Spis treści
Uwielbiam słuchać muzyki podczas biegania, ale w tej kwestii zatrzymałam się gdzieś na etapie jaskiniowca. Nie mam spotify premium, nie płacę za youtube, nie zgrywam piosenek na telefon ani tym bardziej na zegarek, a moje słuchawki mają dwa metry kabla, który zazwyczaj pląta mi się między rękami. Po prostu wystarcza mi, że grają. Dlatego do tej pory nie ogarnęłam żadnych słuchawek bezprzewodowych stworzonych do biegaczy. Czy Philips TAA7306 będą w stanie mnie do siebie przekonać?
Proste jak czajnik?
Oto jest pytanie. Ponieważ denerwują mnie instrukcje obsługi opasłe jak encyklopedia i dwadzieścia programów w suszarce. Lubię korzystać tylko ze sprzętów prostych i intuicyjnych w obsłudze, jak na przykład czajnik elektryczny z jedną funkcją: włącz. Słuchawki bezprzewodowe czajnikiem na pewno nie są, zwłaszcza słuchawki Philips TAA7306, które posiadają multum funkcji, w tym nawet pomiar tętna. Przez to byłam z góry nastawiona na “nie” i przez pierwsze dni dostrzegałam same minusy. Aż w końcu puknęłam się durna w głowę i stwierdziłam, że muszę koniecznie pozbyć się tego wewnętrznego jaskiniowca, któremu dają prąd, a on ciągle odpala ognisko za pomocą krzesiwa.
Jakość muzyki
W końcu mamy XXI i kabel to przeżytek. Bezprzewodowo zgrywam dane z zegarka, korzystam z myszki i klawiatury, mogę nawet uruchomić ekspres do kawy czy włączyć światło w pokoju. Coś czuję, że kabel wkrótce odejdzie w zapomnienie. Jednak zupełnie inne zdanie na ten temat mają melomani, bo według nich najlepsze dźwięki idą po kablu. W jednym z badań ustalono, że aż 58% osób chciałoby korzystać z urządzeń wykorzystujących łączność Bluetooth, jednak nie oceniają jakości odtwarzanej przez takie urządzenia muzyki za wystarczającą.
Czy są tu jacyś melomani?
Mają rację. Transmisja bluetooth nie została wymyślona i zaprojektowana stricte pod przesyłanie muzyki, więc bez wątpienia wpływa na jakość dźwięku. Jednak ten problem w ogóle nie dotyczy osób, które będą chciały zaopatrzyć się w słuchawki Philips TAA7306 i już wyjaśniam dlaczego.
Muzyka jest przesyłana w formie sygnału cyfrowego z urządzenia, będącego nadajnikiem (np. telefon, komputer) do urządzenia, będącego odbiornikiem (w tym przypadku słuchawki). Prawidłowe wysyłanie, ale także odbieranie sygnału, umożliwia oprogramowanie kodujące i dekodujące cyfrowy strumień danych, czyli tzw. kodeki. Dlatego zarówno nadajnik, jak i odbiornik muszą obsługiwać kodek, za pomocą którego przesyłany jest sygnał. Jeśli nadajnik i odbiornik obsługują ten sam kodek, dźwięk może być przesyłany i odbierany bez zmian. W pozostałych przypadkach wszystkie kodeki wykorzystują algorytm kompresji, co oznacza, że podczas dekodowania pliku, aby możliwe było jego sprawne i mało pamięciożerne przesyłanie między urządzeniami, algorytm wycina najmniej istotne informacje, z reguły niesłyszalne dla ludzkiego ucha lub maskowane innymi dźwiękami, tym samym jednak obniżając jakość dźwięku.
Phillips TAA7306 obsługuje kodeki audio SBC (subband coding) i AAC (Advanced Audio Coding). SBC jest domyślnym kodekiem Bluetooth, obsługiwanym przez wszystkie urządzenia umożliwiające przesyłanie dźwięku za pomocą tej technologii. Natomiast kodek AAC to jest kodek dla użytkowników Apple’a, chociaż może być również obsługiwany przez systemy Android 8 i wyższe. Kodek SBC oferuje przepustowość 16-bit/48kHz z prędkością do 328 kbit/s, natomiast AAC – do 16-bit/96 kHz z prędkością do 320 kbit/s. Dlatego, jeśli w trakcie biegania słuchasz Spotify Premium, który oferuje przepustowość na poziomie 320 kbit/s, albo muzykę w formacie mp3 (w jakości 320bit), to te kodeki będą wystarczające. I nawet wykorzystanie bardziej zaawansowanych kodeków nie poprawiłoby jakości brzmienia muzyki, a jedynie szybciej wyczerpało baterię.
Czy można zadowolić biegaczy?
Poza tym myślę, że w przypadku słuchawek sportowych wychwytywanie wszystkich dźwięków przez ucho nie ma aż takiego znaczenia, bo najzwyczajniej w świecie nie jest to nawet możliwe. Podczas biegania wydajemy różne odgłosy, mniej lub bardziej głośne, wiatr szumi w uszach, słuchawka szoruje o małżowinę, a silniki samochodów pracują zdecydowanie za głośno. W trakcie treningu muzyka ma być po prostu słyszalna mimo tego wszystkiego. Choćby z tego powodu żadna piosenka nie zabrzmi tak samo, jak odtwarzana w zaciszu domowym. Jeśli więc jesteś wymagającym melomanem, możesz poszukać innych słuchawek i zostać w domu – natomiast dla biegaczy, którzy lubią posłuchać podcastów czy muzyki ze Spotify, jakość dźwięku Phillips TAA7306 będzie bardzo dobra.
Dla mnie była wręcz idealna. Wszystkie dźwięki, także basy, są ustawione odpowiednio (nie każde słuchawki mają to właściwie wyregulowane, przez co niektóre piosenki potrafią brzmieć jak smerfne hity). Głośność jest odpowiednia, głębia dźwięku w sam raz, i wszystkie piosenki odtwarzane przez te słuchawki brzmiały tak, że od razu chciało mi się ruszać. Czyli jeśli chodzi o spełnianie funkcji, do której te słuchawki zostały stworzone, to nie mam się do czego przyczepić. Uwielbiam biegać przy muzyce i właściwie dobrana playlista oraz jakość dźwięku sprawiają, że czasem takie bieganie jest dla mnie wiele większą przyjemnością, niż bez słuchawek. Z Philipsem tak właśnie było, gdy tylko je ubierałam, od razu miałam ochotę się poruszać.
Łatwość obsługi
Skoro jakość muzyki mamy już za sobą, pora ocenić łatwość obsługi. Jak już wiecie, jestem jaskiniowcem, który korzystał ze zwykłych słuchawek na kablu, więc dla mnie odkrycie możliwości, jakie oferują słuchawki Philips TAA7306, było niemalże przełomowe.
Sterowanie
Bo jeszcze nie tak dawno, kiedy chciałam zmienić utwór, musiałam zatrzymać cię, wyciągnąć telefon z pasa, odblokować, odpalić Spotify i ogólnie wykonać kilkanaście zbędnych czynności. W przypadku Philips TAA7306 żadna z tych rzeczy nie jest potrzebna, ponieważ wystarczą dwa dotknięcia prawej słuchawki, żeby poleciała kolejna piosenka. Bułka z masłem. Jedno dotknięcie to start i stop, więc jeśli chciałam z kimś porozmawiać i nie tracić ani sekundy z ulubionej piosenki, mogłam to również zrobić bez konieczności zatrzymywania się i sięgania po telefon. Słuchawki mają również wbudowany mikrofon, więc można w trakcie korzystania z nich odbierać połączenia również tylko jednym dotknięciem.
Sterowanie słuchawkami jest naprawdę banalnie proste i jedyny minus, jaki dostrzegam, to brak możliwości regulowania głośności z poziomu słuchawki. Jest to jednak naprawdę niewielkie zastrzeżenie co do obsługi urządzenia, bo spokojnie można sobie z tym poradzić.
Połączenie
Kolejne przełomowe odkrycie to oczywiście zero kabla. Poza pierwszym parowaniem, kolejne połączenie poprzez Bluetooth odbywa się automatycznie. Wystarczy wyciągnąć słuchawki z etui i voila, od razu usłyszysz “bluetooth connected”. W ogóle słuchawki dużo mówią (po angielsku), a że można je podłączyć tylko z jednym urządzeniem, a więc ciągle były sparowane z moim telefonem, to słyszałam najczęściej “power on” lub “power off”. Pomyślałam sobie, że niezłym bajerem byłoby mimo wszystko słyszeć w słuchawkach jakieś dane treningowe, które słuchawki mogłyby sczytywać z zegarka. Ale skoro mogą się łączyć tylko z jednym urządzeniem, to wolałam wybrać telefon i muzykę niż zegarek i komunikaty.
Jakież było moje zdziwieniem, gdy damski głos powiedział nagle do mnie “okroznie (“okrążenie” odczytane po angielsku, więc trudno było mi to na początku zrozumieć) one, five thirty five”. A jednak! Philips TAA7306 odczytuje dane treningowe z aplikacji Garmin Connect i poinformuje cię o tempie każdego okrążenia! Niezły bajer!
Pomiar tętna
Ale jednak najbardziej bajerowatym bajerem jest pomiar tętna. Dwa dotknięcia lewej słuchawki uruchamiają monitor tętna, który znajduje się w prawej słuchawce. Szczerze mówiąc, jeśli ktoś ma zegarek lub pas do pomiaru tętna, kolejny pomiar wykonywany przez słuchawki i wyświetlany w kolejnej aplikacji wydaje się zbędny. Jednak jeśli ktoś biega rekreacyjnie i nie posiada żadnego specjalistycznego sprzętu do pomiaru tętna, taka funkcja może być dla niego bardzo przydatna.
Porównując pomiar dokonany przez słuchawki z tym dokonanym przez zegarek z nadgarstka, spoczynkowo było bardzo podobnie, choć z niewielkimi odchyleniami, czasami na plus, czasami na minus. Wydaje mi się, że pomiar tętna poprzez słuchawki był nieco bardziej precyzyjny, bo odbywał się bez żadnych gwałtownych skoków, tymczasem na zegarku tętno skakało mi pomiędzy 54 a 65 z nieodgadnionych przeze mnie powodów.
Jeśli chodzi o porównanie pomiaru tętna w słuchawkach do pomiaru dokonanego za pomocą pasa Garmin HRM-RUN, to również wychodzi bardzo podobnie, choć są już nieco większe rozbieżności. Na przykład, podczas trzydziestu minut biegania, pas pokazał średnie tętno 132, natomiast słuchawki – 124. Uśredniając, często pomiar dokonany przez słuchawki był o 5 – 10 uderzeń na minutę niższy niż pomiar dokonany przez pas do pomiaru tętna, a bardzo rzadko o kilka uderzeń wyższy. Podczas aktywności możesz sprawdzić swoje tętno bez konieczności sięgania po telefon, wystarczy raz uderzyć lewą słuchawkę, aby sama odczytała aktualne dane.
Czasami jednak pomiar tętna nie działał. Nie wiem dlaczego, włączałam tę funkcję i zamiast usłyszeć, jakie mam tętno, słuchawki mówiły “heart rate detected”, ale nic się nie działo. Kiedy biegałam przez godzinę, zdarzało się, że miałam pomiar tętna przez 2 minuty, potem 27 minut, następnie 27 sekund zero odczytów, i znów 13 minut pomiar tętna. Trochę to komplikuje jakąkolwiek potreningową analizę danych. Poza tym można by ulepszyć to samo pokazywanie tętna w aplikacji poprzez wyświetlanie go w formie wykresu, a nie tylko dwóch danych – tętna maksymalnego i średniego. Pozwoli to bowiem użytkownikom na dokładną analizę, np. w którym momencie nastąpił skok tętna albo jakie było tętno na konkretnych odcinkach.
Aplikacja Philips Headphones
Jeśli chodzi o samą aplikację, to można nie tylko sprawdzić w niej pomiar tętna, ale także poziom naładowania baterii samych słuchawek oraz etui, można spersonalizować jakość dźwięku, włączyć kontrolę otoczenia, czujnik zużycia oraz zapoznać się z instrukcją obsługi na wypadek, gdybyśmy zapomnieli, jak korzystać z dostępnych funkcji. Z ciekawych opcji warto wspomnieć o tym, że aplikacja pozwala włączyć bluetooth w telefonie z poziomu aplikacji, bez konieczności sięgania osobno do funkcji telefonu. Natomiast szkoda, że wszelkie dane pokazują się dopiero wtedy, kiedy aplikacja połączy się ze słuchawkami, więc gdyby ktoś zostawił je w domu, a chciałby przeanalizować swoje tętno jadąc autobusem do pracy, to niestety nie zrobi nic.
Czas pracy
Wszystkie dodatkowe funkcje oferowane przez Philips TAA7306 są bardzo ciekawe, ale ich działanie zależy oczywiście od czasu pracy samych słuchawek. W tym temacie nie mam żadnych zastrzeżeń.
Z Phillipsem przez cały dzień
Zgodnie z instrukcją, słuchawki ładują się do pełna w dwie godziny, a maksymalny czas pracy to aż 24 godziny. Oczywiście nie znaczy, że można w nich biegać przez całą dobę – bez ładowania działają do sześciu godzin, ale “etui z funkcją zasilania wydłuża odtwarzanie muzyki i rozmawianie nawet o 18 godzin”. Czyli po dwóch godzinach ładowania słuchawki pracują sześć godzin (2+6=8), następnie trzeba je włożyć do etui na dwie godziny (8+2=10), by działały kolejne sześć godzin (10+6=16), a później znowu ładowanie w etui (16+2=18) i znów sześć godzin pracy (18+6=24). W istocie 24 godziny maksymalnego czasu pracy oznacza tyle, że słuchawki działają sześć godzin, a etui to taki przenośny akumulator, który w pełni naładowany zapewnia trzy cykle ładowania słuchawek bez konieczności korzystania z kabli. Samo etui również ładuje się około dwóch godzin, a zgodnie z instrukcją, jeśli słuchawki padną do zera, to już 15 minut ładowania wystarczy na godzinę pracy.
Zostawmy jednak te cyferki, ponieważ wszystko to powinno oznaczać, że Phillips TAA7306 można schować do naładowanego etui i mieć przy sobie cały dzień, a słuchawki będą działać w drodze do pracy, do domu i na popołudniowy trening, natomiast gdy z nich nie korzystasz, to będą się same doładowywać w etui. Jest to świetne rozwiązanie. Zresztą chowanie słuchawek do etui ma swoje uzasadnienie: po pierwsze nie zgubią się, po drugie nie zabrudzą się, a po trzecie kiedy są w środku etui, lampa LED czyści je z 99% bakterii. Samo etui waży tylko 14,18 gramów, a słuchawki 8 gramów, więc nie stanowią żadnego dodatkowego ciężaru.
Low battery
Muszę przyznać, że jestem zadowolona z czasu pracy słuchawek i szybkości, z jaką się ładują. Słuchawki posiadają funkcję automatycznego wyłączania się, kiedy je odkładasz, więc nie ma ryzyka, że jak zostawisz je poza etui to po prostu padną. A uwierz mi, nie chciałbyś, żeby padały w trakcie biegu. Kiedy bateria spada do 10%, nagle słuchawki zaczynają nieustannie powtarzać “low battery”, przerywając piosenki dokładnie co dwie minuty. Na szczęście, można temu naprawdę łatwo zapobiec, ponieważ po pierwsze, bateria trzyma długo (po godzinie słuchania muzyki prawie na maksa, wciąż miały 90% baterii), a po drugie, w zaledwie 5 minut można je doładować w etui o pełne 10%.
Na zakończenie dodam, że jeśli czarny kolor słuchawek umieszczonych w czarnym etui ładowanym czarnym kablem jest dla was nie do przełknięcia, to na szczęście Philips TAA7306 dorzucił do zestawu kolorowe, miętowe i granatowe zauszniki. Słuchawki są również odporne w klasie IP57, co oznacza, że mogą być używane podczas najcięższych treningów, kiedy pot zalewa oczy oraz uszy, a nawet można je zabrać pod prysznic, ponieważ wytrzymują krótkotrwałe zanurzenie w wodzie – na głębokość do 1m nawet przez 30 minut.
Philips TAA7306 – kilka małych “ale”
Muszę jednak wspomnieć o kwestiach, które nie zostały do końca dopracowane.
Diody
Po pierwsze, gdy etui jest naładowane do pełna, biała dioda gaśnie, a kiedy etui ma słabą baterię, to miga niebieska dioda, natomiast kiedy miga niebieska dioda na słuchawkach, to znaczy, że są w trybie parowania, a kiedy się już połączą, to niebieska dioda wciąż miga, ale rzadziej. A biała dioda miga, kiedy są włączone. Tylko, że jak są włączone, a nie sparowane, to wtedy miga niebieska dioda. Cóż, byłoby sensowniej, gdyby jeden kolor diody oznaczał jedną funkcję i gdyby to, czy świecą, czy gasną, czy migają, za każdym razem oznaczało to samo. Kiedy wszystkie migają chaotycznie, ciężko jest spamiętać, o co im chodzi.
Awerness i kontrola otoczenia
Po drugie, tryb kontroli otoczenia, który włączony ma zapewniać możliwość słyszenia dźwięków naokoło, a wyłączony, dźwięki te wygłuszać. Jednak ta funkcja nie jest do końca dopracowana. Różnice można dostrzec tylko przy wyłączonej muzyce. Wówczas rzeczywiście w trybie maksymalnej kontroli otoczenia słuchawki działają wręcz jak głośnik. Kiedy syn oglądał filmy na swoim telefonie kilka metrów ode mnie, to wszystko wyraźnie słyszałam w słuchawkach (wraz z szumem), natomiast w trybie wyłączonej kontroli otoczenia słyszałam youtube niejako z oddali, pomimo zatkanych słuchawkami uszu. Owszem, była różnica. Ale kiedy tylko włączałam muzykę, nawet na 1/3 głośności, to funkcja ta była kompletnie niewyczuwalna. Muzyka zagłuszała absolutnie wszystko.
Natomiast tryb awareness polega na tym, że można dotknąć prawą słuchawkę i ją przytrzymać, a wtedy muzyka się wycisza. Wówczas można słyszeć otoczenie bez zdejmowania słuchawek, i na przykład, porozmawiać z kolegą. Osobiście nie rozumiem tej funkcji. Jeśli w uszach gra muzyka, a ja chcę z kim porozmawiać albo coś usłyszeć, to przecież mogę po prostu muzykę zatrzymać jednym dotknięciem słuchawki, zamiast ją dotknąć i trzymać i trzymać i trzymać.
Asystent Google i Siri
A po trzecie, słuchawki mają jeszcze jeden bajer – możliwość wydawania poleceń swojemu telefonowi. Sprawdziłam – działa, choć wiecie, jak to jest, kiedy urządzenie jest anglojęzyczne, a ty starasz się powiedzieć “call Łukasz” czy “find Świdnica on a map”. Efekty rzadko spełniają oczekiwania, w moim przypadku google Świdnica zrozumiało jako Shinita, miejscowość w USA w stanie Missisipi. Łukasza w ogóle nie znalazło w telefonie. Jak przystało na jaskiniowca, raczej z tych funkcji nie będę korzystać, ale może rzeczywiście komuś się przyda. Zresztą podobno Siri od Apple działa zdecydowanie lepiej.
Podsumowanie
Czy ostatecznie przekonałam się do Philips TAA7306? Trochę tak, trochę nie.
Nadal lubię rzeczy proste, a ten model słuchawek jest dla mnie przeładowany bajerami, funkcjami i migającymi diodami. Testowanie tego wszystkiego trochę mnie zmęczyło, ponieważ zamiast czerpać radość z biegania musiałam ciągle dotykać to lewą, to prawą słuchawkę, raz, dwa, trzy razy, ciągle słysząc serię komunikatów – “pairing mode on”, “heart rate off”, “awareness mode on”, “power off”, “low battery” – zamiast muzyki. Bieganie nie było wówczas dla mnie przyjemne, nie mogłam się skupić na samym bieganiu, tylko ciągle musiałam coś sprawdzać, analizować i porównywać, a obcy głos przerywał mi piosenki.
Jeśli ktoś jest gadżeciarzem, to pewnie doceni wszystko to, co Philips TAA 7306 oferuje poza samą możliwością słuchania muzyki. Natomiast mi najbardziej podobało się, kiedy nie musiałam sprawdzać tego wszystkiego, a mogłam je po prostu założyć i pójść pobiegać. Bardzo dobra jakość muzyki, odpowiednia głośność słuchawek, lekkie, wygodne, nie wypadały z ucha, nie gryzły się z okularami, nie musiałam ich ciągle ładować i nie zajmowały dużo miejsca w torebce, gdy chciałam je zabrać ze sobą.
Jeśli zastanawiasz się, czy będą one odpowiednie dla Ciebie, to przygotowałam dla ułatwienia listę plusów i minusów.
PLUSY | MINUSY |
brak kabla, łączność bluetooth | |
po pierwszym parowaniu, automatyczne łączenie z urządzeniem | połączenie tylko z jednym urządzeniem jednocześnie |
słuchawki są lekkie (8g) i wygodne | |
słuchawki są wodoodporne i pyłoodporne w standardzie IP57 | |
w zestawie są dwa rodzaje zauszników w trzech kolorach oraz trzy rodzaje gumek dla lepszego dopasowania | |
małe, lekkie etui (14g) | |
po schowaniu słuchawek do etui, są one czyszczone światłem LED | |
etui jest akumulatorem, który doładowuje słuchawki | |
szybkie ładowanie (10% w 5 minut) | irytujący komunikat, gdy bateria pada poniżej 10% |
wytrzymała bateria (godzina słuchania muzyki to tylko 10% mniej), długi czas pracy (6h non stop, z etui do 24 h) | |
dobra jakość muzyki | |
odpowiednia głośność (105 dB) | duży wiatr czasem zagłusza muzykę |
obsługa przez dedykowaną aplikację Philips Headphones | aplikacja działa tylko, gdy jest podłączona ze słuchawkami |
możliwość ustawienia różnych trybów muzycznych w aplikacji | |
dotykowe sterowanie słuchawkami | brak możliwości regulacji głośności z poziomu słuchawki |
możliwość odbierania połączeń jednym dotykiem | |
możliwość wydawania poleceń Asystentowi Google lub Siri | |
tryb awareness jest zbędny | |
tryb kontroli otoczenia – przy włączonej muzyce nie ma różnicy, czy działa, czy nie | |
pomiar tętna w słuchawce | nie zawsze działa, często się przerywa, aplikacja nie pokazuje tętna w formie wykresu, tylko średnie i maksymalne tętno |
pomocne komunikaty głosowe w trakcie korzystania ze słuchawek – włączanie, parowanie, pomiar tętna itd. | |
nie gryzą się z okularami | |
chaotyczne oznaczenie funkcji diodami |