Spis treści
Prawie w każdym regulaminie biegu masowego można przeczytać, że bieganie jest „najprostszą formą aktywności ruchowej” i doskonałym „sposobem promocji zdrowego trybu życia.” Ta nieskomplikowana czynność stawiania przed sobą raz jednej, raz drugiej nogi przybiera jednak różnorakie formy. Amator biegania może nie tylko wziąć udział w masowym biegu ulicznym, ale także wystartować w lekkoatletycznym mityngu na miejscowej bieżni albo… w zawodach górskich. Te ostatnie zyskały w ostatnich latach wielką popularność, również dzięki temu, że łączą wymiar sportowy z turystycznym i dają moc wrażeń, nieco innych od zawodów w mieście.
Czy bieganie w górach jest dla każdego? Czy trzeba mieć specjalne umiejętności? Jakie korzyści niesie ze sobą bieg po górskich szlakach? Pewne jest jedno – bieganie górskie to całkiem inny, szerokokątny świat. To zupełnie inny wymiar niż uliczne bieganie.
Inny świat
Sceneria biegów w terenie znacznie odbiega od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni z miejskich startów. Nawet jeśli zawody odbywają się w atrakcyjnym miejscu np. pełnym zabytków, to i tak rzadko mamy czas i sposobność w pełni z tego skorzystać – ponaglani tykaniem zegarka, który odlicza czas do życiówki płyniemy w tłumie biegaczy. W górach otaczają nas cuda przyrody, których nie sposób nie dostrzec: widok wschodu słońca nad doliną pogrążoną we mgłę, zapach mokrego lasu, labirynt korzeni i skał pod stopami sprawiają, że wchodzimy w bliski, namacalny kontakt z otoczeniem. Cudne widoki stanowią wspaniałą nagrodę za włożony trud, często bardziej drogocenną, niż medal na mecie.
Czy biegi górskie są trudniejsze niż uliczne?
I tak, i nie. Amatorzy, którzy nie mają zamiaru walczyć o czołowe miejsca mogą pomyśleć o zawodach w górach jak o długiej wycieczce, której fragmenty (krótsze lub dłuższe w zależności od poziomu wytrenowania) będzie się pokonywało marszem. To zupełnie naturalne, że na stromych podejściach się nie biegnie – nawet najlepsi zawodnicy od czasu do czasu przechodzą do marszu. Dodatkowo często przystaje się na kilka chwil na punktach odżywczych, by uzupełnić zapasy jedzenia i picia. Wszystko to sprawia, że okresy intensywnego wysiłku przeplatają się z chwilami odpoczynku, co pozwala nawet nieco gorzej wytrenowanym biegaczom poradzić sobie z trudami trasy.
Oczywiście przygotowania do biegów górskich muszą uwzględnić inny charakter wysiłku – przyda się nam więcej treningów siły biegowej, kilka wizyt na siłowni i dodatkowe ćwiczenia sprawności w domu. Nasze mięśnie muszą być gotowe na większą pracę, włożoną w pokonywanie dystansu nie tylko w poziomie, ale także w pionie. Dodatkowo nierówności terenu stawiają większe wyzwanie małym mięśniom stabilizującym postawę oraz wszystkim mięśniom korpusu.
Wyzwanie dla ciała, wyzwanie dla ducha
Biegi terenowe odbywają się często z dala od „cywilizacji”, a ich uczestnik pozbawiony jest sporej części udogodnień jakie świadczone są podczas zawodów w mieście. Biegacz spędza czasami długie godziny w samotności i silniej odczuwa wpływ takich warunków naturalnych jak chłód, deszcz, upał czy trud biegu w ciemnościach nocy…
Bieg górski staje się wyzwaniem dla psychiki – trzeba pokonać ból, zwątpienie oraz niepokój i dotrzeć do nieużywanych wcześniej pokładów sił i motywacji. Nagrodą za zwycięstwo w tej walce jest wielka satysfakcja i poczucie, że człowiek stał się inny. Lepszy. Pewniejszy siebie. A to procentuje w innych dziedzinach życia: w pracy, w rodzinie, itd. Bieganie ma sens.
Moje bieganie w Dolomitach
Kilka miesięcy temu miałem okazję pobiec w biegu Lavaredo Ultra Trail. 120 kilometrów ze startem i metą w Cortina d’Ampezzo zaprowadziło mnie w miejsca, w których nigdy dotąd nie byłem. Nie chodzi tylko o to, że po raz pierwszy biegałem na 2500 m n.p.m. i po raz pierwszy pokonywałem ponad 1000-metrowe podejścia. W trakcie zmagań ze szlakami włoskich Dolomitów przeżywałem najcięższe chwile w życiu – zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Wszystkie te trudy jednak miały swój kres, a ja dobiegłem szczęśliwy do mety po wielu godzinach zmagań. Po drodze poznałem lepiej siebie i własne ograniczenia, mogłem też pooglądać najpiękniejsze widoki na świecie, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Film, który nakręciliśmy wraz z Piotrem Bartkowiakiem pozwala posmakować piękna Dolomitów. Zyskał również uznanie organizatorów konkursu Suunto Traverse, którzy zakwalifikowali go do ścisłego finału. Wspomniany film zakwalifikował się do ścisłego finału:
[youtube]NrCbZj9wy4g[/youtube]Formularz konkursowy – zagłosuj i wygraj suunto traverse
Pod linkiem znajdziecie formularz konkursowy. Wasz głos oddany na film nr 3 – Do Things Always – być może pomoże zrealizować kolejne biegowe marzenie Kuby (autora tekstu). Oddając głos masz szansę wygrać jeden z trzech zegarków Suunto Traverse. Głosowanie trwa tylko do jutra, warto więc pospieszyć się z oddaniem głosu. Bo bieganie to nie tylko samotność spędzona na trasie w kolejnych kilometrach, to również jedna z najwspanialszych społeczności jaką zrodziła ta pasja – Biegacze, którzy potrafią wspierać się i dopingować nawzajem. Zatem, zróbmy to!