fbpx
Ciekawostki

Testujemy nowe produkty od SQUEEZY – żel, którego nie trzeba popijać oraz żel o smaku piwa

Dawno, dawno temu… tak powinna rozpocząć się moja opowieść, bo ileż to już lat minęło od momentu, gdy maraton biegło się z kieszenią wypchaną rodzynkami lub bananami? To już zdaje się bezpowrotnie...
testujemy nowe produkty od squeezy zel ktorego nie trzeba popijac oraz zel o smaku piwa 04

Dawno, dawno temu… tak powinna rozpocząć się moja opowieść, bo ileż to już lat minęło od momentu, gdy maraton biegło się z kieszenią wypchaną rodzynkami lub bananami? To już zdaje się bezpowrotnie minęło, ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Moje doświadczenia z odżywiania w trakcie biegu nie odbiegają od tego, co robili inni biegacze. Zawczasu starałem się dostarczyć niezbędną dawkę energii i już podczas treningów przyzwyczajać organizm do tego, czym będzie karmiony w czasie zawodów. Sięgałem zatem po różny asortyment: wspomniane rodzynki, kawałki banana oraz różnego rodzaju batony – wtedy jeszcze nieenergetyczne.

Po latach, gdy w nóżkach już mam parę sezonów i kilometrów, nadal nie stronię od tej formy pokarmu, ale i nie bronię się przed tym co nowe. Kosztuję, testuję, smakuję i wybieram to, co faktycznie mi się sprawdza. Często, w zależności od tego, co będę biegał: długo wolno, czy krótko szybko, decyduję, czy będą to pokarmy stałe czy jednak żele. Nie potrafię podczas szybszych treningów – szybszych to powiedzmy, gdy moje tętno oscyluje w przedziale 85-90% HRmax, jeść ani bananów, ani rodzynek, ani nic co trzeba pogryźć. Nie nabyłem jeszcze umiejętności jednoczesnego oddychania przez nos, szybkiego biegu i jedzenia. To póki co ponad moje siły.

Żel żelowi nierówny

Pierwszy raz żel w trakcie zawodów spróbowałem w 2007 roku. Popełniłem przy tym wszystkie możliwe błędy – kupiłem go na 30 minut przed startem i nie wypróbowałem na treningu. O ile nie wywołał on u mnie jakiś rewolucji żołądkowych w trakcie samego biegu, tak po biegu była to istna katorga. Pamiętam to jak dziś, przez 24 godziny po biegu bolał mnie brzuch. Zwijałem się jakby ktoś mi na żywca wnętrzności usuwał, a co zrobiłem tydzień później? Tydzień później znów pojechałem na zawody, a że przed tygodniem nakupiłem żeli, to trzeba było na 100% upewnić się, czy aby na pewno wspomniane bóle to była ich wina. Była.

Po tym doświadczeniu nie tknąłem żeli kilka lat. Wystrzegałem się tubek z odkręcanym koreczkiem niczym diabeł święconej wody. I nie zrozum mnie źle, nie twierdzę, że te żele były czy są złe. Były nieodpowiednie dla mnie.

Teraz, gdy przygotowuję się do biegu ultra, biegam długo i w zasadzie powoli. Podczas 50 km rozbiegania pochłaniam 3-5 żeli, ale i zabieram ze sobą minimum jednego banana. W pewnym momencie, gdy żołądek jest już tak skurczony, że człowiek ma wrażenie, że jego ściany stykają się ze sobą, trzeba go wypełnić czymś treściwym, a banan wzięty w plecak nawet na 5 godzin biegu w pełnym słońcu, nie straci swoich właściwości.

A co w międzyczasie?

Banany mają to do siebie, że sporo ważą. Nie sposób wziąć ich kilku, bo to dodatkowy kilogram, albo i więcej, do  niesienia. Stąd żele wydają się idealnym rozwiązaniem, zwłaszcza takie, których nie trzeba popijać.

Standardowy żel od Squeezy, bo to one są bohaterami dzisiejszego testu waży 33 gramy. Każdy taki żel trzeba popić mniej więcej szklanką wody, aby poprawić wchłanianie i nie doprowadzić do stanu „zaklejenia się”. Dla niektórych to może być problem, bo nie lubią biegać z bidonem, plecakiem z bukłakiem lub zatrzymywać się przy wodopoju. Właśnie dla takich osób Squeezy wypuściło żele, które eliminują ten problem.

Żele dostępne są w standardowych saszetkach, z którymi już zdążyliśmy się zaznajomić. Nie jest to najwygodniejsze rozwiązanie, bo miewałem przypadki, że dziubek torebki oderwałem, a szczelinka była tak mała, że ledwo się z niej sączyło, co przy spoconych dłoniach i biegu pośród kamieni i korzeni nie sprzyja spożyciu. Na szczęście w większości przypadków udaje się otworzyć bez trudu.

Napisałem standardowych saszetkach, ale o niestandardowej wielkości. Te opakowania są znacznie większe (patrz foto poniżej). Mieszczą też znacznie więcej energetycznego specyfiku – 60 ml. A co znajduje się w ich składzie? Poniżej przedstawiam porównanie z żelem w standardowej formie – do popicia – ale w nowym smaku, o czym więcej napiszę później.

testujemy-nowe-produkty-od-squeezy-zel-ktorego-nie-trzeba-popijac-oraz-zel-o-smaku-piwa-04

SkładSqueezy Dring Gel – 60mlSqueezy Energy Gel – 33g
SmakMalinaPiwo
Wartość energetyczna79 kcal85 kcal
Węglowodany20 g w tym 9 g cukry21 g w tym 3,1 g cukry
Sód0,08 g0,04 g

Smak

To trzeba przyznać dość istotny element tego, co bierze się do ust. Zwłaszcza wtedy, gdy człowiek jest na granicy człapania i biegu. I tu muszę przyznać jest genialnie. Dosyć często smaki wywołują u mnie wspomnienia, a pierwsze zetknięcie się z Drink Gelem o smaku maliny przywołało czasy komunii i oranżady ze szklanej butelki. W upalny dzień, gdy jesteś tuż po wspinaczce na szczyt  liczący sobie 1200 m przewyższenia, takie smaki potrafią poprawić humor i koić niczym balsam. Ale czy za walorami smakowymi idzie coś jeszcze?

Kop energetyczny

Zarówno w przypadku Drink żelu, jak i żelu o smaku piwa – to poczucie, że wszystko wraca do normy i znowu mam energię do biegu, przychodzi po około 5-7 minutach, a wystarcza jej na kolejne 35-40 minut. Nie jest zatem źle.

No i pozostaje jeszcze podzielić się opinią na temat wrażeń z kosztowania żelu o smaku piwa…

Zabrałem go w liczbie 4 na górskie bieganie po Karkonoszach (zdjęcia poniżej). 30 stopni w cieniu, ani centymetra chmurki na niebie i wydawać by się mogło, że nie ma na taką aurę nic lepszego jak piwo.

testujemy-nowe-produkty-od-squeezy-zel-ktorego-nie-trzeba-popijac-oraz-zel-o-smaku-piwa-02

I tu ponownie, jakbym miał zrobić analogię do przywoływania zdarzeń w związku z tym, co się zjadło lub wypiło, to rzekłbym, że na tą imprezę już nie wrócę. Po pierwsze ciepłe piwo jest passe, rozgazowane piwo jest podwójnie passe, a po trzecie będąc po próbach drink żeli opisywanych powyżej, ciężko teraz memu podniebieniu równie dobrze dogodzić. Myślę, że to jest tak samo jak z żelami o smaku pomidora – albo je pokochasz, albo znienawidzisz.

testujemy-nowe-produkty-od-squeezy-zel-ktorego-nie-trzeba-popijac-oraz-zel-o-smaku-piwa-03

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Weź udział w konkursie i wygraj książkę Kasi Bulicz-Kasprzak - Dom na skraju
Następny wpis
Wielki bieg w małym mieście - relacja z „AVON Kontra Przemoc – biegnij w Garwolinie”

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu