fbpx
Pozostałe

Rywalizacja z obcokrajowcami

Nowy sezon coraz bliżej, a wraz z nim nowe cyrki na linii mety. Pod koniec ubiegłego roku w internecie zrobiło się głośno na temat kolegów z Czarnego Lądu i "kuzynów zza wschodniej granicy"...
rywalizacja z obcokrajowcami

Nowy sezon coraz bliżej a wraz z nim nowe cyrki na linii mety. Pod koniec ubiegłego roku w internecie zrobiło się głośno na temat kolegów z Czarnego Lądu i “kuzynów zza wschodniej granicy”. Czas uderzyć w środowisko organizatorów ze zdwojoną siłą! Ruszamy z programem: Wspieram Polskich Biegaczy.

Dawno temu powstała akcja “Polska Biega” i trwa nadal, ale żargonem można powiedzieć, że “Polska Biega, ale daleko za Kenią i Wschodem”.

Wszędzie tam, gdzie jest do wygrania trochę grosza, nawet lokalne zawody o pięć stów są jak magnes dla pielgrzymek ze Wschodu czy Afryki. Nie jestem złośliwy, a tylko bardzo dobrze zorientowany w środowisku biegowym. Ostatnie dyskwalifikacje na polskich maratonach tyczą się tylko i wyłącznie przybyszów spoza granic naszego pięknego kraju.

Leki dla osób chorych na serce i płuca, które można wykorzystać w wspomaganiu “treningu”, na Wschodzie można dostać bez recepty (nie będę pisał, o jakie specyfiki chodzi, aby co niektórym nie przyszło do głowy szukać ich na ebay.com).

Dlaczego biegacze “goście” wpadają na kontroli podczas polskich maratonów – źle obliczyli okres “czyszczenia organizmu”. Za długo siedzę w treningu wytrzymałościowym, aby wierzyć w normalność cotygodniowych 2-3 startów (rano, wieczorem i następnego dnia “ripit”).

Ponoć optimum na maratońskie życiówki statystycznie wynosi 26-28 lat – zgadza się, ale dotyczy ono biegaczy z Czarnego Lądu. Ich organizmy dużo szybciej osiągają dojrzałość treningową niż nasze środkowoeuropejskie. Nie mamy takiego naturalnego dopingu w postaci wysokości zamieszkania na 2XXX metrów. Wielu znakomicie zapowiadających się polskich biegaczy nie wytrzymuje próby czasu polegającej na przepychance z “przyjezdnymi, jednosezonowymi biegaczami”. Przykładowo, chłopak ma 24 lata i jak przez 10 lat musi zbierać bęcki od świecących w nocy biegaczy (ironia do słynnego powiedzenia: świecił jak księżyc o północy, tak był nakoksowany”) po prostu się poddaje, zanim osiągnie swoje optimum treningowe.

Zwycięzca 12. Poznań Maraton, Kenijczyk Cosmas Kyeva został złapany na “koksie” kilka miesięcy później w Hongkongu.

Zwycięzca 13. Poznań Maraton, Kenijczyk Edwin Kosgei Yator został zdyskwalifikowany za doping.

Co by się stało, gdyby badali na “koks” nie pierwszych trzech, ale pierwszą dziesiątkę? Cyrk Zalewski do kwadratu! Smutne, ale taki los zgotowali nam między innymi niektórzy organizatorzy biegów ulicznych w Polsce, którzy nie rozumieją specyfiki rozwoju Polskich Biegów Długich. Dla nich liczy się to, co teraz, co na papierze w danej chwili. Jest rekord frekwencji – jest sukces – i zgadza się, ale sukces jest połowiczny. Bo nie tylko chodzi tu o cyfry na dziś, na teraz, ale chodzi o to, co będzie za XX lat.

Targety Sponsorów

Czytam, że sponsorem tego maratonu zostaje PZU, tamtego Bank PKO BP, a jeszcze innego firma Orlen! Super, jestem z tego dumny, a z drugiej strony trochę zawiedziony. Kto jest celem, targetem, owych firm – te 0,002% biegaczy zagranicznych, które rozwalają krajowy maraton? A może my, Polacy? Przecież my jesteśmy zachęcani do ubezpieczania się w PZU, zakładania konta w Banku PKO czy tankowania na krajowym Orlenie. Myślicie, że taki jednomaratonowy biegacz, którego imienia i nazwiska 99,99% biegaczy nie będzie pamiętać tego samego dnia, że on wykupi “enszurans”, że założy lokatę albo zatankuje paliwo (paliwo może tak, bo jakoś trzeba wrócić do siebie, choć nie byłbym zaskoczony, gdyby przyjechał ze swoim zapasem w kanistrach).

Drodzy organizatorzy, otrząśnijcie się. My Polacy jesteśmy Waszym targetem. Nie mówię tu tylko i wyłącznie o dużych firmach wspierających bieganie, ale również o tych lokalnych, które funkcjonują dzięki nam, Polakom. Pieniędzy pozyskanych z władz lokalnych czy Ministerstwa Sportu i Turystyki nie można przeznaczyć na nagrody finansowe. “Siano” przelewane na konto zwycięzców (lub ich menadżerów) płynie tylko i wyłącznie z pieniędzy od sponsorów lub z wpisowego “pobranego” od każdego niezwolnionego z opłaty uczestnika biegu.

Śmieszne, smutne historie

Ostatnimi czasy na blogu Bartka Olszewskiego (warszawskibiegacz.pl) można było przeczytać śmieszną sytuację, gdy wygrał nagrodę dla Mistrza Polski Dziennikarzy (Garmin 620) i mocno zdziwiony biegacz ze wschodu bombardował go pytaniami, za co on dostał tą nagrodę i dlaczego, skoro on był przed nim…

Nic nowego. Osobiście byłem na biegu, gdzie pierwszy na podium wschodni biegacz dostaje laptopa za 2 tys. złotych, robi minę jak wygłodniała czapla, pociera palec wskazujący o kciuk niczym w rytm piosenki “many, many, many” i głośno pyta: DIENGI NIET? Myślałem, że się przewrócę na plecy ze śmiechu i wstydu jednocześnie.

Sytuacje, gdzie organizator biegu zaprasza biegaczy zagranicznych, opłaca im przejazd, nocleg i startowe, a pod stołem wypłaca premię – jest pełno. Sam, wiele razy będąc na pudle, zostałem zlany przez zaproszonych gości (dawne czasy). Szkoda, że wielu organizatorów zapomina o tym, kto robi frekwencję na biegu i kto płaci podatki, które w pośredni sposób trafiają do puli na organizację biegu – nie mam pretensji o tamte czasy, ale jestem zatroskany o przyszłość polskich, dobrze rokujących biegaczy.

Dlaczego warto promować swoich?

Wiele krajów (USA, Meksyk, Chiny, Japonia itd.) prowadzą na biegach klasyfikację dla najlepszych krajowych biegaczy, gdzie często pierwsi rdzenni biegacze dostają równorzędne nagrody, jak wygrywający na mecie “goście”.

Poniżej pierwszy lepszy przykład z półmaratonu w Meksyku, w którym wystartował Marcin Chabowski.

Widać czarno na białym – jak dba się o lokalsów.

Prosta i banalna zasada: aby mieć wysoki poziom na krajowym podwórku, trzeba promować swoich zawodników.

Co ma takiego Polak, czego nie ma zagraniczny gość?

Polscy biegacze zdobywają doświadczenie na biegach, dokształcają się, zakładają blogi, fun page, strony www oraz piszą do miesięczników/stron o tematyce biegowej, dzieląc się z Wami swoją wiedzą. Wiedzą i doświadczeniem, które zdobywali w pocie czoła. Często na ich planach treningowych bijecie swoje życiówki! Czy tyle zrobił dla was sezonowy Kenijczyk, który ma jeden cel – zarobić jak najwięcej i wrócić do siebie? (przy czym wyżywić jeszcze menadżera).

Sytuację dobrze podsumowuje historia z ubiegłorocznego Maratonu Poznańskiego. Kibicuję na trasie i biegnie pierwszy mieszkaniec Afryki – ludzie normalnie dopingują. Za nim leci Emil Dobrowolski, publika dosłownie szaleje i słyszę komentarze: W końcu Polak, z tymi keniusami już nudy, po cholerę oni tu przyjeżdżają, niech nasi wygrywają (nie jeden taki głos a wiele – wystarczy drogi Organizatorze przejść się w tłumie swojej imprezy). 

Jadę windą z dyszącymi biegaczami – jak to winda w hotelu ulokowanym przy starcie i mecie – zapakowana po sam brzeg. Nagle pada pytanie, kto wygrał: Panie, nie wiem, oni są tacy sami, wiem tylko, że Polak, Dobrowolski drugi!

Zdarzenia te tylko potwierdzają, że o naszych biegaczach się pamięta, o gościach nie… Dużo więcej emocji i radości dostarcza widok rodaka niż przebierającego nogami “Noł Nejma”. Kiedyś widok Kenijczyk/Etipczyka był egzotyką jak w komedii “Sami Swoi”. Czasy się zmieniły i obecnie mamy plagę “szybkobiegów” i kolegów ze wschodu. Ludzie dużo podróżują, niejedno widzieli i widok biegnącego taboru Kenijczyków najzwyczajniej w świecie się znudził. Niby błahe sytuacje, ale jak ważne.

Jestem patriotą i nie urodziłem się o 100 lat za późno. Wierzę, że wspólnymi siłami obierzemy drogę ku lepszej przyszłości, dla dobrze zapowiadających się biegaczy – Polskich Biegaczy. Promujmy bieganie, nagradzajmy gości, ale przy tym wszystkim pamiętajmy o naszych biegaczach, Polakach z krwi i kości.

Co się zmieniło od ubiegłorocznej głośnej akcji mówiącej, jak jest z Kenią i Wschodem? Prześwietlamy Koronę Maratonów Polskich:

Na wyróżnienie zasługuje tylko i wyłącznie:

Wrocław Maraton – wprowadzono dodatkowa nagrodę dla pierwszych pięciu Polaków! Oby był to przełom i wraz za Wrocławiem podążyła cała biegowa Polska.

Tam, gdzie trąci brakiem patriotyzmu i zacofaniem:

Poznań Maraton – bryndza jak dawniej, przecież tak ładnie brzmi jak w pierwszej dwunastce jest ośmiu gości z zagranicy… Chyba najbardziej “koksowniczy” maraton w Polsce w przeciągu ostatnich pięciu lat – wzmianka na początku tekstu – nie jest to wina organizatora.

Dębno Maraton – jupikajej może w tym roku uda się jakiemuś Polaczkowi przebić koalicję wschodnio-afrykańską i w końcu wejść do jednego z dziesięciu?

Maraton Warszawski – zero wzmianki o Polakach, bo tradycja to tradycja!

Pozostałe maratony, o których warto wspomnieć:

Łódź Maraton – wspieramy Polaków na pół – jest kategoria Mistrzostwa Polski Kobiet w Maratonie (w regulaminie nie doszukałem się nagród dla tej kategorii).

Gdańsk Maraton Solidarności – kontynuacja tradycji, brak wsparcia dla rodaków, ale czy Solidarności tak wypada?

Orlen Warsaw Marathon – są nagrody dla pierwszych pięciu mężczyzn – Polaków – w ramach Mistrzostw Polski w Maratonie – co nie jest innowacją, a swego rodzaju daniną na rzecz biegaczy w zamian za przyznanie rangi Mistrzostw Polski w Maratonie.

Przy tym wszystkim niech Szanowni Organizatorzy nie zapominają również o pozostałych biegaczach i solidnych pakietach startowych, dodatkowych nagrodach za szczęśliwe miejsce czy poprzez losowanie numerków startowych. Frekwencję biegu tworzymy Wszyscy, a na polu dbania o całość liderem w przeciągu dwóch lat został Orlen Warsaw Marathon – potężny budżet i najlepsze pakiety startowe na rynku.

Jeżeli zależy Ci na rozwoju Polskich Biegów Długodystansowych i chcesz wspomóc rozwój polskich obecnych i przyszłych maratończyków, wypełnij elektroniczną listę poparcia programu Wspieram Polskich Biegaczy, zajmie Ci to mniej niż minutę:

WSPIERAM POLSKICH BIEGACZY

https://docs.google.com/forms/d/160fTpjp0rpPDMg_S_eYgh3MJbw_mKIEga_mkWSkTgIA/viewform?usp=send_form

Podziękuj w ten sposób za to, co oni robią dla Ciebie. Podziel się artykułem ze znajomymi i zachęć ich do wypełnienia listy poparcia.

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Marton Lubelski - więcej niż maraton
Następny wpis
Wings For Life - World Run

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu