Niepozorna dziewczyna o nadprzyrodzonej wewnętrznej sile i pięknej osobowości. Skromność. Nieśmiałość. Talent. Wielki talent. Bo któż startuje w dwunastogodzinnym biegu i osiąga doskonały rezultat zajmując piętnaste miejsce open i czwarte wśród kobiet w zmaganiu z czołówką polskich biegaczek ultra, a sześć dni później podchodzi do maratońskiego dystansu?
Nieliczni. Tylko ludzie pełni pasji. Pełni miłości do biegania. Pełni zakochania w dyscyplinie, która wymaga nie lada wysiłku, treningu, kondycji. Agata – biegowa „gazela” z Łodzi, waży zaledwie 47 kg. W porywach może 48 kg. Ciekawa uroda i miły uśmiech. Oczy pełne ufności i niesamowicie naturalna wizualność. Tu nie ma retuszu, zarówno powierzchowności jak i wnętrza.
Rok temu przeprowadziłam z Agatą rozmowę. Niechętnie o sobie mówiła, bardzo tonowała słowa. To trochę tak, jakby bała się swoich sukcesów. Jakby kilkuset kilometrowy dystans był niczym – jak gdyby nigdy nic. Ot tak, coś co się po prostu przytrafia…
Spoglądając na Twój biegowy wyczyn – bieg dwunastogodzinny – nasuwa się pytanie: czy istnieje taki dystans, który byłby dla Ciebie nieosiągalny? Bo wydaje mi się, że nie…
– Uważam, że nie ma rzeczy niemożliwych, choć wiem, że nie raz jeszcze nabiorę pokory do dystansów ultra… najważniejsze, to wierzyć.
Na zdjęciach po tym biegu wyglądałaś nie jak zmęczony ultrarunner, ale jak po solidnie wykonanym treningu. Co czuje się po pokonaniu takiego dystansu? Co czuje ciało, co czują myśli?
– Zadowolenie, ulgę, satysfakcję. Wszystko mocno się przeplata. Ciało jest zmęczone, ale satysfakcja z osiągniętego celu jest tak ogromna, że nie myśli się o bólu. Myśli się o kolejnym biegu.
Jesteś taką drobną, niepozorną kobietą, a masz w sobie moc bardzo szybkiej i zdeterminowanej gazeli. Olbrzymi potencjał w ciele i psychice. Kiedy Twoje nogi tak naprawdę zaczęły biegać? Kiedy poczułaś, że bieganie stało się dla Ciebie istotną częścią codzienności?
– W 2006 roku przebiegłam/przeczłapałam swój pierwszy maraton w rodzinnym mieście, w Łodzi. Nie byłam przygotowana, ale zawsze o tym marzyłam. Czas na mecie nie był może oszałamiający, prawie 4,5 godziny. Bolało niesamowicie, ale marzenie spełnione.
Mąż, dzieci… Co oni na to? Jak godzisz swoje obowiązki rodzinne i pracę z treningami?
– Mąż mnie wspiera i pomaga, abym miała czas na treningi i starty. Dzieci są jeszcze za małe by to rozumieć. Jeśli chodzi o godzenie wszystkiego, to nie jest proste. Często szalenie trudne. Wiadomo, obowiązki rodzinne są na pierwszym planie, potem praca, ale też staram się tak organizować czas, by tygodniowy plan treningowy wykonać. Sen… na to często brakuje czasu.
Masz za sobą tysiące przebiegniętych kilometrów. Czy myślałaś kiedyś by startować w biegach ultra, w profesjonalnym teamie? Wciąż nie ma aż tak wielu kobiet, które potrafiłyby dorównać kroku płci męskiej w takim biegowym przełaju ciała i duszy. Nie sądzisz, że mogłaby to być dla Ciebie szansa?
– Szczerze? Nie myślałam. Uważam, że jeszcze brakuje mi trochę kilometrów. Jeśli chodzi o trening, największy dystans miesięczny, jaki udało mi się pokonać to około 220 km. Z kolei najdłuższy dystans, jaki pokonałam jednorazowo na zawodach to 141 km w trakcie biegu 24h. Startowałam też w Adventure Racig, to ponad trzydziestogodzinne zmagania, ale już łączone dyscypliny, nie tylko bieganie. Rower, kajak, bieg na orientację, więc raczej nie ma to nic wspólnego z czysto biegową rywalizacją.
To spore obciążenia dla organizmu, niejeden zawodowy sportowiec pozazdrościłby Ci formy. Często trenujesz z obciążeniem. Co daje Ci taki trening, jak wzbogaca Twoje biegowe możliwości?
– Trenuję z obciążeniem, biegam z dwu i pół kilogramowym plecakiem do pracy i z pracy. Są to jednak dość krótkie dystanse – 5 km i 8 km. Myślę, że pomaga mi to w szybkości.
Wspominałaś, że czasami jedyny czas, jaki pozostaje Ci na trening, to droga powrotna z pracy. Czy jest taka praca, którą chciałabyś podjąć i jaka dałaby Ci możliwość treningu w pełniejszym zakresie? Jakie są Twoje zawodowe marzenia?
– Faktycznie, nie zawsze mam czas na trening taki, jaki mam zaplanowany, ale wolę zrobić mniej niż w ogóle. Jeśli chodzi o pracę, to faktycznie nie jest najłatwiej znaleźć czas na trening. A marzenia zawodowe? Chciałabym prowadzić zajęcia fitness, być trenerem osobistym. A gdybym miała taką możliwość – fundusze, to chciałabym prowadzić zajęcia sportowe dla dzieci z patologicznych rodzin i starać się wskazywać im właściwy tor w życiu, właśnie poprzez sport.
Gdybyś mogła być dziś znowu małą Agatą i stanęłabyś przed wyborem swojej dyscypliny, czy ponownie wybrałabyś bieganie?
– Na pewno tak. Jestem zafascynowana możliwościami, jakie daje bieganie – wolność myśli i ucieczkę od codzienności. A w innym znaczeniu, tym bardziej sportowym, daje możliwość rozwijania się. Kiedyś wydawało mi się, że maraton, to jest “coś”. Teraz wiem, że jestem w stanie pobiec 100 km i pojawia się apetyt na więcej. Nie potrafię żyć w bezruchu, a jeśli z jakiegoś powodu nie mogę biegać… to umieram, tak wewnętrznie.
Czy jest takie miejsce na ziemi, gdzie chciałabyś pobiec w zawodach? Jakie są Twoje sportowe marzenia?
– Marathon Ice Baikal (Syberia) i Spartathlon, to takie największe. Ale jest też wiele, wiele innych.
Dziękuję Ci za rozmowę i życzę takiego apetytu pasji, jaki jest w Tobie dziś. Agato, spełniaj swoje marzenia i dziel się nimi. Gratuluję Ci osiągnięć i wewnętrznej siły, która czyni z Ciebie naprawdę nietuzinkową osobę – sportowca w pełnym tego słowa znaczeniu. Sportowca w delikatnym ciele kobiety o niesamowitej sile charakteru. Przed Tobą na pewno jeszcze wiele wygranych, tych życiowych i tych sportowych, tego Ci życzę!
– Dziękuję.
/Zapis rozmowy z Agatą Matejczuk – maj 2012 r./
Mija blisko rok od tamtej rozmowy. Dziś wiem, że taki świat nie mógłby przytrafić się słabym osobowościom, których życie zamyka się często w problemach zakupu trzeciej pary butów do biegania czy nowych spodni. Takie życie się nie dopina, często wręcz przepełnione nadwyżkami materialności.
Świat Agaty jest inny, w wielu miejscach jeszcze trudny, spragniony dobra i nadziei. Ciągle jednak pełen marzeń, które rodzą się w pięknej osobowości.
Do przypomnienia powyższej treści wywiadu z Agatą, skłonił mnie świetny artykuł pana Wojtka Staszewskiego, dostępny pod linkiem.
Fragmenty artykułu Wojtka Staszewskiego:
„(…) Pracuje w fast foodzie przy autostradzie nieopodal Łodzi. Ma 5 km. Czasem przyjeżdża na rowerze, częściej przybiega, bo to najlepsza pora na trening. Jest teraz sama z dwójką dzieci, bo mąż ma przeszkolenie na żołnierza zawodowego. Starszy syn już w szkole, młodszego Agata bierze czasem na barana i truchta z nim do przedszkola (3,5 km siły biegowej). Jako jedna z dwóch pierwszych kobiet ukończyła Selekcję. Historia Agaty to opowieść o pasji i o tym, że kobieta może biegać mimo każdej przeciwności losu.
(…) Pod koniec marca Agata chciała wystartować w Półmaratonie Warszawskim, ale od 1 lutego opłata startowa wzrosła z 80 do 120 zł, a Agata dostaje pensję dopiero 10. Już zrezygnowała, ale organizatorzy dopuścili ją do startu za ulgową opłatą. Przed nią Bieg Rzeźnika (79 km w Bieszczadach), a potem 15 czerwca maraton w pobliskim Ozorkowie. Z pieniędzmi jest krucho. W fast foodzie zarabia 1,2-1,3 tys. zł na rękę, dorabia odśnieżaniem dachu – zależnie od opadów to 350-500 zł miesięcznie. Na konieczne do tego szkolenie wysokościowe wysłało ją kierownictwo fast foodu, jest im wdzięczna. Mąż ma w tej chwili 750 zł żołdu. Na opłaty i podstawowe zakupy wystarcza.”
Zachęcam do przeczytania całości tekstu. Bo to pięknie i wrażliwie, przekazane w słowach życie Agaty. Dodam tylko, że skromność jej osoby nie zna granic. Osiągnięcia biegowe natomiast, wykraczają daleko poza granice możliwości przeciętnego człowieka.
Mam nadzieję, że takie postaci jak Agata zaczną być dostrzegane i znajdzie się ktoś, kto okaże jej wsparcie. Bo bieganie dzieje się w duszy, w niej się zaczyna i w niej się kończy. Bazą sportowca jest silna psychika, a ciało tylko za nią podąża.
Ma zwykłe życie, pełne mniej zwykłych przeżyć. Drobne ciało i głowę pełną nadziei. Skromną osobowość i ogromną siłę walki. Dzieciństwo było dla niej o wiele trudniejszym dystansem niżeli przebiegnięty ultramaraton. Życie nigdy jej nie rozpieszczało, może dlatego odnalazła w bieganiu miłość, która dziś rozpieszcza jej umysł. Agata – biegaczka, ultramaratonka, dziewczyna o złotych włosach. Uczestniczka biegów 24 h, kilkusetkilometrowych dystansów, twardzielka.
Jak każdy z nas, ma marzenia. Być może samodzielnie długo nie uda się jej ich spełnić, bo przecież są inne życiowe priorytety, wtedy o sobie myśli się najmniej.
Poruszyło nas życie Agaty. Mamy nadzieję, że za naszym pośrednictwem znajdą się sklepy, instytucje lub firmy, które zechcą wspomóc Agetę w jej pasji. Mamy nadzieję, że wypełnimy w ten sposób choć cząsteczkę marzeń tej złotej dziewczyny, a tym samym rozpalimy iskrę wśród tych, którzy również mogliby podać wsparcie.