Spis treści
Przebiegłem z nim ponad 400km w miesiąc, testowałem w polskiej zimie i w palącym słońcu portugalskiej ziemi. Jakie jest dziecko rodem z Finlandii?
Jakość wykonania bez ukrywania wad i zalet
Pasek – bardzo dobry, miękka i elastyczna guma nadaje prawidłowych właściwości jakże charakterystycznych dla produktów z topowej półki.
Idealnie okala nadgarstek i przylega do skóry.
Dzięki zastosowaniu szerokich wcięć nie powoduje potliwości. Dodatkowo na pasku znajdują się dwie sówki z wypustką blokującą.
Dzięki temu przez cały trening pozostaną na swoim miejscu zapewniając prawidłowe trzymanie/nacisk paska.
Pasek mocowany jest do koperty za pomocą 4 sześciokątnych śrubek (po dwie na każdą część paska).
Zapięcie paska – klamra budzi dwojakie odczucia.
Zimą, gdy zegarek był zapinany na bluzę, nie czułem żadnego dyskomfortu. Jednak kiedy zmieniłem miejsce treningów na cieplejszy skrawek lądu, okazało się, że owa klamra jest wielkim dyskomfortem. Mocno uciskała mi ścięgna zostawiając przy tym “fajny” odcisk. Dopiero po 11 dniach nastąpiła pełna adaptacja i brak denerwującego dyskomfortu.
Warto nadmienić, że Sunciaka używam tylko do treningów, co z pewnością wpłynęło na przedłużenie się okresu adaptacji. Osobiście boki klamry zrobiłbym ciut szersze, co ograniczyłoby wąskie uciskanie skóry i zdecydowanie przyspieszyłoby przyzwyczajenie się do “nowej biżuterii”.
Dekiel z kopertą stanowi jeden element – dobrze leży, ergonomiczny kształt zapewnia wygodę. Na nim znajdują się oznaczenia producenta i wcięcie dokujące kabel USB do połączenia z komputerem. Wcięcie wykonane jest na skraju dekla i nie da się go wyczuć nosząc Sunciaka na dłoni.
Koperta – solidny odlew z tworzywa sztucznego, po lewej stronie znajdują się 2 a po prawej 3 przyciski sterujące.
Również w niej znajduję się nadajnik i odbiornik sygnału GPS.
Przyciski sterujące na kopercie – są piękne, przy dotyku/wciśnięciu nie czuć żadnych niedoróbek. Chodzą płynnie i wszystkie mają taki sam opór przy wciskaniu.
Bezel – mocuje szkło mineralne do koperty zegarka. Można rzec: styl i klasa sama w sobie. Srebrny idealnie pasuje do przycisków i zapięcia paska. Do koperty mocują go 4 srebrne śrubki sześciokątne, rozmieszczone symetrycznie względem siebie.
Należy nadmienić, że bezel wystaje o 1,5mm ponad szkiełko, co minimalizuje możliwość porysowania szkła. Prędzej zahaczymy i poranimy bezel niż szkiełko – tak jak w moim przypadku.
Szkło – mineralne na bazie krzemu, dodatkowo utwardzone. Dzięki temu jeszcze bardziej odporne na zarysowania. Co niestety wpływa na wagę zegarka na minus, ale wytrzymałość rośnie. Jedno kosztem drugiego. Jak do tej pory na szkiełku nie mam ani jednej, nawet najmniejszej rysy. Twarda sztuka.
Wyświetlacz – mógłbym napisać, że to prawie monitor monochromatyczny. Wyświetli nam wiele szczegółów. Mamy możliwość zmiany układu wyświetlenia z jasnego na ciemny.
Podświetlanie (light) idealne, jednolite na całym wyświetlaczu, nie ma mocniejszych i słabszych punktów świetlnych. Dodatkowo mamy możliwość ustawienia intensywności podświetlenia, oczywiście przez serwis movescount.com – za to wielki plus. Niestety nieporozumieniem jest brak włączenia trybu nocnego z poziomu zegarka (u konkurencji wystarczy dwukrotnie przycisnąć przycisk LIGHT i już każdy autolap czy wciśnięcie przez nas obojętnie jakiego przycisku spowoduje podświetlenie tarczy) trzeba tego dokonać za pomocą serwisu movescount… Dlatego ciągle biegam na trybie nocnym! Zastępcze i irytujące rozwiązanie.
Kiedy wyświetlacz nie wyczuwa zmiany pozycji, przechodzi w stan uśpienia (np. jak leży na biurku i czeka na kolejne wyjście), co przedłuża jego żywotność. Ekran jest jasny/martwy – tryb oszczędzania energii, pożyteczne. Wystarczy minimalny ruch i Suunciak włącza się do życia.
A jak wyświetlacz sprawuje się na treningach?
Przez serwis movescount.com mamy możliwość przypisania kilku ekranów do danej aktywności.
Na jednym ekranie aktywności/treningowym możemy wyświetlać dane w trzech linijkach (a na dolnej możemy zmienić przyciskiem “view” dodatkowe dane – maksymalnie dwa przypisy, w ten sposób ze stale wyświetlanych 3 wybranych opcji dochodzą nam 2 dodatkowe zmienne), co daje nam 6480 możliwości! Istny KOMBAJN!
Jak dodamy do tego jeszcze aplikacje, które możemy wgrać, liczba dalej poszybuje w górę!
Użytkowo, wyświetlacz treningowy jest niedopracowany! Tak! Dobrze czytasz drogi czytelniku. Środek stanowią cyfry wielkości nosa Pinokio, gdy ten kłamie – są wielgachne! Górna i dolna linijka są maciupkie! Co gorsza, nawet jak ustawimy jedną z linijek jako pustą, w żaden sposób nie wpłynie to na zwiększenie czcionki dwóch pozostałych! Biegnąc pod wiatr, gdy oczy nam łzawią, przy minusowej temperaturze albo na wysokim zmęczeniu, musimy naprawdę się wysilić, aby dostrzec to, co nas interesuje! Skupiając wzrok na zegarku, zmniejszamy nasze bezpieczeństwo podczas biegu leśną ścieżką i łatwo wtedy, np. o skręcenie kostki! Nie wiem jak Wy, ale zawsze zerkam na 3 dane treningowe podczas kliknięcia międzyczasu czy autolapu – tętno, prędkość okrążenia i czas całkowity.
Suunto powinien głęboko wziąć sobie te sugestie do serca i dać użytkownikowi możliwość ustawienia czcionki. Nie żebym się chwalił, ale na specjalistycznym badaniu okulistycznym nie stwierdzono u mnie najmniejszej wady wzroku!
Kadencja – dzięki wbudowanemu czujnikowi ruchu, możemy sprawdzić, z jaką częstotliwością poruszają się “biegnące nogi”.
Pasek do pomiaru tętna – posiada kodowany sygnał, dzięki czemu biegnąc w tłumie, będziemy łapać tylko swoje tętno.
Jest to najlżejszy i najwygodniejszy pasek do pomiaru tętna jakikolwiek zabierałem na trening. Uwierzcie mi, przez kilkanaście lat miałem ich wiele.
Tu spotykamy nowy rodzaj zapięcia, na wsuwkę i odpięcia na wcisk.
[youtube]Ys8ZiAnf8AU[/youtube]Sam “krążek” nigdy nie podrażnił mi skóry – z pewnością dlatego, że jest bardzo lekki i nie ma ostrych zadziorów oraz posiada jednakową, równą powierzchnię w kontakcie ze skorą. Wymiana baterii dziecinnie prosta. Wystarczy podważyć spód i gotowe.
Sama regulacja długości paska jest banalnie prosta i to rozwiązanie stosowane jest w każdej firmie od GPSów z pomiarem tętna.
Niestety wizualnie Suunto się nie popisał. Po miesiącu używania pasek wygląda jak wyciągnięty psu z gardła.
Pofalowane boki, ściągający się materiał. Ok, rozumiem, jakby to było po minimum roku używania, jak w konkurencyjnych produktach, ale nie po miesiącu! Na szczęście nie czuć tej wizualnej niedoróbki podczas noszenia paska. Trzeba przyznać, że pomimo tego, dalej jest najwygodniejszym paskiem, jaki nosiłem.
Chcesz mieć dokładny pomiar tętna? Zmocz pasek wodą, nie kroplami, włóż go pod strumień wody! Nie żałuj jej! Inaczej połowa Twoich treningów będzie posiadała tętnowe artefakty na pierwszych 2 kilometrach.
Irytujące… i niestety jest to pierwszy pasek do pomiaru HR, na którego, dosłownie, nie mogę szczędzić wody. Inne obywały się bez tego. Taki sam problem miało moich dwóch podopiecznych, gdy im udostępniałem sprzęt na trening. Latem zlać wodą? Nie ma problemu ale zimą? Nic dobrego. Moim zdaniem jest to duża wada i Suunto powinien rozwiązać omawiany problem.
Dzięki paskowi do pomiaru tętna dowiadujemy się również, z jaką częstotliwością oddychaliśmy podczas treningu.
Nadajnik/odbiornik GPS – coś co można tylko i wyłącznie określić jednym słowem: WSPANIAŁY! kiedy Twoi koledzy machają ręką w poszukiwaniu sygnału GPS, Suunto już go dawno znalazł! Nie zdążycie mrugnąć okiem. Nie musicie czekać na deszczu, wystarczy wyjść z domu kliknąć “next” i sygnał już jest złapany.
[youtube]8aKSjoOp6ag[/youtube]Lecąc do Portugalii złapał sygnał w samolocie, w domu łapie przy oknie, co tylko świadczy o tym, jak dobry jest moduł GPS. Wykonując systematycznie 15 czy 24 kilometrowe biegi Sunciak myli się maksymalnie do 20 metrów! Ma niesamowitą powtarzalność! Precyzja pomiaru zadowoli każdego. Do tego możemy ustawić jakość sygnału GPS, co wpływa na wydłużenie/skrócenie żywotności baterii. Szczerze, osobiście zawsze biegam na najlepszej czułości, na której Ambit2 wytrzyma 8 godzin! Ważne jest również to, że podczas “autolapu” – np. minięcia kilometra, wyświetlacz informuje nas o tym momentalnie – nie ma “chwilowego zamulenia”, jak w przypadku niektórych konkurencyjnych produktów. Chwalę.
Kabel zasilający i służący do przesyłu danych przez port USB, łączący Suunto z komputerem – wzorowo się podpina i tu konkurencja mogłaby się nauczyć, jak zrobić dobre złącze (wiecie, co mam na myśli…).
Klamra z 4 “ząbkami” idealnie i sztywno podpina się pod zegarek, dzięki temu nie ma “pustych podłączeń”.
Osobiście wolałbym podpięcie mini USB – a to ze względów ekonomicznych – jakbym przez przypadek w podróży zepsuł kabel to mogę podłączyć jakikolwiek inny od telefonu, a nie zamawiać ze strony producenta i być uziemionym na kilka dni… Chyba firmowy księgowy przy tym majstrował.
Ładownie Suunciaka jest bardzo szybkie. Ładuję go tylko podczas zgrywania danych na movescount.com
Wodoszczelność – potwierdzona pływaniem w basenie, w Atlantyku i podczas mycia pod prysznicem.
Producent deklaruje 50 metrów lub ciśnienie 5 barów. Na takiej głębokości i pod takim ciśnieniem nie używałem.
Dźwięk przycisków – opcjonalny, możemy go wyłączyć lub włączyć. Niestety, biegnąc pod wiatr czy w towarzystwie sygnał “autolapu” jest za cichy – trzeba się wsłuchiwać (zaznaczę tylko, że słuch mam doskonały). Rozwiązaniem byłby alarm wibracyjny, którego niestety NIE MA! Co uważam za porażkę! Sprzęt w takiej cenie powinien mieć to w standardzie!!!
Przeglądanie historii treningów z poziomu zegarka:
- Bardzo dobre – gdyby jeszcze pokazywał najwyższe tętno na danym międzyczasie (autolapie) byłby idealny. Za dobrze jednak nie może być i musimy zadowolić się “tylko” średnim tętnem “HR AVG”. Do tego mamy jeszcze (wymieniam układ kolejnych ekranów – zmienianych za pomocą przycisku “next” – wszystko dotyczy jednego treningu, nazwy ułożone wg wyświetlanego schematu, w następującej kolejności – górna linijka, środkowa, dolna):
- Nazwa aktywności (u mnie: Running), godzina rozpoczęcia treningu, data rozpoczęcia treningu.
- Czas łączny, pokonany dystans, liczba pokonanych okrążeń (międzyczasów lub autolapów).
- Kadencja kroku, średnia prędkość na kilometr, maksymalna prędkość na kilometr.
- Ponownie kadencja kroku, średnie tempo na kilometr, maksymalne tempo na kilometr.
- Widok dwóch linijek, środkowa i dolna: duże cyfry np. 3:40, a w dolnej linijce piękny napis: Fastest km.
- Widok dwóch linijek, środkowa i dolna: dsc – wbieganie, a na dolnej asc – zbieganie, oba wyrażone w metrach.
- Maksymalne tętno, średnie tętno, zużyte kilokalorie.
- Czas okrążenia lub autolapu, numer okrążenia lub autolapu, zużyte kilokalorie – lub zmieniamy widok przyciskiem “view” na: średnia na km (dotyczy tylko danego okrążenia/międzyczasu – trochę głupota bo powtarza górną linijkę), czas łączny (np. przeglądamy 5km i od razu mamy czas sumy pięciu kilometrów), dystans międzyczasu lub autolapu, tętno średnie międzyczasu lub autolapu
Napis: Recovery time, czas np. 13 h, wskaźnik PTE – informujący o efektywności treningu względem stopnia wytrenowania.
Kiedy biegamy po nietypowej pętli, np. 1,6km, możemy łapać międzyczasy ręcznie przyciskiem “Back Lap”. Pomimo tego autolap będzie zapisywany automatycznie i wyświetlany! Co jest REWELACYJNE. To nie wszystko! Będziemy mieli podgląd w historii zegarka i w serwisie movescoutn.com na wszystkie czasy międzyczasów łapanych ręcznie (okrążeń) i autolapów! Międzyczas ręczny będzie nosił nazwę Lap 1, a automatyczny Autolap 1.
Za każdym razem wchodząc w historię treningów w zegarku – LOGBOOK – wyświetla się nam informacja o potrzebnym czasie do pełnego wypoczynku, np: 20h, Recovery time.
Suma recovery bazuje na danych wszystkich zapisanych treningów, które odbyliśmy. SKASOWANIE treningu na serwisie nie wpływa na “zbicie karmy”! Co jest niedopracowaniem, np. żona pożyczyła Suunciaka na trening i pomimo usunięcia treningu z serwisu movescount.com, nie jest on odjęty z sumy zebranego zmęczenia. MOJA RADA NIE POŻYCZAĆ ŻONIE SUNCIAKA, A KUPIĆ JEJ WŁASNEGO!
Co możemy zrobić z poziomu zegarka?
- W sumie ustawić najprostszy interwał, łapać punkty POI (takie “czekpointy”), żebyśmy wiedzieli, jak wrócić do domu i mogli podrapać się po uchu!
- Suunto zmusza nas do siedzenia 24 godziny na dobę przed komputerem! Jedziesz na wczasy i nie ma dostępu do internetu i masz zamiar ostro potrenować? Zapomnij, że zgrasz wszystkie treningi!
- Nie można zgrywać plików z treningiem bez połączenia z internetem!
- Przez movescount.com masz możliwość zgrania pliku na komputer w 6 różnych formatach: KML, GPX, XLSX, FIT, TCX.
- Zdarza się, że na serwisie trwają prace “apgrejtowe”. Dane zostaną zgrane automatycznie, ale w statystyka już się nie pobawisz. Musisz czekać, aż informatycy zakończą swoją pracę. Tym samym nie masz możliwości zmiany ustawień zegarka!!! W grudniu prace trwały kilka dni – psikus świąteczny. W styczniu też serwis miał zastój – trwał kilka godzin.
- Formaty plików są przydatne, jeżeli dodatkowo treningi wrzucamy na inne serwisy, ludzi aktywnie zakręconych – choćby endomondo.
- Usuwanie danych treningowych zapisanych na zegarku z poziomu zegarka i za pomocą serwisu movescount.com jest niemożliwe!
- Jak pamięć się zapełni, nowy zapis treningowy usunie najstarszy zapisany plik. Czyli trening Żony będzie tak długo, aż swoimi treningami go nadpiszemy.
- Jeżeli przez przypadek skasujesz zgrany trening z serwisu movescount, to zapomnij o tym, że wgrasz go ponownie pomimo tego, że w dalszym ciągu jest w pamięci ambit2! Czysty absurd!
- Ustawienie daty i godziny możliwe z poziomu zegarka jak i przy pomocy serwisu movescount.com!
Jesteśmy więźniami suuntowego serwisu – do takiego doszedłem wniosku! Zmieniłem strefę czasową, odpaliłem lokalizowanie satelity – czas się nie przestawił. Włączyłem tryb treningu z GPSem i… dalej ciemność (gdy u kolegi w trzykrotnie tańszym GPSie… przestawiło się! Tak, Krzysztof i jego zegarek mieli swoje 5 minut!). W końcu na drugi dzień, gdy znalazłem dostęp do internetu podłączyłem go do serwisu i…. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu… dalej nic! Dopiero, gdy na poziomie systemu operacyjnego swojego laptopa zmieniłem strefę czasową – PYKŁO – nie chciałem robić tego ręcznie tymbardziej po przygodzie z “Krzyśkowym” tanim GPSem.
Historia jak z Archiwum X!
www.movescount.com – serwis, na który możemy zgrywać nasze treningi, bawić się w statystyka jak i programistę – mistrzostwo świata.
Ma wszystko, co potrzeba, by być najlepszym! Czytelny, przejrzysty i nie czujemy się w nim jak w labiryncie! Nie ma zbędnego klikania myszką. Odpalam jeden trening i mam wszystko, co można sobie zażyczyć. Nawet bajery mówiące o tym, ile biegłem pod górkę, ile na płaskim i ile zbiegałem. Serwis jest całkowicie darmowy i jakby tego było mało, znajdziemy na nim pełno darmowych aplikacji, które również możemy sami utworzyć. Masz na treningu zadany fartlek? Nie ma problemu ściągnij lub utwórz aplikację i Suunciak powie ci, kiedy masz przyspieszyć, zwolnić. Chcesz biec 10km z narastającą prędkością? Fin też w tym pomoże – ABSOLUTNIE FENOMENALNE!
W serwisie możemy ustawić różne tryby sportowe jak i multisportowe (łączenie kilku rodzajów aktywności w spójną całość – coś w rodzaju treningu na “zakładkę”). Zostaną później wyświetlone w “zegarku”.
SUUNTO AMIBT2 S GRAPHITE
Gołym okiem widać, że jest to solidny produkt z Europy (jakość zastosowanych materiałów i wykonanie) – MADE IN FINLAND. Sprzęt na lata. Suunciaka czuć na ręce – waga i rozmiar swoje robi. Przez okres testowania nigdy się nie zawiesił, nie stracił sygnału GPS (tylko z HR miał problemy, ale po solidnym zlaniu paska wodą – znikły), nie pokazywał artefaktów.
Musisz być świadom tego, że nie kupujesz tylko zegarka z paskiem do pomiaru tętna, ale również najlepszą stronę do statystyk i tworzenia własnych aplikacji lub ściągnięcia darmowych, ułatwiających wykonanie treningu. Suunto jest bardzo dobrze wykonanym zegarkiem. Trwałość bije po oczach. Jak każdy facet mam zegarek sportowy i wyjściowy. Nie testuję go na budowie, do pracy fizycznej zabieram zwykłą kukułkę. Na bal z Suunciakiem nie pójdę, bo nie zapnę mankietów (za duży). Jest to zegarek sportowy i niech takim pozostanie.
Ma swoje wady i zalety – na świecie nie ma produktu idealnego.
Wymienione przeze mnie wady niekoniecznie będą solą w waszych oczach.
Wiele wersji kolorystycznych jest jego zaletą.
Odradzam kupowanie “golca” bez paska do pomiaru tętna (wiele funkcji nam odpadnie). Suunto należy do produktów z półki premium. Czy Ferrari kupuje się na stalowych felgach?
Osobiście poleciłem Suunciaka swoim dwóm znajomym ze względu na jakość wykonania zegarka i rewelacyjny GPS oraz serwis movescount.com.
Rafał kupił Amibit2 a Marcin Ambit3 – są zadowoleni, pomimo podobnych uwag odnośnie dopracowania wybranych przez siebie modeli.
Przydatne linki:
- Opis niektórych treningów z Suunto https://www.facebook.com/pages/Pawe%C5%82-Grzonka-Bieganie-nadaje-%C5%BCyciu-rytm/139736116225479
- Treningi, które wykonałem z Suunto i przerzuciłem na endomondo znajdziecie od daty 3 grudnia 2014: https://www.endomondo.com/profile/15930886
- Suunto – serwis www – movescount.com
- Link do instrukcji Suunto Ambit2: http://ns.suunto.com/Manuals/Ambit2/Userguides/Suunto_Ambit2_UserGuide_PL.pdf
- Oprogramowanie Moveslink2 niezbędne do przysłania danych z zegarka na serwis movescount.com – http://www.movescount.com/pl/connect/moveslink