Spis treści
Bez cienia wątpliwości to but zupełnie inny niż wszystko, w czym do tej pory biegałem, a przez te 13 lat istnienia TreningBiegacza.pl liczba „zabieganych butów” sięga kilkudziesięciu modeli. Będzie to zatem dobra podstawa ku temu, aby uzbierane doświadczenie zweryfikowało najnowsze wynalazki marki Asics. Zapraszam na 100-kiolometrowy test mającego stać się czarnym koniem i tajną bronią w podboju biegowego rynku, nie tylko w Polsce, ale i na świecie, ASICS METARIDE.
Co się kryje pod tajemniczą nazwą METARIDE?
Uprzedzę już na początku najboleśniejszy aspekt zakupu Metaride, mianowicie jego cenę. Wynosi ona 512,50 zł na jednego buta. Tak, para ASICS METARIDE kosztuje 1.025 zł. Sprawdźmy zatem, co powoduje, że przekroczono do tej pory nieprzekraczalną granicę tysiąca złotych:
- Czas. Prace nad tym modelem buta trwały aż 3 lata. Deska kreślarska, prototypowanie, testy funkcjonalne, fizyczne, biomechaniczne dążące do tego, aby zminimalizować utratę energii łańcucha kinematycznego na poziomie stawu skokowego aż o 19,1% – badania naukowe pokazują, że się udało. Zobaczymy, co powiedzą na to testy funkcjonalne.
- 50% większe koszty produkcji. Ładnych kilka lat temu miałem przyjemność na Discovery obejrzeć program o produkcji flagowca Asics – Kayano. Powiedzieć o tym procesie Rocket science, to wcale nie przesada. Wprawdzie nie znamy jeszcze szczegółów produkcji METARIDE, mogę sobie jednak wyobrazić, jak ta technologia ewoluowała, że koszty względem Kayano, wzrosły aż o 50%. Nowe technologie mają to do siebie, że kosztują i jestem wdzięczny, że mam szansę doświadczać coraz to nowszych rozwiązań, rewolucyjnych rozwiązań. Zastanawiam się jednak, jaki wpływ technologia ma na to, czy potrafię biegać „szybko” – oczywiście w ramach swoich własnych ograniczeń. Czy technologia chce to zrobić za mnie? Czy to technologia pozwoli mi osiągnąć nieosiągalne? Nie chciałbym tego, chcę zawdzięczać własne wyniki, własnej ciężkiej pracy. Też postaram się w dalszej części na to pytanie odpowiedzieć.
- 45% większy koszt materiałów. Ciężko z tym polemizować.
Pierwsze wrażenia
Z racji prowadzonej działalności zdarza się, że tych butów biegowych posiadam dosyć sporo. Dużą ich część traktuję czysto użytkowo, bo biegowo mi nie leżą lub są tak wygodne, że lubię w nich zarówno biegać, jak i używać na co dzień. Natomiast pierwsze wrażenie po nałożeniu METARIDE na stopy – nie da się w nich chodzić. Poważnie. Nie zrozum mnie źle, to nie jest określenie negatywne.
Jeśli miałbym dać ci wyobrażenie na temat tego uczucia, to pomyśl sobie, że w dosyć twardych butach schodzisz po schodach stawiając stopę na skraju stopnia mniej więcej w połowie jej długości. Przechylając się do przodu, w pewnym momencie stopa odrobinę „wymuszenie” przetacza się, a środek ciężkości ciała przesuwa się nieznacznie do przodu.
Wykorzystując ten odczuwalny „próg” buta – już w trakcie biegu, można odnieść wrażenie, że ta konstrukcja odrobinę zachęca do eksperymentowania z tym, jak stawia się stopę. W trakcie tych minionych 100 kilometrów, jakie mam zaliczone w Asicsach, starałem się przetestować tę technologię, poddając pod ocenę wpływ, jaki na komfort biegu ma punkt przystawienia stopy do podłoża. Może brzmi to odrobinę enigmatycznie, ale już tłumaczę, o co mi chodzi.
Normalnie biegając, stawiam stopę niemalże całą jej powierzchnią na podłożu, następnie następuje przetoczenie poprzez śródstopie, do samych palców. A jak to się ma do METARIDE? Przetestowałem trzy, znacząco różniące się techniki:
- Bieg z pięty – tu kontakt buta z podłożem jest czasowo najdłuższy. Odnosi się wrażenie, że nawet ważąc 90 kilogramów nie powinno odczuwać się niewystarczającego poziomu amortyzacji. Jednak przy przetoczeniu stopy przez środkową jej część nieustannie czuć próg, który musi pokonać stopa. Wprawdzie po przekroczeniu tego punku następuje fajne przyspieszenie, na czym korzysta zamach goleni wykorzystujący siłę bezwładności, jednak coś mi w tym wszystkim „uwiera”.
- Bieg ze śródstopia – do tego typu biegu mogę się zmusić na odcinku 200-400 metrów, gdy naprawdę chcę przypalić płuca, ale na dłuższym odcinku nie posiadam warunków, które sprostałyby wymaganiom. But w tych okolicznościach nie wspierał mnie jakoś szczególnie. Przynajmniej osobiście tego nie wyczuwam.
- Prawdziwa potęga tej technologii ujawniła się, gdy zacząłem stopą trafiać ani od pięty, ani od przedniej części przodostopia – starając się stanąć na tym odczuwalnym podczas chodzenia „progu”. Wtedy faktycznie odczułem, że wykorzystuję fazę przetoczenia bez wytracania pędu związanego z postawieniem stopy na pięcie, a jednocześnie uzyskując stabilny punkt podparcia przy przeniesieniu punktu ciężkości do przodu i odpowiednie spożytkowanie energii zużywanej na ruch zamachowy golenii.
Konstrukcja buta
Dekadę temu podstawowa konstrukcja buta to podeszwa składająca się z 2, maksymalnie 3 elementów oraz cholewka, sklejana i zszywana z kilkunastu elementów. Dziś te proporcje odrobinę uległy zmianie. W ASICS METARIDE podeszwa składa się z 6 elementów, natomiast cholewka z trzech – przy czym główna jej część to jeden tkany element + wszywane wykończenie wejścia stopy do buta oraz plastikowy element montowany na zapiętku, mający za zadanie eliminację ruchów bocznych stopy.
Bezszwowa cholewka buta, ostatnio coraz częściej stosowana przez topowe obuwnicze marki świata daje poczucie maksymalnego dopasowania buta do stopy. To duży plus Metaride. Szczególnie lubię te buty, które dzięki elastycznemu systemowi wiązania, pozwalają zapanować nad tym, w której części buta sznurówki są mocniej ściągnięte, a w której poluzowane. Przy takim systemie niemal każdy jest w stanie dopasować go pod siebie.
Elastyczny system wiązania ma ogromny wpływ na responsywność buta. Na to, jak szybko jest on w stanie zareagować na zmieniające się okoliczności, będąc cały czas możliwie jak najbardziej dopasowanym do stopy. Wszelkie „luzy” stopy w bucie zaburzają kontrolę, a tym samym biegnący czuje jakby w takim bucie stopa pływała. To bardzo niepożądane zjawisko, które w ASICS METARIDE zostało wyeliminowane właśnie dzięki elastycznemu systemowi wiązania oraz cholewce wykonanej z jednego elementu.
Po 50 kilometrach
Odniosłem wrażenie, że but zaczyna się do mnie dopasowywać. „Próg zwalniający” już nie jest tak odczuwalny, but zyskał po tych kilku kilometrach na elastyczności i wygodzie.
Dostrzeżone mankamenty
- Wsparcie – but stara się zrobić wszystko za mnie. Daje maksymalne wsparcie łukowi podłużnemu, eliminując tym samym naturalne mechanizmy amortyzacyjne.
- Sztywność dolnego piętra – mega elastyczna, funkcjonalna i przyjemna w użytkowaniu cholewka została połączona z dość mocno usztywnioną częścią dolną, jaką jest podeszwa. Zdaję sobie sprawę, jaki był zamysł inżynierów i dlatego nie jest to zarzut, bo nie ma innej możliwości realizacji tego założenia – wskazuję jednak poprzez to – dla kogo ten but nie jest. Nie jest dla tych, co lubią czuć podłoże, niemal każdy kamyk na który nadepną, każde wybrzuszenie asfaltu. W tym bucie tego nie poczujecie.
- Wąskość platformy – na załączonym poniżej zdjęciu widać, że but pod naciskiem stopy odrobinę „wylewa się” na boki. Jest to znak, że właściciele szerokiego przodostopia muszą faktycznie przymierzyć ten but w sklepie, zanim go zakupią
Testy funkcjonalne
Rozwiewam wątpliwości, które miałem podczas pierwszych treningów. Po 100 kilometrach but uległ „dotarciu”. Posługuję się nomenklaturą motoryzacyjną, bo po otwarciu pudełka było to pierwsze, co mi przyszło do głowy – czarne Ferrari na czerwonych kołach, iście diabelskie połączenie, któremu nie można odmówić uroku. But nadal dzięki charakterystycznym bocznym paskom przypomina Asicsa, ale new fresh look przyciąga wzrok i daje frajdę od samego patrzenia. Wróćmy jednak do testów funkcjonalnych.
Czy wykazane w badaniach 19,1% odzysku energii w wyniku eliminacji ruchów w stawie skokowym daje się faktycznie odczuć w realu?
Daje. Trzeba się tylko nauczyć z tego korzystać. Łopatologicznie opisywane na początku tego testu szukanie optymalnej techniki ułożenia stopy względem podłoża pozwala wykorzystać technologię buta, by poczucie optimum wykorzystania siły pędu przekładało się na lekkość biegu. Czuję to i jest to uczucie, którego próżno szukać w innych moich butach. Nie wiem wprawdzie, jak to wpływa na pozostałe elementy systemu, ale po 100 kilometrach nie dostrzegam negatywów w postaci bolących Achillesów, kolan czy bioder, które w pierwszej kolejności próbują mi komunikować poprzez ból, że robię coś nie tak.
Jedziemy zatem z kolejną setką.
Buty ASICS do nabycia w następujacych punktach sprzedaży:
- Sklep Biegacza – Warszawa Powiśle
- SklepBiegacza.pl
- Świat Biegacza, Poznań