Spis treści
Przez ostatni miesiąc miałem przyjemność testować rolkę do automasażu Blackroll Standard. Z uwagi na nietuzinkową aparycję od razu przezwałem ją „salamandrą plamistą”. Do tej pory spełniła wszystkie moje oczekiwania związane z praktycznym użytkowaniem i zdecydowanie wyróżniła się na tle innych mechanizmów rolujących, których używałem lub próbowałem użyć w przeszłości. O tym, czym dokładnie urzekła mnie „Salamandra” Blackroll, można przeczytać w tejże recenzji.
Czym jest właściwie rolka?
Ponieważ sam nie jestem fizjoterapeutą, posłużę się definicją rolki sformułowanej przez naszego eksperta w tej dziedzinie, Michała Dachowskiego. W swoim artykule pt. „Rolluj się do sukcesu z Blackroll” pisze:
„Mówiąc fachowym językiem, [rolka] to profesjonalny przyrząd do automasażu, rozluźniania międzypowięziowego, terapii punktów spustowych oraz ćwiczeń funkcjonalnych. A potocznie, ten niepozorny wałek łagodzi wszelakie napięcia i bóle mięśniowe zapobiegając ich powrotom. Zwiększa wydajność mięśni, przyspiesza ich regenerację, a ponadto poprawia krążenie krwi i pobudza tkanki łączne.”
Więcej o praktycznych kwestiach związanych z użytkowaniem można doszukać się w artykule Michała opublikowanym na łamach naszego portalu. Tam opisane jest też uzasadnienie zastosowania takiej rolki w treningu biegacza z punktu widzenia fizjoterapeuty. Ja natomiast opiszę tutaj własne doświadczenia związane z użytkowaniem Salamandry okiem biegacza-amatora, który zaprzyjaźnił się z rolkami do automasażu (został do tego zmuszony?) kilka lat zanim stały się naprawdę popularne i modne.
Jak rolka zawitała do mojej biegowej codzienności?
Rolka piankowa towarzyszy mi w treningu biegacza już od kilku dobrych lat. Po przebiegnięciu maratonu na Wyspach Alandzkich (Finlandia) z wielkim, bolesnym impetem odezwał się u mnie tzw. syndrom pasma biodrowo-piszczelowego, nomen-omen często zwany przez fizjoterapeutów „kolanem biegacza” (o tej przypadłości pisał na łamach portalu Trening Biegacza nasz inny ekspert – Rafał Krakowiak. Jak sama nazwa wskazuje na syndrom pasma biodrowo-piszczelowego cierpią przede wszystkim zapaleńcy biegania. Kiedy tylko mój fizjoterapeuta stwierdził u mnie „kolano biegacza”, niemalże od razu wprowadził do mojego treningu rolkę do automasażu. Moje pasmo jest bowiem mocno napięte i trzeba je bodźcować, aby to napięcie zmniejszyć. Rolowanie to najlepszy sposób, aby to robić regularnie i co najważniejsze, samodzielnie.
Na początku rolowanie było bolesnymi torturami i prawdziwą harówką. Potem stawało się coraz bardziej naturalne, żeby nie powiedzieć rytualne. Nie było dobrego treningu bez rolowania. W końcu rolka na stałe zagościła w moim rytmie treningowym, tak jak interwały czy rozciąganie. Rolowanie z pewnością pomogło mi w zminimalizowaniu negatywnych skutków związanych z syndromem pasma biodrowo-piszczelowego. Z perspektywy czasu widzę, że rolowanie może stanowić dla biegaczy nie tylko „lekarstwo”, ale też znakomitą metodę prewencji występowania wielu urazów. W końcu dużo lepiej zapobiegać, niż leczyć!
Dlatego oprócz pracy nad „rozbijaniem” samego pasma biodrowo-piszczelowego, zgodnie z zaleceniami mojego fizjoterapeuty, włączyłem rolkę również do treningu siłowego. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, teraz wałkuję się niemal wszędzie. Ba, co więcej, sprawia mi to dużo przyjemności i treningowej satysfakcji, a także stanowi świetne uzupełnienie mojej codziennej aktywności fizycznej.
Salamandra Blackroll
Zanim otrzymałem do testów Salamandrę Blackroll, miałem do czynienia z wieloma piankowymi rolkami i alternatywnymi metodami rolowania (np. w podróży często używałem plastykowej butelki z wodą albo piłeczki tenisowej).
Produkt Blackroll już po „wyjęciu z pudełka” sprawia wrażenie profesjonalnego i poręcznego sprzętu treningowego. Po pierwszych testach, muszę stwierdzić, że zgodnie z zapewnieniami producenta rolka jest twardsza, niż inne piankowe rolki, których używałem w domu czy na siłowniach. To ważne dla skuteczności automasażu. A ja i tak testowałem wersję standard. W ofercie Blackroll są jeszcze produkty „Pro”, które są ponoć jeszcze twardsze.
Dla mnie największe zalety rolki Blackroll wiążą się z jej rozmiarem i wagą. W porównaniu do mojej poprzedniej rolki, Salamandra jest znacząco mniejsza, lżejsza i wygodniejsza w użytkowaniu. Produkt Blackroll jest też w mojej subiektywnej ocenie przyjemniejszy w dotyku i obchodzeniu się. Rozmiar w przypadku mojego życia w ciągłej podróży ma olbrzymie znaczenie, gdyż rolkę Blackroll mogę wrzucić do samochodu i zabrać ze sobą gdziekolwiek się tylko wybieram. Spokojnie mieści się też do mojej torby na siłownię. Moja poprzednia rolka była duża, nieporęczna i prawie nigdy jej nie wynosiłem z domu, co niestety przekładało się na częstotliwość treningów z elementami rolowania. Teraz cieszę się dużo większą dostępnością tej formy treningowej!
Nie można też nie skomplementować czadowego wyglądu Salamandry. Najfajniejsze w asortymencie rolek Blackroll jest jednak to, że mamy prawdziwy wybór. Jak już wspominałem, dobrać można twardości rolki, ale też jej wielkość, kształt i teksturę. Wreszcie Blackroll przyzwala na prawdziwe rolkowe gadżeciarstwo – do wyboru mamy różne kolory i wzory rolek. To chyba syndrom naszych czasów. Każdy biegacz musi mieć swój własny produkt – wyjątkowy, dopasowany do jego potrzeb, gustów i przekonań. Mnie się to nawet podoba, bo te żółte ciapy, którymi została okraszona moja czarna rolka przypominają mi salamandrę plamistą. Dużo łatwiej uskuteczniać sadomasochistyczny trening z użyciem czegoś, co choć trochę przypomina żywe stworzenie. Od razu jest lżej i czas szybciej mija! Dlatego rolka od razu dostała ksywę i już jej tak zostało! Dodatkowymi zaletami Salamandry są też detale, o które zadbał producent. Na przykład wykonanie rolki z materiału przyjaznego środowisku.
W Polsce można bez problemów dostać całą gamę produktów Blackroll. Na stronie internetowej firmy Blackroll Polska znajdują się także materiały, które pomogą początkującym rollowaczom odnaleźć się w tej sztuce. Są artykuły, filmiki wideo i różnego rodzaju porady.
Werdykt
Po miesiącu intensywnego użytkowania rolki Blackroll jestem z niej bardzo zadowolony.
Odstraszać nabywców może jedynie cena, która w porównaniu do tradycyjnych rolek jest wyraźnie wyższa. Uważam jednak, że jeśli ktoś decyduje się na inwestycję w rolkę, to czemu nie wybrać fajniejszego i lepiej wykonanego produktu?