🏃Zacznij mądrze biegać🏃‍♀️ -20% z kodem "WIOSNA20". Do końca promocji:
00 d
00 h
00 m
Pozostałe

Wyciągnij swoją drugą połówkę

Bieganie zajmuje dużo czasu – to fakt i nie ma sensu się z nim przepychać. Nieważne czy planujemy starty w ciągu całego sezonu, czy stronimy od zawodów.
wyciagnij swoja druga polowke 01

Bieganie zajmuje dużo czasu – to fakt i nie ma sensu się z nim przepychać. Nieważne czy planujemy starty w ciągu całego sezonu, czy stronimy od zawodów i tak kilka razy w tygodniu wychodzimy poświęcić kilkadziesiąt minut na przebieranie nogami. Nieważne czy podchodzimy do sprawy naukowo i czytamy wszystko, co dotyczy biegania i wpadnie nam w ręce, czy jesteśmy wyluzowani i zdajemy się głównie na własne samopoczucie, tak czy owak myśli o bieganiu to kolejne minuty wyrwane z kalendarza. Wszystko to nie stanowiłoby najmniejszego problemu, gdyby nie jedno – czas poświęcony na bieganie i sprawy z nim związane odbijają się często na naszych relacjach w związku. Sprawa nabiera jeszcze większej wagi, gdy nasza druga połówka nie podziela biegowej pasji.

Podobno pod latarnią jest najciemniej…

Rozwiązywanie problemu najprawdopodobniej zaczniemy od jego bagatelizowania. W końcu jak to możliwe, że bieganie stanowi problem? Mógłbyś przecież w tym czasie chodzić z kolegami po pubach, odchudzać portfel na zakupach lub leżeć godzinami na kanapie przed telewizorem, a ty prowadzisz aktywny tryb życia, zainteresowałeś się nawet zdrowym żywieniem! Takie argumenty jednak szybko okazują się niewypałami. Oczywiście sport jest zdrowszym zajęciem niż szwendanie się po klubach i nasza druga połowa będzie bardziej zadowolona z naszej sportowej sylwetki niż z mięśnia piwnego, ale czas jest tylko jeden i wszystkie zajęcia musimy sensownie upchnąć w swoim kalendarzu.

Nie lepszym rozwiązaniem okaże się próba „znalezienia czasu na wszystko”. Zapalony tym pomysłem zaczniesz wykazywać, z jaką łatwością przychodzi ci organizowanie wszystkich zajęć w tygodniu. W kalendarzu wypiszesz kolejne punkty, które z dokładnością szwajcarskiego zegarka będziesz wypełniał tak, by zarówno na pracę/szkołę, bieganie, jak i związek, znalazła się odpowiednia ilość czasu. Jednak to wszystko dobrze wygląda wyłącznie na papierze. Nietrudno sobie wyobrazić, że jeden poślizg w planie sprawi, iż całość posypie się niczym kostki domina. Korek w drodze powrotnej z pracy skróci ci trening, dłuższe wybieganie sprawi, że wspólną kolację trzeba będzie przełożyć na inny dzień, lenistwo przy dobrym filmie skutecznie odciągnie cię od biegania. Takie drobnostki z czasem wzmogą frustrację obu stron i znowu wrócimy do punktu wyjścia.

Być może przejdziecie przez jeszcze inne etapy, w końcu ludzka wyobraźnia nie zna granic, ale prędzej czy później dojdziecie do jednego wniosku – może warto spróbować połączyć wspólne spędzanie czasu z bieganiem? Nawet jeżeli druga połówka nie odwzajemni naszej pasji, to jeden czy dwa treningi w tygodniu każdemu wyjdą na dobre, a przy okazji będzie to czas spędzony razem. Jednak to rozwiązanie też ma swoje wady i od ich ewentualnej eliminacji będzie zależało jego powodzenie.

Biegacz to egoista

To stwierdzenie pewnie nie jest nam obce i – nie da się ukryć – znajduje swoje odzwierciedlenie również w powyższym rozwiązaniu. Ostatecznie, patrząc z zewnątrz, to nadal druga połówka dostosowuje się do ciebie, bo choć czas spędzacie razem, to wykonujecie czynności atrakcyjnie głównie z twojego punktu widzenia.

W związku z tym, aby uniknąć klęski, trzeba spróbować uzasadnić wartość biegania dla kogoś, kto do tej pory nie miał z tym wiele wspólnego (nie bierzemy pod uwagę prania naszych spoconych ciuchów). Tu nie ma uniwersalnych rozwiązań, choć znajdą się czynniki podnoszące nasze szanse na sukces, a jednym z nich jest np. pora roku.

Wiosna sprzyja myślom o odchudzaniu. W ciągu zimy większość z nas (tak, biegaczy również to nie omija) zyskuje trochę na wadze, a gdy tylko śnieg stopnieje, zaczynamy myśleć o wakacjach. Zanim jednak do nich dotrzemy, warto by było pozbyć się zapasów z sezonu świątecznego i tłustego czwartku, a bieganie będzie naszym sprzymierzeńcem w tych staraniach. Możemy je śmiało polecić naszej drugiej połówce i razem spróbować przejść tę drogę. W końcu do kogoś spoza świata „uzależnionych” od biegania, bieganie dla schudnięcia będzie wyraźniej przemawiało, niż robienie tego dla czystej przyjemności.

Nie rób drugiemu, co tobie miłe

Drugim wyzwaniem dla każdego, kto będzie chciał namówić swoją drugą połowę na wspólne bieganie, będzie brak wyczucia przy organizowaniu treningów. Bycie trenerem-amatorem to niełatwa sprawa. Nie tylko wśród biegaczy można zaobserwować zjawisko zapominania tego, „jak to było na początku”. Dzisiaj możemy swobodnie rozmawiać przy długim wybieganiu w tempie 4:30, ale jeszcze niedawno sapaliśmy jak lokomotywa truchtając sześć minut na kilometr.

Wychodząc na wspólny trening należy zapomnieć o sobie i swoich ambicjach, i skupić się na tym, by tempo, długość i warunki naszego treningu były komfortowe dla partnera. To nie zawsze będzie proste, bo najprawdopodobniej odzwyczailiśmy się od biegów w tempach, w których większość zaczyna przygodę z bieganiem, ale taka zmiana przynosi efekty w dłuższej perspektywie. Badania wykazują, że większość amatorskich biegaczy przesadza z tempem długich wybiegań, więc takie biegi mogą nauczyć nas odrobiny pokory. Z drugiej strony, jeżeli taki trening nie sprawia nam trudności, to tym bardziej możemy się skupić na byciu razem i prowadzić rozmowę. Skutecznym środkiem hamującym nasze zapędy będzie także testowanie dotychczas nieużywanego obuwia biegowego. Gwarantuję, że przeskok z tradycyjnych butów i lądowania na pięcie do butów minimalistycznych i lądowania na śródstopiu sprawi, że zarówno wasze tempo, jak i kilometraż znacząco zmniejszą się na kilka tygodni.

Hamowanie ambicji powinno tyczyć się także planowania wspólnych startów w zawodach. Każdy z nas jest inny, nie wszyscy lubią bezpośrednią rywalizację i nawet masowe biegi miejskie mogą u kogoś takiego wprowadzać poczucie dyskomfortu. Jeżeli druga strona sama zaproponuje taki start – świetnie, jeżeli nie – nie namawiaj i nie popędzaj.

Bieganie to nie wszystko

Ostatni problem może być skutkiem początkowego sukcesu w realizacji wspólnych treningów. Zaczęliście biegać razem, wszystko na pozór idzie zgodnie z planem, ale z czasem na jaw zacznie wychodzić wspomniany „problem egoisty”. W końcu ty wcale nie poświęcasz więcej czasu na bycie razem. To druga osoba poświęca swój czas, by spędzić go z tobą.

W tym przypadku nie ma już „wykrętów” i trzeba porządnie przeanalizować ilość czasu poświęcanego na bieganie i rozważyć, gdzie można zadziałać nożyczkami. W tym przypadku na pomoc przychodzą nam inne badania. Wielu z nas najprawdopodobniej nie musi wybiegać tak dużej liczby kilometrów w ciągu tygodnia, jak to się nam wydaje, by dobrze wypaść na najpopularniejszych obecnie biegach – maratonach. Jeżeli racjonalnie podejdziemy do każdej jednostki treningowej i przestaniemy po prostu „nabijać kilometry”, na pewno w tygodniu pojawi się znacznie więcej czasu, by spędzić go razem z partnerem.

Możecie spróbować także wspólnych treningów innej dyscypliny sportowej. W końcu obie strony skorzystają na wspólnych wyjściach na basen, siłownię czy ściankę wspinaczkową. To, co dla was będzie uzupełnieniem treningu, dla waszej drugiej połówki może być po prostu ciekawsze niż bieganie.

Wszystko wyjdzie w praniu

W kontekście całego tekstu, jego tytuł może się wydawać prowokacją. Warto jednak zwrócić uwagę na to, jak naszą pasję do biegania może odbierać najbliższa nam osoba i przeanalizować negatywne skutki „przesady” nie tylko w przypadku biegania, ale każdego innego hobby. Oczywiście każdy z nas chciałby realizować wspólne treningi ze swoja drugą połówką, ale to zadanie wymaga równie wiele uwagi, co nasze codzienne treningi i – tak jak w bieganiu – nie zawsze możemy być pewni wyników.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Endorfinowe kłamstwo!
Następny wpis
No i w końcu się doczekaliśmy!

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Rozwiń
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    Rozwiń
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Rozwiń
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.