🏃Zacznij mądrze biegać🏃‍♀️ -20% z kodem "WIOSNA20". Do końca promocji:
00 d
00 h
00 m
Pulsometry

Garmin Forerunner 310XT – test pulsometru dla biegacza i rowerzysty

Gdyby zrobić sondę wśród przypadkowo spotkanych biegaczy, pytając ich o wymienienie pierwszej marki zegarków dla sportowców, która przychodzi im do głowy, najczęściej usłyszymy jedno – Garmin.
garmin 310xt test pulsometru dla biegacza i rowerzysty 3

Gdyby zrobić sondę wśród przypadkowo spotkanych biegaczy, pytając ich o wymienienie pierwszej marki zegarków dla sportowców, która przychodzi im do głowy, najczęściej usłyszymy jedno – Garmin. Amerykańska firma, która swoje pierwsze produkty wypuszczała na rynek, gdy Polska ponownie otwierała się na Zachód,  już od dłuższego czasu ma wyrobioną renomę nie tylko wśród polskich użytkowników. Ich oferta obejmuje modele bardzo proste oraz przeznaczone dla najbardziej wymagających. Wśród dostępnych produktów znajdziemy także takie, które trafią w gust nie tylko biegaczy, ale również sportowców bardziej wszechstronnych. Jednym z nich jest Garmin Forerunner 310XT, którego mam okazję testować już blisko miesiąc.

Skupmy się na bieganiu

Nie będę ukrywał, że w recenzji skupię się na tych zaletach i wadach 310XT, które mają znaczenie z punktu widzenia biegacza, bo wykorzystuję go na razie wyłącznie przy treningach biegowych. Garmin Forerunner 310XT to dość sporych rozmiarów zegarek z odbiornikiem GPS, który pozwala  w czasie rzeczywistym monitorować czynniki najważniejsze dla wszystkich potrzebujących kompleksowej analizy treningu. Dzięki niemu poznamy czas, tempo i dystans biegu, a także (po zakupie dedykowanego paska bądź zestawu 310XT HRM) nasze tętno.

garmin 310xt test pulsometru dla biegacza i rowerzysty 2

To jednak  potrafi wiele innych, znacznie tańszych, zegarków. Tym, co wyróżnia 310XT, jest możliwość śledzenia na bieżąco aż 16 różnych informacji dotyczących naszego treningu. Monitor zegarka dzieli się na cztery ekrany, które możemy podzielić na cztery dowolnie zaprogramowane pola danych.

Co zobaczymy?

Jeżeli wystarczy nam po jednej informacji na danym ekranie, to możemy na jeden wrzucić informacje o tętnie, na drugi o tempie, trzeci ekran zajmie czas biegu, a czwarty dystans. Jeżeli potrzebujemy bardziej szczegółowych informacji, możemy ich uzyskać aż 16, a jest z czego wybierać (wśród opcji znajdują się m.in. tempo średnie, tempo okrążęnia, tętno maksymalne, wysokość, wschód i zachód słońca, aktualny czas, całkowity spadek i wzniesienie, kalorie, dokładność GPS i wiele, wiele innych).

Wspomniane pola danych najlepiej ustawić sobie w domu, przed biegiem, a dojście do tego, ile rzeczywiście informacji używamy podczas biegu, może nam zająć wiele treningów. Wygodą tego rozwiązania jest możliwość zaprogramowania ekranów pod konkretne treningi – innego na biegi tempowe, innego na trailowe itp.

Klik, klik, klik

Gdy już wybiegniemy z domu podstawową sprawą jest wygoda użytkowania zegarka. Na nic zdadzą się wszystkie zaprogramowane ekrany, jeżeli nie będzie łatwo się między nimi poruszać. Na szczęście Garmin 310XT posiada dobrze przemyślane przyciski, których na pierwszy rzut oka jest dość sporo, bo aż 7:

  • przycisk zasilania pozwala także w trakcie biegu w nocy podświetlić ekran,
  • mode odpowiada za przejście do Menu zegarka oraz cofnięcie do poprzedniego ekranu. Przytrzymanie go pozwala zmienić dyscyplinę sportu (także w trakcie treningu),
  • lap/reset – dzięki niemu „nabijamy” kolejne okrążenia oraz – po przytrzymaniu – zapisujemy zakończony trening i resetujemy zegarek,
  • start/stop – zatrzymuje i wznawia działanie stopera,
  • strzałki – dwa przyciski pozwalające poruszać się po menu,
  • enter – zatwierdza wybraną opcję.

Choć na pierwszy rzut oka wydaje się tego sporo, to w trakcie biegu – jeżeli nie planujemy zmieniać dyscypliny – korzystamy właściwie wyłącznie ze strzałek, którymi przełączamy ekrany, oraz z przycisku start/stop, gdy chcemy zatrzymać stoper.

garmin 310xt test pulsometru dla biegacza i rowerzysty 1

Mamy sprzęt, mamy gjepeesa, wiemy gdzie pan jesteś…

Znany cytat ze starego dzwonka do telefonu dokładnie opisuje to, co zapewnia nam Forerunner 310XT. Po włączeniu zegarka stara się on od razu złapać sygnał GPS, a w Menu znajdziemy informacje dotyczące dokładności wskazań odbiornika i satelitów. Po naciśnięciu przycisku mode przejdziemy także do symbolicznej mapy, która pokaże nam trasę naszego biegu oraz – odpukać – pomoże nam znaleźć drogę do domu, gdy się zgubimy.

Jeżeli staniemy na chwilę w miejscu, odbiornik nie ma problemu ze złapaniem sygnału i niekoniecznie musimy w tym celu przybierać pozę „na Statuę Wolności”. Nie zdarzyło mi się także, by zegarek gubił sygnał w trakcie biegu (a był testowany również w lasach i górach).

Czas na trening!

Z Garminem 310XT możemy biegać intuicyjnie i po prostu analizować, co z tego wyszło, albo przejść do zakładki „Trening” i zaprogramować bardzo dokładny i planowy bieg. 310XT pozwala nam zapomnieć o tabelach i rozpiskach z naszym treningiem – po jego zaprogramowaniu zegarek zrobi to dla nas. Liczba możliwości jest niemal nieograniczona – od prostych interwałów przez treningi oparte na konkretnych tempach, tętnie czy międzyczasach. Dla mniej wymagających pozostają alerty, które będą nas informować, kiedy zbaczamy z wybranego tempa czy tętna albo osiągamy dany wynik.

Możemy także wybrać trening na danym „Kursie” – czyli zaprogramowanej trasie, którą np. często pokonujemy. Dzięki temu możemy dokładnie porównać nasze kolejne biegi, a dzięki opcji Virtual Partner, w czasie rzeczywistym sprawdzać, jak nasz bieg ma się do naszego najlepszego na tej trasie.

Po biegu pora na analizę

I tu pojawia się główny problem tego zegarka, który z samym zegarkiem nie ma właściwie nic wspólnego. Garmin Connent – aplikacja, dzięki której możemy na komputerze szczegółowo analizować nasze treningi to duży niewypał. Być może moja reakcja jest przesadzona, ale przez ostatni rok biegałem z zegarkiem Nike Sportwatch i aplikacja Nike+ wypada w takim porównaniu znacznie lepiej.

Do gniazda USB podłączamy wtyczkę ANT+, a następnie włączamy zegarek. W kilka chwil możemy już obserwować swoje wyniki po zalogowaniu się do serwisu Garmin Connect. Logujemy się i… widzimy same tabelki. Portal jest, by użyć wyjątkowo wyważonych słów, bardzo minimalistyczny i oprócz mapy dostajemy na nim wyłącznie konkretne informacje.

Informacji jest mnóstwo i możemy utonąć, próbując na wszystkie sposoby sprawdzić, jak wyglądał nasz ostatni bieg. Poza tym możemy analizować treningi z określonego okresu, porównywać je między sobą, sprawdzać nasz kalendarz treningowy czy postęp w ustalonych celach. Aplikacja zawiera również element społeczny – możemy zapraszać swoich garminowych znajomych i wspólnie świętować swoje sukcesy.

Wadą jest także sama wtyczka ANT+, która gabarytami przypomina gruby paznokieć. Najpewniej jej minimalizm jest wielką zaletą, gdy podłączamy ją do sprzętu rowerowego (który trzeba dokupić), ale ja tylko czekam, aż ją zgubię…

Serce mocne jak dzwon!

Jak wspominałem, do 310XT można dokupić dedykowany pasek do mierzenia tętna lub kupić od razu wersję 310XT HRM, która ów pasek posiada. Pasek jest podwójnie regulowany i nie powoduje obtarć nawet przy długich treningach. Czujnik możemy bez problemu od niego odpiąć i pasek wyprać, co poleca sam producent (po 7 użyciach).

Obecnie nie mam większych problemów z tym elementem, choć na pierwszych treningach – szczególnie tych z plecakiem – zdarzało się, że pasek się przemieszczał, co musiało wpłynąć na rzetelność pomiaru, ale przede wszystkim było bardzo denerwujące. Z czasem problem zniknął, choć nie regulowałem paska ani razu.

By pomiar tętna był odpowiedni, musimy najpierw na Garmin Connect lub w samym zegarku zapisać nasze tętno maksymalne i ewentualnie konkretne strefy (jeżeli mieliśmy wcześniej wykonywane badanie wydolnościowe, jesteśmy w stanie zrobić to dość dokładnie). Dzięki temu wskazania zegarka będą najbliższe prawdzie, a nasze treningi skuteczniejsze.

Dodatki

Co trochę dziwi, już sam pasek do mierzenia tętna jest elementem dodatkowym, choć przy takiej cenie mogłoby się wydawać, że powinien być w każdym komplecie. Ponadto do Garmina 310XT można dokupić czujnik do buta, który pozwoli nam analizować treningi w pomieszczeniach (np. na siłowniach), a także sprzęt, dzięki któremu przyjrzymy się naszym treningom na rowerze (musi być kompatybilny z ANT+).

Czy warto?

To pytanie zazwyczaj sprawia najwięcej problemów. Nie ma sensu zastanawianie się, co taki zegarek może dać początkującemu biegaczowi. Jego cena skutecznie go odstraszy, a po ewentualnej próbie biegania z takim sprzętem może być zdziwiony ilością informacji, które pewnie niewiele mu powiedzą. Ja czasami nadal gubię się w potoku liczb, które produkuje Garmin i często nie mam nawet czasu, by porządnie usiąść do analizy treningu.

Sprawa zmienia się w przypadku osób zaawansowanych lub podchodzących bardzo rygorystycznie do swoich treningów. Ci pierwsi dostaną wszystkie informacje, jakie mogą się przydać biegaczowi, ci drudzy będą mogli trochę odetchnąć, gdyż część pracy przejmie za nich Garmin. Wodoodporność do 50 m oraz możliwość przeprowadzania treningów rowerowych sprawiają, że jest to bardzo dobry wybór dla trenujących triathlon – szybka zmiana dyscypliny sportu w trakcie użytkowania zegarka daje możliwość wykorzystywania 310XT nawet podczas zawodów. Jego zaletą jest także liczba danych, które można wykorzystywać w treningu górskim. To może przekonać rosnącą w Polsce liczbę biegaczy ultra i trail.

Jeżeli dane dotyczące treningów można rzeczywiście eksportować do serwisów innych niż Garmin Connect, to blednie też główny minus tego zegarka. Wówczas staje się jasne, że to świetny wybór dla wymagających biegaczy.

Gorąco zalecam uzuepłenienie wiedzy na temat wykorzystania pulsometra o następujące artykuły:

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Razem
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Zwykli biegacze, niezwykli ludzie - Piotr Kuryło
Następny wpis
35. PZU Maraton Warszawski Masową Imprezą 2013 roku w 79. Plebiscycie Przeglądu Sportowego
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Rozwiń
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    Rozwiń
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu „przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Rozwiń
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule „Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.