fbpx
Wywiady

Wywiad z Grzegorzem Leszkiem

Rekordowo szybkie zdobycie Korony Gór Polskich sprawiło, że imię Grzegorza Leszka pojawiało się nawet w ogólnokrajowych mediach. To jedna z możliwości, którą daje opisana przez nas niedawno formuła...
wywiad z grzegorzem leszkiem01

Rekordowo szybkie zdobycie Korony Gór Polskich sprawiło, że imię Grzegorza Leszka pojawiało się nawet w ogólnokrajowych mediach. To jedna z możliwości, którą daje opisana przez nas niedawno formuła Fastest Known Time i to w bardzo widowiskowym wydaniu. Grzegorza postanowiłem zapytać nie tyle o wrażenia z niedawno zakończonego wyzwania, ile o sprawy organizacyjne. Jak zaplanować bicie takiego rekordu i jakie jeszcze wyzwania Grzegorz ma w planach? Jak trenuje na co dzień? Zapraszam do rozmowy.

Czy pamiętasz, kiedy pierwszy raz usłyszałeś o pokonywaniu szlaków w formule „Fastest Known Time”? W Polsce to wciąż bardzo niszowa forma konkurowania, nijak się ma do rosnącej popularności zorganizowanych biegów ultra.

Tak, doskonale pamiętam. Od Ciebie pierwszy raz to słyszę 🙂 A na poważnie, pierwszy raz usłyszałem o projekcie Kiliana Summits of my life, a z czasem, zagłębiając się w tematykę, doszedł Ueli Steck, Andrzej Bargiel. Na chwilę obecną to ta trójka jest motorem moich inspiracji. Nie przepadam za bardzo za bezpośrednią formą rywalizacji z innymi zawodnikami. Bardzo rzadko pojawiam się na imprezach biegowych jako zawodnik. 

wywiad-z-grzegorzem-leszkiem03

Jakie „fundamenty” miałeś przed podjęciem swojego wyzwania – długo już biegasz po górach?

Moim mocnym fundamentem jest ogromna baza wydolnościowa, jaką wypracowałem trenując kolarstwo. Jeśli przyjmiemy, że Vo2max najlepiej rozwija się do 25 roku życia, to można przyjąć, że wykorzystałem ten czas w 200%. Za czasów kolarstwa bieganie było w okresie zimowym formą treningu uzupełniającego i zajmowało dość sporo czasu. A że pochodzę z Jeleniej Góry, to prawie zawsze jest droga pod górkę. Gdy rower poszedł w odstawkę, bieganie weszło na pierwszy plan jako tańsza, zajmująca mniej czasu alternatywa do tego, aby „nie zardzewieć”. Na chwilę obecną bieganie jest sportem wiodącym. Poza tym, wychowując się w górach, czerpałem z nich, na ile to możliwe: narty zjazdowe, biegowe, piesze wycieczki. Sport towarzyszy mi od najmłodszych lat.

Poza treningami biegowym pewnie poświęcasz też czas na trening uzupełniający, możesz zdradzić jakieś szczegóły? Co pomaga ci uniknąć kontuzji podczas takiego wysiłku?

Z kontuzjami borykam się co jakiś czas. Staram się jak mogę, aby im zapobiec, ale sądzę, że są one nieodłącznym elementem sportowca, który aplikuje dla swojego organizmu bardzo duże jednostki i bodźce treningowe. Dlatego staram się być ogólnie bardzo sprawny fizycznie. Gimnazjum, do którego chodziłem, było szkołą sportową o profilu lekkoatletycznym. Sądzę, że o rozciąganiu i budowie swojego ciała lekkoatleci wiedzą najwięcej. Ta wiedza teraz procentuje. Zimową porą obowiązkowo narty biegowe, nawet chyba częściej niż bieganie tradycyjne. Narty biegowe rozwijają bardzo dużo grup mięśni odpowiedzialnych za stabilizację. A nie od dziś wiadomo, że mocne plecy i brzucho to klucz do sukcesu biegacza. W okresie zimowym, jako trening uzupełniający lubię grę w koszykówkę. Fajnie rozwija motorykę, szybkość i skoczność.

Wracając do Fastest Known Time i twojego rekordu – jak „od kuchni” wygląda organizacja podobnej wyprawy? Co dzieje się po spojrzeniu na mapę?

Po dwóch spojrzeniach na mapę, ponieważ obowiązywały dwie: biegowa i samochodowa, staraliśmy się zaplanować wszystko tak, aby nie zostawić nic przypadkowi (no może troszkę). To się powiodło. Bezpośrednio przed próbą bicia rekordu, odwiedziliśmy 20 z 28 szczytów. Analizując trasy, charakterystykę nachylenia terenu, punkty rozpoczęcia się szlaku i dojazdu do nich, przejazdu między szczytami. Robiliśmy notatki, opracowywaliśmy strategię. Planowanie zajęło sporo czasu, staraliśmy się przewidzieć możliwie wszystko. I tak: godzina i miejsce startu, nawet pora roku nie były dziełem przypadku. Przełożyliśmy to na komputer i na papier. Powstały tak zwane „karty transportowe”, gdzie szczyt za szczytem były rozpisane najważniejsze informacje (dane GPS dla nawigacji, zdjęcia skrzyżowań itd.).

Chcieliśmy to ładnie podać, wpadłem na pomysł, aby całość udostępnić na żywo za pośrednictwem Śladu GPS. Nie spodziewałem się, że osiągniemy taką publikę osób, które śledzą 2 punkciki przemieszczające się po mapie Polski. Dwa punkciki, gdyż GPS miałem osobno ja i samochód. Doprowadziło to na samym początku do zabawnej sytuacji. W ferworze startu chwyciłem za GPS przypisany dla samochodu, efektem czego widzowie widzieli, że na Tarnicę wbiega/wjeżdża nasz SsangYong, a zabiegany stoi w miejscu. Na ile pozwalał Internet bezprzewodowy wrzucaliśmy także zdjęcia na FB i tu również zebraliśmy sporą publikę.

wywiad-z-grzegorzem-leszkiem02

Ważnym elementem sukcesu był zgrany zespół, w którym każdy miał określoną funkcję. Zespół składa się z biegowych przyjaciół, którzy oddali kawał serca i czasu urlopowego w powodzenie rekordu. Zdecydowaliśmy się na udział w próbie dwóch samochodów:

  • zasadniczy – 2 kierowców (Kucharz – Paweł Bieganowski i Nawigator – Paweł Hrynowiecki) + ja
  • wspierający – 3 osoby (media, wsparcie na szlakach i drogach przejazdów Madzia Mendak, Ola Hrynowiecka i Ania Kumaszka)

W końcowej części dołączyli jeszcze: Wojtek Borecki i Barek Franczak

Co z kosztami? Jak duża była pomoc sponsorów w przypadku twojego rekordowego biegu?

Od samego początku wiedziałem, że projekt górskierekordy.pl będzie miał charakter ciągły. Dlatego też pozyskanie sponsorów było pewnie łatwiejsze, aniżeli na jednorazowy wyskok. Nie musiałem się martwić o odzież, buty, odżywki, pomiary pracy serca, samochód czy jedzenie. Finansowe wsparcie w postaci nagrody pieniężnej – już po rekordzie – otrzymałem od Prezydenta Miasta Jeleniej Góry Pana Marcina Zawiły, który objął patronat honorowy nad projektem. Oczywiście osobisty wkład był spory, ale został wykorzystany z funduszu reprezentacyjnego sklepu, który prowadzę z ukochaną – tak zwany sponsor główny. Podziękowania należą się dla wszystkich, którzy dołożyli i dokładają cegiełki do projektu, nie mogę ich tu wymienić, wiec zapraszam na stronę internetową.

wywiad-z-grzegorzem-leszkiem04

Pozostaje jeszcze kwestia „normalnego życia”. Jak pogodzić treningi i próby bicia kolejnych rekordów z pracą i rodziną?

W tej kwestii należą się ogromne podziękowania dla mojej ukochanej Madzi. Za wytrwałość i wyrozumiałość. W styczniu tego roku przeprowadziłem się z Wrocławia do Jeleniej Góry. Między innymi ze względów możliwości treningowych. Wróciłem w rodzinne strony, gdzie znam każdy kamień i mogę trenować w pięknych okolicznościach przyrody Kotliny Jeleniogórskiej. Madzia została we Wrocławiu, ale planujemy jej powrót w Karkonosze (skąd też pochodzi). Zawodowo prowadzimy wspólnie sklep dla biegaczy górskich: internetowo i od niedawna stacjonarnie w Jeleniej Górze. Otwieram go o 11, więc rano mam czas na ładne wschody słońca na szczytach górskich.

Widziałem, że szykujesz się do nowego wyzwania. Główny Szlak Sudecki padnie twoim łupem?

To jest mój kolejny cel. Zainspirował mnie Scott Jurek i jego ostatni wyczyn na Szlaku Appalachów. Zobaczymy, jak się zregeneruje po Koronie i Dolnośląskim Festiwalu Biegów Górskich. Możliwe, że spróbujemy jeszcze w tym roku, choć zostało mało czasu na rekonesanse.

Jak przygotowania do GSS różnią się od poprzednich? Jaką strategię przyjmujesz na całe przedsięwzięcie?

W koronie, jak i na GSS, ważne są rekonesanse, aby możliwie jak najwięcej odcinków poruszać się bez mapy. Jest to ważne, gdyż w niektórych miejscach – zwłaszcza mało popularnych turystycznie, szlak jest kiepsko oznaczony i łatwo o nawigacyjną pomyłkę. Będę starał się to wychwycić i niwelować. Dodatkowo ważnym aspektem jest zachowanie ciągłości pokonywanego dystansu, czyli bez snu, lub z drobnymi drzemkami na reset mózgu. Specyfikacja wysiłku jest też odmienna – podczas Korony wyglądało to w przybliżeniu jak 76 godzinny interwał, tutaj jest inaczej –  ponad 400 km ciągiem z pewnością będzie większym obciążeniem dla układu ruchu.

Czy planujesz jeszcze powrót na zwyczajne zawody?

Właśnie wróciłem z Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, gdzie startowałem w Super Trail (130km). Udało się go ukończyć z dobrym czasem: 20 godzin 29 minut i ileś tam sekund i w ostateczności wskoczyć na pudło w kategorii (III miejsce). 16. miejsce OPEN wydaje się być całkiem niezłe. Spotkamy się na pewno na Biegu Dookoła Kotliny Jeleniogórskiej, ale nie wybrałem jeszcze dystansu.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Propozycje na rynku wydawniczym - dla biegaczy
Następny wpis
Górskie biegi marzeń każdego ultrasa
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu