Spis treści
Nie jestem wielkim fanem butów, które wyglądają jakby ważyły więcej niż od nich oczekuję. Nie jestem też fanem takich biegówek, które swą „muskulaturą” nadmiernie rozdymają wygląd stopy. Nie jestem, bo z reguły taki but jest masakrycznie powolny, tj. sprawia wrażenie jakby nie nadążał za ruchem stopy, a po wtóre jest na tyle rozlazły, że kompletnie jej nie trzyma. Czy taki właśnie jest Nike Structure 20, który na pierwszy rzut oka posiada wszystkie cechy nielubianych rodzajów obuwia?
Zjawisko nadmiernej pronacji
Już od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to nastąpiła eksplozja popularności biegania, za wielką wodą zaczęto rozpoznawać charakterystyczne potrzeby sportowców dotyczące obuwia, jego konstrukcji, trwałości oraz walorów zdrowotnych. Już wtedy dostrzeżono, że zawodników można skategoryzować ze względu na to, jak stawiają stopy: neutralnie, na zewnętrznych krawędziach (supinatorzy) oraz na krawędziach wewnętrznych (pronatorzy). Niewiele lat później, bo na początku lat 80-tych XX wieku dr Steven Subotnick dokonał segmentacji obuwia właśnie ze względu na typ stopy. I tak powstały Nike Air Zoom Structure – pierwszy but ze stajni Nike, który miał chronić biegaczy przed nadmierną pronacją. Był rok 1991.
Czymże jest nadmierna pronacja?
Pronacja i supinacja to naturalne ruchy stopy występujące w trakcie poruszania się, będące efektem przetaczania stopy zarówno podczas chodu, jak i biegu. Te nie wymagają korekcji, nie wywołują niepożądanych efektów, jednak sprawa zasadniczo ulega zmianie, gdy mamy do czynienia z nadpronacją i nadsupinacją. W przypadku nadmiernej pronacji stopa ulega mocnemu wykręceniu do wewnątrz. To z kolei wywołuje ogromne zaburzenia na poziomie innych stawów, począwszy od kolana, a skończywszy na biodrze, które przestają pracować w jednej płaszczyźnie. Na efekty takiego nadmiernego eksploatowania stawów oraz wywołanego brakiem korekcji kroku nie trzeba długo czekać. Zaczyna się od delikatnego bólu piszczeli, od czasu do czasu pobolewa Achilles, wreszcie delikatne bóle przeradzają się w zapalenie mięśnia piszczelowego lub stawu rzepkowo-udowego (kolano kinomana – nazwa pochodzi od dość powszechnie znanego bólu, jaki odczuwamy, gdy za długo siedzimy ze zgiętymi kolanami (np. w kinie), bez możliwości ich wyprostowania).
Remedium na nadpronację
Wróćmy do roku 1991. Pierwszy model Nike Air Zoom Structure wychodzi na światło dzienne i od razu zapewnia sobie rzeszę fanów – począwszy od sportowców najwyższej klasy, takich jak mistrz biegów długodystansowych Galen Rupp, aż po amatorów, których urzeka mocno widoczny Nike Air, nadający butowi industrialnego charakteru.
Od tego czasu but przechodzi wielokrotną metamorfozę, modyfikowany jest o nowe technologie, jak np. Dynamic Support, który zastępuje cięższe i bardziej masywne wsparcie po bokach buta, oferując dynamiczne i pewne trzymanie stopy – to wszystko zawsze jednak z jednoznacznie obranym kierunkiem – zwiększeniem stabilizacji pięty, utrzymaniem doskonałej amortyzacji i elastyczności na poziomie nie spotykanym w innych tego rodzaju butach dedykowanych pronatorom.
Dynamika, stabilizacja i szybkość? Niemożliwe…
Parafrazując popularną ostatnimi czasy reklamę, rzekłbym niemożliwe. Okazuje się jednak, że nie trzeba rezygnować z ochrony stopy na rzecz dynamicznego wybicia, ani ze stabilizacji dla szybkości biegu. Można mieć i jedno, i drugie. Jak patrzę na te buty, to mówię niemożliwe, ale jak je wkładam i zaczynam wykonywać naprawdę szybkie odcinki, bez oznak człapania i opóźniania przez buty, to mówię – niemożliwe nie istnieje.
Cały tajemnica tkwi w sposobie wykonania cholewki, bo ta gwarantuje wyższy poziom trzymania stopy zarówno na poziomie pięty jak i śródstopia. Z kolei podeszwa składająca się z pianki o dwóch rodzajach gęstości: sztywniejszej po stronie przyśrodkowej i bardziej miękkiej po stronie bocznej, chroni przed nadmierną pronacją, co w połączeniu z poduszką Zoom Air na poziomie przedniej części stopy, ułatwia jej bardziej płynne przetaczanie. To naprawdę da się odczuć.
Przez minione lata Nike Structure przeszedł ogromną zmianę: waży mniej, trzyma lepiej, a i wygląda korzystniej, co myślę dokumentują zdjęcia z wcześniejszej części artykułu. Słowo klucz w ich przypadku to jednak trzymanie stopy w ryzach.
Widoczny na zdjęciach zapiętek, sprawiający wrażenie drapieżnika chcącego zanurzyć kły w Achillesie, jedynie sprawia takie wrażenie. Wykonany jest z masywnego, ale w miarę elastycznego materiału, któremu bliższe jest porównanie, iż czule pieści Achillesa, otula go, aniżeli unieruchamia w miejscu. Jestem na tym punkcie przewrażliwiony, wręcz nie znoszę jakiegokolwiek docisku zapiętka do Achillesa i tu faktycznie go brak.
Na wąską czy szeroką stopę?
Osoby, które na podstawie przeprowadzonych testów poznały już moją fizjonomię, wiedzą, iż mam stopę dość szeroką, o wysokim podbiciu i nie każdy but – szczególnie ze stajni Nike – leży jak ulał. Structure 20 szerokością przedniej części cholewki wpasowuje się w moje oczekiwania, nie jest to zatem but dla osób z bardzo wąską stopą, gdyż może się zdarzyć, iż stopa w przedniej części buta może mieć dość sporo luzu. Trzeba wziąć to pod uwagę. Nie wolno również zapomnieć o tym, że to but dedykowany dość wąskiej grupie biegaczy, jakimi są pronatorzy.
Słowem podsumowania
Historia modelu Structure, jak wspomniałem już wcześniej, sięga jeszcze ubiegłego wieku. Zamieszczone w artykule zdjęcia pokazują jego ewolucję, z silnym akcentem na te przełomowe wersje. Trzeba przyznać, iż współcześnie nam dostępne egzemplarze stanowczo wychodzą na plus w tej konfrontacji. Są ładniejsze, mniej toporne, sprawiają znacznie lepsze wrażenie, które nie znika nawet po kilkunastu przebiegniętych kilometrach. A jak dodamy do tego dostępność dwudziestu wersji kolorystycznych, to robi się nie lada problem z wyborem, ale rozwiązanie tego problemu pozostawiam już wam. Wierzę, iż sobie poradzicie.