Spis treści
- Przeznaczenie
- Lekkość i bezpieczeństwo
- Dynamika, sprężystość i lekkość w każdym stawianym kroku
- Elastyczna cholewka, amortyzacja i wygoda
- W poszukiwaniu minusów
- Miejscy biegacze docenią jego wartość
- Nie tylko do biegania
- Kto szczególnie powinien rozważyć zakup New Balance Vazee Rush?
- Czym mnie ujęły?
- UWAGA KONKURS!
Trzecią generację Vazee Rush z poprzednikami łączy głównie nazwa. Szereg zmian sprawił, że to całkiem inny but od jego poprzedniego wcielenia. Począwszy od przebudowanej, mniej obfitej, lżejszej i dynamicznej podeszwy, poprzez bezszwową cholewkę, kończąc na nowym przykuwającym spojrzenia eleganckim wzornictwie. To nie jest but jedynie do klepania kilometrów. Zyskał walory pozwalające puścić się za wiatrem po biegowych alejkach. Stał się modelem bardziej wszechstronnym, jednak zawęził też nieco grupę odbiorców, którzy będą w stanie wykorzystać w pełni jego potencjał. Jednak pamiętajmy, że nie ma buta stworzonego dla wszystkich i na każdy rodzaj treningu. Czy jest to model dla Ciebie, dowiesz się z dalszej części tekstu.
Obuwie biegowe New Balance możemy podzielić na dwie grupy: z podeszwą Fresh Foam oraz Vazee. Kultowa miękka i responsywna pianka Fresh Foam, stosowana jest głównie w butach o wysokim stopniu amortyzacji. Jednak nie należy kojarzyć jej jedynie z miękkimi butami treningowymi. Jej cienki plaster zastosowano w bardzo udanej startowej linii Zante. Technologia Vazee, której przedstawicielem jest but poddany testom, to podeszwa mniej elastyczna, o wyższym stopniu twardości, bardziej dynamiczna i lżejsza, stworzona z myślą o butach treningowo-startowych.
Z rodziny Vazee możemy wyróżnić między innymi modele:
- Pace, lżejszy od testowanego, o jeszcze niższej amortyzacji, przeznaczony do intensywnych treningów i startów.
- Prism, but także lekki i dynamiczny, posiadający dodatkową stabilizację nadpronacji.
Ale do rzeczy. W artykule skupimy się na trzeciej generacji modelu marki New Balance Vazee Rush. Spójrzmy na tabelę z podstawowymi informacjami o bucie, jakie udostępnia producent:
Przeznaczenie
New Balance Vazee Rush to propozycja przede wszystkim dla biegaczy o neutralnym sposobie stawiania stopy, nienagannej technice oraz przeciętnej bądź niższej wadze. Także osoby z lekką tendencją do nadpronacji zyskają w nich biegowego kompana. Łączy on w sobie cechy buta treningowego i startowego przeznaczonego na twarde nawierzchnie. Niewysoka amortyzacja dostatecznie chroniąca nasze stawy i duża lekkość w połączeniu z dynamiką odbicia sprawiają, że jest to model o bardzo wszechstronnym zastosowaniu.
Lekkość i bezpieczeństwo
Wysoka jakość materiałów, ciekawy splot cholewki i eleganckie wzornictwo to pierwsze, co rzuca się w oczy po wyjęciu butów z pudełka. Jednak przyjrzyjmy się bardziej istotnym biegowym aspektom.
Mając w pamięci jego poprzednika, można by rzec, że zostały wykonane dość minimalistycznie. Nietrudno dostrzec, że producentom zależało na zbiciu wagi, ale nie kosztem bezpieczeństwa. Zachowano zdrową równowagę pomiędzy tymi aspektami. Wsparcie widzimy jedynie w kluczowych obszarach. To jedna z cech, która różni go od „starszego brata”. Przede wszystkim cholewka z mniejszą ilością niepotrzebnych w mojej ocenie wstawek. Zmodernizowano także ich wzór, co sprawia, że trzecia generacja zyskała także wizualnie. Już na pierwszy rzut oka widać, że zastosowana konstrukcja została bardzo dobrze przemyślana. Zmniejsza zapotrzebowanie na dodatkowe szwy i wstawki, co przekłada się na wygodę. Dla mnie to duży plus. Dobrze, ale nie przesadnie, zabudowana jest tylna część chroniąca piętę oraz achillesy. Oba boki zostały wyposażone w charakterystyczną, subtelną, ale dobrze widoczną zwłaszcza po zmroku N-kę – symbol producenta. Otwory wentylacyjne na bokach, a także na górnej części cholewki, zostały ciekawie wkomponowane w zastosowany wzór. Tym, co zwraca uwagę, jest dopracowany każdy najdrobniejszy detal, jak choćby wzmocnienia zastosowane na czubku buta oraz na długości oczek na sznurówki idealnie wkomponowane w całość. Szwy są jedynie tam, gdzie ich obecność jest niezbędna, są nieodczuwalne i dobrze zamaskowane.
Pierwsze wrażenia po założeniu NB FuelCore są bardzo pozytywne. Pięta osadzona i trzymana jest w bucie bardzo dobrze. Wyraźnie oznaczony jest łuk stopy, a komora na palce jest dość obszerna. But bardzo dobrze się trzyma i jest wystarczająco elastyczny. Miękki język sprawia, że spokojnie możemy mocniej docisnąć sznurówki bez obaw o dyskomfort na podbiciu stopy. To dla mnie istotna cecha, gdyż mam dość wysoki łuk podbicia. Ogólnie obuwie New Balance przeznaczone jest dla osób o przeciętnej i szerokiej stopie. Tu jednak owa przestrzeń jest odczuwalnie mniejsza niż choćby w New Balance Fresh Foam 1080 V7, które miałem przyjemność testować i o których możecie poczytać niżej.
Nowe wcielenie kultowego New Balance Fresh Foam 1080 – dynamika z dobrą amortyzacją
Jednak nie jest to dziełem przypadku. But do szybszego biegania powinien mocniej trzymać się stopy. Kolejna ważna odnotowania cecha to niski drop. Pojęcie naturalnego biegania w tym modelu, o czym przekonuje producent, jest może górnolotne, jednak zastosowanie 6-milimetrowego spadku wysokości od pięty ku palcom jest nieco pod prąd panującym (w mojej ocenie dość niezdrowym) trendom. Wysoki drop zaburza naturalny ruch ciała podczas biegu, powoduje nienaturalne przeciążenia poprzez przesunięcie osi ciała do tyłu. Jednak większość producentów butów biegowych poszło przyjętym nurtem podniesienia pięty, z racji tego, że nasze stopy mają zaburzony ten aspekt poprzez obuwie, którego używamy na co dzień. Szczególnie Panie chodzące w szpilkach.
Kolejnym elementem, który szybko przykuwa uwagę, jest niewysoki stopień amortyzacji. Przyjrzyjmy się dokładniej podeszwie. Rdzeń główny stanowi plaster podeszwy środkowej REVlite o jednorodnej strukturze. To spora zmiana względem poprzedniego modelu. Podeszwa została odchudzona i stała się bardziej dynamiczna. Cechuje ją lekkość i sprężystość. Nie jest przesadnie miękka i nie ma się wrażenia zapadania stopy. Nie jest ona rozłożona równomiernie na całej jej długości. Najgrubsza jej warstwa znajduje się na wysokości pięty i stopniowo zmniejsza się jej grubość w kierunku przodostopia. Uzupełniona jest twardymi gumowymi wstawkami odpowiadającymi za przyczepność. Oplatają one piętę w postaci łuków oraz tworzą wzór bieżnika w przedniej części buta o klasycznej konstrukcji. A jak to wygląda w praktyce?
Dynamika, sprężystość i lekkość w każdym stawianym kroku
Prawdziwą frajdę z modelu Vazee Rush miałem na szybszych treningach. But płynnie przetacza stopę, niski drop nie wymusza tąpnięcia piętą i lądowanie jest bardziej naturalne. Co ważne, zważywszy, że but testowałem w warunkach także zimowych, co pozwoliło mi stwierdzić, że dobrze trzyma się zarówno suchej, jak i mokrej nawierzchni. But ściśle przylega do stopy na każdym etapie kroku nawet przy szybkich rytmach. Trudno pisać o przyjemności biegania w tempie 3:20-3:40min/km i to nie z racji obuwia, jednak nie odczuwałem w nich żadnego dyskomfortu. Tu szczególnie doceniłem elastyczną, miękką i rozciągliwą cholewkę wykonaną w jednolitej splecionej struktury, która przesadnie nie marszczy się i nie uciska stopy podczas agresywnego wybicia. Zapiętek natomiast, który przy wstępnych oględzinach wydawał mi się być zbyt sztywny, jednak dzięki wypełniającej go miękkiej gąbce bardzo dobrze trzymał piętę.
Elastyczna cholewka, amortyzacja i wygoda
Przyszedł czas ujarzmić demona prędkości i sprawdzić „N-ki” na klasycznym wybieganiu. Wszak to element stanowiący zdecydowaną większość objętości treningowych. I tu bardzo miłe zaskoczenie. Po intensywnych treningach wydawało mi się, że but będzie rwał do przodu nakłaniając do podwyższenia tempa. Nic bardziej mylnego. But przy tempie 5:00-5:30 min/km dzięki swojej, jak to określił producent – naturalnej konstrukcji, nie ma przesadnie spadku wysokości linii podeszwy pięta-palce. But nie wymusza szybkiego przejścia w kierunku przodostopia i palców, lecz przyjmuje obciążenie bez efektu zapadania się stopy po czym pozwala na płynne wybicie się do kolejnego kroku. But ściśle trzyma się stopy, jednak nie męczy jej. Cholewka dopasowuje się do jej kształtu, lecz nie krępuje, a rozciągliwa struktura pozwala swobodnie oddychać i „pracować” stopie bez wrażenia ucisku, minimalizując prawdopodobieństwo otarć i powstawania „bąbli”. Bezszwowa, elastyczna i rozciągliwa cholewka to duży atut tego modelu.
Jeśli chodzi jednak o spokojne dłuższe wybiegania w New Balance Vazee Rush zawęziłbym grupę biegaczy pod względem wagi. O ile ten model śmiało mogę polecić na wybiegania osobom o orientacyjnej wadze do 80 kg, to biegaczom cięższym, szczególnie rozpoczynającym swoją przygodę z bieganiem, polecam obuwie o większej amortyzacji.
W poszukiwaniu minusów
Usilnie starałem się znaleźć minusy tego modelu i doświadczenie ich kosztowało mnie blisko 2,5-godzinny trening na dystansie 30 kilometrów. Język przymocowany jest do cholewki za pomocą nieco oznaczającego się łączenia, które można znaleźć w komorze dla stopy. Po tak długim wybieganiu dał on się odczuć na podbiciu. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie skończyło się to otarciem, a dyskomfort zniknął po zdjęciu buta. Jednak na nie polecam tego modelu na tak długie wybiegania chyba, że jesteś naprawdę doświadczonym biegaczem.
Miejscy biegacze docenią jego wartość
But testowałem na przeróżnych dostępnych nawierzchniach począwszy od asfaltu, dróg gruntowych, szutrowych przez kostkę brukową, jak również bieżnię tartanową. Buty nie uniknęły także spotkania ze śniegiem i lodem. To pozwoliło mi wyciągnąć kolejne ciekawe wnioski, które nie były dla mnie zaskoczeniem. New Balance Vazee Rush lubi płaskie, stabilne nawierzchnie. Asfalt, tartan, czy ubite drogi gruntowe pozwalają doświadczyć wszystkich jego zalet zarówno na suchej i mokrej nawierzchni. Buty całkiem dobrze radzą sobie na śniegu i pośniegowym błocie. Jednak ścieżki o nieregularnej powierzchni i trailowym charakterze stanowią dla nich wyzwanie i tu sugerowałbym jednak obuwie o wyższym stopniu stabilności. Jednak te szczegółowe testy pozwoliły mi odkryć jeszcze jedną istotną cechę. Nie ukrywam, że nie zamierzałem testować ich w tak hardcorowych warunkach, jednak zalegające błoto w Lesie Kabackim nie miało dla nich litości. Buty po praniu ręcznym w wodzie z mydłem wyglądały, jak wyjęte z pudełka. Podczas testów prałem je trzykrotnie i efekt był za każdym razem ten sam. Co ważne nie straciły także miękkości. Gąbczasta struktura okalająca stopę w newralgicznych miejscach nie utraciła swoich walorów i liczę, że jeszcze długo będą pozwalały cieszyć się wspólnym bieganiem.
Nie tylko do biegania
New Balance Vazee Rush nie mają typowego biegowego wyglądu. Prezentują się dość casualowo i z racji wygody często lądują na moich stopach nie tylko podczas treningów. To zasługa także niskiego dropu dzięki czemu stopa czuje się naturalnie bez zbędnego podwyższenia pięty. Doskonale sprawdzą się na treningach choćby na siłowni. To sprawia, że zaoszczędziłem sporo miejsca w torbie podczas podróży, gdyż o ile mogę sobie na to pozwolić zabieram, swoją pasję ze sobą.
Kto szczególnie powinien rozważyć zakup New Balance Vazee Rush?
Jest to propozycja warta rozważenia szczególnie dla biegaczy, którzy preferują zróżnicowane treningi na równych, głównie asfaltowych nawierzchniach. Osoby o niewysokiej wadze docenią jego wszechstronność i walory zarówno podczas intensywnych, jak i spokojniejszych jednostek. Osobom o wadze 80+ NB Rush posłuży do szybszych i krótszych biegów, a dzięki swojej lekkości obuwie sprawdzi się dla nich także jako model startowy na krótszych dystansach, do półmaratonu włącznie.
Czym mnie ujęły?
To jedne z najbardziej wszechstronnych butów, jakie posiadam. Wpasowały się bardzo dobrze w moje potrzeby i z pewnością nie są to buty na tzw. „jeden raz”. Przemawia do mnie ich szeroka gama zastosowań, lekkość i niski drop, który sprawia, że zabieram je bez obaw na większość treningów czy zajęcia na siłowni. Jednak pamiętajmy, że jesteśmy różnymi biegaczami. Technika biegu, poziom zaawansowania, nasze cechy fizyczne, nawierzchnia po której biegamy sprawiają, że nasze oczekiwania mogą być bardzo zróżnicowane, dlatego obuwie trzeba odpowiednio dopasować do swoich indywidualnych potrzeb.
Ten model można nabyć w rozsądnej cenie nieprzekraczającej 400 zł. Biorąc pod uwagę ceny rynkowe biegowego obuwia, nie jest ona wysoka w stosunku do jego zastosowań.
Fotografie: Piotr Daniszewski photo-masters.pl.
UWAGA KONKURS!
Do wygrania testowane New Balance Vazee Rush. Masz ochotę w nich pobiegać? Weź udział w konkursie!
Co trzeba zrobić?
Napisz nam, które cechy New Balance Vazee Rush są dla Ciebie najistotniejsze i najlepiej wspomogą Cię na treningach? Swoją odpowiedź zamieść w komentarzu pod artykułem albo pod tym postem na Facebooku. Na odpowiedzi czekamy do 01.03.2018, szczęśliwego laureata konkursu powiadomimy 02.03.2018. Powodzenia!