Półmaraton Wiązowski to jeden z najstarszych biegów długodystansowych w Polsce. Tego roku odbyła się jego XXXVI edycja. Bieg już zaskarbił sobie sympatię wielu biegaczy, których przybywa do Wiązowny z każdym rokiem. Warto też wspomnieć, że Półmaraton Wiązowski jest częścią Grand Prix traktu Brzeskiego, będącego cyklem imprez biegowych rozgrywanych w okolicach tego szlaku. W jego ramach oprócz Wiązowny gospodarzami imprez są: Mińsk Mazowiecki (29 maja), Biała Podlaska (12 czerwca), Platerów (26 czerwca) oraz Siedlce (28 sierpnia).
Dla wielu biegaczy ten start to zwiastun biegowej wiosny. Znakomity sprawdzian formy, jaką budowali przez okres zimowy, który tym razem był szczęśliwie dość łaskawy dla biegaczy.
Do biegu gotowi…
Biuro zawodów, depozyty oraz szatnie były zorganizowane w nowoczesnym budynku należącym na co dzień do Zespołu Szkolno-Gimnazjalnego w Wiązownie. Uczestników półmaratonu i biegów towarzyszących, jak Wiązowska Piątka, oraz Biegi Młodzieżowe wciąż przybywa, jednak organizatorzy mogą być przykładem wzorowej organizacji. Przede wszystkim na wyróżnienie zasługuje przemiły i wyrozumiały personel, w skład którego wchodzili głównie pracownicy szkoły oraz Urzędu Gminy. Niejednokrotnie wręcz wprowadzili kapryśnych biegaczy w zakłopotanie będąc ofiarą stałych ich dylematów, jak choćby dobór stroju biegowego do pogody, która była równie nieobliczalna dla większości z nas, jak forma po zimowej przerwie. Wiązało się to z uzupełnianiem kolejnych warstw, bądź odkładaniem elementów odzieży do już pozostawionych worków w depozytach.
Pogoda również stanęła na wysokości zadania i sprzyjała biegaczom tego dnia. Po dość rześkim poranku temperatura unormowała się na 5 kresce, a bezwietrzna aura stwarzała znakomite warunki do ograniczonej jedynie własnymi siłami sportowej rywalizacji.
…Start!
O godzinie 12:00 rozległ się głośny wystrzał startera. Dzięki strefom startowym już od pierwszych metrów każdy ruszył w swoim zaplanowanym tempie. Po pierwszym kilometrze biegacze opuścili zabudowania Wiązowny. Całość trasy wiodła asfaltowymi drogami przez okoliczne wsie przeplatane drogami wśród pól oraz zalesionych terenów. Także nie zabrakło kibiców, którzy zlokalizowani głownie na obszarach zabudowanych wspomagali nie tylko znajomych biegaczy. Dość gęsto rozłożone były punkty regeneracyjne, w których na biegaczy czekała woda oraz, co było dla mnie pewną nowością, herbata. Moim zdaniem okazało się znakomitym pomysłem. W połowie półmaratońskiego dystansu nastąpiła nawrotka i przez długą część biegacze mijali się biegnąć w przeciwnych kierunkach wzajemnie się motywując. Dzięki temu kolejne kilometry zajęło mi wypatrywanie znajomych, których przybywa po każdym starcie.
Trasa nie miała dużych przewyższeń, jednak małych wzniesień i delikatnychzbiegów aż trudno było zliczyć. Jednak w większości przypadków po każdym mało stromym podbiegu można było odetchnąć wydłużając krok na zbiegach. Po 16 kilometrze trasa odbiła od znanej już biegaczom trasy pokonywanej w przeciwnym kierunku. Nadszedł moment odliczania kilometrów do mety. Zmęczenie i opadające, co prawda wolno, ale konsekwentnie siły dawały o sobie coraz mocniej znać. Bieg kończył się długą prostą i już z mniej więcej kilometra było widać sklepienie mety i okalający ją, coraz wyraźniej słyszany tłum kibiców. Ich entuzjazm ponosił często finiszujących biegaczy na ostatnich metrach, którzy ostatkiem sił przyspieszali na ostatnich kilkudziesięciu metrach. Przybicie „piątek”, wymiana uśmiechów i poklepywanie po plecach oraz zawieszony atrakcyjny medal, który otrzymał każdy uczestnik kończący bieg, były znakomitym zwieńczeniem podjętych trudów. Satysfakcja z wyniku i dobrze przepracowanej zimy to świetny prognostyk na kolejne starty.
Czas odpocząć
Następnie przyszedł czas na posiłek regeneracyjny. Obszerna szkolna stołówka witała każdego z biegaczy wyjątkowo bogatym menu dostępnym bez ograniczeń, które zostało przygotowane na miejscu przez szkolny personel kuchni. Żurek z białą kiełbasą, bigos, makaron ze szpinakiem, nugetsy, pieczona kiełbasa, czy parówki oraz pieczywo sprawiło, że nikt nie wyszedł głodny. Częstowani byli nie tylko biegacze, ale wszyscy, którzy na przeróżne sposoby uczestniczyli w wydarzeniu. Obsługujące Panie po raz kolejny wprawiły mnie w zakłopotanie donosząc nam z uśmiechem do stołu kolejne smakołyki, czy gorącą herbatę. Niestety w żołądku zabrakło mi już miejsca na serwowaną gorącą czekoladę.
Półmaraton Wiązowna okazał się trafionym pomysłem na pierwszy tegoroczny start. Znakomita organizacja, sympatyczna obsługa, kibice na ciekawej trasie oraz walory kulinarne sprawiły, że kolejna edycja tej imprezy stanie się ważnym elementem przyszłorocznych startów.
Trochę statystyk
Bieg ukończyło 1244 biegaczy i jest to rekord tej imprezy. W poprzednich latach liczba ta oscylowała w granicach 700 uczestników. To znakomite osiągnięcie, ale na pewno nie przypadkowe. Organizatorzy włączyli mnóstwo sił, a przede wszystkim serca, czego nie sposób było nie dostrzec.
Zwycięzcą biegu okazał się o Silas Kiprono z Kenii z czasem 1:03:26. Pierwszy Polak zajął 3 miejsce meldując się na mecie 13 sekund później.
To z kim się widzimy na XXXVII Wiązowna Półmaraton? Serdecznie zapraszamy.