Spis treści
Choć biegacze nie zasypują wyszukiwarek hasłem „problemy z naskórkiem”, to nie da się ukryć, że są one niemal nierozerwalnie związane z naszym sportem. Na szczęście najczęściej nie wiążą się z tak dużymi powikłaniami jak typowe kontuzje czy problemy wydolnościowe, ale podrażnienia pod pachami lub w okolicach pachwin, obtarte brodawki sutkowe czy pęcherze na stopach potrafią skutecznie skomplikować nasze plany treningowe czy nawet codzienne funkcjonowanie. Dzisiaj szerzej zajmiemy się kwestią stóp, ponieważ problemy w ich obrębie pojawiają się stosunkowo często, a z drugiej strony, dość łatwo je wyeliminować. Przyda nam się do tego kilka podstawowych produktów i kilkanaście minut wolnego czasu.
Zmieniłeś buty, a problem pozostał?
W przypadku klasycznych problemów biegaczy ze stopami najczęściej radzi się zmianę butów bądź skarpet. Czarne paznokcie mają być odpowiedzią na zbyt mały rozmiar obuwia, odciski i otarcia to często skutek słabo wentylujących lub przesuwających się na stopie skarpetek . Pisalismy o tym już wcześniej w artykule Odciski, czarne paznokcie i inne kłopoty ze stopami biegaczy. U wielu biegaczy taki zabieg przynosi ulgę i rozwiązuje cały problem, ale zdarzają się także trudniejsze przypadki wymagające innego reagowania. Okazuje się bowiem, że wymiana butów nie zawsze wpływa na fakt stale odnawiających się problemów z naskórkiem, podobnie jak użycie innego modelu skarpet czy mocniejsze lub lżejsze sznurowanie. Wówczas warto zastanowić się czy źródła udręki nie stanowią nasze własne zaniedbania zamiast zrzucać winę na sprzęt. Poza tym, prześwietlenie naszych stóp zanim wybierzemy się ponownie do sklepu, może nam oszczędzić dużych wydatków już na początku.
Zdrowa skóra, pozbawiona martwego naskórka, jest elastyczna i będzie w dużym stopniu sama radziła sobie z trudami, na które narażamy ją, biegając godzinami. Należy tylko o to zdrowie zadbać, co w przypadku pań najpewniej nie jest niczym dziwnym, ale dla przedstawicieli płci męskiej może stanowić mały problem. Pumeks, krem nawilżający czy peeling nie kojarzą nam się z najbardziej męskimi gadżetami, ale z drugiej strony zbliża się sezon wakacyjny i nawet faceci nie powinni paradować w klapkach z czarnymi paznokciami i stopami wyglądającymi jakby właśnie przeszły całą pustynię. W końcu „szary Kowalski” raczej nie domyśli się, że dwa dni temu biegłeś maraton. To zatem druga zaleta poniższych zabiegów – oprócz pozbycia się problemów podczas biegania sprawią, że ściąganie skarpet nie będzie sytuacją wstydliwą.
Podstawowe problemy
Zacznijmy od stworzenia listy podstawowych problemów, które nękają biegaczy.
Odciski to w istocie żółtawe, oddzielone od zdrowego naskórka fragmenty skóry, które powstają w wyniku ucisku, powodując dyskomfort. Bardziej rozległe, często mylone z odciskami, fragmenty twardego, pożółkłego naskórka to modzele. Te drugie występują najczęściej na podeszwie stopy (w tym na powierzchni palucha) na skutek tarcia i ucisku. Ponadto, zrogowacenie naskórka może prowadzić do występowania tzw. pękających pięt, gdy wysuszone obszary skóry pękają pod wpływem nacisku lub tarcia. Problemem innego kalibru, choć również drażliwym z punktu widzenia biegaczy, jest nadpotliwość stóp. W tym przypadku dużo większą rolę gra dobór przewiewnego obuwia i odpowiednich skarpet, ale u podstaw tej dolegliwości może stać także genetyka, zaburzenia hormonalne czy metaboliczne.
Większość z tych problemów – jak widać – spowodowana jest naciskiem bądź tarciem, które wpływają na odkształcenia w obrębie naskórka, jego oddzielanie się i wysuszenie. Wobec tego, doskonałym rozwiązaniem, które w dużej mierze pozwoli nam tych problemów uniknąć, będzie systematyczne pozbywanie się niepotrzebnych warstw naskórka i nawilżanie skóry stóp, co poprawi ich elastyczność i odporność na uszkodzenia mechaniczne.
Przystępujemy do działania
Część z opisanych zabiegów można wykonać w ramach zwykłej kąpieli czy codziennego prysznica, lecz w przypadku większych dolegliwości możemy potrzebować więcej czasu i osobnej sesji pielęgnacyjnej, którą poświęcimy wyłącznie stopom. Uzależnijcie to od własnej sytuacji i dostępnego czasu. Znalezienie 20-25 minut na wykonanie poniższych zabiegów możecie potraktować jako chwilę relaksu i przerwy w zabieganym dniu.
- Na dobry początek zafundujmy naszym stopom kąpiel w ciepłej wodzie. Jej temperatura nie powinna powodować dyskomfortu i zaczerwienienia naskórka – nie chcemy go podrażnić, tylko lekko zmiękczyć, co ułatwi usunięcie zrogowaciałych fragmentów. Kąpiel taka powinna zająć około 10-15 minut, a efekt odprężenia uzyskamy mieszając w wodzie sól kosmetyczną (może być także kuchenna) lub ulubiony żel do mycia ciała. Namaczanie nie powinno przekraczać podanego powyżej czasu, gdyż łatwo doprowadzi do niepotrzebnego zmiękczenia naskórka zdrowego i osłabienia go.
- Pod koniec kąpieli możemy skorzystać ze specjalnego peelingu do stóp. Ja w swoich zabiegach korzystałem z peelingu marki Deofeet, który jest gruboziarnisty, więc sprawdził się w przypadku bardzo twardego naskórka, a przy okazji zapewnia świeży zapach. Peeling wmasowujemy w stopy, poświęcając szczególną uwagę miejscom o zrogowaciałym naskórku. Wygodnie jest wykonywać ruchy koliste i masować w ten sposób skórę przez około minutę.
- Drugą możliwością jest wykorzystanie naturalnego pumeksu lub tarki do stóp. Ich działanie jest najczęściej bardziej zdecydowane niż w przypadku peelingu, choć dużo zależeć będzie od modelu tarki. W przypadku pumeksu zwraca się także uwagę, że jego pory mogą dość łatwo stać się „siedliskiem bakterii” wobec czego producent pumeksu Deofeet poleca, by raz w miesiącu włożyć pumeks na noc do pojemnika z osoloną wodą. Podobnie, jak w przypadku peelingu – koncentrujemy się na miejscach o szczególnie twardym naskórku, dbając o to, by nie zetrzeć także skóry zdrowej. W tym kontekście ważne będzie wcześniejsze ostrzeżenie o nie przedłużaniu kąpieli w ciepłej wodzie. Warto każdej stopie poświęcić około dwóch minut, choć to oczywiście zależeć będzie od rozmiaru naszych problemów. Następnie opłukujemy stopy w wodzie.
- Bardzo ważną kwestią jest dokładne suszenie stóp po kąpieli. Jest to konieczne nie tylko z punktu widzenia higieny – mokra skóra gorzej reaguje na nacisk i tarcie, a tego przecież chcemy uniknąć.
- Nawilżanie. Po złuszczeniu naskórka i pozbyciu się martwych tkanek, pozostaje nam zatroszczyć się o elastyczność skóry na przyszłość. Aby tak się stało, należy po dokładnym wysuszeniu stóp nałożyć na nie krem nawilżający. Jego wmasowywanie można także potraktować jako zabieg relaksacyjny dla stóp, które bywają obolałe po treningach. Dobrze, by stosowany krem możliwie szybko się wchłaniał, nie zostawiając uczucia ślizgania się w skarpetach, gdy już wyjdziemy z łazienki.
Te pięć kroków pozwoli nam przywrócić i zachować na długo zdrową i elastyczną skórę stóp, która będzie w stanie lepiej bronić się przed obciążeniami mechanicznymi, zapewnianymi przez godziny treningów i zwykłego przebywania w butach na co dzień. Gwarantuję Wam, że zestaw peeling/pumeks i krem nawilżający jest kilkakrotnie tańszy od wymiany butów czy skarpet biegowych, a efekty mogą być nawet lepsze. Oczywiście nie zaradzą one na źle dobrany rozmiar czy szerokość buta, ale – jak już mówiłem – to nie zawsze jest fundamentem problemu.
Wersję składającą się z pięciu kroków proponuję wykorzystywać przynajmniej dwa razy w tygodniu, a krem nawilżający włożyć na stałe do naszej kosmetyczki. Nie oszukujmy się, nie zawsze będziemy mieli wystarczająco dużo czasu na urządzenie sobie półgodzinnego SPA, ale już stosowanie samego kremu i peelingu raz bądź dwa razy w tygodniu przyniesie pozytywne efekty.
Nieprzyjemny zapach i śmierdzące buty
Kwestią poruszoną wcześniej jest także problem nadpotliwości, który często wiąże się z nieprzyjemnym zapachem stóp po treningu. W przypadku części z nas, dolegliwość ta wiąże się z szerszymi problemami zdrowotnymi, ale warto pamiętać, że przynajmniej częściową ulgę w tej materii przynieść nam mogą odpowiednie kosmetyki. Można oczywiście stosować najprostsze dezodoranty do butów, ale to nie rozwiązuje problemu, a jedynie go maskuje.
Do wyboru mamy przeróżne maści, kremy i talki, których producenci zapewniają nas o natychmiastowych i długich efektach. Ja korzystałem z dezodorantu w kremie marki Podolight. To produkt polecany sportowcom, o przedłużonym działaniu, którego stosowanie zapewnia nie tylko zmniejszenie przykrego zapachu, który powstaje w wyniku potliwości, ale także dobrze nawilża naskórek. Nie zatyka porów i ma neutralne pH, dzięki czemu nie zakłóca naturalnej termoregulacji stóp.
Produkty Deofeet i Podolight – są efekty!
Jak już wspominałem, swoją przygodę z pielęgnacją stóp przed napisaniem tego materiału rozpocząłem z produktami marek Deofeet i Podolight. Te pierwsze – pumeks, krem nawilżający, peeling i żel chłodzący – służyły do ogólnej pielęgnacji skóry stóp, krem-dezodorant Podolight to produkt zmniejszajacy przykry zapach powstały w wyniku potliwości. Na koniec napiszę więc parę słów o efektach, które przyniosło korzystanie z tych kosmetyków, by teorię przekuć na praktykę. Zaznaczę na wstępie, że wcześniej nie korzystałem z podobnych specyfików i nie mam w tej kwestii bazy porównawczej.
Bardzo przyjemny efekt wygładzania skóry dawał peeling Deofeet. Mężczyzn na pewno zadowoli jego orzeźwiający zapach, który nie będzie się kojarzył z damskimi kosmetykami. Skóra już po chwili masażu była wyraźnie gładsza, a regularne stosowanie przedłużało ten efekt. Pozytywnie oceniam także dołączony do zestawu pumeks, choć nie mam pojęcia, czy różni się on czymkolwiek od produktów konkurencji. Wygodnym rozwiązaniem jest zmontowanie weń sznurka, który pozwala dobrze go osuszyć, choć dla efektów złuszczania nie ma to żadnego znaczenia. Po kilku zabiegach w dużej mierze pozbyłem się zrogowaciałego naskórka ze stóp, lecz ideałów nie ma – gdy przez całe życie nie zwracało się na te sprawy uwagi, to nie da się w miesiąc wszystkiego odmienić.
Krem nawilżający dość wolno się wchłaniał, ale na szczęście nie powodował przetłuszczenia, a naskórek stawał się po nim miękki. Jego dodatkową zaletą jest efekt lekkiego schłodzenia, co daje bardzo przyjemne, rozluźniające odczucia po treningu. Podobny, nieco mocniejszy efekt tego typu dawał żel chłodzący do zmęczonych nóg.
W przypadku dezodorantu – kremu Podolight mam następujące odczucia. Z jednej strony, faktycznie minimalizuje on nieprzyjemny zapach stóp po intensywnym treningu, choć w moim przypadku nie była to duża dolegliwość i pewnie nie byłbym odpowiednim targetem dla tego produktu. Z drugiej, ewentualny nieprzyjemny zapach nie ma znaczenia z punktu widzenia komfortu treningu ani nie wpływa na potencjał pojawienia się odcisków, modzeli czy innych, powszechnych wśród biegaczy problemów. Jednak może prowadzić do dyskomfortu po treningu, gdy przekraczamy domowe progi i „częstujemy” własnym zapachem resztę rodziny. Wobec tego poleciłbym ten produkt nie biegaczom, jako takim, ale po prostu osobom mającym problem z nieprzyjemnym zapachem stóp, niezaleznie od tego czy biegają czy nie.
Po tych zabiegach wiem jedno – choć nie zabrzmi to przesadnie męsko, to postaram się włączyć pumeks, peeling i krem nawilżający do mojego arsenału biegowych kosmetyków. O pozytywnych efektach ich stosowania przekonałem się już podczas niedawno przebiegniętego górskiego maratonu, z którego moje stopy wyszły bez szwanku. Spróbujcie i Wy.
Więcej informacji na temat produktów marki Podolight znajdziecie na: