W ubiegłym tygodniu odbyła się konferencja prasowa firmy Polar. Ponad dwadzieścia lat na rynku i była to dopiero pierwsza konferencja tej firmy w Polsce. Właściwie to nie była konferencja prasowa. Przynajmniej nie przypominała żadnej z setek innych, na których byłem w ciągu ostatnich ponad dwudziestu lat. Co prawda, tak to widniało na zaproszeniu, ale już sam jej przebieg bardziej wskazywał na prezentację produktową.
Polar zaprezentował cztery produkty, które, jak określiła firma, mają być „Nową jakością dla Polski”. Nie bardzo zrozumiałem to przesłanie i nie przypominam sobie, by zostało ono wyjaśnione. Sam przebieg przypominał nieco pospolite ruszenie lub wszystkie ręce na pokład, byle wesprzeć gościa z zagranicy, który prowadził całą prezentację. Co kilkanaście zdań, pewien młody człowiek, którego imienia i nazwiska nawet nie poznałem lub nie dosłyszałem, tłumaczył i podsumowywał to, co słyszeliśmy chwilę wcześniej po angielsku. Był wyjątek, ale o tym później.
Wspomniane cztery produkty to najnowsze dziecko Polara, czyli Loop, high-endowy pulsometr z kategorii multisport V800, nowy zegarek dla biegaczy M400 oraz pasek z czujnikiem tętna H7. Przedstawię po krótce wszystkie, ale uprzedzam, że będzie to mocno subiektywna ocena i nawet przez chwilę nie będę próbował być obiektywny. Będę jak użytkownik, bo w końcu Wy też jesteście użytkownikami, a nie testerami na usługach koncernów, nieprawdaż?
Zacznę od paska H7, który wszyscy obecni na prezentacji otrzymali do testowania. Po kilku dniach obcowania z nim, z czystym sumieniem mogę napisać, że nie jest on tak wygodny i nieco gorzej dopasowuje się do ciała niż inne, a szczególnie pasek Garmina. Sam czujnik działa bardzo dobrze, a dodatkowa transmisja przez Bluetooth jest jego ogromną zaletą. Dzięki temu rozwiązaniu mogę korzystać z mojego telefonu jako urządzenia pomiarowego i tym samym w pełni wykorzystywać nie tylko aplikację Polar Flow, ale także Endomondo. Pasek współpracuje oczywiście z opaską Loop oraz całą gamą innych urządzeń serii FT, RC, RS oraz V. Ważna informacja dla pływaków i triathlonistów jest taka, że H7 mierzy ilość uderzeń serca na minutę również w wodzie. KUPUJĘ!
Skoro wspomniałem już o Loop, to kilka słów na ten temat. Najnowsze dziecko Polara to dostępna w trzech kolorach dość elegancka opaska-bransoletka na rękę (nadgarstek), która monitoruje aktywność fizyczną użytkownika przez całą dobę. Ma punktowy wyświetlacz, jest wodoodporna i kompatybilna z aplikacjami Polara. Jej wygląd predysponuje ją do tego, by traktować ją także w kategorii biżuterii. Sam produkt jest próbą wypełnienia niszy, w której konkurencja miała produkty już wcześniej, choć trzeba przyznać, że prezentuje się dużo lepiej, zarówno jeśli chodzi o funkcjonalność, jak i estetykę. Według producenta Loop ma motywować do większej aktywności zarówno samą obecnością na ręku, ale także dzięki funkcji przypominania o podjęciu aktywności fizycznej. Jedna z osób z firmy stwierdziła, że odkąd nosi Loop, to przy zmywaniu wykonuje step-touch. Zła wiadomość dla producentów zmywarek do naczyń – kobiety mogą przestać z nich korzystać… Dla mnie to tylko marketing, choć są tacy, którzy powierzają swoje życie gadżetom i urządzenie z pewnością sprzeda się, choćby w ramach mody. Zdecydowanie jest to coś dla kanapowców i początkujących, którzy postanowią rozruszać swoje ciało. NIE KUPUJĘ.
Zegarki M400 i V800 to bardzo zaawansowane technologicznie urządzenia mogące wiele, są nafaszerowane elektroniką i doskonałymi rozwiązaniami. Szczególnie V800, który potrafi zmierzyć rzeczy, których inne nie potrafią. To efekt wieloletnich badań naukowców i inżynierów, rezultatem których jest bardzo dobre technicznie i świetnie wyglądające urządzenie. Osobiście nasuwa mi się analogia z produktami marki Apple. Konkurencja wprowadziła niektóre rozwiązania wcześniej, ich produkty są już dostępne od jakiegoś czasu, ale to właśnie Polar daje coś wyjątkowego. Mniej wodotrysków, więcej efektywności. To między innymi efekt współpracy z czołowymi sportowcami na świecie, reprezentującymi sporty wysiłkowe, gdzie od prawidłowego, zróżnicowanego i wielowymiarowego pomiaru zależy odpowiedni dobór jednostek treningowych, oraz indywidualne podejście do treningu oraz współpracy z ośrodkami naukowymi i wybitnymi ekspertami w dziedzinie fizjologii i treningu wyczynowego. Niestety, pojawiło się już wiele głosów od jego użytkowników, że V800 nie radzi sobie na basenie. To zła wiadomość dla zegarka typu multisport. Moja opinia jest czysto teoretyczna, gdyż nie udostępniono nam urządzeń do testów, ale moja decyzja jest następująca… M400 – KUPUJĘ! V800 – NIE KUPUJĘ.
I teraz „wyjątek”. Kogo kojarzymy z firmą Polar i jej produktami w Polsce? Z prezentacji wynikałoby, że powinna to być Justyna Kowalczyk i Kamil Stoch. Ale moim zdaniem przede wszystkim powinniśmy kojarzyć dr Ryszarda Szula. Nie tylko ze względu na lata dystrybucji produktów tej firmy na polskim rynku. Przede wszystkim ze względu na ogromną wiedzę teoretyczną, bogate doświadczenie praktyczne i niegasnącą dociekliwość naukowca. Choć nie prowadził prezentacji, to właśnie jego komentarze i ciekawostki stanowiły najcenniejszą wartość całego wydarzenia. Przynajmniej dla mnie. Wspomniał o kilku „drobiazgach”, o których nie przeczyta się w ulotkach producenta. Wspomniał o nich w sposób tak przystępny, zarówno dla przeciętnego człowieka, jak i doświadczonego sportowca, że w ułamku sekundy stały się one oczywiste i zrozumiałe, jak nigdy dotąd. Wspomniał o rzeczach, których uświadomienie lub przypomnienie może dużo zmienić. I w samym treningu, i podejściu całościowym do uprawiania sportu na wielu płaszczyznach.
Reasumując. Myślę, że Polar chce być nowoczesny i dużo namieszać, mówiąc kolokwialnie, nowym otwarciem w Polsce. Chce mocno zaistnieć marketingowo i PR-owo. Jednak moim subiektywnym zdaniem, bazując na dotychczasowych działaniach Polara w tym obszarze oraz listopadowej prezentacji, powinien przede wszystkim odtworzyć nagranie z wydarzenia i budować strategię w oparciu o to, co mówił dr Ryszard Szul. Dzięki jego podejściu ma szansę stać się w świadomości Polaków nie tylko ekspertem na rynku, ale i w niedalekiej przyszłości przypuścić atak na lidera branży. We wszystkich jej segmentach.
P.S. I jeszcze łyżka dziegciu. Zaproszeni goście otrzymali od organizatorów pamięć USB w postaci opaski na rękę, na której w folderze ‘Informacja Prasowa’ nie odnalazłem żadnych plików. Impreza rozpoczęła się z opóźnieniem. Catering był delikatnie ujmując nietrafiony – same słodycze, słodzone soki oraz kawa i herbata w pierwszej części (woda pojawiła się dopiero w trakcie) oraz kanapki i crème brûlée w drugiej. Już od dawna przy tego typu okazjach organizatorzy dbają o to, by menu pasowało charakterem do tego, o czym traktuje temat spotkania.
Nie przychodzę na takie imprezy najeść się, nie oczekuję ani fajerwerków, ani DJ-ejów. Spodziewam się, że otrzymam pełnię informacji, że będę mógł zapoznać się z produktami nieco bliżej, że dowiem się czegoś, czego nie znajdę w specyfikacji. Gdyby bazować na moich oczekiwaniach i odczuciach dotyczących organizacji wydarzenia, to należałoby nieco zweryfikować narzędzia i funkcjonowanie działu marketingu w niektórych obszarach.