Spis treści
W obecnym czasie żaden biegacz nie wyobraża sobie udziału w długich zawodach, jak maraton czy półmaraton, bez zastrzyku energii w postaci żeli energetycznych. Te odżywki wprowadzono do użytku w latach 80. Od razu stały się one hitem na rynku i do dziś cieszą się niesłabnącą popularnością.
Żele energetyczne w krótkim czasie dostarczają łatwo przyswajalnych węglowodanów sportowcowi będącemu w ruchu. Wydają się być idealnym źródłem energii podczas wysiłku. Dzięki dużej koncentracji kalorii nie musimy spożywać ich w obciążających układ pokarmowy ilościach (w przeciwieństwie do napojów węglowodanowych), a z drugiej strony półpłynna konsystencja pozwala na łatwe trawienie.
Zaleca się stosowanie żeli w trakcie długich treningów i zawodów trwających ponad 60 minut, by opóźnić zmęczenie mięśni, podnieść poziom cukru we krwi i zwiększyć wydolność organizmu.
My wzięliśmy pod lupę produkty firmy Squeezy. Testowaliśmy żele z serii Energy Gel i Energy Super Gel z dodatkiem kofeiny. Na początek sprawdźmy składy opisywanych odżywek:
Squeezy – Energy Gel
- Wartość odżywcza w 1 saszetce (33g): wartość energetyczna: 364 kJ/85 kcal, proteiny 0g, węglowodany 21g (w tym cukry 3,1g), tłuszcz 0g (w tym nasycone kwasy tłuszczowe 0g), błonnik 0g, sód 0,01g.
- Skład: maltodekstryna, woda, fruktoza, aromat, kwas cytrynowy, konserwanty: sorbinian potasu, cytrynian sodu, sól, cytrynian potasu, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy.
Squeezy – Super Energy Gel
- Wartość odżywcza w 1 saszetce (33g): wartość energetyczna: 366 kJ/86 kcal, proteiny 0g, węglowodany 21g (w tym cukry 6,6g), tłuszcz 0g (w tym nasycone kwasy tłuszczowe 0g). błonnik 0g, sól 0,10g.
- Skład: maltodekstryna, woda, glukoza, aromaty, cytrynian sodu, kwas cytrynowy, cytrynian potasu, sól, konserwanty: sorbinian potasu, kofeina, przeciwutleniacz: kwas askorbinowy.
Jak widać oba żele posiadają podobne właściwości kaloryczne. Różnią się tym, że ten z dodatkiem kofeiny jako cukier prosty zawiera glukozę, podczas gdy ten drugi bazuje na fruktozie. Dodatkowo Super Energy Gel zawiera nieco więcej sodu.
Nasze opinie:
Opakowanie, jego funkcjonalność, przechowywanie i otwieranie
Grzegorz: Na pierwszy rzut oka wszystkie żele dostępne na rynku sprzedawane są w podobnych opakowaniach i stąd nie ma nad czym się rozwodzić. Jednak małe różnice pomiędzy nimi wpływają na wygodę użycia i mimo wszystko warto poświęcić im chwilę. Żele Squeezy schowane są w klasycznych aluminiowych „saszetkach z dziubkiem”. Uwagę przykuwa ich rozmiar – w porównaniu z żelami Vitargo, które stosowałem najczęściej do tej pory, są zauważalnie mniejsze i jest to według mnie ich wielką zaletą. Dzięki temu upchniemy ich więcej do niewielkich kieszonek w spodniach czy plecaku, lub zmieścimy tam coś więcej niż same żele. Ja podczas długich wybiegań umieszczałem po dwa żele pod rękawami kompresyjnymi na wysokości nadgarstka i dzięki temu miałem je cały czas pod ręką i nie gniotły mi się w spodenkach. Wolę też saszetki od tubek, które coraz częściej wykorzystują inni producenci, a które sprawdzają się tylko, gdy mamy do nich odpowiednie paski. Wady saszetek wychodzą dopiero wtedy, gdy staramy się je otworzyć. Squeezy mają w „dziubkach” na tyle małą perforację, że jesteśmy zmuszeni siłować się zębami w trakcie biegu, co jest dość męczące. Z kolei otworzenie ich spoconymi dłońmi jest po prostu niemożliwe. Wygodniejsze byłyby na pewno plastikowe końcówki do wykręcania. Opakowania Squeezy różnią się kolorami, które dość luźno nawiązują do smaków w nich schowanych. Zawsze warto przeczytać, czy zabieramy na drogę akurat banana, a nie malinę.
Paweł : Opakowanie jest małe i bardzo poręczne – w saszetce mieści się 33 gramy „paliwa”. Co ciekawe żele nie zmieniają swojej konsystencji pod wpływem temperatury, co jest wyczuwalne u niektórych konkurencyjnych produktów na rynku (te oparte na tłuszczu lubią raz być lejące, a raz bardziej „sztywne”). Opakowanie żelu nie zawiera ostrych kantów! Każdy róg został zaokrąglony, dzięki czemu nic nie będzie nas kuło! Niby taki mały szczegół, ale podczas biegu bywa denerwujący. Squeezy został zamknięty w małej saszetce, tym sposobem bez problemy schowałem 3 żele w kieszonce lekkoatletycznych spodenek czy tych obcisłych z lajkry, które na pośladkach mają wszytą kieszonkę na zamek – wiadomo, że część biegaczy biega w luźnych spodenkach lekkoatletycznych, a inni z powodu obtarć wybierają spodenki do kolan typu lajkra. Zimą w leginsach też znajdziemy kieszonkę na zamek, w której będziemy mogli przetransportować nasze żele Squeezy. Sam nosek jest bardzo dobrze przygotowany do otwarcia saszetki – długi karbowanyjęzyk ( coś na wzór odcisku kratownicy zapobiega ześlizgnięciu się zębów – tak zębów, a dlaczego, zaraz się dowiecie) z nacięciem po obu stronach (ułatwia to rozerwanie saszetki). Musimy sobie najpierw wyjaśnić, że wielu biegaczy nie potrafi otwierać żeli (widać to po stratach czasowych na punktach żywienia, gdy przed wodopojem otwierają swoje żele) – wynika to z braku doświadczenia. Nie da się tego nauczyć stosując żele odświętnie na startach. Żele zabieramy na trening, a później na start. Otwieranie saszetki zawsze powinno się odbywać w następujący sposób. Wkładamy „nosek” saszetki do buzi zaciskamy na zębach i energicznym ruchem przekręcającym nadgarstek po skosie w stronę przeciwległego oka. Zerwany materiał trzymany w zębach wypluwamy. Szyjkę wkładamy do buzi tak, aby 1-2 cm opakowania schowały się w jamie ustnej i dopiero wtedy wyciskamy żel jedną ręką! Ściskamy od dołu przesuwając się do góry. Nigdy nie skupiamy się na tym, aby dosłownie „wylizać” resztki żelu z opakowania! Szyjka jest na tyle szeroka, że żel płynie do nas „szerokim strumieniem”. Nie jestem zwolennikiem zamykania żeli w „tubce od pasty”, bo z nimi są różne problemy od odkręcania i wyciskania. Dwa, że najbardziej popularne żele w tubce Nutrend są słabe jakościowo, to tak jakbym jadł mus owocowy od Bakomy…. Żel zawsze możemy rozpuścić w buteleczce, którą przyczepimy do pasa biodrowego i na nasze potrzeby sięgamy po nią, by pić go w formie płynnej (wodnistej). Z żelami mam do czynienia od 2003 roku. Można powiedzieć, że zjadłem tego „tony”, a marki, jakie przewinęły się przez mój przełyk nawet nie pamiętam – było tego naprawdę sporo. Jeżeli chodzi o opakowanie, żele Squeezy stawiam na pierwszym miejscu. Wystawiając ocenę kierowałem się ergonomią: rozmiar, nosek, szyjka, nacięcia, karbowana powierzchnia antypoślizgowa.
Michał: Opakowanie żeli Squeezy ma najprostszą, ale wg mnie najlepszą formę. Pozwala to na bezproblemowe przechowywanie i dostępność, gdy potrzebujemy nowej porcji energii. Dla mnie sposób otwierania jest nieco trudniejszy niż odkręcanie korków, ale w pełni intuicyjny i dzięki odpowiednim cechom opakowania (wystający, profilowany dziubek; nacięcia po bokach) Squeezy otwierają się naprawdę łatwo. Również polecam otwierać je zębami, bo mam wrażenie, że do tego zostały stworzone. Kolejna zaleta, o której nie wspomnieli moi poprzednicy to łatwość, z jaką można wycisnąć zawartość do ust. Aluminiowa saszetka opróżnia się o niebo lepiej niż wszelkiej maści tubki. Nawet specjalnie się do tego nie przykładając, a jedynie zaciskając saszetkę w garści, jesteśmy w stanie dość dokładnie wycisnąć cały żel. Plus za nadruk smaku na froncie opakowania, nie trzeba szukać oznaczeń gdzieś z tyłu, ukrytych w tekście.
Smak, konsystencja, wrażenia związane z przyjmowaniem żelu
Michał: Miałem okazję przetestować 4 smaki Squeezy: banan, cytryna, malina i cola z dodatkiem kofeiny. Zacznijmy od tego, że każdy z tych żeli okazał się identyczny pod względem gęstości i dość przyjemny w użyciu. Konsystencję żeli określiłbym na półpłynną. Nie są więc za gęste, ani zbyt wodniste – jednym słowem w sam raz. Chociaż producent zaleca popijanie każdego żelu ok. 200ml wody to nawet mniejsza jej ilość dokładnie wypłukuje smak odżywki z ust. W trakcie wyciskania żelu nie miałem więc uczucia zaklejenia ust jak to ma miejsce w przypadku użycia konkurencyjnych produktów. Chociaż o gustach się nie dyskutuje, bo i tak każdy znajdzie swój własny, ulubiony smak to ja jednak przedstawię mój subiektywny ranking opracowany na podstawie doświadczeń moich kubków smakowych. Miejsce czwarte – banan. Wiernie odwzorowuje smak owocu w nazwie. Osobiście nie lubię jeść bananów w trakcie biegu, więc i ten żel nie przypadł mi szczególnie do gustu. Z drugiej strony nie mam do niego żadnych zastrzeżeń, dlatego jeśli ktoś lubi banany, może śmiało brać go w drogę. Miejsce trzecie – cytryna. Orzeźwiający, nie przesłodzony żel. Czego chcieć więcej. Miejsce drugie – malina. Smak – poezja. Wyjątkowo dobry żel w porównaniu z dotychczas stosowanymi. Chętnie zjadłbym go nawet poza treningiem, żal że miałem okazję wypróbować tylko jedną saszetkę. Miejsce pierwsze – cola. Ten smak staje się dla mnie faworytem jeśli chodzi o treningi i starty. Z prostej przyczyny – dobrze się go je, a w dodatku mój organizm toleruje go najlepiej spośród wszystkich testowanych odżywek. Cola – to jest to!
Grzegorz: Ja z kolei testowałem trzy smaki Squeezy: colę, malinę oraz banana. Ich wodnista konsystencja sprawia, że po pierwsze, bardzo łatwo wycisnąć cały żel bez straty czasu i energii, po drugie, nie musimy ich popijać tak intensywnie, jak produktów konkurencyjnych firm. Zazwyczaj rozkładam sobie popijanie żelu na kilkaset metrów i najpierw biorę większy łyk, którym lekko płuczę jamę ustną, a następnie – w miarę potrzeb – biorę jeszcze kilka małych łyków. W przypadku testowanych żeli starczały mi dosłownie 2-3 łyki, by dobrze rozpuścić żel.
Nie zauważyłem specjalnej różnicy między żelem o smaku cola, który miał dodatek kofeiny, a innymi, które kofeiny nie miały. Może to wynikać z faktu, że na co dzień piję dość dużo kawy i mogę być mniej czuły na takie symboliczne ilości tego składnika.
Na koniec pozostaje mi ocenić smaki, które miałem okazję próbować. Najbardziej pasował mi żel o smaku cola. Przypomina on wygazowany oryginał napoju lub – co wspominałem z łezką w oku – napoje cola sprzedawane w woreczkach za czasów mojej nauki w szkole podstawowej. To była chwila prawdziwej przyjemności przy długich wybieganiach. Na drugim miejscu postawiłbym smak bananowy. Jak już zostało wspomniane – dość dobrze oddaje on rzeczywisty smak owocu, co mi akurat pasuje. Najgorzej pod tym względem oceniam malinę, która smakuje bardzo sztucznie.
Paweł: W mnogiej palecie smaków Squeezy najbardziej przypadł mi do gustu pomarańczowy – ogólnie zawsze podchodzą mi cytrusy. Nie będę pisał, który mi bardziej smakował, ile ludzi tyle „wybrednych” podniebień. Konsystencja jest dobra – nie zapycha przełyku i nie powoduje uczucia „krówki mordoklejki”. Żel wystarczy popić 2-3 łykami wody. Dzięki temu w zupełności czyścimy jamę ustną z resztek niepołkniętego żelu. Po przepijaniu izotonikiem ( który jest różnie rozrabiany przez biegaczy – w zależności od temperatury powietrza) pojawia się efekt niepotrzebnej słodkości i dość uciążliwego ślinotoku. Na szczęście na maratonach częściej pije się wodę niż serwowane przez organizatorów izotoniki.
Efekt działania i tolerancja żelu przez układ pokarmowy
Paweł: Stosując żele na zawodach musimy być na to przygotowani. Trzeba przyzwyczaić organizm do jedzenia podczas treningów. Jeżeli wybieramy się na maraton, na 30 minut przed startem powinniśmy zażyć dwie tabletki Nospy, aby wykluczyć ewentualne problemy żołądkowe. Dzięki temu nie będzie nas bolał brzuch od zjedzenia 6 żeli i przede wszystkim od długotrwałego wysiłku, zmiany tempa i ułożenia ciała podczas maratonu ( chodzi o pochylanie i odchylanie tułowia podczas podbiegów i zbiegów – powoduje to uciskanie ścian żołądka, co w konsekwencji prowadzi do skurczów mięśni gładkich żołądka – główna przyczyna problemów na trasie). Żel w wystarczający sposób zapewnia energię do 30 minut – czyli idealnie, aby co 5km sięgać po porcję energii. Należy pamiętać i nie mylić pojęć – typowy żel ma za zadanie dostarczyć energię na bieg, a nie nas dodatkowo pobudzać – to robi się osobnymi specyfikami kierując się podstawową zasadą – NIE POBUDZA SIĘ ORGANIZMU, KTÓRY TEGO NIE WYMAGA, czyli rozsądnie jest zażyć żel z dodatkiem kofeiny lub konkretny specyfik na 30. i 35. kilometrze maratońskiego wyścigu. Żeli z kofeiną nie należy spożywać od początku wyścigu, po nie sięga się od ok. 30km. Żel Squeezy Cola z kofeiną na długim longrun’ie wypadł dobrze – niestety dla mnie był gorzki – dlatego osobiście unikam żeli kofeinowych i skupiam się na pozostałych specyfikach. Za to brat bliźniak był zachwycony (ale się oblizywał ). Żele Squeezy umieściłbym w TOP 3 jeżeli chodzi o całość – smak i efekt. Polecam je osobom szukającym swojego smaku i solidnego biegowego partnera.
Michał: Żele Squeezy w zupełności spełniają moje oczekiwania co do dostarczenia energii niezbędnej w trakcie długiego wysiłku. Wprawdzie po żelu z kofeiną nie doznałem odczuwalnego pobudzenia, ale nie stosowałem go podczas zawodów tylko na długim wybieganiu. Tak jak pisał Paweł – widocznie nie byłem dostatecznie zmęczony, żeby takiego doładowania potrzebować. Podczas treningów i na jednych zawodach, gdzie wspomagałem się żelem, nie trapiły mnie żadne sensacje żołądkowe związane z przyjmowaniem Squeezy. Jedynie smak bananowy bardziej odczuwałem po użyciu, ale być może to kwestia psychiki i negatywnego nastawienia do tego owocu. Po tym teście żele Squeezy na stałe wejdą do mojego treningowego jadłospisu. Z pełną odpowiedzialnością mogę polecić je wszystkim sportowcom wytrzymałościowym.
Grzegorz: Zdarzało się, że mój żołądek dramatycznie reagował na niektóre z dotychczas stosowanych żeli, więc nie ukrywam, że podchodzę do tych produktów z mieszanymi uczuciami. Na szczęście w przypadku Squeezy, niezależnie od smaku, nie miałem żadnych problemów, więc najważniejsza dla mnie kwestia została wypełniona pozytywnie. „Zastrzyk energii” nie był skokowy, odczuwałem go dość spokojnie. Zdarzało się, że stosowałem żel Squeezy w czasie łączonego treningu biegowo-siłowego (po biegu, a przed siłownią) i przypływ energii był nawet bardziej zaskakujący niż przy samych wybieganiach. To pokazuje, że tego typu produkty można dość uniwersalnie wykorzystywać w różnych dyscyplinach sportu. Powyższe doświadczenia bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Polecam wszystkim sprawdzić żele Squeezy na sobie i ocenić je na własną rękę.
Na koniec pozwoliliśmy sobie na ocenę poszczególnych cech żeli Squeezy w skali od 1 do 5.
Grzegorz | Michał | Paweł | ||
---|---|---|---|---|
Opakowanie | 4 | 4 | 5 | 13/15 |
Smaki + Użycie | 5 | 5 | 5 | 15/15 |
Efekt | 5 | 4 | 5 | 14/15 |
SUMA: 42/45 |
Potraktowaliśmy ten test bardzo poważnie i krytycznie podeszliśmy do tematu. Tym bardziej należy docenić żele Squeezy, bo wypadły w nim znakomicie, zdobywając łączną ocenę 42 na 45 możliwych punktów (tj. ponad 93%). Jeśli szukacie odżywki dostarczającej energii podczas wysiłku to śmiało sięgajcie po te żele. Znajdźcie wśród nich swój ulubiony smak, bo jak widać w tym temacie tyle opinii, ile osób, i cieszcie się z udanego treningu czy zawodów. Powodzenia i smacznego!