Spis treści
Kilka tygodni temu ogłosiliśmy na naszym portalu konkurs „ Podziel się z nami swoją biegową przemianą”. Wspólnie z firmą Brubeck – fundatorem nagród, poprosiliśmy was o przesłanie do redakcji kilku słów o sobie, waszych zmaganiach z wagą i oczywiście o zdjęć dokumentujących waszą metamorfozę.
Trzeba przyznać, że chyba nie do końca wiedzieliśmy, na co się piszemy, decydując się na taki konkurs. Nasza skrzynka była przez kilka dni regularnie zapełniana waszymi zgłoszeniami. Wpłynęło ok. 200 zgłoszeń, historii waszych przemian. Dla was wszystkich mamy ogromny podziw. Ktoś, kto chudnie 30kg, nie ma słabego charakteru i takim osobnikom szacunek się należy jak.. No po prostu się należy.
Kilka dni trwało, zanim wybraliśmy 6 osób, które zachwyciły nas swoim nowym wyglądem. I żeby uciąć wszelkie złośliwe komentarze: nie jesteśmy za gloryfikowaniem wyżyłowanych i chudych sylwetek. Popieramy i chwalimy przemiany, które wynikają z dbałości o swoje zdrowie. Często i gęsto spadek wagi był podyktowany wręcz tzw. „ostatnim dzwonkiem” – schudniesz albo zostaniesz inwalidą.
Mamy niesamowitą przyjemność przedstawić wam sylwetki 3 kobiet i 3 mężczyzn, którzy dzięki wysiłkowi fizycznemu i wprowadzeniu właściwych nawyków żywieniowych mogą dziś o sobie powiedzieć: Brawo Ja!
Małgorzata Adach
Biegam codziennie, od 17.04.2015 – teraz minus 27 kg, jeszcze kilka kg zostało do utraty. W kwietniu wróciłam z II stopnia kursu fotograficznego (ostatnie spotkanie i zaliczenie) i przeszła mi przez głowę myśl: co ja teraz będę robić …. zacznę biegać (mam niedoczynność tarczycy). Założyłam stary dres i rozklejone buty adidasy (kilka lat czekały w szafie, aż klej puścił). Na początku była to walka o przetrwanie – nie bieg. Ja, która całe życie miałam załatwiane L-4 z w-fu, teraz biegam codziennie, ćwiczę codziennie z Mel B 4 partie ciała, a od jutra wprowadzam orbitrek. Nie potrafię zakończyć dnia bez biegania. Systematycznie kompletuję strój do biegania na każdą porę roku, chociaż z sentymentem wspominam te nieszczęsne adidasy (w sumie rozklejone wytrzymały 2-3 tyg. biegania, aż kupiłam coś nowego i lepszego). Jestem na początku drogi “z bieganiem”, jeszcze wiele km przed mną. Pierwszy km biegu to rozruch – zastanawiam się, po jaką cholerę ja to robię, następne km już są łatwiejsze. Dążę do ćwierć, pół, maratonu i ultra ….
Natalia Kielak
Oto moja wielka przemiana. Wszystko zaczęło się w ubiegłym roku w czerwcu. Najpierw był fitness, jednak nie widziałam efektu, od listopada zaczęło się bieganie. Wszystko przez medal na Bieg Niepodległości w Warszawie, tak mi się spodobał, że postawiłam wszystko na jedna kartę i pobiegłam. Jak na osobę z nadwagą i nigdy nie biegającą, ukończyłam z czasem 1:16:32. W bieganiu się zakochałam i treningi kilka razy w tygodniu weszły na stałe do mojego kalendarza. Po roku od rozpoczęcia biegania zgubiłam 42 kg (z 95 kg na 53 kg), a czas na 10 km z wspomnianych 1:16:32 zamieniłam na około 53 minuty. Przemiana nastapiła nie tylko z zewnątrz, bieganie zmieniło tez moje nastawienie na otaczające problemy, jest więcej uśmiechu i radości.
Agnieszka Pieluszyńska
Moja historia rozpoczęła się jak wiele innych. Zbyt duża waga – 107 kg, problemy z kregosłupem, mało energii i zupełny brak czasu na cokolwiek poza pracą i domem… Pewnego dnia koleżanka zaproponowała mi, żeby towarzyszyć jej podczas treningu na stadionie. Poszłam i przebiegłam wtedy pierwsze 400m, po których myślałam, że umrę, ale po złapaniu oddechu przemaszerowałam kolejne 9 kółek. Po powrocie do domu, mimo ogromnego zmeczenia już planowałam kolejne wyjście na stadion i kolejny cel: przebiec w trakcie treningu 2 okrążenia. W listopadzie tego roku minie 2 lata pd tego pierwszego dnia, Nie poddałam się, mimo wielu przeszkód, czasem to była pogoda, brak czasu, choroba, czasem ciemności egipskie, a czasem zwykłe lenistwo czy zmęczenie. Teraz trenuję regularnie, obecnie 5 razy w tygodniu. Wspólnie z grupą dziewczyn w programie ” I ty mozesz zostać maratończykiem”, przygotowuję się do maratonu we Wrocławiu. Mam za sobą już kilka startów na 10 km i kilka półmaratonów. Ostatni półmaraton we Wrocławiu przebiegłam z czasem 1:52. Moje życie zmieniło sie diametralnie – z otyłej dziewczyny, która ledwie sie ruszała, stałam się pełną życia, aktywną osobą. Bieganie uwielbiam. Mój sukces motywuje teraz innych, można powiedzieć, że “zaraziłam” bieganiem wielu znajomych. Nauczyłam sie doceniać wiele rzeczy, min. zdrowie, czas, przyrodę. Co wiecej? Jestem po prostu szczęśliwa.
Grzegorz Rejman
Biegam od 5 miesięcy, teraz już regularnie, bo zmieniałem swoje całe życie. 14 miesięcy temu ważyłem 125,5 kg a teraz 76 kg. Ludzie mnie nie poznają, widzę jak zmienia się moja kondycja, całe ciało i samopoczucie.
Dawid Bernad
Moja przygoda ze sportem zaczęła się we wrześniu 2013 roku, miałem wtedy 19 lat i wagę 144kg. Zacząłem od biegania i pływania, mimo obawy o stawy, dołożyłem do tego siłownię i po roku było już tych kilogramów o 50 mniej, czyli 93. Przez następny rok budowalem masę mięśniową, dalej nie przestając biegać. Na dzień dzisiejszy ważę 100kg, jestem w życiowej formie i nie zamierzam się zatrzymać nawet na chwilę. Załączam swoje zdjęcia: jeżeli chodzi o zdjęcia sylwetki to jest między nimi rok różnicy w skrajnych punktach wagi, z kolei drugie zdjęcie dzieli 2 lata i jest to mój obecny wygląd.
Tomasz Jonietz
Kiepski ze mnie “pisarz”, więc może niech zdjęcia mówią za mnie, choć spróbuję coś napisać. Od kiedy pamiętam, zawsze byłem “przy kości” i jakoś za bardzo mi to nie przeszkadzało, wydawało mi się, że tak już mam. Fanem sportu jakoś nie byłem, choć jeździłem na rowerze, no i chodziłem piechotą, wydawałć by się mogło dosyć sporo (lubiłem spacery), to jednak jedzonko smakowało, a gdy zasiadło się przed TV, to już ciężko było się podnieść. W załączeniu zdjęcie z Camino de Santiago w zeszłym roku – waga 146 kg. Do Santiago de Compostela wybrałem się na pielgrzymkę, jednak z tyłu głowy cały czas była myśl, że może troszkę kilogramów uda się zrzucić. Pomimo ponad 300 km piechotą waga za bardzo się nie zmieniła. Pod koniec roku 2014 postanowiłem jednak coś zrobić. Od grudnia wyeliminowałem z diety słodycze, które bardzo często podjadałem i zacząłem zwracać większą uwagę na to, co jem, a ponadto kupiłem sobie łyżwy i karnet na lodowisko. Zacząłem regularnie spacerować ( raczej maszerować, bo tempo mam raczej marszowe niż spacerowe) oraz jeździć na łyżwach. Spacery robiłem z każdym tygodniem coraz dłuższe. Po zimie łyżwy zamieniłem na łyżworolki i rower, nadal spacerując. Zdjęcie z maja 2015 – tak wyglądałem na wycieczce w góry w maju tego roku ( koszulka ta sama co w Hiszpanii jednak leży dużo lepiej). Kondycja też całkiem inna, bo kiedyś zawsze zamykałem pochód, a tu okazało się, że szczupli koledzy zostają lekko z tyłu (co dodatkowo mnie motywowało). Ostatnie zdjęcie zrobione dzisiaj. Od 10 tygodni realizuję znaleziony na Waszej stronie plan “Od zera do 60 minut ciągłego biegu”, ponadto pływam, jeżdżę na rowerze, łyżworolkach, spaceruję i wędruję po górach. Poprawiło mi się samopoczucie, stresy zostają za mną na leśnych ścieżkach, po których biegam i spaceruję. Jestem lżejszy o ponad 40 kg, regularna aktywność fizyczna przynosi mi wiele frajdy, choć czasami jest nie lekko. Okazało się, że regularna aktywność fizyczna i większe baczenie na to, co warto zjeść, a z czym lepiej dać sobie spokój, pozwalają na utratę wagi i poprawę wyglądu, co wcześniej wydawało mi się niemożliwe. Wiem, że droga jeszcze przede mną długa, ale teraz też już wiem, że nie można się poddawać i trzeba być konsekwentnym w swoich postanowieniach. Dzięki lekko zmodyfikowanemu programowi marszobiegowemu z waszej strony, po 10 tygodniach biegania po 4 razy w tygodniu, wczoraj w 45 minut przebiegłem 7,77km, choć początki nie były łatwe i myślę, żeby wziąć udział (na 100% wezmę udział) w organizowanym w mojej wiosce w październiku biegu na 5km.
6 silnych osób, motywowanych z innych przyczyn i na różne sposoby. Łącznie zrzucili 243 kg, to prawie ćwierć tony. Przyznam ze wstydem, że powinnam pozbyć się 5 kg i jakoś mi tak opornie idzie, waga ani drgnie. Cóż moge powiedzieć? Brawo Oni!