Tak się składa, że w bieżącym roku mija 10 lat od rozpoczęcia mojej życiowej przygody z bieganiem rekreacyjnym i 5 lat od debiutu w biegu na dystansie półmaratonu i maratonu. Obecnie w ciągu roku przebiegam około 2 tys. kilometrów i biorąc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie i wiedzę, jakie zdobyłem biegając, mogę z czystym sumieniem nazwać siebie „zawodowym amatorem”. Staram się tak poukładać swoje życie zawodowe i rodzinne, aby wszystko było w nim racjonalnie poukładane – bez poświęcania czegokolowiek czemukolwiek.
Bieganie jest i będzie dla mnie przyjemnością, choć muszę się przyznać, że w przeszłości różnie z tym bywało. Jednak kiedy miałem „parcie” na wynik czy ilość startów, to życie natychmiast mnie weryfikowało, ukazując „miejsce w szyku”. Dziś wiem, że starty w zawodach trzeba planować z rozsądkiem i właściwie się przygotować do nich pod każdym względem – fizycznie, mentalnie i dietetycznie. I w tym miejscu zatrzymam się i skoncentruję na odżywianiu podczas biegów, zwłaszcza tych długich, podczas których biegacze powinni dostarczyć sobie „szybkiej energii”. Dotychczas miałem wybraną, na zasadzie prób i błędów na treningach, jedną markę, ale ostatnio miałem problemy z nabyciem jej produktów. Zacząłem poszukiwania czegoś innego, bo większość popularnych marek wiodących prym w „biznesie żelowym” po prostu z wielu względów mi nie odpowiadało.
Do testowania otrzymałem żele energetyczne Squeezy o smaku bananowym, cytrynowym i malinowym, a do kompletu dorzuciłem od siebie smak pomidorowy (tak pomidorowy – wcale się nie pomyliłem). Z produktami Squeezy po raz pierwszy zetknąłem się w czerwcu 2014 r. w jednym ze sklepów dla biegaczy, gdzie po dłuższej rozmowie z personelem zdecydowałem się na zakup żelu o smaku pomidorowym. Nie ukrywam, że byłem nastawiony sceptycznie do tego „wynalazku”, ale wkrótce przekonałem się organoleptycznie, w jakim byłem błędzie.
Skład testowanych żeli o smaku owocowym:
- Wartość odżywcza w 1 saszetce (33g): wartość energetyczna: 364 kJ/85 kcal, proteiny 0g, węglowodany 21g (w tym cukry 3,1g), tłuszcz 0g (w tym nasycone kwasy tłuszczowe 0g), błonnik 0g, sód 0,01g.
- Skład: maltodekstryna, woda, fruktoza, aromat, kwas cytrynowy, konserwanty: sorbinian potasu, cytrynian sodu, sól, cytrynian potasu, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy.
Skład testowanych żeli o smaku pomidorowym:
- Wartość odżywcza w 1 saszetce (33g): wartość energetyczna: 314 kJ/74 kcal, proteiny 0,22g, węglowodany 18g (w tym cukry 3,6g), tłuszcz <0,10g (w tym nasycone kwasy tłuszczowe <0,10g), błonnik 0,14g, sód 0,33g.
- Skład: maltodekstryna, izomaltuloza (źródło fruktozy i dekstrozy), woda, proszek pomoidorowy 4%, konserwant: sorbinian potasu, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy.
Wszystkie testowane żele pakowane były w opakowanie jednostkowe 33 gramy. Kilka słów właśnie o opakowaniu. Wykonano je z aluminium w kształcie saszetki, co powoduje, że jest wytrzymałe na zgięcia i trudne warunki „transportu” w kieszonkach lub na pasach biegaczy. Jednocześnie jest wystarczająco miękkie w użyciu i wyciśnięciu zawartości. Otwarcie to zwyczajne oderwanie (najlepiej przy użyciu zębów) górnej części opakowania i przyjęcie odżywki. No i tu jeden minus – dla mnie osobiście średnica otworu do wyciśnięcia zawartości jest zbyt mała i czas potrzebny na opróżnienie saszetki jest zbyt długi.
Jak już wspomniałem wcześniej, testowałem trzy smaki owocowe oraz pomidorowy. Smaki owocowe to tradycyjnie słodkie smaki. Słodkość i smak owoców są dobrze wyważone, nie powodują uczucia cierpkości, kwaśności ani mdłości, które to zjawiska można spotkać w żelach innych producentów. Spożycie odżywki powoduje miłe uczucie w ustach i przełyku, a zalecana przez producenta ilość wody do popicia (150-250 ml) jest według mnie zawyżona – wystarczy połowa tej ilości. Konsystencja jest półpłynna i nie zmienia się nawet przy niższych temperaturach, co jest ich dużą zaletą. Inaczej wygląda żel pomidorowy. Jego smak jest lekko słony, rzec można „wytrawny” i miło pomidorowy. Jest nieco gęstszy i wymaga jednego łyka wody więcej do popicia. Niewątpliwie to wspaniała alternatywa dla biegaczy, którzy nie lubią zasładzania swojego organizmu spożywaniem tylko owocowych żeli.
Na koniec kilka słów o efektach działania i tolerancji układu pokarmowego. Energetycznie żele Squeezy nie powalają z nóg, ale dostarczają tyle, ile potrzeba, aby głowa podczas wysiłku „odnotowała” zastrzyk energii – i to w mojej ocenie jest wystarczające. Producentowi udało się stworzyć produkt o wysokiej tolerancji przez układ pokarmowy. Wyeliminowane zostały zbędne składniki, takie jak np. barwniki – bo np. żel malinowy jest w kolorze białym. Po przebiegniętym maratonie nie szukałem wzrokiem najbliższej toalety, ale degustowałem swoją życiówkę i wróciłem na trasę po biegaczy z mojej ekipy. Polecam każdemu biegaczowi stosowanie żeli Squeezy – oczywiście wszystko w granicach zdrowego rozsądku, bo żadne paliwo nie napędzi popsutego mechanizmu.
Zaznaczam, że niniejszy tekst nie był pisany na zamówienie producenta i nie ma na celu wystawienia „laurki”. Jest to subiektywna ocena biegacza – „zawodowego amatora”, który od czasu do czasu potrzebuje wsparcia „dobrej energii” na treningach i zawodach.