fbpx
Odchudzanie przez bieganie

Liczysz kalorie i nie chudniesz? Zacznij liczyć hormony

Odchudzanie jest proste — wystarczy ujemny bilans kaloryczny, prawda? A skoro nie chudniesz, to znaczy, że na pewno…
hormony

Odchudzanie jest proste — wystarczy ujemny bilans kaloryczny, prawda? A skoro nie chudniesz, to znaczy, że na pewno oszukujesz w swojej diecie, za dużo jesz, za mało ćwiczysz lub cokolwiek innego, co zakłada, że to ty jesteś wszystkiemu winny lub winna. Cóż, powiem ci, że od dawna się z tym nie zgadzam, bo czasem nie można schudnąć nawet, jeśli wszystkie kalorie wyliczysz precyzyjnie jak w szwajcarskim zegarku. A wiesz, dlaczego?

1. Nie możesz schudnąć?

Przykład – słonecznik

Zanim odpowiem na to pytanie, opowiem ci, co skłoniło mnie do takich wniosków. Kiedyś codziennie jadłam garść ziaren słonecznika, na oko 300-400 kalorii. Aż pewnego dnia przestałam, tak po prostu, nie zastępując tego niczym innym. Jeśli liczyłby się tylko ujemny bilans kaloryczny, to każdego miesiąca powinnam chudnąć jeden kilogram. Jak możesz się domyślać — nic takiego nie miało miejsca. Już trzydzieści lat temu przeprowadzono ciekawe badanie na bliźniakach jednojajowych, którym podawano dodatkowo 1000 kcal więcej dziennie, przez sześć dni w tygodniu, w okresie 100 dni. Łącznie dawało 84000 kcal nadwyżki i teoretycznie, każdy z nich powinien był przytyć około 12 kilogramów, tymczasem niektórzy przytyli blisko 14 kilogramów, a inni nieco ponad 4 kilogramy. 

Czyli kilkaset kalorii tu czy tam nie sumuje się do plus 10 kilogramów za rok, podobnie jak odjęcie kilkuset kalorii ze swojego jadłospisu niekoniecznie oznacza, że za rok będziesz dwa rozmiary mniejszy czy mniejsza. Dlatego jeśli idziesz do kogoś na urodziny i boisz się zjeść tort w obawie, że twój dzienny bilans kalorii wyjdzie na plus – lepiej go zjedz, bo jest pyszny! W ostatecznym rozrachunku pojedyncze czy sporadyczne wybory żywieniowe naprawdę nie mają żadnego znaczenia!

Jedzenie to nie jest zwykła matematyka.
Ujemny bilans kaloryczny to nie wszystko.

image
Zdjęcie nr 2. Precyzyjne liczenie kalorii nie zawsze przynosi spodziewane efekty

Przykład – miesiączka 

Zwłaszcza w przypadku kobiet. 

Kobiecymi organizmami rządzą hormony i nie chodzi mi tylko o będące chwytliwym tematem do żartów wahania nastroju. Wszystkie kobiety wiedzą, a być może niektórzy mężczyźni także, że na przestrzeni jednego miesiąca nasza waga potrafi zmieniać się bez żadnej zmiany diety — w moim przypadku jest to nawet 2 kilogramy na plusie w zależności od fazy cyklu. Choć bardzo pilnuję się, jeśli chodzi o jedzenie i prawie nigdy nie pozwalam sobie na chwile słabości, to jednak każdego miesiąca przychodzą dni, kiedy najadam się jednym jabłkiem, a później przychodzą dni, że choćbym zjadła dwadzieścia kilogramów tłustych frytek i żołądek bolał mnie z przejedzenia — nadal będę głodna. 

Dlatego już dawno temu stwierdziłam, że ani moja waga, ani moje najedzenie się, ani głód, nie mają nic wspólnego z bilansem kalorycznym ani z dietą. O wszystkim decydują moje hormony.

Jedzenie to nie tylko liczby. Jedzenie to kalorie, które mogą być albo źródłem energii, albo budulcem, a o tym, jak je wykorzystać, decydują hormony.

2. Hormony

Hormony są związkami chemicznymi, wydzielanymi przez gruczoły dokrewne lub tkanki układu hormonalnego i służą do przekazywania informacji pomiędzy poszczególnymi narządami organizmu. 

Oto kilka z nich, które mają istotny wpływ na uczucie głodu, sytości i zawartość tkanki tłuszczowej, i jak możesz się domyślać, wiele z nich wzajemnie na siebie oddziałuje. 

image 1
Zdjęcie nr 3. Hormony mogą decydować o tym, czy chudniesz., czy tyjesz oraz czy jesteś głodny czy najedzony

Insulina

Insulina jest wydzielana przez trzustkę, aby obniżyć wysoki poziom glukozy we krwi. Jednak insulina hamuje także rozpad kwasów tłuszczowych, a jednocześnie wpływa na ich magazynowanie w komórkach tłuszczowych, gdyż jest najsilniejszym hormonem anabolicznym (czyli budującym). Jeśli we krwi jest za dużo insuliny, co dzieje się, gdy ciągle spożywamy węglowodany, wówczas magazynowanie tłuszczu działa bardzo sprawnie. Ale gdy zbyt często jest za dużo insuliny, organizm przestaje na nią reagować. Wówczas nie jest ona w stanie regulować poziomu cukru we krwi, który zaczyna być magazynowany w formie tkanki tłuszczowej. Zaczyna też działać błędne koło – im więcej insuliny, tym mniejsza na nią reakcja organizmu i tym więcej insuliny produkuje trzustka, i tym więcej tłuszczu i cukru gromadzi nasz organizm w postaci tkanki tłuszczowej. 

Glukagon

Antagonistą insuliny jest glukagon, który jest uruchamiany, gdy poziom cukru się normalizuje lub spada. Wówczas glukagon rozpoczyna uwalnianie tłuszczu z komórek tłuszczowych w celu jego spalenia, pobudza także wydzielanie hormonu wzrostu (o którym niżej). Stąd płynie prosty wniosek — jedz mniej węglowodanów i pozwalaj sobie na okresy niejedzenia, bo wówczas uwalnia się glukagon, prawda? Z tym jednak, że gdy są zbyt duże przerwy między posiłkami, wówczas uwalnia się grelina. 

Grelina

Grelina jest nazywana „hormonem głodu”, ponieważ kiedy jest jej za dużo — odczuwamy głód. Jej poziom rośnie między posiłkami, a spada po posiłku, wówczas głód znika. Jednak ten mechanizm nie zawsze działa tak regularnie, jakbyśmy chcieli. Ustalono na przykład, że u osób, które stosują diety ograniczające kalorie, poziom greliny wzrasta i utrzymuje się wysoki nawet przez kilka tygodni, a po zakończeniu restrykcyjnych diet — rośnie jeszcze bardziej. Nic dziwnego, że osoby na diecie często ciągle chodzą głodne i czują się nienajedzone, a po zakończeniu diety — szybko wracają do wyjściowej wagi lub nawet zyskują dodatkowe kilogramy. Poziom greliny podwyższa także niedobór snu, dlatego osoby, które niedosypiają, czują się w ciągu dnia bardziej głodne.

image 2
Zdjęcie nr 4. Hormony decydują, czy chcesz jeść więcej i ile ważysz

Leptyna

Skoro istnieje hormon głodu, to jest również hormon sytości — leptyna. Hormon ten wytwarzają głównie komórki tłuszczowe, informując mózg, że w organizmie znajduje się wystarczająca ilość tłuszczu, co jest sygnałem do zaprzestania jedzenia. Zbyt niski poziom leptyny skutkuje brakiem uczucia sytości, a im mniej śpimy — tym mniej leptyny, przez co czujemy się bardziej głodni. Czy w takim razie wystarczy wysoki poziom leptyny, aby zahamować głód? Niestety nie — odkryto, że jej nadmiar prowadzi do braku wrażliwości receptorów na jej działanie, co powoduje, że nie odczuwamy sytości i cóż, tyjemy. A kiedy tyjemy, to mamy więcej tkanki tłuszczowej i więcej leptyny i coraz mniejszą wrażliwość na tej działanie i zaczyna się błędne koło. Co ciekawe, kobiety mają kilkukrotnie wyższy poziom tego hormonu niż mężczyźni, jednak zanim zaczniesz się tym stresować — poczytaj o kortyzolu. 

Kortyzol

Kortyzol jest wydzielany w odpowiedzi na stres, a ten w dzisiejszych czasach towarzyszy nam wyjątkowo często i równie często jest przez nas ignorowany. Tymczasem kortyzol podnosi poziom cukru we krwi, zwiększa apetyt i zatrzymuje spalanie tkanki tłuszczowej — czyli robi wszystko, aby organizm nie tracił energii, tylko ją otrzymywał i magazynował. To dlatego w stanie stresu czujemy się ciągle głodni, zresztą wielu z nas przecież „zajada” stres. Niestety, nadmierna produkcja kortyzolu przyczynia się do przybierania na wadze, a przybieranie na wadze nasila wytwarzanie tego hormonu. Przewlekły stres i towarzyszący temu wysoki poziom kortyzolu bez wątpienia utrudnia odchudzanie, a dodatkowo może prowadzić do wielu powikłań. 

Hormony tarczycy

A skoro mowa o powikłaniach, jednym z zaburzeń, na które koniecznie trzeba zwrócić uwagę, jest niedoczynność tarczycy — czyli stan, w którym produkuje ona za mało hormonów w stosunku do potrzeb. Ich prawidłowy poziom ma ogromne znaczenie dla funkcjonowania organizmu. Zwiększają one tempo przemiany materii, pozytywnie wpływają na syntezę białka, przyczyniając się do budowy masy mięśniowej, regulują wchłanianie glukozy i wykorzystanie jej do celów metabolicznych, a także wpływają na zwiększenie tempa rozkładów tłuszczu do celów energetycznych. Wyliczono, że niski poziom hormonów tarczycy może zmniejszyć metabolizm nawet o 30%, powodując gwałtowne tycie mimo braku zmiany nawyków żywieniowych. 

image 3
Zdjęcie nr 6. Nic nie jesz i tyjesz? Sprawdź swoje hormony

Estrogen 

Tycie ułatwia także wysoki poziom estrogenu. Estrogen jest żeńskim hormonem, choć mężczyźni również go mają, jednak na znacznie niższym poziomie. To właśnie dominacja estrogenu sprawia, że kobietom jest o wiele trudniej niż  mężczyznom utrzymać wagę lub schudnąć. Jego poziom zależy od wielu czynników, a odchylenia od normy mogą powodować różne skutki dla organizmu. Np. niski poziom estrogenu obniża kobiece libido czy skutkuje niższą gęstością mineralną kości, z kolei wysoki skutkuje migrenami, zmęczeniem, wypadaniem włosów. Jeśli bezskutecznie próbujesz walczyć z nadmiernymi kilogramami, winowajcą może być zbyt wysoki poziom estrogenu albo zbyt niski poziom progesteronu, przez co dominującym hormonem jest właśnie estrogen. Z kolei w okresie menopauzy u kobiet notuje się spadek estrogenów, co — o dziwo — również odpowiada za przyrost tkanki tłuszczowej.

Hormon wzrostu

I na koniec kilka słów o hormonie wzrostu, który jest niezwykle istotny. Jego właściwy poziom stymuluje rozpad kwasów tłuszczowych, zwiększenie syntezy białek i przyrost masy mięśniowej, zwiększając spoczynkowe tempo przemiany materii. Z kolei zbyt niski poziom powoduje gromadzenie tkanki tłuszczowej i zmniejszenie masy mięśniowej. Co ciekawe, hormon wzrostu jest w wątrobie konwertowany do insulinopodobnego czynnika wzrostu (IGF1), który konkuruje z insuliną. Kiedy uwalniasz mniej insuliny (bo jesz mniej węglowodanów) IGF1 pomaga uwalniać tłuszcz z komórek i wykorzystywać go jako energię do spalania, w efekcie tkanka tłuszczowa zostanie zmniejszona. Dlatego wysypiaj się — to właśnie w trakcie snu organizm wydziela najwięcej hormonu wzrostu. 

3. Lifehack — uporządkuj hormonalny bałagan

Hormony mają ogromny wpływ na funkcjonowanie naszego organizmu, w tym na magazynowanie lub spalanie tłuszczu, apetyt i trawienie, a w konsekwencji na zdolność do utraty wagi. Jeśli nieustannie liczysz kalorie i wszystkiego sobie odmawiasz, a efektów brak — być może warto najpierw uporządkować hormonalny bałagan. 

Jak to zrobić? Pierwszymi krokami powinny być:

właściwa dieta
odpowiedni sen
aktywność fizyczna
efektywne zarządzanie stresem

Tylko w stanie równowagi hormonalnej można świadomie wpływać na swoją wagę bilansem kalorycznym. 

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
ASICS wprowadza METASPEED SKY PARIS i METASPEED EDGE PARIS
Następny wpis
Nie spodziewałem się, że ta akcja przyniesie tak wiele kontrowersji
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu