Spis treści
W ostatnich latach adidas niewątpliwie nadaje ton w walce o miano najlepszych butów do biegania, których posiadanie gwarantuje i zwycięstwo, i życiówki. Co istotne, w wyścigu na karbonowe pytki postanowił obrać swoją własną drogę, nie kopiując cudzych rozwiązań i stosując technologie, jakich nie znajdziemy w obuwiu innych marek. To był bardzo dobry krok, albowiem w tym roku całe męskie podium maratonu bostońskiego należało do adidas. Ale łączenie Bostonu z adidas w jednym zdaniu ma dłuższą historię i drugie oblicze – mowa o topowym modelu, który właśnie pojawił się na rynku w dwunastej odsłonie. adidas Adizero Boston 12, choć z wyglądu niewiele różni się od poprzednika, to zdecydowanie nie jest tylko lekkim “liftingiem” jedenastki.
1. Krótka historia prawie wszystkiego
Dla wszystkich będzie oczywiste, że model swoją nazwą nawiązuje do najstarszego nowożytnego maratonu – Boston Marathon, gdyż podobnie jak on, od wielu lat rozpala emocje i wyobraźnię wielu biegaczy. Pierwsze Bostony pojawiły się w 1982 roku i od początku zapowiadane były jako najbardziej komfortowe buty do biegania przeznaczone na długie biegi. Wówczas przypominały zwykłe tenisówki, jednak kolejne lata i rewolucje technologiczne sprawiły, że niemal wszystko uległo zmianie.
W 2010 roku Bostony dołączyły do rodziny Adizero znanej z minimalizmu, innowacyjności, a przede wszystkim z lekkości. W 2013 r. na podeszwę trafiła guma Continental, zapewniając lepszą przyczepność na mokrej nawierzchni. W tym samym roku w podeszwie zastosowano dopiero co zaprezentowaną piankę Boost, która pozostała w Bostonach przez kolejne pięć jego odsłon. Model 10 to kolejna rewolucyjna zmiana – dostał nową, lżejszą i bardziej dynamiczną piankę Lightstirke, a do tego umieszczono w niej tzw. EnergyRods. “Jedenastka” przyniosła wyższą podeszwę, lżejszą cholewkę i dość twarde wybicie, idealne dla szybkich i wprawionych biegaczy. W międzyczasie Boston stał się jednym z lepszych butów treningowych oraz startowych i nie da się ukryć, że wielu biegaczom spodobał się również nowy design i odważne kolory.
W czerwcu 2023 r. adidas zaprezentował nową odsłonę adidas Adizero Boston – 12. Wciąż są to buty treningowo – startowe przeznaczone do biegania na średnich i długich dystansach. Wciąż zachowały swój modny design i minimalizm. Nadal należą do rodziny Adizero, gwarantując lekkość i poniekąd elitarność. Ale mimo wszystko wiele kluczowych elementów uległo zmianie i jeśli jesteście szczęśliwymi posiadaczami modelu Boston 11, to część z tych zmian można dostrzec na pierwszy rzut oka. Jednak aby poznać wiele ulepszeń, trzeba wgryźć się w szczegóły techniczne. Wszak to one dziś robią największą różnicę, jeśli chodzi o samo bieganie, jak i wyniki biegaczy.
2. Lightstrike
Oczywiście najpierw zajrzymy do pianki, bo ostatnimi czasy jest ona najważniejszym elementem buta.
Niegdyś flagową pianką adidas był Boost, dziś jest to Lightstrike. Tłumacząc jej nazwę na język polski – dosłowne lekkie uderzenie – od razu wiadomo, co to za pianka i co zapewnia. Została ona opracowana przez adidas Brooklyn Creator Farm jako inicjatywa podczas wyznaczania kreatywnego kierunku dla marki na 2019 rok. Pierwotnie zapewniać miała koszykarzom dobrą amortyzację oraz szybkie dostosowanie się do energicznych ruchów i zwrotów charakterystycznych dla tej dyscypliny sportu. Wkrótce opracowano wersję dla biegaczy pod nazwą PRO – stała się ona lżejsza, gęstsza i bardziej responsywna, dla lepszej amortyzacji i wybicia. Początkowo była więc zarezerwowana wyłącznie dla modelu z najwyższej półki, czyli Adizero Adios Pro.
Ciekawostka
W tym miejscu wypada zrobić małe wtrącenie – adidas Adizero Adios to topowy maratoński superbut od adidas. Pierwszy raz świat o nim usłyszał w 2008 roku, gdy Haile Gebrselassie wygrał w nim maraton w Berlinie ustanawiając nowy rekord świata – 2:03:59. Drugi raz było o nim głośno, gdy w wersji “Sub2” Kipsang zamierzał w nim połamać dwie godziny podczas maratonu w Tokio w 2017. Co prawda na półmetku miał zapas 24 sekund, jednak ostatecznie maraton ukończył w 2:03:58 z uwagi na wietrzne warunki w drugiej połowie wyścigu. adidas nie spoczął na laurach, wciąż udoskonalając swój topowy maratoński model i w 2020 roku zaprezentował światu Adios Pro – z nową pianką Lightstrike Pro oraz z karbonowym “widelcem” nazwanym EnergyRods. To właśnie w tym modelu Peres Jepchirchir wygrała Mistrzostwa Świata w Gdyni w półmaratonie z czasem 1:05:16, a kilka miesięcy później w Walencji Kibiwott Kandie pobił rekord świata, uzyskując czas 57:32, o 29 sekund lepszy od poprzedniego rekordu. Adidas Adizero Adios Pro miał w tym roku swoją trzecią odsłonę i również zrobił wielki hałas na świecie, gdy w bostońskim maratonie pierwsza czwórka biegaczy uzyskała w tych butach wynik lepszy niż sam Kipchoge. A dlaczego o tym piszę? Ponieważ szereg rozwiązań z Adizero Adios Pro 3 znajdziemy w modelu Boston 12.
Pianka Lightstrike Pro oraz Lightstrike obecna była już w modelu Boston 11 i choć w „dwunastce” adidas przy niej pozostał, to jednak kolejny raz zaprezentował jej lepszą wersją – 2.0. Ale co ważniejsze – zdecydował się ją umieścić w podeszwie nieco inaczej – Lightstrike Pro powędrowała w większej ilości na przód i na środek, a Lightstrike 2.0 przesunęła się na piętę. Skąd ta zmiana? Cóż, dla wielu biegaczy pianka w jedenastce okazała się zbyt twarda i choć taki był tej zamysł – być bardziej “pro” – to jednak adidas postanowił posłuchać swoich fanów i to zmienić. Dlatego Boston 12 prezentuje kompletnie przemodelowaną podeszwę, dzięki czemu powinna być ona w odczuciu bardziej miękka niż w poprzedniej wersji i trafić w gusta szerszego grona biegaczy.
I co bardzo istotne – wszelkie nowe rozwiązania, o których tutaj wspominam, nie powinny odbywać się kosztem trwałości obuwia. Pamiętacie te żarty z pierwszych szybkich butów – 1 kilometr za 1 euro, ponieważ buty, które kosztowały 200 euro starczały zaledwie na 200 km? To zdecydowanie uległo zmianie. W Bostonach 12 udało mi się pokonać 150 km i nie dostrzegłam żadnych ubytków czy uszkodzeń, jedynie pianka nieco się ubiła, ale tak jest, gdy biega się w jednych butach niemal codziennie. Można powiedzieć, że wreszcie powstał innowacyjny but, którego nie trzeba chować do sejfu na wielkie wydarzenia, a w którym bez wyrzutów sumienia można codziennie trenować.
3. Drop adidas Adizero Boston 12
Jeśli chodzi o podeszwę, zaszła jeszcze jedna zmiana w stosunku do poprzednika – zrobiła się ona niższa. Teraz ma 37 mm pod piętą i 30,5 mm pod palcami (w porównaniu do 39,5 – 31 mm w modelu Boston 11). Co ciekawe, choć pianka pod palcami schudła jedynie o 0,5 mm, to jednak odczuwanie podłoża jest zupełne inne niż w poprzednim modelu, w którym biegało się trochę jak na sztywnych platformach. W Bostonach 12 zdecydowanie czuć, co znajduje się pod stopą. Jednak najważniejsza wynikająca z tego zmiana jest taka, że zamiast 8,5 mm mamy 6,5mm dropu (ponownie – wzorem Adios Pro 3), co stawia Bostony 12 na niemal pustej półce z obuwiem ze średnim dropem (5-7mm), których wielu biegaczy zdecydowanie potrzebuje.
Ciekawostka
Czy niski drop jest lepszy? Mówią, że im niższy drop, tym może powodować większe bóle łydki czy ścięgna Achillesa u biegaczy, ponieważ angażuje więcej struktur stopy. Tak naprawdę jednak wyższy drop wynika z tego, że producenci obuwia ładują ogrom pianki pod piętę zapewniając najlepszą amortyzację dla biegaczy, którzy nie biegają ze śródstopia. Jeśli więc ktoś biega na palcach lub ze śródstopia, nie potrzebuje poduszki pod piętą, a wręcz może mu ona przeszkadzać. Ja na pewno należę do tych biegaczy – pianka pod piętą jest mi kompletnie niepotrzebna, dlatego ostatnimi czasy trudno było mi znaleźć dobre obuwie do biegania na co dzień, ale także do szybkich treningów. Myślę, że ludzi podobnych do mnie jest na pewno sporo i wraz z rozwojem biegania i postępującą profesjonalizacją wszystkich biegaczy, będzie nas coraz więcej. Dobrze, że producenci odwracają myślenie i dostrzegają, że wielu biegaczy amatorów swoją techniką biegania i wynikami często nie odstaje od zawodowców. Dla nich niższy drop nie jest utrudnieniem, tylko koniecznością.
4. EnergyRods 2.0
Poza wyjątkową pianką, w Bostonach znajdziemy jeszcze jedną innowację, której nie ma w żadnym obuwiu innej marki – EnergyRods. To rozwiązanie jest bardzo ciekawe i wyjątkowe! Kiedy bowiem cały świat od czasów Vaporfly 4% zaczął kombinować z płytką węglową, adidas zrobił coś zupełnie innego – wymyślił karbonowe pręty umieszczone w obuwiu w sposób odzwierciedlający kości śródstopia i zakrzywione w taki sposób, aby podążać za kształtem stopy i jak najlepiej się do niej dopasować podczas uderzania o podłoże. „Odkryliśmy, że dzięki temu ruch buta jest bardziej naturalny niż w przypadku dużej płyty z włókna węglowego” – wyjaśnia adidas. Kształt Energy Rods sprawia, że but zachowuje sztywność pod palcami, ale jednocześnie elastyczność, zapewniając właściwą dynamikę oraz pozwalając biegaczom zużywać mniej energii – i oczywiście osiągać lepsze wyniki.
W adidas Adizero Boston 12 znajdziemy EnergyRods 2.0, które z przodu tworzą widelec, z tyłu natomiast łączą się w dwa koncentryczne okręgi. Ich sztywność, a jednocześnie sprężystość powodują, że but zyskuje na dynamice i płynnym przetoczeniu stopy. Jeśli ktoś jest nieprzekonany to tylko dodam – ich konfiguracja jest taka sama jak w Adios Pro 3, do którego należała połowa wszystkich miejsc na podium maratonów w zeszłym roku. Czyli coś w tych pręcikach musi być wyjątkowego, prawda? Jednak inaczej niż w Adios Pro 3 – w modelu Boston 12 nie są one z włókna węglowego, ale szklanego. Dzięki temu ten model jest nie tylko tańszy, ale co ważniejsze – zdecydowanie lżejszy dla łydek. Włókno węglowe jest bowiem sztywne i u większości biegaczy może powodować bóle łydek, dlatego bardziej elastyczne włókno szklane stanowi idealną alternatywę, która pozwala korzystać z dobrodziejstw dynamicznych właściwości EnergyRods, a jednocześnie trenować w Bostonach 12 nawet codziennie. Jeśli jesteście ciekawi, jak wyglądają EnergyRods 2.0, wystarczy zerknąć na spód buta.
Ciekawostka
Po raz kolejny warto podkreślić, że w Boston 12 zastosowano te same rozwiązania i technologie, które znajdziemy w Adios Pro 3 – czyli modelu, w którym czterech biegaczy pobiegło w tym roku w maratonie Bostońskim lepiej niż Eliud Kipchoge. Jest to jednak model nieco tańszy i dzięki temu dostępny dla szerszego grona, a jednocześnie nadaje się nie tylko na wielkie maratońskie starty, ale także na codzienne treningi. Zanim trafił na rynek w czerwcu 2023 roku, został on przetestowany podczas sesji z profesjonalnymi sportowcami z Kenii, w tym przez Peres Jepchirchir, która zdobyła złoty medal w maratonie podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio. Unikalne spostrzeżenia uzyskane podczas tych sesji zostały wykorzystane w procesie rozwoju, aby jak najlepiej zaspokoić potrzeby ambitnej społeczności biegaczy.
5. Cholewka
Kolejną nowością w modelu Boston 12 (w porównaniu do poprzednika) jest cholewka. Jest ona rezultatem kilkuletniej już ewolucji w kierunku sukcesywnego zmniejszania wagi buta przy zachowaniu jego trwałości oraz dotychczasowego poziomu wsparcia dla stopy. Dobrze pamiętam „stare” adidas, gdy cholewka była gruba, posiadała wzmocnienia i szwy w okolicy palców oraz mięsisty język. Dla mnie osobiście jednak najlepsza jest cholewka, która nie istnieje i dokładnie w tę stronę poszedł adidas. Już w modelu 11 przypominała ona przewiewną, usztywnioną siateczkę, gdzie język stanowi bardziej element dekoracyjny niż służący regulacji. Można było w nich biegać praktycznie bez sznurówek. W modelu Boston 12 adidas poszedł jeszcze dalej i dla mnie jest to zdecydowanie krok na plus.
Po pierwsze, nie znajdziemy tu żadnych szwów ani usztywnień przy palcach – zresztą nie jest to nikomu potrzebne i to zwłaszcza przy dropie na poziomie 6,5 mm. Cała cholewka stanowi teraz jednolitą, cienką i przewiewną, choć wytrzymałą siateczkę, bez przeszyć, doklejanych elementów lub zbędnych usztywnień. Po drugie, język to tylko kawałek filcu (serio!), a jeśli dla kogoś to zdecydowanie za mało, to wokół dziurek na sznurówki znajdziemy filcowe otoczki, żeby wiązanie nie miało szansy wbijać się w stopę. Wokół pięty zrobiło się też bardziej minimalistyczne i na szczęście zniknęła sztywna obręcz wokół kostki (która w Boston 11 miewała tendencję do ocierania, zwłaszcza przy pierwszym użyciu), ale nie wpłynęło to na stabilność buta. Natomiast z tyłu – ponownie wzorem Adizero Adios Pro 3 – znajdziemy mały języczek, który nie tylko jest elementem designu, ale także stanowi świetną pomoc przy wkładaniu buta.
I chyba nikogo nie zdziwi, że cholewka w Boston 12 w większości została wykonana z materiałów pochodzących z recyklingu.
6. Moim zdaniem…
Jedyne, co nie uległo zmianie, to niezawodna guma Continental™ o bardzo dobrej przyczepności, gwarantująca pewny krok także na mokrym podłożu. Co prawda jest jej mniej niż w modelu 11, jednak moim zdaniem, jeśli chodzi o buty startowe i treningowe, uważam, że Bostony mają najlepszą przyczepność. Idealnym testem jest wykonywanie szybkich jednostek na mokrej bieżni w odchudzonych startówkach, bo wówczas często stopa mi się ślizga po powierzchni tartanu, zamiast wybić, a na zakrętach znosi mnie na boki. Bostony trzymają się takiej bieżni najlepiej ze wszystkich butów, w jakich miałam okazję biegać (choć muszę przyznać, że w jedenastkach czułam się nieco pewniej na mokrej nawierzchni).
6.A. Pros
Czy poza niezawodną gumą na podeszwie, Boston 12 nie zawiedzie biegaczy? Z pewnością. Jak wspomniałam na wstępie, model Boston 11 był dla wielu biegaczy zbyt twardy, dlatego adidas posłuchał swoich klientów i dokonał zmian w piance, aby była ona bardziej miękka w odczuciu. Lightstrike Pro powędrował na przód, Lightstrike 2.0 na piętę, a dodatkowo platformowa podeszwa została lekko obniżona, wszak nie każdy potrafi biegać na wysokich koturnach. Mimo wszystko wygląda to na niewielkie zmiany – na śródstopiu jest tylko 0,5 mm pianki mniej i przecież w większości jest to jednak ta sama pianka, co w poprzedniej wersji. A jednak – te niewielkie zmiany w konstrukcji spowodowały wielkie zmiany w bieganiu.
Bo rzeczywiście Boston 11 był twardy, był węższy w okolicy śródstopia (o około 5mm), niewątpliwie był wymagającym butem dla szybkich biegaczy z doskonałą techniką biegania. Boston 12, wskutek niewielkich zmian, zmienił się jednak diametralnie – nie jest już twardy, choć na pewno nie jest miękki – nie jest to typowy kapeć do klepania kilometrów. Jest równocześnie bardziej elastyczny jeśli chodzi o podeszwę, dlatego nie będzie męczył mięśni łydki tak bardzo, jak jedenastka, tym samym można w nim biegać codziennie. Dodatkowo szersza podeszwa w okolicy śródstopia sprawia, że but jest jeszcze bardziej stabilny i z pewnością będzie pasował większej liczbie osób. Mimo wszystko wąski but na wysokiej podeszwie wymaga doskonałej techniki, Boston 12 tymczasem wielu biegaczom wybaczy wiele błędów.
6.B. Cons
Będzie to jednak inne grono biegaczy niż fani “jedenastki” – jeśli ktoś szuka tego samego co w poprzedniku, może się zdziwić. Niewielkie zmiany w obrębie pianki spowodowały wielkie znaczenie w bieganiu – i moim zdaniem Bostony 12 straciły efekt “wybicia”. Kiedy robiłam w nich szybkie jednostki, to w porównaniu do innych super butów, a nawet w porównaniu do Boston 11, nie miałam wrażenia, że “pchają mnie do przodu”. Dodatkowo dla mnie dwunastka okazała się jednak za szeroka, bo gdy się rozpędzałam, stopa latała mi w środku buta, do przodu i na boki, musiałam ją wówczas mocniej wiązać, ale to akurat nie było dla mnie zbyt wygodne. Boston 12 jest dla mnie świetnym butem, ale tylko w przypadku tempa nie szybszego niż 3:50-4:00/km. Co w sumie może być miłą odmianą dla wielu wolniejszych biegaczy, którzy nieustannie słyszą, że szkoda kasy na superbuty, bo wszystkie nowe technologie oddają dopiero, gdy biega się szybciej niż 4:00/km.
Boston 12 sprawiał mi także problemy z regulacją i odpowiednim dopasowaniem. Nie da się ukryć, że zmiana języka na filcowy, choć z pewnością oszczędziła kilka gram, to jednak sprawiła, że cały system wiązania stracił na elastyczności. Nie da się więc nałożyć buta bez rozwiązania sznurówek, co oznacza, że za każdym razem trzeba je sznurować na nowo. Nie zawsze mi się to udawało i czasami musiałam zatrzymywać się w trakcie treningu, aby wszystko poprawić. Dlatego, jeśli tak jak ja, męczysz się z właściwym dopasowaniem obuwia, czeka cię codzienna zabawa ze sznurówkami. Pozostała część biegaczy pewnie nie będzie mieć z tym żadnych problemów.
7. Dla kogo jest Boston 12?
Zanim skreślisz ten but z listy swoich marzeń, bo napisałam, że muszę go ciągle sznurować na nowo albo że nie ma wybicia tak jak wymagający Boston 11, warto sobie uświadomić jedno – Boston 12, choć inny niż 11, jest świetnym butem! Można powiedzieć, że Boston 12 niejako wrócił do swoich korzeni, stając się komfortowym butem do biegania. Dla wielu wprawionych biegaczy nie będzie to już but startowy, mimo wszystko nadal jest idealny niemal na wszystkie treningi, a dla biegaczy, którzy pozostając w gronie amatorów mają mały kilometraż tygodniowy i tylko czasami pojawią się gdzieś na starcie, może stanowić najlepszy wybór, jeśli nie chcą oni kupować dwóch czy trzech różnych par.
Boston 12 jest bowiem niezwykle uniwersalny – jest bardzo wygodny i lekki, nie za miękki i nie za twardy, zwinny, zapewnia świetną przyczepność, do tego nadaje się na niemal wszystkie treningi, ponieważ bardzo dobrze biega się w nim wszystkie zakresy tempa, w tym – co dla wielu bardzo istotne – także wolniejsze. A zastosowanie włókna szklanego sprawia, że można w nim biegać codziennie nie męcząc łydek tak, jak to robią buty z karbonem. Kiedyś, zanim nastała era super butów do biegania, wszystkie buty były właśnie takie – nadawały się do wszystkiego i nie trzeba było mieć innego modelu na długie wybiegania, a innego na interwały. Myślę, że wielu biegaczy będzie z tego modelu bardzo zadowolonych, dla mnie również jest to świetny but treningowy i gdybym dziś szukała obuwia na 95% moich treningów – zdecydowanie postawiłabym na adidas Adizero Boston 12.
8. Wow!
Na koniec dodam, że postęp technologiczny, jakiego doświadczamy w ostatnich latach, sprawia, że gdy otwieram pudełko z nowymi butami, to zamiast “wow” często myślę sobie “……. eeee…. co to niby ma być”? Na szczęście, gdy dostaniecie Bostony 12, to zrobicie “wow”, bo adidas zadbał o to, żeby w wyścigu po szybkość, lekkość czy dynamiczność nie zapomnieć o estetyce. But jest tak zaprojektowany, aby nie tylko być lekkim, ale także aby wyglądać “lekko”. Stonowaną tonację uzupełniają jaskrawe elementy, a całość zgrabnie leży na stopie i wysmukla nogi. Osobiście jednak najbardziej lubię kolorowe buty, dlatego mam nadzieję, że w niedługim czasie doczekamy się wersji dwunastki w bardziej odważnych tonacjach.
#bieganie #adidasadizero #boston12 #adizeroboston12 #adidasrunning
MODEL | adidas Adizero Boston 12 |
Przeznaczenie | asfalt |
Dla kogo | dla wszystkich biegaczy, szybszych i wolniejszych, i praktycznie na wszystkie treningi, szybkie jednostki czy wolne wybiegania, bardzo uniwersalny but treningowy |
Drop | 6,5 mm (30,5 mm pianki pod palcami, 37 mm pod piętą) |
Waga buta | …. g (damski) |
Amortyzacja | 5/5 – odpowiednia dzięki Lightstrike Pro i Lightstrike 2.0 |
Wygoda | 5/5 – lekkie, przewiewne, niewyczuwalna cholewka, pianka odpowiedniej miękkości, miękki filcowy język, brak elementów, które mogą drażnić czy ocierać |
Podeszwa zewnętrzna | |
Bieżnik | 5/5 – cienka warstwa, choć nadal niezawodna guma Continental |
Odczuwalność podłoża | 5/5 – podłoże jest odczuwalne, nie biega się w nich jak na platformach |
Przyczepność | 5/5 – idealna nawet na mokrych chodnikach i na mokrej bieżni |
Podeszwa środkowa | |
Elastyczność | 5/5 – pręty z włókna szklanego zapewniają lepszą elastyczność niż karbonowe, dlatego mniej męczą łydki |
Responsywność | 4/5 – w odczuciu but nie pcha do przodu |
Wsparcie łuku podłużnego | 5/5 – podeszwa jest idealnie uformowana |
Stabilizacja | 5/5 – szersza podeszwa pod śródstopiem zapewnia właściwą stabilizację |
Cholewka | |
Dopasowanie | 5/5 – cholewka jest jednolitą, wytrzymałą siatką, która otula stopę i trzyma ją na miejscu |
Przedstopie | 4/5 – jest miejsce także dla biegaczy z szerszą stopą, dla tych z wąską może być za luźno |
Trzymanie pięty | 4/5 – otoczka wokół pięty prawie nie istnieje, nie ma żadnych wzmocnień, niektórym biegaczom może nie trzymać pięty na miejscu |
System wiązania | 3/5 – sznurówki można dopasować tylko na dwa sposoby – albo idealnie, albo wcale, ponieważ nie ma tu elastyczności |
Wentylacja | 5/5 – siateczka zapewnia wentylację, więc jest idealny na lato, ale wystarczająco obudowany, żeby posłużyć na jesień |
Ochrona palców | 5/5 – gumowe wzmocnienie cholewki, bez zbędnych szwów |
Podczas pisania artykułu korzystałam z:
- https://curatedforrunners.com/curated-for-runners-latest/the-heritage-of-adidas-boston
- https://www.complex.com/sneakers/a/daniel-mitchell/the-complete-history-of-the-shoe-named-boston
- https://www.adidas.com/us/adizero_running_history
- https://www.prodirectsport.com/running/articles/kit-and-gear/reviews/adidas/getting-to-know-adidas-adizero/
- https://www.marathonshoehistory.com/the-last-unicorn-adidas-and-the-adizero-sub2/