Spis treści
- Czy Trail aby na pewno niesie ze sobą wiele korzyści?
- Wystarczy tylko ubrać się i biec, ale właściwie jak?
- To co najbardziej istotne – amortyzacja, stabilizacja stopy oraz komfort noszenia
- Czy można jeszcze czymś zaskoczyć?
- Zmienne warunki na trasie? Z pomocą przychodzą porządne posiłki
- Pora na następny arsenał
- Mamy już prawie wszystko. No właśnie prawie…
- Czy aby na pewno możesz wybrać się w długą, biegową podróż?
- Dodatki, które robią różnicę
- Podsumujmy
Wiadomo już nie od dziś, że bieganie ma zbawienny wpływ nie tylko na nasz organizm, koloruje również naszą duszę i to z wielkim powodzeniem. Ten sport wydobywa z nas pokłady energii, o których nie mieliśmy nawet pojęcia. Ba! Śmię stwierdzić, że zmienia rzeczywistość o 180 stopni. Najprostszym przykładem jest poranny jogging, przy wschodzie słońca, gdy budzi się natura do życia, promienie słońca delikatnie muskają naszą twarz, krople rosy spoglądają na nas ze złotym uśmiechem, wiatr szepcze nam do ucha mówiąc o bezwarunkowej miłości i to my jesteśmy świadkami tego całego piękna.
Spróbuj, przekonaj się na własnej skórze jak potężna jest to dawka energii, pozytywnej energii. To zjawisko nazywane jest przeze mnie efektem domina, ponieważ gdy nasze baterie szczęścia od samego rana są w pełni naładowane, nie w sposób tego przeoczyć, a nie ma nic lepszego jak dzielenie się uśmiechem z drugą osobą. Ta akurat “choroba” ma same pozytywne skutki, może trwać bez końca, wystarczy tylko założyć buty i biec przed siebie…
Czy Trail aby na pewno niesie ze sobą wiele korzyści?
Dobra! Pierwszy krok wykonany! Znaleźliście się już w moim świecie i wyobraźcie sobie teraz, że opuszczacie miejską dżunglę i zamieniacie ją na oazę spokoju – szum drzew, śpiew ptaków, zapatrzoną w was wiewiórkę, a po środku rozciąga się ścieżka, która prowadzi do nieba. Czy to wszystko nie jest piękne?
Bieganie w terenie ma wiele zalet, których nie w sposób przemilczeć! To przede wszystkim nieoceniona wartość dla naszych stawów, kolan oraz stóp. Warto zaplanować chociaż jeden trening w tygodniu z dala od aglomeracji, po miękkim podłożu. Miękka, leśna nawierzchnia zmniejsza ryzyko występowania kontuzji. Chociaż bieganie w ciężkim terenie sprawia, że wkładamy w to więcej wysiłku w porównaniu do płaskiej nawierzchni, to patrząc dalekosiężnie nasze mięśnie z pewnością na tym skorzystają, przede wszystkim wzmacniając oraz rozwijając się.
Las to nieodzowny element siły biegowej. Cross, podbiegi, naturalne przeszkody to tylko niektóre komponenty poprawiające nasze ogólne parametry. Truchtając regularnie po miękkim podłożu poprawiamy naszą stabilność. Bieganie na łonie natury to również czystsze powietrze. Dajmy odetchnąć naszym płucom, które na co dzień zmagają się z tak popularnym ostatnio miejskim smogiem. Oddychanie czystym powietrzem z pewnością pozytywnie wpłynie na nasze zdrowie oraz samopoczucie.
Bez względu na pogodę, czy porę roku biegacz konsekwentnie realizuje swój plan. W lesie odnajdzie schronienie przed wiosenno-letnimi upałami. Patrząc od strony zdrowotnej zmiejszamy ryzyko udaru słonecznego lub po prostu przegrzania organizmu. Człowiek w takich warunkach szybciej męczy się oraz odwadnia, dlatego w gorące dni o wiele lepiej biega się wśród konarów drzew, a gdy mamy w planie mocniejszy trening, to nie ma lepszego wyjścia. Taki leśny teren to również znakomita ostoja przed hulającym wiatrem. Po prostu trenując na łonie natury możemy bardziej skupić się na sobie, ponieważ nic nie rozprasza naszej uwagi. Szum aut, ciągli przechodnie na chodnikach to już przeszłość.
Wystarczy tylko ubrać się i biec, ale właściwie jak?
Wiecie już, że opuszczenie miasta i wybiegnięcie na zieloną przestrzeń ma same plusy, tylko w czym biegać, żeby w takim terenie nie wyrządzić sobie krzywdy?
Odzież trailowa różni się od tej miejskiej. Sam jestem świadkiem coraz bardziej powszechnego trendu. Coraz więcej osób porzuca asfalt i próbuje swoich sił w innych warunkach, w trudniejszych, ale za to niosących za sobą same korzyści jak adrenalina czy nieskończona ilość leśnych endorfin. Nie da się zaprzeczyć faktu, że takie warunki wymagają odpowiedniego odzienia. Wystające gałęzie, bujne krzaki, kamienie to tylko niektóre niespodzianki czekające na nas na biegowej ścieżce. O wypadek przy pracy nietrudno, dlatego tak ważna jest odpowiednia odzież – odzież trailowa, a najbardziej odpowiednie obuwie i od tego elementu zacznę przygodę w terenie. Jak się ubrać na trening biegowy w terenie? Nie trzeba wcale daleko szukać, ani też wydawać fortuny, by móc pozwolić sobie na pełen zestaw – od butów, przez odzież, aż po biegowy plecak. I tu zdecydowaliśmy się przetestować kolekcję do biegania trail z sieci Decathlon. Jakie wnioski? Jest bardzo na plus. Co więcej, rodzima marka tej sieci – Kalenji, kolejny raz udowadnia, że jakość może iść w parze z bardzo rozsądną ceną.
Trzecia generacja Kiprace Trail 3 oraz Kiprun Trail XT6 to dwa modele obok których nie da się przejść obojętnie.
Byłem i jestem zwolennikiem odzieży mniej topowych marek, ponieważ wiem, że nie trzeba wydawać kolosalnych sum pieniedzy, żeby cieszyć się wymiernym komfortem biegania. Z obuwiem z kolei jestem bardziej ostrożny. Ufam znanym firmom, w tej kwestii staram się nie podejmować ryzyka, dlatego byłem niezwykle ciekaw co do moich odczuć w całkiem dla mnie nowym temacie…
To co najbardziej istotne – amortyzacja, stabilizacja stopy oraz komfort noszenia
Chociaż model Kiprace Trail 3 przeznaczony jest bardziej do terenowego biegania, czyli m.in. na szutrowe, nierówne ścieżki, but na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie nie odbiegającego lekkością od miejskiego odpowiednika. Według producenta but w rozmiarze 43 waży 260g, drop wynosi 6 mm oraz przeznaczony jest dla biegaczy do 75 kg. Jeśli chodzi o wagę Kiprace Trail 3 aspiruje do wagi lekkiej i czuć to ewidentnie na stopie.
Pokonując szutrowe, kręte oraz wymagające ścieżki, ma się uczucie lekkości biegu. Jest to bardzo miłe zaskoczenie zważywszy na przeznaczenie owej pary. System amortyzacji jest nieco inny od tej, którą do tej pory miałem okazję wypróbować. Amortyzacja została umiejscowiona w pięcie. System CS znakomicie sprawdza się na nierównym podłożu. Testowałem go na odcinkach rzędu 20 km i nie narzekałem na żadne przykre odczucia.
Tak samo stopa nie odczuwała boleści. W moim rozmiarze stopa była bardzo dobrze dopasowana. Nigdzie nie uciskało, ani nie uwierało. Osoby z szerszą stopą mogłyby mieć problem, chociaż to może kwestia “rozbicia” buta z biegiem kilometrów. Nie mogłem również zapomnieć o treningach na twardym podłożu i tutaj również nie było grymaszenia. Szybsze jednostki nie stwarzały dla mnie problemu. Przyczepność na asfalcie była wzorowa, chociaż porównując do typowych miejskich jednośladów, lepiej biega mi się w takim obuwiu.
Kiprun Trail XT6 – Ten model z kolei to już zupełnie inna bajka. Od razu zauważyłem w tych butach drzemiącą w nich moc! Agresywny bieżnik oraz design, to elementy, które je z pewnością wyróżniają. XT6 przeznaczone są do biegania na treningi, zawody oraz zawody w trailu oraz ultratrailu i na takie właśnie wyglądają. Sama waga 360 g przy rozmiarze 43, wymownie wskazuje na terenowe przeznaczenie. Nie miałem niestety okazji przetestować ich na ultra odcinkach, ale za to pobiegałem w błocie, deszczu czy śniegu i muszę przyznać, że wykonanie ich jest niezwykle solidne. But tak łatwo nie przemaka, agresywna podeszwa z wystającymi, gumowymi kolcami spełnia swoją rolę w 100%. Spód buta jest zdecydowanie twardszy i mniej elastyczny niż ma to miejsce w Kiprace Trail 3. Dzięki takiemu rozwiązaniu wszelkie kamyki napotkane na drodze były wręcz “połykane”. Miałem odczucie, że natrafiłem na coś drobnego, dopiero po obróceniu się zdałem sobie sprawę o wielkości przeszkody. Zdecydowanie na plus!
Zaufałem tym butom dając ponieść się maksymalnej prędkości podczas zbiegania i to był strzał w dziesiątkę. System amortyzacji k-ring na pięcie oraz In’Up z przodu buta, cokolwiek to mówi, najważniejsze, że sprawdza się! Doskonale amortyzuje wszelkie wstrząsy czy napotykane nierówności na ścieżce. Stopa również jest stabilnie osadzona, ale już bardziej luźniej niż miało to miejsce w Kiprace Trail 3. Dla mnie nie stanowiło to większego problemu, czułem się i tak wystarczająco komfortowo, żeby pokonywać kilometry na trudnym terenie.
Czy można jeszcze czymś zaskoczyć?
Oczywiście! Dla innych detal, a dla mnie niezwykle istotna rzecz – sznurówki. W końcu nie musiałem robić mocnych supłów. Sznurówki ani razu nie rozwiązały się w obu testowanych modelach, a biorąc pod uwagę wymagający teren oraz moje wcześniejsze, niemiłe doświadczenia z topowymi markami, jest to spory wyczyn. Pozostając dalej przy tym aspekcie, pomysł kieszonki na sznurówki umiejscowiony na przodzie języka cholewki jest wręcz genialny! Nigdy wcześniej nie miałem styczności z tak pomysłowym rozwiązaniem!
Odblaskowe elementy z tyłu butów w obu przypadkach również zasługują na pochwałę. Wielu producentów zapomina o tym elemencie, a przecież bezpieczeństwo to priorytet. Jakość wykonania również przerosła moje oczekiwania. Nie odbiegają jakością od droższej konkurencji. Chociaż nie wykonałem w nich ultradystansów, to i tak zdążyłem przez ten czas wyrobić sobie o nich odpowiednie zdanie. Przede wszystkim siatka w cholewce nie sprawia wrażenie “mizernej” jak to ma miejsce w wielu konkurencyjnych butach. Będę uważnie śledził jej zużycie, ale do tej pory jak najbardziej na plus.
To moja pierwsza przygoda z trailowymi butami, nie mam niestety możliwości porównania ich z innymi przeznaczonymi na ten teren, ale mam na pewno możliwość porównania ich z butami, w których do tej pory biegałem, a były to o wiele droższe modele i jestem jak najbardziej pozytywnie zaskoczony. Po pierwsze dzięki tym butom las stoi przede mną otworem, bez żadnych tajemnic. Od teraz niestraszna mi pogoda czy warunki na trasie, bo wiem, że mam na nogach potężną broń jak Kiprun Trail XT6. A na mniej wymagający teren mam zapasowego asa w rękawie – Kiprace Trail 3, którego znakomicie mogę wykorzystać na urozmaicone warunki. Biegnąc po asfaltowej drodze, ale nagle skręcając w polną dróżkę, wiem, że jestem w bezpiecznych rękach. Kto wie? Może dzięki tym butom temat biegów trailowych oraz ultra stanie mi się o wiele bliższy… ponieważ o komfort oraz bezpieczeństwo na trasie nie muszę się już martwić?
Zmienne warunki na trasie? Z pomocą przychodzą porządne posiłki
…i to bardzo konkretne: Kurtka do biegania Wind Trail Kalenji oraz Kamizelka Kalenji.
W obu przypadkach miałem od razu do czynienia z pesymistycznym nastawieniem biorąc pod uwagę ich lekką strukturę. Bałem się, że w terenie, wśród szalejącego wiatru, utrudniającego deszczu kompletnie sobie nie poradzą, do czasu…
Był pogodny dzień, z lekkim wiatrem i nic nie wskazywało na zwrot akcji. Po paru kilometrach zaczął padać grad, podmuchy wiatru stawały się coraz mocniejsze, żeby po chwili znów wyszło słońce, a ja tylko w koszulce, a na niej kurtka i wyszła z tych warunków obronną ręką. W tym przypadku mogę porównać do konkretnej 3 razy droższej kurtki i gdyby ta wersja była również dostępna w kolorze niebieskim, bo taki uwielbiam, nie zastanawiałbym się nad wyborem ani chwili!
Znakomicie odpiera podmuchy wiatru, nie odczuwałem spadku temperatury, na moją sylwetkę wręcz idealnie dopasowana, poza małym mankamentem odstającymi rękawami, nie mam więcej minusów. Ba! Jednym pomysłem bije na głowę o wiele droższą konkurencę – mianowicie mowa tutaj o wewnętrznej kieszonce, która jest bardzo pomocna, a przy tym niezwykle praktyczna. W dosłownie parę sekund, gdy jest nam za gorąco, a nie mamy co zrobić z kurtką, z pomocą przychodzi pomysłowa “łapka”, w której ją mieścimy.
Tak samo wygląda to w przypadku kamizelki, tylko tutaj rozwiązanie poszło o wiele dalej i kieszeń na zamek znajdująca się z tyłu przedzielona jest na 2 części, co ułatwia nam bieganie wrzucając na przykład do jednej kieszeni klucze, a do drugiej telefon, żeby uniknąć porysowania ekranu.
Dodatkowo kamizelka posiada jeszcze jedną kieszeń na zamek tuż na wyciągnięcie ręki, na przykład na dokumenty, wartościowe rzeczy czy na żele energetyczne.
Dopasowanie bezrękawnika również zasługuje na uznanie. Pierwszy raz biegałem w takiej odzieży i na pewno pobiegnę jeszcze nie raz, nie dwa! Chociaż kolorystyka to kwestia gustu, to jak dla mnie barwy tej odzieży wierzchniej idealnie pasują do biegania w terenie. Mi osobiście dodają mocy! Pomimo, że kamizelka mocno przylega do ciała, tylna siateczka zapewnia odpowiednią cyrkulację powietrza, a lekki deszcz nie wsiąka wewnątrz materiału – hydrofobowość na wysokim poziomie! Doskonała alternetywa dla kurtki na okres wiosenno-jesienny. I tak jak w przypadku butów, odblaskowe elementy zarówno na kurtce jak i na kamizelce nie zostały pominięte. To niezwykle ważny aspekt w biegach trail.
Pora na następny arsenał
Pod kurtką czy kamizelką zawsze coś nosimy, przeważnie koszulkę. I dwa takie biegowe t-shirty za przystepną cenę mogę wam polecić z czystym sumieniem! Pierwszą z nich koszulka Run Dry+ testowałem na zawodach na dystansie 10km kończąc ten dystans poniżej 40 minut i jak wiadomo w takim tempie niezwykle istotna jest przewiewność oraz odprowadzanie wilgoci. Z tym akurat nie było żadnego problemu. Koszulka spisała się na medal! Dodać należy, że materiał jest bardzo miły w dotyku.
Natomiast druga koszulka to koszulka typowo trailowa, z suwakiem poprawiającym oddychalność oraz dwoma kieszonkami po bokach, np. na żele energetyczne. Według producenta materiał jest odporny na ścieranie, co ułatwia sprawę przy noszeniu plecaka. Siateczka pod obiema stronami rękawów zapewnia odpowiedni dopływ powietrza oraz odprowadzanie wilgoci.
Oczywiście odblaskowe elementy to już standard i również tutaj zostały zastosowane zarówno na plecach jak i z przodu koszulki.
Mamy już prawie wszystko. No właśnie prawie…
Bez odpowiednich legginsów czy spodenek nie zwojujemy świata, w tym przypadku lasu. Jednak z dwoma produktami z rodzimej marki Decathlonu – Kalenji, z pewnością! Zarówno w spodenkach jak i legginsach – rybaczkach zaciekawiło mnie rozwiązanie pasa, który zdecydowanie uciska nasze ciało. Bałem się, że aż za mocno, ale podczas biegania zupełnie o tym zapomniałem, dlatego dzięki takiemu rozwiązaniu oba elementy odzieży świetnie utrzymywały się w pasie oraz nie spadały z bioder, mając jeszcze i tak do dyspozycji dodatkową opcję ze sznurkami. To nie koniec nowości. Na tym pasie znajdują się dwie kieszenie, z przodu i z tyłu i to podwójne! Jedna wewnętrzna na zamek przykładowo na telefon, a druga z siateczką, wykończona gumką, do której zmieścimy softflaska 250ml czy po prostu coś do przegryzienia, a w spodenkach z bocznej strony znajdziemy jeszcze miejsca na żele energetyczne.
Super sprawa, jeśli chodzi o dłuższe bieganie. Materiał w obu przypadkach jest przewiewny, a na rybaczkach została zastosowana siateczka i to w bardzo przydatnym miejscu – z tyłu na zgięciu nogi, co z pewnością ułatwia wentylację w tak newralgicznym miejscu. Same znaczki Kalenji są odblaskowe, więc i tutaj nie zapomniano o bezpieczeństwie biegacza.
Czy aby na pewno możesz wybrać się w długą, biegową podróż?
Poczekaj! Zapomniałeś o plecaku! O plecaku Kalenji. Bez tego komponentu nie wybierzesz się na długi bieg. Zważywszy na mój coraz to większy kilometraż, już od dawna bacznie przyglądałem się plecakom. Od kupna odwlekała mnie wygórowana cena… W tym przypadku 129,99 zł za tak wszechstronną “machinę” to po prostu okazja obok której nie da się przejść obojętnie. Z plecaka do biegania Kalenji jestem niezwykle zadowolony. Ma wszystko co mi potrzeba – bukłak o pojemności 2 litrów, 2 duże kieszenie z przodu, w których umieszczę bidony czy softflaski o pojemności 0,5l lub coś do jedzenia i nic mi nie wypadnie, ponieważ zastosowano praktyczne ściągacze. Z tyłu u góry wodoodporna kieszonka na telefon czy dokumenty, po obu stronach na dole plecaka znajdują się kieszenie na zamek. Podczas biegu dostęp do nich jest lekko utrudniony, ale ktoś z większym zasięgiem ramion nie powinien mieć z tym problemu.
To nie musi być tylko plecak wyłącznie ze sportowym przeznaczeniem. Poprzez możliwość powiększenia głównej kieszeni dzięki suwakowi o podwójną pojemność z 9 do 14l możemy cieszyć się plecakiem do codziennych czynności, do którego wrzucimy podręczne rzeczy, a przy tym będziemy cieszyć się lekkością, a podczas samego biegu zmieścimy spokojnie kurtkę, czapkę czy pożywienie.
Skoro mowa o lekkości plecak ten znakomicie “siedzi” na plecach. Nie czułem dyskomfortu podczas biegu, nie zsuwał sie z ramion, ani nie przemieszczał, za to system zapinania z przodu – tasiemki z haczykami, sprawiały mi trochę trudności. Może to kwestia przyzwyczajenia oraz opanowania tej czynności, czas pokaże.
System wentylacji oceniam celująco. Nie wiem jeszcze jak biega się z pełnym bukłakiem, przetestowałem go wypełnionego do połowy, na tyle był mi potrzebny, ale i tak czułem się komfortowo, a pobieranie wody przebiegało bezproblemowo, wystarczyło tylko ją zaciągnąć. Po przesunięciu ustnika na pozycję “Off” nic nie kapało. Sam bukłak łatwo się myje i tak samo łatwo ponownie umieszcza w kieszeni.
Już wiem, że mam idealnego partnera na dłuższe wybiegania, który zapewni komfort oraz bezpieczeństwo dzięki odblaskom umiejscowionym na tyle plecaka oraz gwizdkowi schowanemu w przedniej kieszonce po prawej stronie, a w nietreningowe dni wrzucam do niego to co chcę i wyruszam do pracy, czy do miasta. Praktycznie prawda? I to wszystko za naprawdę niską cenę! Za inne plecaki z takim samym, bogatym wyposażeniem, musiałbym zapłacić na pewno kilka razy więcej. Dla biegaczy rozpoczynających przygodę z Trailem, Ultra czy po prostu z dłuższym kilometrażem jest to absolutnie “must have”!
Dodatki, które robią różnicę
Głowa biegacza zasługuje na szczególną uwagę. Chusta Kalenji w typie buff ochroni nas przed chłodem, a gdy nagle wyjdzie słońce zapewni odpowiednią cyrkulację powietrza, a do tego pasuje kolorystycznie do testowanej kurtki. Warto tutaj dodać, że opaska doskonale trzyma się na głowie, nie musiałem jej poprawiać, gdzie mam już parę innych buffów i występował z tym problem.
Pierwszy raz biegałem w okularach, a okulary Kalenji Running 700 to wybór, który się opłaci, pod wieloma względami. Są one fotochromowe, czyli dopasowują się do zmiany intesywności światła otoczenia. Proste, ale za to solidne! Wydawało mi się na początku trochę za sztywne, ale po kilkunastokilometrowym biegu nie miałem żadnych odciśnieć na głowie. Nie ma obawy, że nam spadną podczas biegu dzięki antypoślizgowym noskom oraz zausznikom.
Przejdźmy trochę niżej – do skarpet biegowych. Na pierwszy plan pójdą skarpety kompresyjne Kalenji. Ogólnie ten element jest bardzo przydatny na dłuższe biegi, podtrzymują przede wszystkim łydkę. Dla mnie osobiście nie robi to większej różnicy. Ważę niecałe 70kg, ale ktoś o większej masie może odczuć znaczącą różnicę. Mogę je zdecydowanie polecić na zimniejsze dni, ponieważ doskonale utrzymują ciepło oraz jako regeneracje po długim treningu czy wymagających zawodach.
Za to skarpety Kiprun Strap to wzorowe trzymanie stopy w bucie. Został użyty tutaj tzw. system supportiv, czyli precyzyjne wywieranie nacisku, który zwiększa stabilność kostki i to naprawdę działa! Miałem odczucie jakby ktoś w odpowiednich miejscach trzymał moją stopę w bucie. Włókno jest grube, co zmniejsza ryzyko otarć oraz pęchęrzy. Bardzo ważny czynnik podczas długich biegów. Skarpety dostosowane są również do prawej oraz lewej stopy poprzez specjalne szwy na palcach, a wystający solidny języczek z tyłu skarpet minimalizuje do zera ryzyko otarć wyżej pięty.
To już koniec trailowej przygody pisanej na papierze, za to początek mojej i waszej przygody na łonie natury. Teraz już nie znajdziecie wymówek. Dzięki całemu sprzętowi możecie spokojnie wyruszać w teren i nie macie czego się obawiać.
Podsumujmy
Kiprun Trail 3 oraz Kiprace Trail XT6 zapewnią komfort, bezpieczeństwo, a przy tym agresywny wygląd, który wzbudzi respekt u innych biegaczy napotkanych na drodze. Błotniste zakamarki, kamienie, kręte, szutrowe dróżki nie będą już większym problemem. Teraz wystarczy założyć buty, schować sznurówki do kieszonki w języczkach i biec gdzie tylko nogi poniosą. Tak zachwyciłem się tymi butami, że pobiegłbym bez skarpet. Kompresyjne czy zwykłe? Ubieram te zwykłe, ale za to z niezwykłym trzymaniem stopy w bucie, te kompresyjne ubiorę po, na regenerację zmęczonych mięśni. Ubieram koszulkę, chcę biec dłużej, wybieram tę z kieszeniami na żele. Jest zimniej? Pogoda załamuje się, zaczyna wiać mocniejszy wiatr oraz do tego padać deszcz? To zakładam kurtkę czy kamizelkę i już zdecydowanie bezpieczniej. Wychodzi słońce, za gorąco? Voilà! Magiczna wewnętrzna kieszeń z łapką i już biegnę z kurtką czy kamizelką w ręcę. Pora na dłuższy trening, typowe trailowe zawody? Ok! Rybaczki są! Plecak jest! Czy w plecaku jest wszystko co niezbędne? Oczywiście! Kurtka schowana, spodenki na zmianę też, chusta w bocznej kieszeni, a w drugiej okulary, z przodu żele i batony, w bukłaku izotonik. A jak zgubię się, a na dodatek znów ten deszcz? Mam przecież telefon w wodoodpornej kieszonce i mam ten magiczny gwizdek z przodu!
Teraz jestem w pełni gotowy na trailowe wojaże, a przy tym moja kieszeń wiele nie uszczuplała, a na pewno parę razy mniej niż to ma miejsce u konkurencji! A o jakość nie muszę się martwić, została już przetestowana i wypadła na medal. Jakiego koloru? To już musicie sami się przekonać… Mogę Was tylko zapewnić, że nie pożałujecie tej decyzji, bo przecież pamiętacie o tym wschodzie słońca, o tej rosie, o szumie drzew, bezmiernym szczęściu oraz duszy pokolorowanej całą paletą barw? W mieście tego nie zaznacie, a w pozamiejskich warunkach trzeba już inaczej odziać się oraz przygotować, ale od teraz to już żaden problem prawda?
Prezentowany w teście biegowy asortyment, jak i pełną gamę kolekcji Trail marki Kalenji z sieci Decathlon, znajdziesz tu – wystarczy klik!