Przebiegłam pierwszy w życiu ultra maraton (66 km- Bieg 7 Dolin w trakcie Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdroju) i wygrałam. Ale nie o tym tutaj chcę napisać. Zaraz po biegu zaczęłam wyciągać z niego wnioski, m.in. dotyczyły one oświetlenie w trakcie biegu (czołówki) i właśnie w tym temacie kilka słów ode mnie.
Zbliża się jesień i zima, a co za tym idzie, dni są coraz krótsze, a trenować trzeba cały czas. Po biegu w Krynicy szybko stwierdziłam, że jeśli chcę nadal trenować i startować w zawodach, gdzie niezbędne jest użycie światła, muszę zaopatrzyć się w nowy sprzęt.
W Krynicy bardzo pomogło mi wykorzystywanie „światełek” innych biegaczy i fakt, że znam tamtejsze szlaki jak własną kieszeń (jestem kryniczanką)… gdyby nie to, zapewne nie byłoby tak łatwo. Zaczęły się też jesienne treningi – już nie było innych biegaczy z dodatkowymi światłami i zaczęły się tym samym problemy.
Po przeglądnięciu dostępnych produktów na rynku, mój wybór padł na czołówkę FENIX HL50 i już na początku napiszę, że jestem z niej bardzo zadowolona!
Czołówka przede wszystkim jest bardzo malutka i lekka (57 g bez baterii), a jej dodatkowymi zaletami jest wodoszczelność i odporność na upadki z wys. 1 m. Co w moim przypadku i myślę, że dla innych biegaczy jest bardzo ważne – w końcu nie zawsze biegamy przy idealnej pogodzie!
Moc świecenia w trybie turbo to aż 365 lumenów.
Tryby świecenia czołówki:
- 365 lumenów/285 lumenów * (tryb turbo)
- 170 lumenów (3 godziny)/150 lumenów (2 godziny)*
- 60 lumenów (9,45 godziny)/55 lumenów (6,20 godziny)*
- 4 lumeny (150 godzin)/3 lumeny (110 godzin)*
*przy zastosowaniu baterii AA
Nauczona doświadczeniem, że nie ma co chwalić dnia przed zachodem słońca, już w ten sam dzień wybrałam się na trening w leśne ścieżki i byłam nadal pod wrażeniem, że wszystko jest tak, jak miało być, czyli jest jasno i biega się przyjemnie.
Moje wrażenia
Na początku miałam wrażenie, że ta czołówka mi nie leży, ale była to tylko kwestia przebiegnięcia kilku kilometrów i już się przyzwyczaiłam do elementu łączącego czołówkę z głową. W porównaniu z moją starą czołówką Petzla, ta ma inny system zmieniający kąt nachylenia światła, z którym początkowo miałam problem, ale jak się później okazało, była to tylko kwestia czasu i w tym momencie uważam, że jest on bardzo wygodny. System przełączania światła w różne tryby jest z boku czołówki i nie ma najmniejszych problemów z użytkowaniem i jest o wiele wygodniejszy i lepiej działa niż w innych czołówkach, np. w Petzl tikka.
Oczywiście, wybierając ten produkt,zwróciłam uwagę również na odporność na niskie temperatury. Udało mi się już rozpocząć sezon narciarsko – ski-tourowy, gdzie akurat była okazja skorzystać z czołówki i mnie nie zawiodła! Biegałam z nią przy -10 st. C po tatrzańskich ścieżkach, gdzie również działała bez zarzutów. Fantastycznie sprawdza się również gumka, która bardzo dobrze trzyma i się nie ześlizguje, nawet w trakcie szybkich zbiegów po kamienistych szlakach. Zaletą tej czołówki jest również dodatkowy zapas uszczelek – o-ringów, które znajdują się w komplecie.
Jedyny problem, jaki miałam, to brak opisu w instrukcji – jak wyciągnąć lampkę z elementu mocującego, aby służyła jako latarka. Czynność okazała się bardzo prostu: należy ją delikatnie wyciągnąć z obręczy, ale początkowo się bałam, że coś uszkodzę. Minusem może być brak blokady, dzięki której moglibyśmy mieć pewność, że czołówka nie włączy się w trakcie transportu, ale patrząc na to, że jest to jedna z bardziej uniwersalnych czołówek, myślę, że to można „przeboleć”.
Podsumowując: czołówka doskonała dla biegaczy zarówno górskich, terenowych jak również miejskich. Idealna dla tych, którym zależy również na używaniu jej, kiedy pada deszcz. Dodatkowa zaleta: może posłużyć jako zwykła latareczka.
Gorąco polecam!!!