„Ktokolwiek zbliży się do słońca, temu spłoną skrzydła. Symbolika światła zawiera symbolikę ofiary. Aby zobaczyć prawdziwy ład rzeczy, trzeba mieć udział w świetle, lecz by mieć udział w świetle, trzeba coś z siebie poświęcić”. — J.Tischner
Profesor Józef Tischner, aby przybliżyć istotę ofiary, świadomie (choć nie wprost) sięga do historii Ikara. Człowiek ten, pokonując wszelkie lęki, działając wbrew iście ludzkiemu, wrodzonemu pragnieniu wygody i bezpieczeństwa, poszedł za wewnętrznym głosem swoich marzeń, ideałów – dał się im ponieść na tyle wysoko, że przymocowane do jego barków skrzydła spłonęły. Bilans jest, zdroworozsądkowo i matematycznie kalkulując, dla Ikara niekorzystny. Z jednej strony kilkanaście zaledwie sekund lotu, z drugiej – bezsensowna śmierć. Można jednak spojrzeć na to z perspektywy, której wszelka tego typu kalkulacja jest obca; wówczas lot Ikara i jego ofiara pozwolą zobaczyć „prawdziwy ład rzeczy”, w którym człowiek jest nie tylko walczącym o przetrwanie zwierzęciem, ale przede wszystkim podmiotem ideałów, marzeń, wartości, który za chwilę wzlotu odda bardzo wiele. Słowa te niewątpliwie zrozumie każdy człowiek pasji, który potrafi coś z siebie poświęcać, który potrafi „narażać swoje skrzydła na spalenie”. Czy są jeszcze wokół nas, tacy ludzie? Wystarczy wyjść któregoś popołudnia do parku i zauważyć dyszącego w upale, zapoconego, zaciskającego zęby człowieka ubranego w buty sportowe.
Biegnący Ikar
Biegacze – któż to taki? Bolące mięśnie, odciski na stopach, zadyszka i wyczerpanie kilometrami pokonanymi donikąd, w kółko. Sensu biegania ( i w ogóle wszelkich sportów wytrzymałościowych) nie zrozumie człowiek, który nie zna i nie szuka odpowiedzi na pytanie o cel przekraczania siebie, o cel zaciskania zębów. Nie zrozumie go też ten, kto żyje po linii najmniejszego oporu, nie stawiając sobie zbyt wielu wymagań. Chcąc biegać regularne, trzeba liczyć się z tym, że przyjdzie wyjść na trening mimo ulewnego deszczu, mimo mrozu czy choćby zwykłego wyczerpania po pracy czy lenistwa. Znacznie łatwiej jest przykryć się kocem i włączyć telewizor. I nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że robimy to w zgodzie ze sobą i jesteśmy w tym szczęśliwi. Ale gdy pojawia się w nas choćby trochę żalu, wyrzutów sumienia- wówczas trzeba zawalczyć o takiego siebie, jakim pragniemy się stać. Czyli zawalczyć o siebie wysportowanego, silniejszego, sprawniejszego, a co za tym idzie – szczęśliwszego. Ale jak tego dokonać?
- Po pierwsze trzeba stać się po trosze Ikarem; pozwolić sobie na to szaleństwo, które nie zabroni nam pobiec (a nie pojechać autem) do pracy i przywitać szefa tuż po wyjściu spod prysznica; zrozumieć, że chcieć, znaczy móc – i mimo instynktownego pragnienia wygody zdobyć się na wieczorne truchtanie; zupełnie wbrew zdroworozsądkowej logice zrozumieć, że zmęczyć się fizycznie – oznacza odpocząć w najpełniejszym tego słowa znaczeniu; wreszcie powtarzać jak mantrę słowa Tischnera; „by mieć udział w świetle, trzeba coś z siebie poświęcić …”
- Po drugie, trzeba popracować nad swoją silną wolą i doprowadzić do wyrobienia w sobie nawyku biegania. Na początku jest zawsze ciężko i niemal zawsze pod górkę, to niezbywalne i nikt nie jest w tym osamotniony. Zaciskamy więc ząb i biegamy trochę z musu, by potem robić to z wewnętrznej potrzeby ciała i duszy (same będą się biegu domagać).
- Uwierzyć, że wysiłek uczyni nas nie tylko sprawniejszymi, smuklejszymi, ale przede wszystkim lepszymi ludźmi. Każdorazowe pokonanie siebie, swojego lenistwa czy słabości – będzie krokiem ku „lepszej wersji” nas samych. Trud pokonywania siebie podczas biegania przekłada się na naszą zdolność pokonywania większości innych przeciwności, jakie stawia nam życie np. zawodowe, czy również relacje z innymi. Przecież zrozumienie drugiego człowieka, wsłuchanie się w niego- to też ogromny trud.
- Uwierzyć, że dzięki bieganiu będziemy szczęśliwsi. To powinno nas najbardziej motywować do założenia butów biegowych. Gdy poszerzymy swoje życie o pewien wymiar – kiedy nauczymy się składać siebie, swoje lęki i słabości w ofierze, kiedy nauczymy się coś z siebie poświęcać – będziemy, paradoksalni – pełniej i intensywniej żyć, napawać się życiem. Wszak aby żyć, trzeba umierać …
- Uświadomić sobie, że bieganie jest najbardziej egalitarnym sportem pod słońcem; biegać może każdy, kto ma nogi i potrafi chodzić. Do biegania nie potrzeba ani szczególnych umiejętności technicznych, ani żadnego specjalistycznego sprzętu. Buty, wola biegu i stawania się lepszym. Biegać możesz także Ty!
- Spróbować dołączyć do innych ludzi, którzy biegają albo chcą zacząć biegać. Przełamać się i przyjść na trening w ramach ogólnopolskiego programu ścieżek biegowych, albo wybrać się na kilka dni biegowego obozu, gdzie w miłym towarzystwie i pod okiem fachowców będzie można uczynić pierwsze kroki na nowej, sportowej drodze
Po uważnym przeczytaniu powyższych podpunktów i sumiennym ich przyswojeniu w swojej duszy i umyśle, wystarczy tylko założyć buty i pobiec przed siebie. Udział w świetle gwarantowany!