Zakończenie II wojny światowej nie przyniosło Polakom pełnego wyzwolenia. Mimo pokonania nazistowskiego okupanta, Polska do 1989 r. została wcielona do bloku wschodniego, pogrążając się w latach uzależnienia od Związku Radzieckiego.
Chyba każdy Polak znający, choć odrobinkę historię swojego narodu, ma świadomość jak brutalny w obyciu i krzywdzący Polaków okazał się być PRL. Paradoksalnie dla polskiego sportu, a zwłaszcza lekkiej atletyki lata 50 i 60 XX w. są złotymi. To właśnie na ten okres przypadają największe sukcesy Wunderteamu. Na czele Partii stoi tow. Gomułka, a po śmierci Stalina dochodzi do lekkiej odwilży politycznej. Mimo to komunizm jest wciąż silny, i na każdym polu walczy z „zachodnim imperializmem”.
I to właśnie dzięki tej walce politycznej, która miała na celu ukazać wyższość założeń Marksa nad kapitalizmem zachodu, powstała polska potęga sportowa. Ten pojedynek dał szansę wielu naszym, wspaniałym lekkoatletom na zaistnienie. Lecz należy wspomnieć również o tych, którym komunizm łamał kariery, uprzykrzał życie i zmuszał nie raz do opuszczenia ojczyzny.
Pod biało – czerwoną flagą, zamiast czerwonym sztandarem..
Każdy sukces polskiego sportowca miał wielce patriotyczny wydźwięk. Każde zwycięstwo Polaka było świadectwem, że „Jeszcze Polska nie zginęła!”. Ogromnym symbolem naszego sprzeciwu wobec sowietyzacji było to, że w odróżnieniu od NRD, ZSRR lub CSRS na dresach Polaków zamiast PRL widniał napis – Polska.
Mimo tego, że nasi reprezentanci byli w większości apolityczni bądź przeciwni ówczesnemu ustrojowi, władze PRL wykorzystywały ich triumfy do propagandy politycznej. Również podporządkowane władzy media, nieraz zachodziły za skórę sportowcom. Boleśnie przekonał się o tym Józef Schmidt – trójskoczek, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Rzymie. W roku wyborów do Sejmu, został zapytany przez natrętną dziennikarkę na temat jego preferencji wyborczych. Pan Józef był z zamiłowania hodowcą psów a od polityki trzymał się z daleka. Odpowiedział stanowczo, że bardziej interesuje go świat zwierząt hodowlanych niż świat polityki. W ten sposób stał się wrogiem władzy ludowej. Zaszczuty przez prasę, i otoczony bardzo nieprzyjemna atmosferą postanowił uciec do RFN, gdzie bez problemu uzyskał azyl polityczny. Do opinii publicznej trafiła informacja, że Józef Shmidt zbiegł do imperialistów, zdradzając ojczyznę. Dopiero w roku 1992 powrócił do kraju.
Równie nieprzyjemnie „komuna” obeszła się z Ewą Kołbukowską. Zawodniczka złotej sztafety 4×100 m. z Tokio oraz indywidualnie brązowa medalistka na 200m podczas tych samych igrzysk. Kariera pani Ewy rozwijała się fantastycznie. Trzykrotna rekordzistka świata na dystansie 100m oraz dwukrotnie w sztafecie. 2 złote i jeden srebrny medal podczas Mistrzostw Europy w 1966 r. w Budapeszcie. Wraz z Ireną Szewińską są najlepszymi sprinterkami na świecie. Jednak i wobec niej sowiecka machina zadziałała krzywdząco. Ewa Kołbukowska nie została dopuszczona do Pucharu Europy w Kijowie oskarżona o nadmiar męskich cech w organizmie. Oskarżenie padło ze strony NRD i ZSRR. Dla pięknej, młodej dziewczyny to był ogromny cios. Afera na miarę tej dotyczącej w 2009r. Caster Semeny’i. Jednak późniejsze badania w Polsce, wykonane przez znakomitych specjalistów, nie wykazały żadnego nadmiaru owych cech. Niestety działacze PRL poddali się naciskowi „bratnich narodów”. W konsekwencji tych wydarzeń pani Ewa zakończyła karierę sportową. Przyjaźniła się z Elżbietą Krzesińską, skaczącą w dal, zdobywczynią złotego medalu na igrzyskach w Melbourne w 1956r i srebra w Rzymie w 1960 r. Autorką autobiograficznej książki „ Zamiatając warkoczem”.
Jej kariera sportowa również była pełna konfliktów z działaczami sportowymi. Po tym jak uleczyła dolegliwości dzięki zastrzykom przysłanym z Francji i Niemiec, została oskarżona za stawianie w złym świetle Służby Zdrowia PRL. Była nieugięta i harda. Niejednokrotnie pokazywała swój sprzeciw wobec aparatu partyjnego, ingerującego w jej karierę. W latach 80- tych wyjeżdża wraz z mężem do USA, i tam zajmuję się pracą trenerską. Doprowadziła do srebrnego medalu Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles (zbojkotowanych przez państwa socjalistyczne) Judy King-Brown w biegu na 100 m ppł.
W polskiej prasie ukazał się artykuł mówiący, że Elżbieta Krzesińska została służąca imperializmu amerykańskiego. Jak sama pisze w swojej książce „ Jasne że skakałam dla siebie nie dla PRL. Skakałam dla siebie i dla wszystkich Polaków”.
Żeby wymienić wszystkich naszych sportowców, którzy w ten sposób byli potraktowani przez Władzę Ludową, materiału starczyłoby na kilka pokaźnych tomów. A opisanie wszystkich historii zajęłoby na pewno kilka miesięcy. „Kontuzje na paszport” Władysława Komara, afera pantoflowa Jacka Wszoły czy słynny, historyczny, ukazujący nasz stosunek do Związku Radzieckiego gest Kozakiewicza. Dlatego też należy pamiętać o zmaganiach na arenach sportowych, jak i o zmaganiach z ówczesną rzeczywistością polskich sportowców.