Przystępując do testu Suunto Ambit2 S, miałem spore obawy. Wszystko za sprawą ostatnich internetowych doniesień, który bez litości wypunktowywały bolączki najnowocześniejszych urządzeń z GPS. Bałem się, że i Suunto Ambit2 S jako jedna z nowinek technologicznych dostępnych na rynku, będzie powielało wpadki utytułowanych konkurentów. Co z tego wyszło, czy mogę polecić ten zegarek? Odpowiedź poniżej…
O Suunto Ambit2 S
To do tej pory flagowy, z najwyższej półki, obecnie zdetronizowany przez Suunto Ambit3, zegarek przeznaczony do treningu biegania, jazdy na rowerze oraz pływania. Doskonały zatem dla pasjonatów triathlonu, których dziś nie brakuje. W swym krótkim zapoznawczym teście skupię się na elementach, które wybitnie przypadły mi do gustu. Elementach, które odróżniają Suunto na tle znanych mi zegarków sportowych, ale zanim przejdziemy do szczegółowego opisu, rzućmy okiem na to, z czym mamy do czynienia.
Próbuję określić fizjonomię zegarka jednym słowem i po dłuższym zastanowieniu przychodzi mi do głowy jedno, które może oddać wygląd Suunto Ambit2 S – elegancki. Brak kantów, wszystko wygładzone, zamknięte w owalnej kopercie z równie zaokrąglonymi, wydatnymi przyciskami w kolorze zwieńczenia koperty. Całość idealnie spasowana, bez niedoróbek czy widocznych na pierwszy rzut oka mankamentów. Zresztą i po dłuższym użytkowaniu, nadal w samym wyglądzie nie dopatruję się niczego, co może mnie razić. Zegarek nie jest ani za ciężki, ani za lekki. Używam go na co dzień i przyznam szczerze, nawet wkładając garnitur, nie zmieniam zegarka.
Wartym uwagi elementem jest gumowy pasek, którego specyficzne mocowanie zapewnia dużą elastyczność podczas codziennego użytkowania. I nie mówię tu o bieganiu, ale czynnościach, gdzie dość mocno pracujemy nadgarstkami, np. wykonanie pompki, odbicie piłki itp. (jako, że jestem na co dzień nauczycielem, trudno zdejmować co chwilę zegarek, aby pokazać, jak coś wykonać – tym sposobem zepsułem już kilka zegarków. Ten, póki co, się trzyma).
Parametry (wybrane), pełna lista dostępna pod adresem:
- Wodoszczelność do 50m,
- Żywotność baterii w trybie czasu 14 dni (potwierdzone testem),
- Pomiar czasu na podstawie sygnału GPS,
- Stopek,
- Blokada przycisków,
- Odwrócenie kolorów wyświetlacza,
- Kompas,
- Częstotliwość zapisu GPS: 1, 5, 60s,
- Czas pracy baterii (GPS włączony): 8, 12, 25 godzin,
- Nawigacja po wyświetlanej trasie i po waypointach,
- Nawigacja do punktu startu,
- Powrót po własnych śladach,
- Planowanie trasy,
- Zalecany czas odpoczynku,
- Automatyczne przełączanie ekranów ćwiczeń,
- Wskaźnik pozostałej pamięci,
- Test kondycji,
- Kadencja biegu – bez potrzeby zakupu footpoda.
Software
Nie znoszę wertować instrukcji obsługi. Bezcenne w przypadku nowych urządzeń, z jakimi mam do czynienia, jest słowo intuicyjność. Intuicja ustawień, intuicja użytkowania przed treningiem, w czasie treningu i po treningu. Do wszystkiego chcę docierać szybko, bez większego zastanowienia i bez wspomnianej wcześniej instrukcji obsługi. I generalnie testowany model spełnia te założenia. Instrukcji nawet nie wyjąłem z pudełka. Z pewnością opanowanie zegarka ułatwia aplikacja przygotowana przez producenta – dzięki której przed samym zakupem możemy przekonać się o pewnym zakresie możliwości danego modelu. Kto jednak w dzisiejszych czasach chce dokonywać zmian ustawień w samym zegarku, kiedy każdy ma do dyspozycji komputer, tablet i komórkę ze znacznie większym ekranem niż sam zegarek? Na pewno nie ja. I tu z pomocą przychodzi nam niewątpliwie perełka pośród dzienniczków treningowych dostępnych zupełnie za darmo – Movescount.
Movescount
W natłoku różnorodnego sprzętu i wszelkiej maści gadżetów, produkty dedykowane biegaczom muszą spełniać pewne założenia, aby w ogóle zostać zauważonym: wyróżniać się na tle konkurencji, działać bezawaryjnie i dodawać coś ekstra, co przyda się w codziennym treningu. Tym ekstra dodatkiem w przypadku Suunto jest Movescount.
W webowej aplikacji Movescount, nie powiem, że zakochałem się od pierwszego wejrzenia, ale bez wątpienia ujęła mnie tym, jak została innowacyjnie zaplanowana i przejrzyście wykonana. Tym, że wszystkie ustawienia zegarka mogę modyfikować na ekranie komputera, bez konieczności ślęczenia nad małym ekranem zegarka. To bez wątpienia duża wygoda.
Nie chcę za bardzo zagłębiać się w niuanse oprogramowania, jakie mamy do dyspozycji, bo jest to temat na zupełnie osobny artykuł. Stąd też tylko pobieżnie traktuję omawiane zagadnienie, chcąc jedynie pokazać główne założenia tandemu, jakim jest zegarek plus dzienniczek treningowy Movescount.
Na poniższych zrzutach pokazuję drugie oblicze Movescouta, tj. dzienniczek treningowy, który oprócz tego, że ładnie wygląda, spełnia założenia intuicyjności.
Nie byłbym jednak sobą, jakbym czegoś się nie czepił, no ale test nie polega tylko na tym, aby słodzić, ba… po to jest przeprowadzany, aby między innymi wypunktować słabości:
- Tłumaczenie dzienniczka na język polski – wykonane jest dość starannie, aczkolwiek czasami napotykam się na pewne nieścisłości – zamiast Sprzęt – mamy Przekładnia – cokolwiek ma to oznaczać, wprowadza w błąd. Co ciekawe, na niektórych podstronach mamy poprawnie, z kolei na innych błędnie. Nie wiem, z czego to wynika (zrzuty ekranu poniżej).
- Tłumaczenie menu w zegarku – dla mnie brak języka polskiego jest dużym mankamentem – przy każdym teście mówię to głośno i wyraźnie. Płacimy za sprzęt walutą PLN i istotnym jest, aby w zegarku był nasz ojczysty język. Tym bardziej, że mamy do wyboru: angielski, hiszpański, francuski, włoski, holenderski, portugalski, słowacki i niemiecki. Wprawdzie mamy na osłodę porządną instrukcję obsługi, aczkolwiek mimo wszystko upierać się będę przy swoim: http://ns.suunto.com/Manuals/Ambit2_S/Userguides/Suunto_Ambit2_S_UserGuide_PL.pdf – język polski powinien być dostępny.
- Aplikacje – o tych wspominam w następnym punkcie, tu jedynie sygnalizuję, że to również dział, który wymaga pełnej lokalizacji na polski.
Warto się wyróżniać…
Mógłbym powiedzieć – nieskończone możliwości. Nic to jednak dla wielu by nie znaczyło, bo w świecie, gdzie bombardowani jesteśmy codziennie setkami reklam i to często rozmijającymi się z prawdą, frazesy nic nie znaczą. Postaram się zatem to udowodnić.
Ambit2 S to nie zwyczajny sportowy zegarek, tak jak i współczesne telefony komórkowe, nie są już zwykłymi telefonami. Wszystko za sprawą przeróżnych aplikacji, które poszerzają zakres użyteczności zarówno telefonów jak i testowanego Ambita2 S o… wspomniane wcześniej nieskończone możliwości. Zapytasz, cóż w tych aplikacjach jest takiego wow, że tak się nad tym rozwodzę?
Ano dość sporo. Przykładem istniejącej aplikacji Suunto App jest aplikacja umożliwiająca wyświetlanie szacowanego czasu ukończenia maratonu na podstawie treningu, który obecnie wykonujesz, czy też inna wyświetlająca rzeczywiste nachylenie danego wzgórza. Z bardziej przydatnych można przytoczyć test ortostatyczny, czy kalkulator wspomagający wykonanie testu Coopera. Aplikacji jest ponad 1000, ciągle powstają nowe. Warto sobie je poprzeglądać, a my w kolejnym artykule postaramy się wybrać 10 perełek, bez których współczesny biegacz – gadżeciarz nie będzie mógł się obejść.
Warto wspomnieć, iż wszystkie aplikacje przeglądamy wygodnie poprzez przeglądarkę internetową i jednym kliknięciem włączamy je w zegarku.
Słowem podsumowania
Sunnto Ambit2 S spełnił moje oczekiwania. W zasadzie nie mam się czego przyczepić, nie licząc wpadek z lokalizacją na polski. Bateria trzyma odpowiednio długo, aby nie musieć o niej myśleć, że nagle ulegnie wyczerpaniu, używać go mogę jako zwykły zegarek, w trakcie treningu sprawuje się poprawnie, pomiar trasy jest niemal identyczny z urządzeniami, które już przetestowałem. Bez wątpienia wartością dodaną jest darmowe oprogramowanie Movescount, które posłuży do wygodnego zarządzania zarówno ustawieniami zegarka, jak i jako nowoczesny dzienniczek treningowy. Tym bardziej, że nie posiadając zegarka Suunto, również mogę ręcznie wpisywać swoje treningi. Jednym słowem: polecam.
A tym, którzy jeszcze się wahają, podrzucam poniższy film oraz zestaw elementów, które przykuły mą uwagę:
- Szafirowe szkiełko, odporne na zarysowania,
- Wyprodukowany w Finlandii, a nie w Chinach, co dziś jest niemałym zaskoczeniem (stąd pewnie ta jakość),
- Łączenie z satelitami – dosłownie buta nie zdążę zawiązać, a łączność z pełną mocą już jest,
- Tempo chwilowe – Suunto nazwało to FusedSpeed – system odpowiedzialny za precyzyjne wskazywanie tempa chwilowego.