Od początku marzyło mi się złamanie „trójki”. I tak pierwsza połowa trasy to -„ogień” druga- „umieranie”. Dopiero za jedenastym razem uzyskałem czas:
- 2:59:25 – 15 – 5 – NIEMCY- 3 Mitteldeutscher Marathon
Był to też mój pierwszy zagraniczny start. Ciekawostką tego maratonu było zachowanie niemieckich kierowców. Trasa biegu z Lipska do Halle przebiegała przez małe wioski, miasteczka i ruch samochodowy blokowany był w wielu miejscach. Tworzyły się kilkunasto-samochodowe korki. Kierowcy – gasili pojazdy, podchodzili do trasy i bili nam brawo. U nas w kraju chyba niemożliwe – nawet za 50 lat.
Wracając do kryzysów – jeśli złapie zbyt mocny, np.w maratonie na ok. 30 – 33km to praktycznie jest już po wyniku. Upór, zawzięcie, trzymanie się mimo wszystko grupy- nie pomoże. Próbowałem tej metody i „odcięło” mnie tak ,że nie miałem siły podnieść nogi w górę, a co dopiero biec. Uzupełnienie wody i posiłek węglowodanowy nie zdziałają wtedy cudu. Dodadzą sił, ale już nie tyle, by do mety dobiec z wcześniej utrzymywanym tempem. Człowiekowi, wydaje się wówczas, że odzyskał moc, tyle tylko, że czas biegnie o wiele szybciej. Zamiast zakładanego tempa min/km zegarek pokazuje o 30- 40 sek. więcej.
Najtrudniejszy bieg, w którym pan startował?
Uczestniczyłem w wielu trudnych dla mnie biegach. Trudność ta wynikała nie z trudności trasy – bo chyba większość, w Polsce uważa, że im trudniej tym lepiej, ciekawiej, więcej wrażeń, emocji, tylko z nieumiejętnego bądź czasami ryzykanckiego początku biegu. Wówczas, wydawałoby się łatwy, rozgrywany w optymalnych warunkach bieg to walka, ból i katorga.
Wiele razy „umierałem” na maratonie w Toruniu. Toruń ( jak tam byłem) zawsze rozpieszczał temperaturą. Upały sięgały tam 25- 35 stopni. Mocny początek w takiej temperaturze to pewna końcówka z obłędem w oczach. Ale zawsze nieopisana radość z ukończenia biegu.
Czy starty zagraniczne pochłaniają dużo pieniędzy, na ile trzeba być przygotowanym, aby wystartować w jakimś maratonie w Europie?
Uczestniczyłem tylko w dwóch zagranicznych maratonach, także nie mam tu dużego doświadczenia. W 2010r. biegłem we Włoszech w IV LAKE GARDA MARATHON.
Wspaniała, malownicza trasa biegła po północno wschodnim brzegu jeziora, często w tunelach wydrążonych w otaczających skałach. Koszt tej imprezy nie był wysoki- obejmował nocleg -30euro, startowe 30euro i koszt dojazdu – własnym samochodem koszt paliwa do podziału na czterech.
Najlepiej zorganizowany bieg , w którym pan uczestniczył?
Większość biegów w Polsce jest dobrze przygotowana i przeprowadzona. Zarówno te małe kameralne imprezy jak i duże organizowane wielkimi nakładami. Każda z nich ma swój urok i tak:
- w małych – brak kosztownych nagród powoduje, że startują w nich wyłącznie amatorzy, co daje możliwość zajęcia wysokiego miejsca, a czasami nawet wygrania biegu. Spotykają się na nich prawie zawsze ci sami ludzie, czas spędzając, jak na rodzinnym pikniku.
- duże – bogate prawie we wszystko – pakiety startowe, pasta party, izotoniki nie do przepicia, nagrody itp.) – ale miejsca dla amatorów odległe, zawody bardziej anonimowe, czasami przytłaczające atmosferą kolejek po wszystko, zgiełku, tłumu.
Zdarzają się również kompromitujące organizatorów błędy, typu : zgubienie trasy przez pilota prowadzącego, brak wody, czy izotoników na punktach odżywczych, błędnie wykonane listy z wynikami końcowymi itp. Ale ogólnie jest ok.
W większości biegów krajowych, przyjął się zwyczaj losowania nagród wśród wszystkich osób, które ukończą bieg ( w regulaminowym czasie). Jest to miłe i zachęcające dodatkowo do biegania.
Założenia na nadchodzący sezon, gdzie chciałby pan wystartować?
W styczniu rozpocząłem biegi w „ Biegowej Koronie Himalajów”, jest to 14 maratonów rozgrywanych w tym roku, w Katowicach. Jeśli nic mi nie przeszkodzi to chciałbym uczestniczyć we wszystkich biegach. Dodatkowo pobiegnę jeszcze w paru maratonach i kilku biegach ultra.
Największe sportowe marzenie?
Marzy mi się ukończenie Spartathlonu. Bieg rozrywany na trasie z Aten do Sparty 246km. W 2010r. wysłałem zgłoszenie do udziału w tym biegu. Jednak otrzymałem odmowę ze względu na ograniczone możliwości organizatora –limit zawodników określono na 300 a ja zgłosiłem się jako 375. Chciałbym również podkręcić swoją życiówkę w maratonie, która wynosi 02:52:27 i jest nieprzyzwoicie stara bo z 2006r.
Przy tak długim wysiłku na ile ważne jest przygotowanie fizyczne a na ile psychicznie?
Myślę, że wraz z doświadczeniem, rośnie, polepsza się przygotowanie psychiczne zawodnika. Oczywiście ono też jest wytrenowalne. Wiedząc, na co nas stać i co może nas spotkać, łatwiej pokonuje się trudności. Wiadomo również kiedy należy walczyć do końca i zakończyć bieg sukcesem, a kiedy odpuścić, by za chwilę , móc znów wystartować.
Są oczywiście biegi, które chcemy ukończyć wbrew wszystkiemu. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest dobrze, zatracamy się, mamy rany, kontuzje, ale mimo wszystko się biegnie, by ukończyć. Wtedy działa już tylko „głowa”. Czyli im trudniej, dłużej, mocniej, tym udział procentowy przygotowania psychicznego większy a czasami całkowity.
Jeśli bardzo chcemy to „ Ciało zrobi wszystko co wymyśli głowa”
Czy stosuje pan jakąś specjalną dietę lub suplementy?
Nie stosuję specjalnej diety, raz w roku biorę przez miesiąc lub dwa preparaty z glukozaminą i w sezonie z przerwami witaminy.
A oto rekordy życiowe i osiągnięcia pana Pawła:
- 15km – Mińsk Mazowiecki 31.05.2009 – 56:08:0
- Półmaraton – Warszawa 26.03.2006 – 1:19:51
- Maraton – Warszawa 17.09.2006 – 2:52:27
Życzymy dalszych sukcesów na trasach biegowych oraz ciągłego przełamywania własnych barier.