21 grudnia odbył się już „II Bieg po moczkę i makówki”. Jak pokazała frekwencja staje się on bardzo szybko obowiązkowym biegiem na koniec sezonu.
Stanowice w gminie Czerwionka-Leszczyny już po raz drugi gościły biegaczy z całego Śląska i Zagłębia a nawet z odległych miejsc kraju takich jak Bydgoszcz, Zakopane. W tegorocznej edycji wystartowało 189 biegaczy na różnym poziomie. Wyniki jednak w przypadku tego biegu nie jest ważny bo biegacze przyjeżdżają tutaj na to, co najważniejsze tego dnia: moczka i makówki, czyli tradycyjne śląskie potrawy wigilijne. Zacznijmy jednak od początku.
Przed startem
Wszystko odbywało się w szkole podstawowej, co dało dość komfortowe warunki dla biegaczy: szatnie, ciepło przed biegiem a po nim dekoracja najlepszych na sali gimnastycznej. Nie zabrakło depozytu oraz, co jest rzadkością, opieki nad dziećmi. Organizatorzy na czas biegu zapewnili profesjonalną opiekę, co pozwoliło przyjechać na bieg również ze swoimi pociechami. Na piętnaście minut przed biegiem rozgrzewka w stylu fitness z jedną z organizatorek. To również firmowy element zawodów Grupy Biegowej Lxutorpeda z Czerwionki, która była organizatorem tego biegu.
O 12:00 wszyscy udali się na start. I to był start godny największych biegów! Wystrzał z hakownicy zorganizowany przez rycerzy z Bractwa Rycerskiego Herbu Lis ogłuszyć mógł niejednego, a na pewno obudził pobliskich mieszkańców (o ile jeszcze spali).
Trasa
Trasa to pętla o długości 2,5km pokonywana cztery razy. Warto dodać, że schodząc nawet po jednej pętli dostawało się medal i posiłek. Nikt tutaj nikogo nie zmusza do biegania pełnego dystansu. Trasa momentami śliska bo lekko poprószyło w nocy. Każde kółeczko przebiegało w okolicach mety a tam gorąco dopingowali kibice i panie z Luxtorpedy, które w tym momencie jeszcze mogły zagrzewać do walki.
Po biegu
Wbiegając na metę każdy otrzymywał medal… z piernika. W tym roku dodatkowo jednak zawieszony na oryginalnych pamiątkowych smyczach z napisem „II Bieg po Moczkę i makówki” oraz logami sponsora i organizatorów. Wszyscy po chwili odpoczynku udawali się po obiecane moczkę i makówki, które były wydawane w stołówce szkolnej. Moczka przygotowywana była w pełni przez biegaczkę z Luxtorpedy, a makówki w połączeniu sił Luxtorpedy i kół gospodyń wiejskich z terenu całej gminy, gdyż bieg ten połączony jest z corocznym świętem makówek organizowanym w tej miejscowości.
Atrakcją umilającą oczekiwanie na wyniki biegu był pokaz wspomnianych wcześniej rycerzy. A po nim wręczenie nagród dla zwycięzców, ale nie tylko. Warto wspomnieć, że organizatorzy przewidzieli upominek dla najlepiej przebranego. Dzięki temu bieg był wesoły i kolorowy. Niektórzy biegacze stwierdzili, że może być to doskonała alternatywa dla biegu posylwestrowego w Krakowie. Na trasie była ekipa sprzątająca, samuraj czy muzyk z kontrabasem. Po biegu każdy z uczestników otrzymał skromny upominek.
W kategoriach mężczyzn zwycięzcą okazał się: Łukasz Czyż z Sosnowca a w kategorii kobiet po raz drugi z rzędu zwyciężyła Katarzyna Kusidło.
Świąteczny bieg na Śląsku okazał się niezwykle trafionym pomysłem, a organizacja przez biegaczy dla biegaczy sprawia, że bieg ten ma niewiele słabych elementów. Nawet organizatorzy pomyśleli o czapeczkach mikołaja i każdy biegał z taką na głowie więc łatwo ich było rozpoznać. Cena 10zł też jest raczej ceną symboliczną, patrząc na rosnące opłaty startowe w biegach. „Stawiamy na to, by bieganie popularyzować, a jak można to robić stawiając wysokie opłaty startowe? Wolimy nie dawać super koszulek, pokaźnych pakietów startowych. Jasne, że chcielibyśmy aby tak było, jednak bez sponsorów to niemożliwe. U nas jest skromnie, ale tak by biegacz czuł się doceniony na naszym biegu.”- mówi Michał Toman prezes Luxtorpedy.
Warto obserwować jak będzie rozwijał się ten bieg bo jest on jednym z najciekawszych biegów w tym okresie na Śląsku.