fbpx
Strefa kobiet

Różne oblicza cierpliwości

Kojarzy się ze spokojem, czasem, oczekiwaniem. Nastawiona na realizację, która ma ziścić się w przyszłości. Często określa biegacza – cierpliwość. Ale czy jest tak zawsze?
rozne oblicza cierpliwosci

Kojarzy się ze spokojem, czasem, oczekiwaniem. Nastawiona na realizację, która ma ziścić się w przyszłości. Często określa biegacza – cierpliwość. Ale czy jest tak zawsze?

Istnieje mały zgrzyt w świadomości biegacza, w pokonywaniu kolejnych stopni wytrenowania. To, co da się zauważyć wśród ambitnych amatorów tego sportu, to chęć „na już”, „na teraz”. Gdy rozpoczyna się przygodę z bieganiem, nagle zaczyna nas zasysać. Nie tylko ciało pragnie dostarczania kolejnej dawki ruchu, ale przede wszystkim myśli zaczynają biec, nawet wówczas gdy siedzimy w wygodnym fotelu. Po prostu coś pcha nas do przodu – siła natury. Powoli zaczynamy smakować nowego świata. Zabawa rozpoczyna się od znalezienia puzzli będących elementem biegowej układanki, aby następnie przystąpić do mozolnego składania ich w całość. Powstałych obrazów jest tak wiele, jak wielu jest biegaczy, jednak cechą wspólną i konieczną do osiągnięcia sukcesu jest cierpliwość. Bez niej ciężko o spełnienie i zadowolenie.

W momencie wypicia łyku bakcyla, gdy odnalezione zostały już: dieta, regularność, sen, regeneracja, wzmacnianie, rozciąganie, rozgrzewka, węglowodany i białka, oddech i rytm, a także technika, postawa – chciałoby się pofrunąć i osiągać najlepsze z możliwych wyników. Gdy już ze śmiałością nazywamy siebie biegaczami, czujemy się mądrzy w materii okołobiegowej – chcemy i oczekujemy od siebie więcej. Często zawieszamy poprzeczkę, której nawet zawodowiec nie miałby odwagi dotknąć. Wyśrubowane pragnienia, które nie są poprzedzone szczeblami drabiny mogą prowadzić do frustracji i zniechęcenia. Biegaczu – warto wykazać się cierpliwością!

Doskonale zrozumiałą jest chęć bycia lepszą wersją siebie, tym bardziej, że na początku postępy widać bardzo szybko. Każde danie tworzymy jednak ze składników, które dopiero w kolejności i po odpowiedniej obróbce stworzą całość. Nie można zjeść makaronu, gdy ten nadal tkwi w torebce. Tak samo jest z bieganiem.  Ciało biegacza musi przejść przez kolejne etapy adaptacji. Warto pamiętać, że nawet mistrz miał swój pierwszy raz z tym sportem, a dopiero mozolna praca dała efekt końcowy. Chociaż pojęcie „efekt końcowy” i tu nie jest ostatecznym. Każdy sportowiec pragnie więcej i zawsze myśli – czy mógłbym pobiec lepiej, szybciej? Może i mógłby, ale tego się nie dowie.

Wie natomiast, że na sukces składają się takie cechy jak: mobilizacja, regularność, pracowitość, mądrość, szczerość, zawziętość, nieustępliwość, ale i wytrwałość, pokora, opanowanie. One odpowiednio pomagają w wyjściu na trening, nawet gdy wszystkie zaistniałe okoliczności są na nie: bo pada, jest zimno, wieje, nie ma czasu, chce się spać czy w ogóle się nie chce. Zapewniają systematyczność i ciągłość budowania formy, dają uczucie kontroli nad swoim powziętym planem, uczą świadomości ciała, jego potrzeb, pragnień. Dają odpowiedzi bez zadawania pytań, gdy organizm sam prosi o konkretne składniki pożywienia czy określone elementy treningu. Pomagają w otwarciu oczu na swoje możliwości, bez ich wyolbrzymiania. Uczą asertywności, stawiania jasno określonych zasad, walki o swoją pasję. Dają siłę i moc.

Biegacz, który poważnie traktuje swoją pasję samoistnie nabywa powyższe cechy, które można nieśmiało określić mianem dzielności duszy, a to dlatego, że wymagają one panowania nad sobą. Warto zastanowić się, ile wartości ma sukces osiągnięty pracą zrozumiałą w każdej jej cząstce, a ile ten, który przytrafił się przypadkiem, jednorazowo. Formę buduje się latami, a nadzieją napawa odnalezienie po wielu latach kolejnego, zagubionego elementu układanki.

Wiadomym jest, że warto czekać, ale co w przypadku, gdy zawody zbliżają się wielkim krokiem, a nogi palą w blokach startowych. W momencie przypływu adrenaliny, nastania dnia mającego być spełnieniem sezonowej formy, kiedy czuje się „tu i teraz” niestety wielu biegaczy popełnia podstawowy, kardynalny błąd. Znowu za szybko, za bardzo. Gdzie ich umiejętność praktycznego wykorzystywania posiadanej wiedzy i doświadczenia? Pamiętać należy bowiem, że nie ten kto szybko zaczyna, równie szybko kończy. Umiejętność powściągliwości i samokontrola na początkowych kilometrach, skupienie energii i nie pozwolenie sobie na rywalizację od linii startu – zaprocentuje w drugiej połowie dystansu. Dowiedziono, że tempo nawet kilka sekund na kilometr szybsze niż to planowane, a zgodne z uśrednionym tempem adekwatnym danemu wynikowi na mecie, może zaprzepaścić cały okres przygotowań. Wielcy biegną pół dystansu na hamulcu, aby potem móc pokazać, na co ich stać.

Aby stanąć na mecie i z dumą powiedzieć sobie – „życiówka”, musi zostać spełnionych dodatkowo kilka warunków. Nie tylko forma, ale i sytuacja atmosferyczna od temperatury, przez wiatr, deszcz, wilgotność powietrza, samopoczucie w danym dniu, odpowiednie przygotowanie energetyczne wraz z nawodnieniem, profil trasy i jej nawierzchnia, dobór odpowiedniego ubrania, nastawienie psychiczne, a nawet strefy czasowe odcisną swoją obecność. Cierpliwość w tym momencie jest wartością, która daje świadomość własnych możliwości w zastanych warunkach. Te można szybko zweryfikować i podjąć odpowiednią decyzję  – czy dziś biegnę po laur zwycięstwa czy może potraktuję ten start jako trening przed kolejnymi zawodami. Takie decyzje wymagają dużego uznania dla mądrości biegacza.

Na obecnych Mistrzostwach Świata w Lekkoatletyce w Moskwie, podczas rozgrywającego się maratonu kobiet, idealnym wzorem cierpliwości była Kenijka Edna Kiplagat. Chociaż przez cały czas prowadziła Włoszka Valeria Straneo i przez prawie pełen dystans 42,195km dyktowała warunki biegu, za jej plecami czaiła się taktyka grania czasem i wyczekiwania. Wszystkie oczy skupione zostały na Włoszce, która z kilometra na kilometr odstawiała coraz to bardziej słabnące rywalki. Należy się jej wielki szacunek i uznanie, ponieważ przyglądanie się temu widowisku, w którym zdawało się nie ma złudzeń na ostateczny wynik  – było przyjemnością. Wielu określa Valerię Straneo zwyciężczynią tego wyścigu, za to, jak pięknie trzymała rewelacyjną formę i rozpisała regulamin tego maratonu. Złoty medal zawisł jednak na szyi Edny Kiplagat. Krok w krok trwała za plecami Włoszki i oczekiwała przez ponad dwie godziny na swój moment tryumfu. Na 2km przed metą przyspieszyła. Musiała precyzyjnie określić moment ataku, aby z pełną swobodą jako pierwsza przebiec linię mety. Chociaż Włoszka walczyła do końca i starała się obronić miejsca – wygrał stoicyzm.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Ćwiczyć czy nie ćwiczyć - odsłona druga
Następny wpis
Czy wasze wymówki są na tyle mocne, abyście nie biegali?
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu