Spis treści
Bieganie jest naturalnym stanem, aktywnością towarzyszącą człowiekowi od początku jego dziejów, do której jesteśmy genetycznie przygotowani. Do biegania które uczy obserwować własne ciało i pomaga zrozumieć co mu służy a co szkodzi, namawia Małgorzata Majewska w książce „Przepis na bieganie”.
Czy bieganie może zmienić życie?
Małgorzata Majewska – autorka książki „Przepis na bieganie” – zaczyna niesamowitym pytaniem, które mogłoby zastąpić opasłe tomy motywujące do aktywności. Czy kiedykolwiek zdarzyło Wam się żałować, że poszliście na trening już po tym gdy się zakończył? Pomimo wielu trudów jakie przyniósł, nawet gdy padało lub sypał śnieg, zmarzliście strasznie lub pot lał się strumieniami, przypomnijcie sobie ten moment gdy rozsiedliście się wygodnie w fotelu. U mnie przez długi czas „banan” nie znika z twarzy, chce mi się śpiewać, jestem naprawdę szczęśliwy. Też tak macie?
Dla wielu ludzi bieganie kojarzy się z nudą. Autorka tez przebyła tę drogę, uważała, że to nie dla niej, że jest odstręczające. Kojarzyło jej się to z katorgą obozów treningowych. Dopiero gdy zrozumiała, że bieganie pomoże jej uporać się z problemami, zmieniło się wszystko. Bo bieganie pomaga lepiej zarządzać swoim życiem
Charles Duhigg w książce „Siła nawyku”, napisał:
Kiedy ludzie zaczynają regularnie ćwiczyć, zaczynają zmieniać inne niepowiązane z tym wzorce w swoim życiu, często nie mając tego świadomości. Zaczynają się zdrowo odżywiać i stają się wydajniejsi w pracy. Mniej palą i wykazują więcej cierpliwości w relacjach ze współpracownikami.
Zastanówcie się – sama potrzeba 4 treningów tygodniowo choćby po godzinie powoduje, że musicie zaplanować sobie cały dzień i dobrze go uporządkować. A poza tym – czy zdarzyło Wam się kiedyś być wściekłym tuż po treningu? Czy ktoś po 2 godzinnej przebieżce wyprowadził Was z równowagi? Jeśli nawet się to zdarza, to zapewne znacznie rzadziej niż kiedyś. W ogniu wysiłku razem z kaloriami palą się żale, frustracje i różne inne problemy. Do takiego biegania właśnie, pomagającego w życiu i dającego przyjemność, zachęca autorka.
Bieganie kluczem do poznania własnego organizmu
W dzisiejszym pędzącym świecie trudno o czas dla siebie, gdy nikt nie dzwoni, nic nas nie atakuje, żadne reklamy nie kłują w oczy. Nagradzamy się nową sukienką, szpilkami, czymś słodkim. A pomyślcie o godzinie, podczas której nikt nie przeszkadza, kiedy czujecie się rozluźnieni, oddychacie swobodnie, świeci słońce i jest zielono. Brzmi jak bajka, jak początek wakacji, a możecie taką przyjemność zapewnić sobie zaczynając biegać. Z czasem, wraz ze zmianą pór roku zaczniecie się troszczyć o swój organizm, odpowiednio się ubierać, bo każdy stan chorobowy pozbawi Was tych kilku godzin przyjemności. Bieganie uczy troszczenia się o siebie. Wsłuchiwania się w potrzeby organizmu.
Bieganie sposobem na zmianę diety
Długodystansowe bieganie bardzo szybko weryfikuje dietę. Jesteśmy w stanie biegać czy uprawiać inny sport bez specjalnego przygotowania dietetycznego do godziny. Później, musimy zacząć uzupełniać „paliwo”, bo po prostu zaczniemy opadać z sił. Więc naturalne jest, że po trudnym powrocie do domu zaczniemy zastanawiać się co by tu zmienić by było lepiej.
Sport, a w szczególności ten długodystansowy, nie toleruje zaniedbań i szybko uczy wyciągać wnioski – tylko raz w życiu można pójść na trening tuż po jedzeniu. Z każdym kolejnym będziecie już je planować. Z czasem zrozumiecie, że ciężkie posiłki nie sprzyjają swobodnemu bieganiu, więc zaczniecie zmieniać też dietę.
By zrozumieć jak działa nasz organizm i jaką rolę ma to co jemy nie trzeba od razu studiować podręczników uniwersyteckich. Przecież by obsługiwać pralkę nie musimy wiedzieć jak działa. Podstawą diety biegacza jest umiejętność rozróżniania węglowodanów, białek i tłuszczy, zrozumienie ich roli i właściwe wkomponowanie w posiłki. Autorka w zrozumiały i bardzo przystępny sposób przeprowadza czytelnika przez arkana dietetycznej wiedzy i wyjaśnia wszystkie niezbędne zagadnienia dla zbudowania prawidłowych zbilansowanych posiłków.
Co by tu zjeść?
Ale samo posiadanie wiedzy dietetycznej nie spowoduje, że nasz stół stanie się wypełniony zdrowym jedzeniem. Ileż to razy zdarzyło mi się stanąć przed otwarta lodówką z pytaniem – co by tu zjeść? I tutaj rola książki „Przepis na bieganie” i pomocna dłoń autorki są nie do przecenienia. Bo teoria idzie w parze z praktyką. Oprócz tego, że autorka dzieli posiłki i wyjaśnia w jakich godzinach je zjadać, dodatkowo daje nam gotowe przepisy i to w ilościach pozwalających na różnorodność godną 5-cio gwiazdkowych hoteli.
Szczególnie rano, w pośpiechu do pracy, trudno o coś zdrowego, pysznego i zrobionego na szybko. Ale wystarczy jedno zerknięcie do książki by rozpocząć dzień kaszą na słodko, domowej roboty granolą czy musem owocowym. A może wolicie jaglankę z orzechami włoskimi i mascarpone czy pęczak z bananami i śliwkami .
Nawet Ci którzy nie wyobrażają sobie poranka bez pieczywa będą zadowoleni – co powiecie na bułeczki orkiszowe, chleb ziemniaczany z amarantusem i czarnuszką a do tego twarożek na słodko lub pasztet z fasoli. Mniamuśnie. I tak wytyczoną jasno ścieżką docieracie do drugiego śniadania z gotowymi rozwiązaniami typu Chutney gruszkowo – ananasowy .
A co na obiad?
Krzysztof Skiba lider zespołu Big Cyc mawiał, że obiad to najpiękniejsze słowo świata. Rzeczywiście, kto z nas nie lubi pysznego, ciepłego posiłku, kto z uśmiechem nie wspomina maminych obiadków? Autorka wychodzi z założenia że odchudzanie się, nie ma być koszmarem, ciągłą walką z głodem, zaciskaniem zębów i pasa. Podoba Wam się takie podejście? Szczupła sylwetka ma być efektem zmiany stylu życia i zmian w kuchni. Proces musi być rozłożony na lata. Bo jeżeli pokochamy naszą nową pasję, nie wrócimy do dawnych nawyków i nie zagrozi nam efekt jojo.
Posiłki maja być smaczne i powodować, że czujemy się najedzeni. Z niskim indeksem glikemicznym i dużą ilością błonnika. Ale czy nie brzmi wspaniale chociażby Curry z ryby z kokosem i masalą, risotto z kaszy pęczak z indykiem czy pierś z kurczaka w sosie bananowym? Mógłbym tego słuchać godzinami. Na razie zdążyłem wypróbować przepis na kaczkę rozpływająca się w ustach, było wprost bajecznie, a moja dziewczyna zaczęła dzwonić do koleżanek, że umiem gotować.
Przepisów na kolejne posiłki jest mnóstwo – kolacje, napoje izotoniczne nawet batony energetyczne, można uszczęśliwić kulinarnie rodzinę i znajomych.
Bieganie dla przyjemności
Nastawienie do biegania autorki jest wspaniałe i nie ukrywam bardzo mi bliskie. Dla niej to przede wszystkim przyjemność. Nie zależy jej na pobijaniu życiówek tylko na bieganiu w zgodzie z własnym organizmem, na dogadywaniu się z nim, na ścisłym porozumieniu które zapewnia synergię i wychodzi na zdrowie. Nie motywują jej liczby, urywanie kolejnych sekund – zależy jej na tym by 4 razy w tygodniu wyjść na trening i potem czuć się jak Młody Bóg, by umieć walczyć ze zniechęceniem.
Zresztą wyraziła to cudownie pisząc:
Biegam, bo z każdym pokonanym kilometrem więcej wiem o sobie, uczę się negocjować z własnym ciałem i zarządzać lepiej nie tylko swoimi nogami ale i całym życiem … nie jest ważne, jakie skarpety kompresyjne nosisz i na ile czujny masz GPS w zegarku. Liczysz się ty i Twój bieg. Liczę się ja i mój bieg.
Książka, po którą powinien sięgnąć każdy pasjonat biegania, dla którego przyjemność w biegu staje się najcenniejszym przeżyciem, którego dzięki pasji może doświadczyć. Książka, którą warto przeczytać.
Warto mieć.
I warto się nią podzielić.