W lekkoatletyce zawodowcy skupiają się na zdobywaniu medali, uzyskiwaniu wskaźników PZLA dających szansę na wyjazd na zagraniczną imprezę i pokonywaniu swoich życiówek o setne sekundy. Ciężka, regularna praca, okupiona dużym wysiłkiem, potem i łzami nie pozostawia miejsca na sentymenty. Są jednak wśród biegających zawodowo Ci, którzy ponad słodkim smakiem zwycięstwa, potrafią znaleźć jeszcze czas i chęci by pielęgnować wspaniałe wartości. Z wielką radością pragnę zaprosić Was na opowieść o przyjaźni, która łączy w życiu prywatnym, dwie największe rywalki z naszego rodzimego podwórka. Miałem nieskrywaną przyjemność zadać kilka pytań obecnej Mistrzyni i Wicemistrzyni kraju w biegu na 400m – Justynie Święty i Małgosi Hołub. Zapraszam do wywiadu.
1. Od jak dawna się znacie? Jak zdefiniowałybyście swoje relacje?
Znamy się od ok 5 lat. Od tego czasu bardzo dobrze się dogadujemy. Trenujemy razem w grupie, jesteśmy razem w pokoju na obozach, wspieramy się i co najważniejsze, nie ma między nami chorej rywalizacji, a wręcz przeciwnie, nawzajem sobie kibicujemy. Mamy typowo koleżeński kontakt.
2. Kiedy rozpoczęła się wasza sportowa przygoda?
U jednej i drugiej przygoda rozpoczęła się w gimnazjum, z tą różnicą, że u Justyny w Szkole Mistrzostwa Sportowego, a u Gosi w Klubie Lekkoatletycznym.
3. Co sprawiło, że wybrałyście piekielnie ciężki dystans jednego okrążenia?
Od zawsze podobało nam się połączenie szybkości z wytrzymałością. Nigdy nie byłyśmy typami szybkościowymi, co widać po naszych rekordach życiowych na sprinterskich dystansach, ale nie nadawałyśmy się także do biegów wytrzymałościowych. Próbowałyśmy swoich sił najpierw na 300 metrów, a później na 400m. Tak nam się to spodobało, że jakoś nie chcemy nic zmieniać.
4. Gdzie po raz pierwszy przyszło wam startować przeciwko sobie? Czy podczas zawodów, kiedy musicie stawić sobie czoła nadal jesteście przyjaciółkami?
Startowałyśmy razem już na imprezach Młodzieżowych, jednak nie wiedziałyśmy wtedy o swoim istnieniu. Dopiero po latach oglądając zdjęcia z tamtych czasów, zauważyłyśmy, że byłyśmy swoimi rywalkami. Podczas zawodów nadal jesteśmy bliskimi sobie osobami, razem się rozgrzewamy i motywujemy do walki, a w momencie kiedy jesteśmy w blokach przez te kilkadziesiąt sekund, jesteśmy rywalkami, jednak po minięciu linii mety nasze relacje wracają do stanu przyjacielskiego.
5. Czy bywały jakieś trudne momenty, w których znajomość wisiała na włosku?
Nie, nigdy nie było takich momentów i mamy nadzieję, że nigdy takie nie nastaną.
6. Jak często widujecie się poza bieżnią? Imprezujecie razem?
Najczęściej widujemy się razem na obozach i zawodach, a że wypełniają one większość roku, nawet nie zdążymy za sobą zatęsknić. Spowodowane jest to tym, że mieszkamy na dwóch różnych końcach kraju. Kiedy jednak przyjdzie chwila wolnego, lubimy razem zaszaleć.
7. Gdzie szukacie motywacji przed biegiem? Co jest dla was naturalnym „dopalaczem”, który rozgrzewa każde włókno w waszych mięśniach i pozwala na ostatniej prostej wykrzesać jeszcze trochę sił?
Nie mamy żadnego miejsca, gdzie szukamy motywacji. A za nasz dopalacz możemy uznać ambicje i chęć bycia lepszym, a co za tym idzie przełamywanie swoich słabości.
8. Jak wygląda wasz typowy tydzień treningowy? W doszlifowaniu, których elementów upatrujecie szanse na poprawienie swoich wyników w przyszłości?
Nasz typowy tydzień treningowy składa się z elementów siłowych, szybkościowych, sprawnościowych i wytrzymałościowych. Wszystkiego jest po trochę, bo najważniejsza jest równowaga. U jednej i drugiej piętą achillesową jest szybkość. Poprawienie tego elementu na pewno pozwoli nam osiągać lepsze rezultaty.
9. Jak opisałybyście emocje towarzyszące waszemu udziałowi w Halowych Mistrzostwach Świata w Sopocie? Co najbardziej cieszyło, a które momenty były najtrudniejsze? Czy wspierałyście się wzajemnie? Jak wyglądał doping ze strony rodziny i znajomych?
Justyna: Bywałam już na niejednej imprezie międzynarodowej, jednak walka przed własną publicznością motywowała mnie jeszcze bardziej. Najbardziej cieszył mnie niespodziewany awans do finału w biegu indywidualnym, a za najtrudniejsze uważam zregenerowanie po biegu eliminacyjnym, w którym dałam z siebie 120%. Pozostała część sztafety wspierała mnie podczas biegów indywidualnych. Na trybunach był brat i chłopak, a pozostała część rodziny kibicowała w domu przed telewizorem.
Gosia: Tak jak wspomniała Justyna, występ przed własną publicznością był dużą motywacją i wsparciem. Najbardziej cieszył mnie awans ze sztafetą do finału, wiedząc, że podczas tego biegu dałam z siebie wszystko. Za najtrudniejszy moment uważam sam początek finału, w którym wystąpiły problemy techniczne. Oczywiście, że wspierałyśmy się wzajemnie. Podczas biegu finałowego tak krzyczałam Justynie, że zdarłam struny głosowe i nie mogłam mówić. Moja rodzina i znajomi cały czas trzymali za nas kciuki i wspierali nas. Mój chłopak był na trybunach, a reszta trzymała kciuki w domu.
10. Biegałyście już na kilku dużych imprezach wspólnie, m.in. podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy w Tampere (złoty medal w sztafecie 4x400m i brąz Justyny na 400m) czy na Mistrzostwach Świata w Rosji. W Sopocie finiszowałyście na czwartej lokacie. To dobre miejsce, czy jednak można było się lepiej postarać?
Liczyłyśmy na troszkę lepszy rezultat, jednak bieg ułożył się tak, że ciężko było walczyć o lepszy rezultat i miejsce. Jednak jak emocje opadły, dochodzimy do wniosku, że jest to dobry wynik, gdyż niewiele zabrakło nam do rekordu Polski, a jako Europejki byłyśmy na 3.miejscu, co jest dobrą prognozą przed nadchodzącymi Mistrzostwami Europy.
11. Czy udział w Halowych Mistrzostwach Świata był dla was najważniejszą imprezą w tym sezonie? Jakie macie plany pod kątem startów na otwartych obiektach?
Halowe Mistrzostwa Świata na pewno były dla nas bardzo ważne, bo były rozgrywane na polskiej Ziemi, ale za imprezę docelową uważamy Mistrzostwa Europy. Na pewno będziemy przygotowywać się też do Mistrzostw Świata w sztafetach i na tym głownie skupimy swoje przygotowania.
12. Osiągacie w tym sezonie bardzo mocne czasy w hali. Jak oceniacie swoje szanse na poprawienie życiówek na bieżni?
Na pewno wpłynie to na poprawę naszych rekordów, jednak bieganie w hali i na stadionie bardzo się różni. Pracujemy bardzo ciężko, aby urwać trochę z obecnych życiówek.
13. Jakie macie plany i marzenia na przyszłość (nie tylko te sportowe)?
Ze sportowych planów najważniejszy jest dla nas start na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, które odbędą się w roku 2016. A z tych niesportowych chciałybyśmy skończyć studia i założyć rodziny, ale to dopiero za jakiś czas.