Wszyscy to znamy. Wszystko idzie świetnie, mamy znakomity czas, a tu nagle jak grom z jasnego nieba skurcz. Mięsień odmawia posłuszeństwa. Zwalniamy, mając nadzieję, że samo przejdzie. Rzeczywiście, przechodzi, ale wraca, kiedy tylko zaczynamy ponownie przyspieszać. O doskonałym wyniku możemy zapomnieć.
Skurcz kłopotem każdego sportowca
Nie ma dla sportowca bardziej kłopotliwego problemu niż skurcz. W dodatku nasze mięśnie mają tendencję do łapania skurczów w najmniej odpowiednich momentach – rzadko w czasie treningu, częściej w trakcie ważnych zawodów.
Jednak prawdziwy problem polega na tym, że nikt nie wie, co właściwie powoduje skurcze. Istnieje na ten temat wiele teorii. Najpopularniejsza głosi, że skurcze mięśni są efektem odwodnienia i zaburzonej równowagi elektrolitów. Wydaje się, że to sensowne wytłumaczenie – przynajmniej na pierwszy rzut oka. Skurcze najczęściej łapią nas w czasie letnich upałów, kiedy z powodu pocenia się najłatwiej zarówno o odwodnienie, jak i o obniżony poziom sodu w organizmie.
Okazuje się jednak, że badania nie potwierdzają tej teorii. W połowie lat 80. XX w. 82 biegaczy (mężczyzn) szczegółowo badano przed biegiem maratońskim i po nim. Brano pod uwagę wszystkie czynniki mogące wpływać na występowanie skurczów. Po przebiegnięciu ok. 30 km, 15 z badanych osób doświadczyło skurczów. Okazało się, że skład ich krwi (zbadano poziom sodu, potasu, wodorowęglanów, hemoglobiny oraz hematokrytu) w niczym nie różnił się od składu krwi tych, którzy przebiegli całą trasę bez skurczu. Nie było także żadnych znaczących różnic pomiędzy sposobami i intensywnością treningu obu grup.
Trochę więcej wiadomo o skurczach w czasie dłuższych zawodów, trwających powyżej 4 godz. Niektóre badania sugerują związek tej przypadłości z hyponatremią, czyli obniżeniem poziomu sodu w organizmie, wynikającą przede wszystkim z picia zbyt dużej ilości wody. Stan ten może pogłębić się, jeśli sportowiec już na starcie miał stosunkowo niski poziom sodu. Warto zatem w dniu poprzedzającym start i rankiem w dniu wyścigu dodawać do jedzenia nieco więcej soli, aby podnieść sobie poziom sodu. W przypadku najdłużej trwających zawodów jedzenie słonych potraw może uchronić nie tylko przed skurczami, ale także przed dużo groźniejszymi symptomami hyponatremii.
Co ciekawe – nie tylko sportowcy doświadczają skurczów mięśni. Są one częstym problemem osób wykonujących zawody wymagające stałej aktywności mięśni, zwłaszcza jeśli są to mięśnie pomiędzy dwoma stawami – nawet jeżeli praca nie wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym i obfitym poceniem. Dobrym przykładem są muzycy doświadczający skurczów mięśni dłoni i rąk.
Jeżeli powodem skurczu nie jest odwodnienie ani zaburzenie równowagi elektrolitów, to o co chodzi? Niektórzy badacze uważają, że problem leży w nieprawidłowej budowie mięśni, złej postawie albo zaburzonej biomechanice. Złe wzorce ruchu mogą prowadzić do zaburzeń aktywności wbudowanych w ścięgno organów kontrolujących napięcie, które mają zapobiegać nadrywaniu mięśni. Struktury te sprawiają, że zagrożony naderwaniem mięsień zostaje rozluźniony, a jego antagonista (mięsień zginający staw w przeciwną stronę) – aktywowany. Być może jakaś drobna nieprawidłowość w budowie organizmu zaburza pracę tego mechanizmu i powoduje skurcz. Jeśli rzeczywiście to jest przyczyną – metodą byłaby poprawa biomechaniki i regularne rozciąganie i wzmacnianie mięśni podatnych na skurcze, a także ich antagonistów.
Inna teoria głosi, że skurcze spowodowane są spalaniem tkanki mięśniowej jako paliwa, gdy brakuje dostatecznej ilości łatwo dostępnych węglowodanów. Wyniki jednego badania zdają się potwierdzać tę tezę: skurcze mięśni występowały u tych badanych, którzy w czasie treningu osiągnęli najwyższy poziom uwalniania amoniaku do krwi (sygnał, że białko mięśni wykorzystywane jest jako paliwo). To z kolei sugeruje, że metodą na skurcze jest zmagazynowanie w mięśniach większej ilości węglowodanów przed startem i ich regularne uzupełnianie w trakcie długotrwałego treningu lub zawodów.
Kiedy czujesz, że zbliża się skurcz, są dwie metody poradzenia sobie z tą sytuacją
- Pierwsza polega na tym, żeby zmniejszyć wysiłek i zwolnić tempo, ale to nie najlepszy pomysł w czasie ważnego wyścigu.
- Druga to naprzemienne napinanie i rozluźnianie grupy mięśni bez przerywania biegu czy zwalniania. To może być trudne, a w przypadku niektórych dyscyplin (np. biegania), wręcz niemożliwe. Ta metoda nie daje się także zastosować do wszystkich mięśni.
Okazuje się, że jest jeszcze trzecie wyjście z sytuacji – niektórzy sportowcy przysięgają, że skuteczne: akupresura. Trzeba ścisnąć dwoma palcami górną wargę poniżej nosa. Można spróbować, a nuż w twoim przypadku zadziała.
Materiał niniejszego artykułu pochodzi z książki Paleodieta dla sportowców, który to opublikowaliśmy za zgodą wydawnictwa www.bukrower.pl Autorem niniejszej pozycji są: Loren Cordain oraz Joe Friel.