Już po raz trzeci twórca Kinesiotapingu odwiedził Polskę. Sala konferencyjna warszawskiej Legii tym razem zapełniła się studentami fizjoterapii, a obok nich siedzieli kontuzjowani piłkarze stołecznego Mistrza Polski. Miałem to szczęście, że na własne oczy mogłem zobaczyć w akcji wynalazcę tej innowacyjnej metody leczenia i zapobiegania urazom. Postaram się wyjaśnić, co kryje się pod nazwą Kinesiotaping.
Kinesiotaping to, inaczej mówiąc, metoda „plastrowania dynamicznego”, czyli oklejania ciała w miejscach szczególnie narażonych na ból materiałem o dużej elastyczności. Fizjoterapeuta, dr Kenzo Kase, w latach 70. opatentował technologię produkcji, dzięki której powstała taśma Kinesio Tex Gold. Doktor Kase rozpoczynał pracę z plastrami, które nie były elastyczne i ograniczały ruch, co w konsekwencji zmniejszało efektywność rehabilitacji.
Cała tajemnica niezwykłych możliwości tych plastrów nie kryje się jedynie w ich elastyczności. Taśmy te nie krępują ruchów, stworzone są z bawełny i kleju akrylowego, a ich grubość i struktura jest podobna do ludzkiej skóry. Falowana powierzchnia pozwala na przepuszczanie powietrza. Odpowiednie naklejenie plastra Kinesio, poprzez redukcję napięcia na receptory skórne, ma również wpływ na odczuwanie bólu.
Plastry Kinesio powstały z myślą o zastosowaniu medycznym głównie w rehabilitacji i cieszyły się dużą popularnością pośród ortopedów i chirurgów z Państwa Kwitnącej Wiśni. Swoim działaniem rozluźniały naciągnięte i nadwyrężone mięśnie, a dodatkowo zmniejszały obrzęki i stany zapalne poprzez poprawę krążenia płynów limfatycznych.
Świat usłyszał o Kiensiotapingu podczas Igrzysk Olimpijskich w Seulu w 1988. To właśnie tam olimpijska reprezentacja Japonii korzystała ze wsparcia metody plastrowania dynamicznego. Do naszego kraju Kinesio dotarło stosunkowo niedawno, bo w roku 2004. Jednak bardzo szybko znalazło uznanie pośród polskich fizjoterapeutów i sportowców korzystających z tej metody.
70-letni samuraj z nożyczkami zamiast katany
Od samego początku dr Kase był pełen werwy i zapału do prezentacji swojej metody na kontuzjowanych piłkarzach. Swoje fachowe wypowiedzi w kierunku publiczności przeplatał żartami i anegdotami. Dla przykładu – gdy młody legionista podszedł do dr. Kase, wskazał mu miejsce przy lędźwiach i powiedział: - Gdy naciskam tutaj, to mnie boli. -To nie naciskaj. Następny! Cała sala wybuchnęła gromkim śmiechem. Oczywiście japoński doktor zajął się młodym piłkarzem i założył plastry. Jednak najciekawszym momentem całej prezentacji było plastrowanie Marka Saganowskiego. Saganowski boryka się z wieloma urazami, a tego dnia nadwyrężył dolną część pleców. Obolały, obserwował zabiegi, którym poddali się jego koledzy z drużyny. Gdy nadeszła jego kolej, dr Kase z dokładnością i precyzją mistrza origami oraz stanowczością samuraja ciął taśmy Kinesio i skrupulatnie oklejał kontuzjowane plecy zawodnika. Po kilku minutach ciszy na sali, dr Kase poprosił Saganowskiego, aby ten wstał i zaczął podskakiwać.
– Zacznij skakać.
– Nie wiem czy to dobry pomysł. Jest pan pewien?
– Tak śmiało. Gwarantuję, że nie będziesz czuł dotychczasowego bólu.
– W takim razie, na pana odpowiedzialność.
Po czym spojrzał na drużynowego fizjoterapeutę i zaczął podskakiwać. I to, że nie poczuł przy tym bólu, skomentował słowami – To jakaś magia!
Gdy nadszedł moment zadawania pytań, mnie najbardziej interesowało, jakim procentem użytkowników są zawodowi sportowcy, a jakim przeciętni ludzie. Wydawać się może, że tej metody używają głównie sportowcy. To wszystko przez to, że widzimy ich w TV i są ciągle gdzieś oklejeni. Jednak przekładając to na procenty, stanowią oni ok 15 – 20% wszystkich użytkowników. To fakt, ze używają plastrów często, ponieważ w trakcie kariery sportowej są poddani ciągłemu obciążeniu i ryzyku przeforsowania. Dla przykładu w wielu państwach Kinesiotaping jest stosowany po operacjach, w celu zmniejszenia bólu. Możliwość uśmierzenia bólu pacjentowi, bez stosowania mocnych leków przeciwbólowych, którymi de facto trujemy organizm, to kierunek, w jakim współczesna medycyna powinna podążać. W ten sposób możemy oszczędzić zdrowie naszego żołądka, wątroby i wielu innych narządów, narażonych na działanie skutków ubocznych leków przeciwbólowych.
Ciekawiło mnie, czy nasz japoński doktor sam na sobie używa swojej technologii Kinesio, czy jak ten przysłowiowy szewc bez butów, a w tym przypadku bez plastrów chodzi. Gdy zapytałem o to, podwinął nogawkę i z uśmiechem na twarzy pokazał „oplastrowaną” łydkę. Po spotkaniu, które było połączeniem dobrej lekcji na temat Kinesiotapingu i dużego zastrzyku dobrego humoru, dr Kase wyruszył z Warszawy do Lublina, gdzie nazajutrz prowadził konferencję, która zgromadziła kilkaset osób na widowni. Mam nadzieję, że odwiedzi nas jeszcze nie raz, przywożąc kolejne udoskonalenia dzieła swojego życia.