Ile razy zdarzało Ci się z powodu rozwiązanego sznurowadła przerywać trening, a co gorsza zatrzymać się podczas startu na zawodach? Czy też irytuje Cię drażniące łaskotanie sznurowadeł wokół kostek podczas biegu? Spędzasz czas, aby dobrać optymalne i równomierne w obu butach napięcie przed każdym biegiem? Pewien amerykański producent podjął wyzwanie, aby rozstać się z tymi niedogodnościami raz na zawsze. Czy mu się to udało? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Trzeba przyznać, że sznurówki to było epokowe odkrycie. Towarzyszą nam od zawsze. Od młodzieńczych lat, gdy nauka wiązania na kokardkę była moim koszmarem, poprzez potykanie się o nie podczas gry w piłkę, aż po dzień dzisiejszy.
Często stosuję podwójne wiązanie i chowanie końcówki sznurówek do buta lub za ich splot, jednak i ten manewr nie jest idealny. Zdarzało mi się biec sporą część biegu z rozwiązanym sznurowadłem, jak to miało miejsce podczas “dziesiątki” w Garwolinie, gdy najpierw na trzecim, a potem ósmym kilometrze rozplątały mi się kolejne sznurowadła i nie chcąc tracić cennego czasu przekroczyłem metę z fruwającymi sznurkami, poświęcając pełną uwagę, aby się nie potknąć. Oczywiście o satysfakcjonującym rezultacie mogłem zapomnieć i to daleko przed metą. Na moim pierwszym maratonie zbyt mocno napięte sznurowadło spowodowało ból grzbietu stopy, co zakończyło się urazem, z którym walczyłem kilka tygodni.
Zastanawiające jest to, że podczas gdy buty biegowe produkowane są przy użyciu zaawansowanych materiałów i najnowszych innowacji, to ten element pozostaje od wielu lat bez zmian. Co prawda niektórzy producenci szukają na to sposobu i stosują różne systemy ułatwiające wiązanie butów, jednak jak dotąd nie zyskały one dużej popularności. Dlatego do okazji przetestowania wynalazku amerykańskiego producenta podszedłem entuzjastycznie. Choć nie ukrywam, że zżyłem się z tymi niedogodnościami i nie sądziłem, że znajdę na nie rozwiązanie.
Pierwsze wrażenia
Jak obwieszcza producent silikonowe sznurowadła to “sprytny system sznurowania – uniwersalna, opatentowana, modułowa konstrukcja z jednym paskiem na parę oczek, która niezależnie kurczy się i rozszerza, zapewniając maksymalną elastyczność i indywidualne dopasowanie”.
Powiem szczerze, że po takiej zapowiedzi z początku nie wywołały we mnie wielkiego entuzjazmu. Nie wiedziałem w zasadzie czego się spodziewać, ale po otwarciu opakowania otrzymałem 14 jednakowych kawałków w postaci elastycznej silikonowej gumki zakończonej z jednej stron oczkiem, a z drugiej końcówką umożliwiającą zapięcie. Postawiłem na klasyczną biel i czerń, choć Hickiesy dysponują pełną paletą barw. Od razu zabrałem się za ich montaż. Tu napotkałem pierwsze problemy, bo wszystkie miały jeden standardowy rozmiar i dobór napięcia stwarzał kłopot. Korzystanie z instrukcji do czegoś tak prostego było dla mnie trochę uwłaczające, jednak po odwiedzeniu strony Hickies szybko znalazłem odpowiedni sposób wiązania. Dlatego proponuję swoją przygodę z Hickies rozpocząć właśnie od zapoznania się z jej zawartością.
“Gumki” są bardzo elastyczne, więc wsunięcie i wysunięcie stopy z buta nie wiąże się z koniecznością użycia większej siły. Poza tym w butach wyglądają bardzo estetycznie, zapewniając bardzo ciekawy i wyróżniający design.
Czas pobiegać!
Nie byłbym sobą, gdybym nie zabrał ich na pierwszy trening, przebieżkę 20 kilometrów w ramach przygotowań do maratonu. Nie poczułem zupełnie ich obecności, co uważam za….duży plus! Wystarczyło, że przypomniałem sobie towarzyszący dyskomfort delikatnego uciskania sznurówek, które to mam nawyk chowania do wewnątrz buta, czy też drażniące “łaskotanie” na wysokości kostek, gdy już się z niego uwolnią po kilku kilometrach. Poza tym w porównaniu do sznurówek, Hickiesy są bardziej elastyczne i “pracują” razem ze stopą. Zdarza się, że po długim treningu odczuwam ból grzbietu stopy i tutaj znalazłem rozwiązanie tego problemu.
Po treningu zmieniłem sposób wiązania na nieco mocniejszy, gdyż ze względu na małą elastyczność sznurówek musiałem dać stopom więcej swobody, a tu nie ma takiej konieczności i zdecydowanie poprawia to trzymanie się buta. Znalezienie idealnego rozwiązania potrwa zapewne 1-2 treningi, jednak gdy je osiągniesz, zapomnisz o tym na długi czas!
Większość butów mam zawiązane na stałe za pomocą kilku węzłów i wymusza to ich wsuwanie “na siłę”. Z racji takiego ułatwiania sobie życia zapiętki moich butów szybko się ścierają, a nawet odkształcają. A nie jest to przyjemny moment, gdy jestem zmuszony zrezygnować z biegania w swoim ulubionym, i co za tym często idzie, mocno eksploatowanym modelu.
Kobiecym okiem – kolorowy zawrót głowy
Kolory! Ile kolorów! To moja pierwsza myśl, gdy otworzyłam paczkę z przesyłką od Hickies. Lubię być widoczna, bo często jestem zmuszona biegać po zmroku, więc mój wybór padł na neonowe odcienie żółci i różu, choć bogactwo kolorów i odcieni przyprawia o zawrót głowy. Z pewnością każdy znajdzie najlepszą opcję dla siebie, jednak uprzedzam, że to nie jest sklep internetowy, który odwiedza się na chwilę.
Można je mieszać i kombinować w zależności od nastroju, butów, czy stroju, który zabieramy na trening. I nie tylko! To także świetny casualowy dodatek do codziennego stroju. Sportowe buty, jeansy i T-Shirt z ciekawym wzorem to strój, w którym czuję się najlepiej, a Hickiesy doskonale wkomponowały się w całość, stanowiąc ciekawe i przykuwające uwagę dopełnienie. Ale wracajmy do biegania…
Od zawsze drażniło mnie obijanie się sznurówek o nogi, czy buty. Szczególnie w dni, kiedy trening nie wychodzi, co potrafi mnie mocno irytować. Tu nie ma mowy o czymś takim. I co najważniejsze, koniec z wiązaniem rozsznurowanych butów podczas treningu. Każdy z nas zaliczył pewnie taki bieg, kiedy musiał zejść na bok i poprawić wiązanie. O ile na półmaratonie czy maratonie da się to jeszcze odrobić, tak w biegu na 5, czy 10 kilometrów zapomnij o życiówce. Zdarza się, że dodatkowe sekundy to nie brak naszego wytrenowania, a wpływ na nie mają czasem tak błahe czynniki, jak choćby rozwiązane sznurowadło.
Podoba mi się możliwość montowania sznurówek według różnych wiązań. Ma to praktyczne zastosowanie związane z różnym napięciem, jak również zmienia stylizację buta. Można je dowolnie łączyć i dopasować najbardziej wygodny sposób. Niestety wymaga to wprawy i czasami konieczności korekty. Za pierwszym razem źle dostosowałam ich napięcie i musiałam przemęczyć się do końca treningu. Jednak po kilku próbach i dopasowaniu zapomniałam, co to konieczność wiązania sznurowadeł. Ponadto te rozwiązanie gwarantuje jednakowo dopasowane napięcie w obu butach. Też miewasz czasem z tym problem?
Jeśli jesteś kobietą, która lubi się wyróżniać, przykuwać uwagę i podążać za nowymi trendami, to Hickiesy są dla Ciebie. Mnie kupiły od pierwszego wejrzenia. Początki były co prawda trudne, gdy musiałam poświęcić czas na dopracowanie ich wiązania, jednak szybko odpłaciły wygodą i świetnym designem.
Podsumowanie
Stwierdzenie, że Hickiesy to podstawowy niezbędnik biegacza byłoby przesadą, jednak ten prosty wynalazek znacząco podniesie komfort Twoich treningów i startów w zawodach. Problem rozwiązujących się sznurowadeł wymuszających postoje, ich fruwających końcówek drażniących skórę można puścić w niepamięć. Po miesiącu używania Hickiesów oduczyłem się nawyku kontrolnego spoglądania na buty, czy aby na pewno jest wszystko w porządku, a swoją uwagę mogę poświęcić na bardziej istotne biegowe aspekty. Jeśli wiążesz “na stałe” sznurowadła swoich butów, jak ja i niszczysz tym samym ich zapiętki, to zaoszczędzisz na ich żywotności. Jednak szczególnie polecić mogę je osobom, którym towarzyszą bóle grzbietu stopy. Wysoka elastyczność i zmienne napięcie podczas kroku pozwoli pozbyć się tego uciążliwego problemu. Poza tym to także lifestylowy gadżet, który oprócz praktycznych cech zwyczajnie dobrze się prezentuje, nie tylko na biegowym obuwiu. Szeroka gama kolorów pozwala je dobrać, czy mieszać w różnych konfiguracjach, dopasowując do swojego stroju i stylu.
Prezentowane produkty są dostępne na stronie dystrybutora Hickies Polska.