Spis treści
- Czego się dowiesz z tego artykułu?
- Garmin Tacx Neo 3 m — garść informacji technicznych
- Garmin Tacx Neo 3 m — pierwsze wrażenia
- Trenażer rowerowy dla biegacza
- Zrozumieć trening kolarza
- Wykonaj zaplanowaną aktywność treningową
- Po co kolarz po wyścigu jeździ na trenażerze
- Co mnie zaskoczyło
- Korzyści z użytkowania trenażera
- Trenażer Garmin Tacx 3m – codzienne użycie
- Czy jazda na rowerze przekłada się na formę biegową?
Trenażer rowerowy dla biegacza może być doskonałą odskocznią. W szczególności w momentach kontuzji, gdy biegacz biegać nie może, ale nie tylko. Chcę ci pokazać tę drugą stronę. Jak trenażer rowerowy może wspomóc budowanie twojej formy.
Czego się dowiesz z tego artykułu?
Marny ze mnie duathlonista, a jeszcze gorszy triathlonista. Nie przepadam za wodą, a na rowerze okrutnie się nudzę. Mam stracha nałożyć słuchawki i odpalić książkę lub podcast, jak to mam w zwyczaju w trakcie biegania, bo wariatów na drodze nie brakuje i wyłączenie zmysłu słuchu może po prostu skończyć się źle. Bardzo jednak chcę wykorzystać czas, który spędzam wieczorami, oglądając Netflixa, aby jednak był z tego jakiś pożytek. I tak narodził się pomysł, wypróbujmy trenażer.
Cel jest bardzo prosty. W niebiegowe dni pokręcić godzinkę i zobaczyć, jakie to będzie miało przełożenie na formę biegową, a przy okazji sprawdzić:
- czy trenażer jest w ogóle dla mnie,
- jak sprawuje się najnowszy model Garmin Tacx Neo 3,
- jakie aplikacje mogą uprzyjemnić jazdę,
- dlaczego zawodowi kolarze po wyścigu 200 km wsiadają na rower i kręcą dodatkową godzinę na trenażerze.
Garmin Tacx Neo 3 m — garść informacji technicznych
Garmin Tacx Neo 3 to następca popularnego Garmin Tacx Neo 2t. Podobnie jak i w poprzedniku zastosowano tu system direct drive (napęd bezpośredni). Oznacza to, że rower jest montowany bezpośrednio na trenażerze poprzez usunięcie tylnego koła i zamontowanie roweru bezpośrednio do kasety trenażera. Dzięki temu rozwiązaniu napęd roweru przenoszony jest bezpośrednio na trenażer, co eliminuje stratę energii, hałas oraz zużycie opony, jak ma to miejsce w trenażerach z systemem „wheel-on” (gdzie tylne koło roweru opiera się na rolce trenażera).
Płynie z tego szereg korzyści:
- Precyzyjne pomiary — bezpośredni kontakt napędu z trenażerem pozwala na bardziej precyzyjne mierzenie mocy, kadencji i prędkości.
- Cisza i płynność — brak oporu toczenia opony na rolce zapewnia cichszą pracę i bardziej płynne odczucie jazdy.
- Realistyczne odczucia jazdy — direct drive daje bardziej realistyczne wrażenia jazdy dzięki bezpośredniemu przeniesieniu siły z pedałów na trenażer.
- Mniejsze zużycie — brak kontaktu opony z trenażerem eliminuje jej zużycie oraz potrzebę stosowania specjalnych opon treningowych.
Zresztą, obejrzyj film, aby wyrobić sobie zdanie o wszystkich aspektach technicznych i możliwościach tego trenażera.
Na filmie możesz zobaczyć wszelkie aspekty jazdy na tym trenażerze, ale co do jednego to zgodzić się nie mogę. Produkt ten określany jest jako urządzenie do jazdy na stojąco. Próbowałem i słowo honoru całkowicie to było niekompatybilne ze mną.
Garmin Tacx Neo 3 m — pierwsze wrażenia
Oj, mieliśmy zgrzyta. Z racji tego, że trenażer przyszedł na dwa tygodnie przed moim startem sezonu (Mozart Ultra), nie mogłem sobie pozwolić na testy, bo ostatni raz na rowerze siedziałem rok wcześniej podczas jakieś okazjonalnej wycieczki. Musiałem poczekać, jednak zamontowałem rower na trenażerze, uruchomiłem aplikacje i przejechałem się z raz czy dwa po 30 minut, aby w ogóle sprawdzić, czy to wszystko działa.
I generalnie ten pierwszy look był mega fajny. To jak trenażer imituje jazdę po kostce lub drewnianej kładce, jest naprawdę ekstra, ale na dłuższe testy musiałem poczekać, gdy będę już po starcie w Mozarcie.
Pierwsza jazda na poważnie
Będąc już świadomy potrzeb i wyzwań, jakie stoją przed człowiekiem pedałującym 20 km na godzinę w zamkniętym pomieszczeniu, odpowiednio się do tego przygotowałem.
Ubrałem się w strój rowerowy, postawiłem przed sobą gigantyczny wiatrak, ustawiłem klimę na 20 stopni, usiadłem na rower, odpaliłem aplikację Garmin Tacx i tu nastąpiła nieprzewidziana dłuższa przerwa.
Okazało się, że darmowy okres na aplikację Garmin Tacx minął i muszę sobie kupić subskrypcję. No ok. Nie ma problemu, kupujemy.
Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy próbuję odpalić trening, wyskakuje mi błąd, że nie mam subskrypcji, ale w aplikacji nigdzie jej nie mogę kupić. Myślę sobie, czy to ja jestem jakiś niepełno sprytny, czy o co chodzi?
Przekopałem po 3 razy wszystkie możliwe opcje, jakie są dostępne w aplikacji Garmin Tacx i niestety nie ma takiej opcji, aby z jej poziomu kupić subskrypcję.
Zacząłem googlować i wreszcie się dokopałem. Gdzieś tam, na jakieś stronie Garmina znalazłem opcję zakupu, kupiłem, wsiadam na rower, odpalam trasę, a tam nadal błąd braku subskrypcji.
Wydałem 4,5 dychy i nadal nie mogę pojeździć?
Zrestartowałem iPada, odpaliłem ponownie, ruszyło, ale bez podglądu trasy — kółeczko pobierania ciągle się kręciło, ale trasy jak nie było widać, tak nie zobaczyłem jej do samego końca treningu.
Co ciekawe wszystko działało idealnie na darmowym okresie, a jak już zapłaciłem, to nie bardzo. Oczywiście widziałem prędkość, moc, z jaką pedałuję, ile mi zostało do końca i inne podstawowe dane, ale obiecanych widoków nie uświadczyłem.
Trenażer rowerowy dla biegacza
Pewnie zadajesz sobie pytanie, czy to aby w ogóle jest ci do czegoś potrzebne jeśli nie masz zamiaru ani startować w duathlonie, ani w triathlonie? To samo pytanie przed napisaniem tego artykułu postawiłem przed sobą. Garmin Tacx Neo 3m kosztuje sporo. Jego cena to 2.000.
Euro. Tak, dobrze czytasz. To ponad 8k pln. Musi zatem być duży, jeśli nie ogromny, a nawet gigantyczny powód, aby wydać reklamówkę kasy na zakup czegoś, co może okazać się, delikatnie mówiąc, zbędnym wydatkiem.
Tego chcę ci oszczędzić.
I tu nastąpiła długa przerwa…
w pisaniu tego artykułu.
Wracam do pisania po dobrych 3 miesiącach przerwy, ale żeby nie było, że zmarnowanych. Sporo jazd za mną.
Wspomniany na początku Mozart poszedł wyśmienicie. Normalnie mogę powiedzieć, przygoda życia. 84 kilometry, 4500 m przewyższeń, 14 godzin biegu i wszystko w rzęsistym deszczu. Czegóż można chcieć więcej. Piękne wspomnienia.
Po nim jednak musiało nastąpić osłabienie organizmu, w wyniku czego dopadła mnie bakteria zwana Gronkowcem Złocistym. Trening biegowy musiał ulec zawieszeniu, bo z niewiadomych przyczyn w moim przypadku działanie gronkowca odbiło się na funkcjonowaniu układu mięśniowego, a precyzyjniej mówiąc jego totalnym napięciu. Śmiałem się, że jestem napięty jak plandeka na żuku. Dosłownie i w przenośni.
Nadmierne napięcie czworogłowych, mięśni kulszowo-goleniowych i pośladków uniemożliwiał bieganie. Podczas próby biegu, miałem wrażenie, że pod łąkotki dostaje się piasek i po prostu nie było mowy o biegu. Trzeba było przyjąć kilka serii antybiotyków i spróbować sobie z tym poradzić.
Dziś mamy połowę września i od kilku tygodni próbuję odbudować formę, bo w najbliższym czasie przede mną dwa maratony: Berlin i Lublana. Z czego pierwszy za niespełna dwa tygodnie. Wprawdzie pogodziłem się już, że nie będę mógł spożytkować formy budowanej z takim mozołem w pierwszej części roku pod Mozarta, ale to tylko bieganie. Więc luz, nie mam z tym ciśnienia. Ważne, że zdrowie wraca, jest coraz lepiej i jeśli proces zdrowienia będzie się posuwać do przodu, to jest szansa dowieźć tyłek do mety w okolicach 3h i 30 minut. A to od zawsze był dla mnie wyznacznik, którym określałem, czy jestem, nie powiem w przyzwoitej, ale na miarę okoliczności, formie, która mnie satysfakcjonuje.
Ale wróćmy już do trenażera i odczuć z nim związanych.
Zajrzałem do dzienniczka. Na trenażerze wypedałowałem przez ten czas około 600 kilometrów.
Nie za wiele.
Ale, gdy popatrzysz na drugi wykres, to zobaczysz, że jednak nie pozostaje to bez wpływu.
Powyższy wykres to demonstracja spadku, a następnie odbudowy poziomu wytrzymałości. Jak widać, ten powoli zaczął się odbudowywać w sierpniu, gdy tych kilometrów było naprawdę sporo. W tym jazdy po 60 km w jednej sesji.
A aby w pełni zrozumieć, jaki wpływ na formę miał trening na trenażerze, wczytaj się w tabelę poniżej.
W tym miejscu myślę, że możemy założyć, że trening na trenażerze miał 25-procentowe przełożenie na moją obecną formę biegową i bez wątpliwości przyspieszył odbudowę wytrzymałości.
Zrozumieć trening kolarza
Garmin Neo 3m wraz ze współpracującą z tym urządzeniem aplikacją Tacx opierają trening na parametrze określanym mianem FTP. I to właśnie na ten parametr należy zwrócić baczną uwagę, zwłaszcza jeśli godziny spędzone na trenażerze chcemy spożytkować na rzecz budowania formy biegowej.
Czym jest parametr FTP w kolarstwie?
FTP, czyli Functional Threshold Power (funkcjonalna moc progowa), to kluczowy parametr w treningu kolarskim. Oznacza on najwyższą średnią moc, jaką kolarz jest w stanie utrzymać przez godzinę bez nadmiernego zmęczenia. Jest to ważny wskaźnik wydolności i siły mięśniowej, używany do planowania i monitorowania treningu.
Jak jest mierzony FTP?
FTP można określić na kilka sposobów:
- Test 60-minutowy: zawodnik podczas testu stara się utrzymać jak najwyższą moc przez pełną godzinę. To najbardziej bezpośrednia, ale także wymagająca metoda.
- Test 20-minutowy: zawodnik jeździ na maksimum przez 20 minut, a następnie oblicza się FTP, mnożąc średnią moc z tego testu przez współczynnik 0,95.
- Testy rampowe: stopniowo zwiększa się obciążenie aż do maksymalnej zdolności kolarza. FTP jest następnie wyliczane na podstawie osiągniętej mocy.
Do czego służy FTP?
FTP pozwala na określenie stref treningowych, co ułatwia planowanie sesji treningowych. Jest podstawą do ustalania intensywności treningu, dzięki czemu kolarz może trenować w sposób bardziej usystematyzowany i efektywny. Oczywiście jest to ruchomy parametr, który określa twoje obecne możliwości. Nie ma się co zatem martwić, że na początku rowerowej przygody, nie jest on jakiś szczególnie wysoki.
Strefy treningowe na podstawie FTP:
- Regeneracja: poniżej 55% FTP
- Wytrzymałość: 56-75% FTP
- Tempo: 76-90% FTP
- Progi mleczanowy: 91-105% FTP
- VO2 Max: 106-120% FTP
- Anaerobowy: 121-150% FTP
- Sprint/Moc maksymalna: powyżej 150% FTP
Znając swój FTP, można lepiej dostosować trening do swoich możliwości i celów, co pozwala na skuteczniejsze budowanie formy.
A teraz najfajniejsze.
Gdy zaczynałem treningi z użyciem trenażera, tych funkcjonalności jeszcze nie było w aplikacji Tacx. Pojawiła się ona w sumie niedawno.
Możesz w prosty sposób przeprowadzić test i wyznaczyć swój FTP, od którego to uzależnione będą dalsze sesje treningowe.
Mój FTP Garmin ustalił na poziomie 196, a następnie sugerowane mnie treningi dostosowywał do tego, co obecnie prezentuję.
Na zadanym treningu miałem jechać najpierw rozgrzewkowo utrzymując poziom wysiłku w strefie Z1 – czyli 54 W, by następnie po 10 minutach rozgrzewki przejść do Z2 – czyli jazdy na poziomie około 140 W.
Mega zaskakujące dla mnie było to, że w przypadku tego treningu przerzutki i przełożenia praktycznie nie mają wpływu na poziom obciążenia, bo ten jest narzucany przez aplikację i trenażer. Najpierw, nie rozumiejąc, o co chodzi, pedałowałem jak szalony, na większych obrotach uzyskując około 100 W i prędkość 14,9 km/h, by już w części odpoczynkowej na koniec jechać bardzo spokojnie na tym poziomie 50 W. I to było to, co można zaobserwować podczas wielkich tourów po wyścigu, a o czym opowiadam w części poświęconej: po co kolarz po wyścigu jeździ na trenażerze.
Wykonaj zaplanowaną aktywność treningową
Korzystam z zegarków Garmina od jakiś 15 lat. I nie mogę powiedzieć, aby oni nie dbali o klienta. Czuć w tym sprzęcie dbałość o szczegóły i realizację potrzeb klientów. Przez lata obserwuję wdrażanie nowych funkcjonalności, które znacząco zwiększają możliwości zrozumienia wpływu wysiłku i poszczególnych akcentów na formę biegową.
Może akurat w przypadku roweru nadal nie jest to ułożone w wygodny do zastosowania plan treningowy jak w przypadku zegarków, gdzie klocki ułożyłyby się w całość, ale myślę, że to tylko kwestia czasu.
Muszę jednak przyznać, że w przypadku biegania to nie jest takie proste jak na screenshocie powyżej. W przypadku tego typu sprzętu dostajesz gotową instrukcję jak jechać, aby odpowiednio obciążyć mięśnie i uzyskać odpowiedni efekt treningowy.
O całą resztę zadba wbudowany napęd, który gdy będzie trzeba, włączy mocne wstawki sprinterskie, a gdy będzie to wymagane, po prostu będzie budować bazę pod przyszłą poprawę formy.
Dla mnie właśnie ta forma treningu jest najbardziej interesująca. Oczywiście zwiedzanie określonych miast świata, jeżdżenie po trasach wielkich tourów też jest tym, co mnie kręci, ale tam zdecydowanie trudniej zrealizować określone założenia treningowe. Zwłaszcza gdy włącza się tryb rywalizacji i widzisz oponenta na kilometr przed sobą, a do mety niedaleko. Wielokrotnie położyło mi to założenia treningowe, ale z drugiej strony zmobilizowało do takiego wysiłku, jakiego bym z siebie nie wykrzesał w innych okolicznościach. Tacx to trenażer rowerowy z symulatorem, co dodatkowo zapewnia ci wszelkie profity związane z wyścigami: adrenalinę, rywalizację i zaangażowanie.
Długie tlenowe rozjeżdżenia — to jednak w nich upatruję bardzo dużych korzyści z mojego punktu widzenia, a te najlepiej jest właśnie zrealizować w trybie Workouts.
W czasie jazdy wszystkie parametry można obserwować na ekranie komputera i dostosowywać natężenie do wymagań zadanego treningu. To naprawdę dużo łatwiejsze niż w trakcie biegania
I kolejny update
Jeszcze nie zdążyłem opublikować tego artykułu, a Garmin wprowadził kolejną zmianę. Kilka akapitów powyżej pisałem, że gotowe plany treningowe dla kolarzy tylko kwestia czasu i voilà mamy to. Garmin wprowadził takowe do aplikacji Garmin Connct. Już nie tylko możesz trenować bieganie z wirtualnym trenerem, ale i poprawiać swoją wydolność na rowerze wg określonych założeń.
Boleję tylko nad jednym.
Mianowicie plan ułożony pod rower kompletnie nie bierze pod uwagę celów związanych z bieganiem. Na niedzielę mam wyznaczony cele Berlin Maraton, a na sobotę Garmin zaplanował mi 3 godzinne długie rozjeżdżenie.
Drugą, ogromną niedogodnością jest to, że pomimo zaplanowanych treningów przez Garmin Coach w Garmin Connect, nie są one dostępne w Garmin Tacx, co całkowicie psuje zabawę. Wprawdzie na podstawie wytycznych treningowych można sobie ustawić swój Workout, ale to nie o to chodzi, aby na około to obchodzić. Tak więc funkcjonalność na razie kompletnie do dopracowania.
Po co kolarz po wyścigu jeździ na trenażerze
W jeździe na rowerze podobnie jak i w przypadku biegania, mamy do czynienia z określonymi strefami wysiłku.
W przypadku biegaczy zwykło się określać tzw. progi intensywności wysiłku na podstawie tętna. Z kolei u kolaży tą miarą jest MOC, jaką generują podczas jazdy na rowerze.
Jazda na niskim progu, w moim przypadku jest to do 106W pomaga w:
- Usunięciu kwasu mlekowego — podczas intensywnego wysiłku w mięśniach gromadzi się kwas mlekowy, który może powodować zmęczenie i ból mięśni. Jazda na trenażerze z umiarkowaną intensywnością pomaga przyspieszyć usuwanie kwasu mlekowego, co wspiera regenerację.
- Przyspieszeniu regeneracji – „Cool down” pozwala ciału stopniowo powrócić do stanu spoczynku po intensywnym wysiłku, co pomaga uniknąć nagłych spadków ciśnienia krwi i wspiera efektywniejszą regenerację mięśni i układu krążenia.
- Zmniejszeniu ryzyka zakwasów — stopniowe schłodzenie mięśni po intensywnym wysiłku zmniejsza ryzyko wystąpienia tzw. zakwasów (opóźnionych bólów mięśniowych, DOMS), które mogą pojawić się następnego dnia.
- Zachowaniu krążenia — po intensywnym wysiłku krążenie krwi jest przyspieszone. Nagłe zaprzestanie aktywności mogłoby spowodować zastój krwi w kończynach dolnych, co mogłoby prowadzić do zawrotów głowy lub omdleń. Jazda na trenażerze pomaga utrzymać odpowiedni przepływ krwi.
- Mentalnym odprężeniu — tego typu aktywność po wyścigu może mieć także aspekt mentalny. Często zawodnicy wykorzystują ten czas na uspokojenie się, analizę wyścigu i rozluźnienie psychiczne po stresującym etapie.
I tym samym czym dla kolarza jest ta powolna, niespieszna jazda, jest bardzo delikatny trucht po części właściwej dla biegacza. Warto go stosować, aby osiągnąć te wszystkie korzyści.
Co mnie zaskoczyło
- W początkowej fazie użytkowania trenażera generowałem niską moc, a nawet jak bardzo się starałem, to uzyskiwana prędkość kręciła się w okolicach 20 km/h. To nie za wiele. Jednak bardzo szybko doszedłem do poziomu, gdzie podczas jazdy spokojnie utrzymywałem moc na poziomie 135-150W, prędkość 27-30 km/h przy trasie liczącej 60 kilometrów i 500 m przewyższeń. A mimo wszystko średnie tętno po takiej jeździe wyniosło 125 bpm.
- Działanie samego trenażera — nie wiem, czy to magnesy, czy jakaś inna technologia generująca opór, ale zwłaszcza imitacja jazdy pod górę jest naprawdę niesamowita. Dzięki temu od razu budujemy siłę tak potrzebną w trakcie biegania.
Korzyści z użytkowania trenażera
- Uwzględnienie indywidualnych potrzeb — użycie trenażera w treningu, szczególnie w przypadkach, gdy indywidualizuje on ustawienia treningowe pod ciebie jest niesamowitą wartością. To trochę tak jakby mieć swojego personalnego trenera, który zna cię bardzo dobrze i rozpisuje ci takie jednostki treningowe, aby z jednej strony maksymalnie wykorzystać używany sprzęt i przy tym maksymalizować efekty jego użycia.
- Budowanie siły — no tu nie ma wątpliwości. Mocne wstawki na podjazdach lub w trakcie treningu interwałowego tak obciążają mięśnie, że kwas mlekowy tryska uszami 😀wspaniałe uczucie.
- Uwzględniony opór toczenia i nachylenia — pamiętam jak testowałem trenażer do biegania w cenie samochodu — tam podobnie jak i w tym przypadku imitowany był opór nachylenia. Bieżnia samoczynnie zmieniała ustawienia, aby wiernie odwzorować bieg pod górę. Tu działa to bardzo podobnie. Zbliżasz się do podjazdu i nagle w twoje mięśnie zaczyna wlewać się ołów. Brak reakcji na ten opór, szybko kończy się zatrzymaniem. Trzeba zrzucić przerzutkę i solidnie się spiąć. Słychać przy tym jak łańcuch jęczy. Dobry trenażer biegowy też potrafi dostarczyć takich emocji.
- Możliwość realizacji różnego rodzaju treningów — wspierających zwiększenie wytrzymałości, prędkości czy też siły.
Trenażer Garmin Tacx 3m – codzienne użycie
Jak już zdążyłem nadmienić, produkt posiada 3 główne tryby jazdy:
- Workouts — dzięki któremu możemy precyzyjnie zaplanować i wykonać sesję treningową. Ten tryb już opisałem, więc polecam wrócić do tej części.
- Ride — tryb, w którym czujesz, że jazda na rowerze to coś więcej niż pedałowanie. Tryb ten umożliwi ci uczestniczenie w swego rodzaju wyścigu. Wprawdzie nie takim, gdzie na linii startu staje 100 zawodników i wszyscy ze startu wspólnego gonią do mety. To tak przy okazji wydaje mi się największa słabością użytej aplikacji Tacx. Trochę szkoda, że to wygląda właśnie tak, bo wprawdzie możesz dołączyć do dowolnej trasy w dowolnym momencie, ale twoi oponenci mogą już być na różnym etapie trasy i często nie ma szans, aby ich dogonić. To z kolei sprawia, że mamy mniej motywacji, aby dać z siebie wszystko. Jedynie bliskość innych zawodników wydziela adrenalinę i stymuluje do wytężonej pracy. Ja zarówno uwielbiam gonić, gdy ktoś jest do 5km przede mną lub uciekać, gdy do danej trasy dołączyły inne osoby niedługo po mnie.
Na zrzucie ekranu powyżej możesz zobaczyć taką samotną jazdę, gdzie nie ścigam się z nikim, ale tak czy inaczej, wykonuję ciężką pracę wspinania się pod solidną górkę.
Podobnie oznaczone są zjazdy, podczas których jest więcej czasu na delektowanie się widokami.
- Slope Workut — sam ustawiasz jak ma wyglądać tryb jazdy. Ręcznie sterujesz nachyleniem i poziomem trudności, a na ekranie komputera obserwujesz wszystkie parametry treningu.
Ale przyznam szczerze, ten tryb treningu nie zyskał jakieś szczególnej mojej aprobaty.
Plusy użycia trenażera
- Nigdy więcej zima i deszczowa jesień w Polsce nie pokrzyżują ci planów wykonania treningu, możesz jeździć bez względu na warunki pogodowe panujące na zewnątrz.
- Budowanie siły i wytrzymałości.
Minusy testowanego urządzenia
- Trudność montażu po zakupie — nie jestem tzw. złotą rączką i tego typu prace przysparzają mi trudności, ale w sumie skoro ja sobie poradziłem, to zrobi to każdy.
- Cena urządzenia — to nie jest tania zabawa. Jak zechcesz do tego dokupić rower + opcjonalny adaptor sieciowy + pedały SPD + buty suma pewnie dojdzie do 15k+
Czy jazda na rowerze przekłada się na formę biegową?
Używanie roweru w treningu biegacza nie jest zalecane przez każdego trenera. Jednak argumentem, który przekonuje mnie do tego, iż jednak warto to zrobić, są takie osoby jak Bart Przedwojewski, który na trenażerze potrafi spędzić do pięciu godzin przygotowując się do swoich karkołomnych wyścigów górskich. Są to w przeważającej mierze długie tlenowe rozjeżdżenia, podczas których kształtuje się wytrzymałość do długiego wysiłku bez obciążania kręgosłupa i stawów. Oczywiście można w pewnych przypadkach, gdy warunki pogodowe za oknem uniemożliwiają wykonanie typowego treningu biegowego, zdecydować się, popedałować na większych obrotach i nic przy tym nie stracić na jakości. Ale oczywiście specyficzność treningu mówi nam, że aby szybko biegać, to należy wykonywać trening biegowy. Choć to nie zawsze musi być prawdą. Swego czasu byłem świadkiem jak na zawody biegowe po górach (Zimowy Maraton Ślężański) przyjechał gość, który tylko i wyłącznie jeździ na rowerze, a zajął 3 miejsce w generalce, deklasując rasowych biegaczy.
Kończąc już, myślę, że trenażer rowerowy na stałe stanie się moim narzędziem do budowania formy. Jak Garminowi uda się wyeliminować wszystkie problemy, o których wspomniałem, to bez wątpienia każdy, nawet osoba bez wykształcenia trenerskiego, będzie w stanie połączyć bieganie z mądrym wykorzystaniem roweru w przygotowaniach do biegowych zawodów.