„Kluczem do życia jest bieganie i czytanie. Kiedy biegasz jest taki mały człowieczek, który do Ciebie mówi: jestem zmęczony, zaraz wypluję swoje wnętrzności, jestem tak bardzo zmęczony, nie dam rady biec dalej. I masz ochotę się poddać. Kiedy nauczysz się pokonywać tego małego człowieczka, gdy biegasz, nauczysz się, jak się nie poddawać, gdy rzeczy w Twoim życiu staną się naprawdę trudne. Bieganie to pierwszy klucz do życia.
Czytanie. Powód, dla którego czytanie jest takie ważne. Gdzieś tam były miliony milionów ludzi, którzy żyli przed nami wszystkimi. Nie ma żadnego nowego problemu, który możesz mieć. Z rodzicami, ze szkołą, z chłopakiem, z czymkolwiek innym, nie istnieje problem, który możesz mieć, a którego już ktoś wcześniej nie rozwiązał i nie napisał o tym książki”.
To cytat z fragmentu wywiadu, którego udzielił Will Smith. Jeden z najbardziej wpływowych aktorów w Hollywood, człowiek za którym szaleją miliony fanów na całym świecie, na jednym z wystąpień powtarza jak mantrę, że bieganie jest kluczem do sukcesu. Bieganie jest kluczem do sukcesu, bieganie jest kluczem do sukcesu, bieganie…
Bieganie jest dziecinnie prostą dyscypliną sportu i to właśnie w tej prostocie tkwi cały sukces. Bieganie to proces, który zmienia człowieka nie do poznania i czyni go szalenie silnym, przede wszystkim wewnętrznie. Co świadczy o niezwykłości biegania? Wystarczy pomyśleć o powodzie, który popchnął Cię do tego aby ruszyć swój leniwy tyłek i zacząć biegać. Przypomnij sobie ten dzień, w którym postanowiłeś, że z pozoru monotonne “tup, tup” stanie się Twoim chlebem powszednim. Co zaważyło o tym, że znienawidzone dotychczas bieganie, głównie kojarzone z wymagającymi lekcjami wychowania fizycznego, jest teraz Twoim tlenem, czymś bez, czego nie jesteś w stanie normalnie funkcjonować? Zapewne chęć zmian.
Moja znajoma zaczęła biegać ponieważ postanowiła powiedzieć stanowcze NIE wylewającemu się brzuszkowi ze spodni. Znajomy brzydził się swojego odbicia w lustrze, wychodząc z założenia, że jest nic nie wartym szaraczkiem. Postanowił rzucić sobie wyzwanie, udowodnić, że jest coś wart – rozpoczął przygotowania do maratonu. Znajomy znajomego wypalał się w pracy. Codziennie powtarzający się scenariusz korporacyjnego szczura w końcu dał mu się we znaki. Był na skraju depresji. Fatalne samopoczucie co dzień, bóle głowy i rozbicie spędzały mu sen z powiek. Postanowił wziąć życie w swe ręce. Zaczął biegać dzięki czemu w jego organizmie obudziły się endorfiny a życie ponownie zaczęło być kolorowe.
Mały człowieczek siedzi w każdym z nas. Mały, zakompleksiony, który za cel stawia sobie złamać Twoje postanowienia, rośnie w siłę kiedy ty przeżywasz chwilę zwątpienia. Jego wzloty to Twoje upadki. Na szczęście przy odrobinie wytrwałości, żelaznej konsekwencji i jasno wyznaczonym celom, można z nim walczyć ramię w ramię.
Zabiegaj małego człowieczka. Sukces przyjdzie sam.