Dzwonek domofonu o bardzo nietypowej porze spowodował niemałe zdziwienie i ogromną nadzieję na niespodziewaną wizytę przyjaciół. Bo kto inny mógł przyjechać o późnej porze bez uprzedzenia – policję, pogotowie i straż pożarną wykluczam z założenia. Niestety, to tylko kurier…
Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem pudełko z butami. Butami na które długo czekałem i szczerze mówiąc straciłem już nadzieję, że w ogóle dotrą.
Może wyczuły, że nie przepadam za Reebokami, no bo i dlaczego miałbym przepadać, skoro żadne jeszcze nie zyskały mojej sympatii, o uznaniu nie wspominając. Nie można jednak pozwolić uprzedzeniom rządzić Twoim życiem, więc podziękowałem kurierowi, zamknąłem drzwi i zaniosłem pudełko do salonu. Tam otworzyłem pudełko i moim oczom ukazał się jeden z tych kolorów, które nie są w moim ulubionym zestawie. Zestaw kolorów oczojebnych, to nie jest moja bajka. Mając jednak świadomość, że teraz taka moda i że darowanym butom na kolory nie patrzy się, szybko powędrowały na moje stopy. I tu dopiero zaczyna się moja opowieść…
Reebok RealFlex Transition 2.0 to kontynuacja modelu o tej samej nazwie tylko pozbawionego numeracji. Tak więc 2.0 oznacza kolejny model tego samego buta. Trudno mi powiedzieć coś o zmianach i poprawkach w porównaniu do poprzedniego modelu, gdyż nie miałem go w ręku. Nowa wersja jest jednak na tyle interesująca, że warto przyjrzeć się jej z większą uwagą.
Szerokość butów to dla wielu biegaczy bardzo ważne kryterium. Co więcej, szerokość buta w moim przypadku to nie tylko kwestia mniejszego lub większego komfortu, ale być albo nie być. Dla butów, rzecz jasna. Mam stopę bardzo szeroką i wąskich butów, w tym Reeboków, nie toleruję. Z testowanym modelem jest jednak nieco inaczej, choć o mały włos nie przekonałbym się. Po założeniu i całkowitym usunięciu sznurówek już wiedziałem, że są za wąskie. Założyłem więc sznurówki bardzo delikatnie zaciskając, zrobiłem kilka kroków, zdjąłem buty i postanowiłem wrócić do nich, gdy stopa będzie wypoczęta. Kolejna próba dzień później i to samo, choć tym razem założyłem tylko buty i siedziałem w nich. Efekt ten sam. Buty w kąt. Następnego dnia przed porannym biegiem spojrzałem na nie, zrobiło mi się żal i postanowiłem dać im ostatnią szansę. Powiedziałem sobie, że skoro mam coś napisać na ich temat, to wypada choć raz przebiec się w nich. I wtedy nastąpiło niesamowite odkrycie. To, że buty są wąskie, a moja stopa jest szeroka przestaje być odczuwalne w czasie biegu! Niemożliwe? A jednak! Brzmi to absurdalnie, ale daję słowo, że w trakcie biegania w nich przestałem odczuwać jakikolwiek dyskomfort. Co więcej, po kilku minutach zatrzymałem się i nieco poprawiłem wiązanie. Choć minęło już kilka tygodni, efekt nie mija. Czary-mary.
Buty są bardzo wygodne, powiedziałbym nawet, że jak na buty o minimalistycznym charakterze nawet zbyt wygodne. A zapiętek jest jednym z najlepszych na rynku, o ile nie najlepszy. Żadnych otarć zarówno w skarpetce startowej, czy tradycyjnej sportowej, a także „na bosaka”. Napisałem, że zbyt wygodne, ponieważ ich bardzo elastyczna podeszwa jest bardzo miękka i miałem początkowo wrażenie, że będzie przeszkadzać w bieganiu. Okazało się, że nie przeszkadza. No może jedynie fakt, że wszelkiej maści kamyczki i drobne patyczki uwielbiają chować się w podeszwie. Wystarczy rzut oka na jej zdjęcie i już wiadomo, o co chodzi.
O ile w trakcie biegania nie odczuwa się wspomnianej miękkości podeszwy, o tyle w przypadku chodzenia trzeba przyzwyczaić się do tego dziwnego uczucia lub chodzić w innych butach. Język trzeba sobie ułożyć, ale potem zapomina się, że w ogóle istnieje. Buty są bardzo lekkie i bardzo elastyczne, co zrozumiałe biorąc pod uwagę ich minimalistyczny charakter – zamysł producenta. W konsekwencji, w trakcie biegu zapominałem o tym, że w ogóle mam buty na nogach. Co ciekawe, bez znaczenia była nawierzchnia po której poruszałem się. Asfalt, chodnik, czy ścieżka krajobrazowa po prawej stronie Wisły (mieszkam w Warszawie) – na każdej nawierzchni buty spisywały się na tyle dobrze, że w ogóle nie zajmowały mojej uwagi. I jeszcze jedno. Podeszwa, o której wspomniałem jako o siedlisku kamyków, jest wyprofilowana w ten sposób, że będzie pomagać wszystkim „piętolądowaczom” zmienić technikę na bieganie na śródstopiu. Pożyczyłem buty koleżance, która twierdziła, że nie potrafi inaczej – „Nie na pięcie? To jak?”. W trakcie treningu, po ok. pół godziny biegania powiedziała, że w tych butach nie da się lądować na pięcie… Mam dokładnie takie same odczucia. Co więcej, mam wrażenie, że RealFlexy zachęcają do szybszego biegania, co idzie w parze z bieganiem na śródstopiu.
Buty Reebok RealFlex Transition 2.0 to bardzo ciekawa propozycja dla osób, które szukają nowych butów i chciałyby rozpocząć swoją przygodą z obuwiem minimalistycznym. Jest to oferta skierowana głównie do osób ze stopami o normalnej szerokości lub stopami wąskimi oraz naturalnym charakterze stawiania stopy. Pronatorzy i supinatorzy, mogą delikatnie odczuwać ich neutralny charakter. Wykonanie, jakość i design na pewno wielu biegaczom przypadną do gustu.
P.S. W większości testów i recenzji można przeczytać o przewiewności butów ich wspaniałemu oddychaniu, itd. Przepraszam czytających ten artykuł, ale nie potrafię tego ocenić. Co najwyżej, mogę napisać, że w testowanych butach noga poci mi się tak samo, jak w innych…