Zapraszamy do lektury krótkiego wywiadu z Adamem Czerwińskim – naszym niezwykle utalentowanym reprezentantem w biegu na 1500m.
Adam opowiada nam o przygotowaniach do HME, zgrupowaniu w RPA i planach minimum związanych ze startem w Paryżu. Bieg w jego wykonaniu zobaczymy już w sobotę, około godziny 15. Trzymajmy kciuki!
Adam, jak oceniasz swój start na Halowych Mistrzostwach Polski Seniorów, i czy szczególnie przygotowywałeś się do tej imprezy? Czy przed sezonem zimowym, w ogóle przypuszczałeś, że minimum na HME jest w zasięgu?
Na HMP miałem jeden cel: uzyskanie kwalifikacji na HME! Do tej pory na hali specjalizowałem się w biegu na 800m ale wiedziałem, że nie zrobiłem szczególnie wielkiej pracy (w tym przypadku szybkościowej) . Aby uzyskać minimum na 800m musiałbym poprawić rekord życiowy ze stadionu, a jeśli chodzi o 1500m wystarczyło tylko zbliżyć się do „życiówki”. Tak więc zrezygnowaliśmy z teoretycznie z „łatwego” medalu na 800m na rzecz walki o minimum na 1500m.
Wiedziałem, że na HMP będzie mocny bieg, bo Mateusz Demczyszak nie uzyskał do tamtego dnia jeszcze kwalifikacji. Wiedziałem też, że jeśli wytrzymam tempo, uda mi się pobiec upragnione minimum. Tak też się stało i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy. To było moje najlepsze czwarte miejsce na zawodach.
To Twój debiut w biało-czerwonych barwach, jakie zatem oczekiwania postawiłeś przed samym sobą? Plan minimum? Jak sobie radzisz z presją, jeśli oczywiście w ogóle ją odczuwasz.
Nie dość , że jest to mój debiut na tak dużej imprezie, to również będzie to debiut na zawodach poza granicami kraju. Tak więc stres na pewno będzie. Dobrze, że na 1500m będzie startowało nas aż trzech , bo będzie mi raźniej. Nie wiem czego mam się spodziewać, nie układam sobie scenariusza na bieg, nie przyjechałem też z wielkimi nadziejami. Pewne jest tylko to, że będę chciał dać siebie wszystko na co w danym dniu będzie mnie stać. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony, a pomóc ma mi w tym Orzełek na piersi, który zobowiązuje! A nóż sprawie sobie i innym jakąś niespodziankę?!
Jeśli możesz, powiedz nam jak wyglądały Twoje ostatnie treningi, po tym jak dowiedziałeś się, że jednak wystartujesz na HME? Pochwalisz się jakimś mocnym akcentem?
Po Mistrzostwach Polski wróciłem od razu do Krakowa, gdzie przez kilka dni starałem się pozałatwiać parę spraw na uczelni (AWF), i przez te dni trenowałem na miejscowym obiekcie. Później wróciłem do Spały aby szlifować formę. Ale nie trenowałem już mocno. Zrobiłem jeszcze dwa mocniejsze akcenty ale większość odcinków w butach (nie w kolcach) i dosyć spokojnie. To już był tylko czas na podtrzymanie formy i złapanie odrobiny „świeżości”.
Wszyscy co mnie znają wiedzą, że w porównaniu do innych zawodników na moim poziomie, nie trenuję bardzo mocno. Mój Trener – Grzegorz Sobczyk – kieruje mną mądrze i cierpliwie, co właśnie zaowocowało już w tamtym sezonie znaczną progresją wynikową bez widocznej zmiany obciążeń. Dopiero od tego roku znalazłem się w kadrze Polski. Podczas gdy pokaźna część zawodników robi wyniki w okresie juniora czy młodzieżowca, a później gdzieś znikają, mi udało się zabłysnąć właśnie teraz, u progu kategorii seniora i mam nadzieje, że to dopiero początek.
W tym roku byłeś na obozie w RPA, i jeśli się nie mylę był to Twój pierwszy obóz na tej wysokości. Jak zniosłeś pierwsze treningi, i jak było z Twoim samopoczuciem po zjeździe z gór. Myślisz, że to był klucz do sukcesu jeśli chodzi o Twoje tegoroczne wynik halowe?
RPA to była dobra decyzja. Przebywanie w takim miejscu, gdy w Polsce panuje zima, pozwala na lepsze przygotowanie się do zawodów. Można tam biegać na większych prędkościach i przy dużo bardziej sprzyjającej aurze. Wysokość ok.1350m n.p.m. również była dla mnie bezpieczna, jak na pierwszy raz i nie ukrywam, że chętnie tam wrócę jeśli będę miał taką możliwość. Na treningach czułem się bardzo dobrze, a na początku mojego pobytu musiałem uważać jedynie na to aby za szybko nie biegać, bo energia roznosi w takim miejscu, przy takiej pogodzie, a organizmu się nie oszuka i jeden zbyt mocny trening podczas aklimatyzacji może nieść za sobą negatywne skutki. Na szczęście miałem wokół siebie bardziej doświadczonych ludzi, którzy studzili moje zapały.
Po zjeździe nie czułem jakiejś nadzwyczajnej mocy. Oczywiście zauważyłem obniżenie tętna czy szybszą restytucję po wysiłkową ale na zawodach tak samo się męczyłem. Wiedziałem, że samo się nie pobiegnie ale równocześnie czułem, że mogę biegać szybciej.
Jeśli fundusze nam pozwolą, na początku maja planuję wyjazd do Sant Moritz. Jest to już miejsce położone na wysokości 1800m n.p.m. więc liczę, na to, że mój organizm również pozytywnie zareaguje na ten bodziec, a trenując równie solidnie i systematycznie będę jeszcze mocniejszy w sezonie letnim. Chcę ciągle się poprawiać i rywalizować z najlepszymi!
Na sam koniec, powiedz nam proszę, czy posiadasz obecnie sponsora?
Halowe Mistrzostwa Europy to dla mnie dobry moment aby wypromować swoją osobę. Nie mam sponsora i jestem na etapie jego poszukiwań ale wiem, że nie jest to takie proste. Mam nadzieje, że moje wyniki, progresja i samo zakwalifikowanie się na te Mistrzostwa zostanie zauważone i znajdzie się osoba, która zechciałaby podjąć ze mną współpracę i wesprzeć finansowo moje przygotowania na kolejne lata.
Dzięki za wywiad. Życzymy powodzenia w Paryżu i przysłowiowego „ognia”na bieżni.
Również dziękuję, trzymajcie za mnie kciuki. Pozdrawiam!