Spis treści
Po czterdziestu dniach postu syta uczta się należy. Jednak, czy aż tak restrykcyjnie podchodzimy do tradycji, aby stwierdzić istotny efekt w postaci utraty kilogramów, lub centymetrów w pasie? Z tym bywa różnie.
Wielkanocna kilkudniowa przerwa w pracy skłania do odpoczynku, spotkań z rodziną przy świątecznym stole, uginającym się pod ciężarem smacznych tradycyjnych potraw. Korzystając z okazji dajemy sobie czas na odstresowanie, leniuchowanie i „zaspokajanie” kubków smakowych. Któż potrafi odmówić sobie żurku, sałatek, wypieków, których zapas wystarczy na najbliższy tydzień? I czy w ogóle powinniśmy to robić? Myślę, że nie ma sensu walczyć z tradycją, być może tego właśnie potrzebujemy. Większość z nas zdaje sobie sprawę z konsekwencji świątecznego objadania się, często przy kieliszku, a także odczuwa jego efekty.
Święta nie mogą trwać wiecznie. Kilkudniowe ucztowanie nie pozostaje obojętne dla organizmu. Układ pokarmowy potrzebuje momentu wytchnienia i czasu na powrót do prawidłowego funkcjonowania po okresie deregulacji. Osoby które potrafią kontrolować swoje kulinarne zapędy i nie odczuwają konsekwencji świątecznej sjesty w postaci dodatkowych kilogramów mogą być z siebie dumne.
Dla tych zaś, których kanapowa atmosfera skłoniła do pozostania przy stole i zaprzestania aktywności, mam kilka porad, które pomogą powrócić do formy a także poprawić samopoczucie. Pozwolą także na skuteczne uregulowanie metabolizmu i powrót do normalnego funkcjonowania. A zatem..
Picie dużej ilości płynów
Zdecydowanie najlepsza jest woda, do codziennego spożycia polecam źródlaną bądź nisko mineralizowaną z sokiem z cytryny, wbrew powszechnej opinii „kranówa” także jest dobrym wyjściem. Woda gazowana nie jest zalecana, gdyż dwutlenek węgla w niej zawarty powoduje rozszerzenie ścian żołądka, co pobudza apetyt (może to być pomocne po długim wyczerpującym treningu w celu pobudzenia funkcji obkurczonego żołądka). Także picie zielonej herbaty i kawy może okazać się skuteczne, pozwoli przyspieszyć wydalanie metabolitów z organizmu, oraz wpłynie na poprawę perystaltyki jelit. Równie dobre są ziołowe napary z mięty i rumianku, kompot z suszonych owoców. Pożegnajmy się jednak ze słodkimi napojami, które powodują tylko zwiększenie apetytu i dostarczają „pustych” kalorii. Także soki nie są najlepszym wyjściem, chyba że świeżo wyciskane z owoców.
Ilość: minimum 1,5 litra dziennie.
5 posiłków dziennie
Usystematyzowanie i równe odstępy pomiędzy posiłkami pozwolą na uregulowanie pracy układu pokarmowego. Dobre efekty może przynieść drastyczne zmniejszenie ogólnej ilości spożywanych produktów przez kilka dni. Małe porcje łatwo strawnych potraw o niewielkim ładunku kalorycznym odciążą trzustkę, wątrobę, żołądek i jelita po wzmożonym wysiłku ostatnich dni. Należy ograniczyć spożycie wyrobów cukierniczych, słodyczy i produktów zawierających węglowodany proste, a także tłustych potraw. Białe pieczywo, zastąpić razowym, makaron i ryż mniej przetworzonymi odpowiednikami.
Warzywa i owoce
Należy spożywać warzywa i owoce w każdym posiłku, zwłaszcza te, które dostarczają zwiększone ilości błonnika pokarmowego. Z jednej strony ze względu na korzystne działanie błonnika, z drugiej na niską gęstość energetyczną. Przeciwutleniacze w nich zawarte pomogą niwelować zwiększony stres oksydacyjny powstający po kilku dniach świętowania.
Nasz ulubieniec, czyli aktywność fizyczna
Po kilkudniowym zastoju na kanapie ruch może przynieść najlepsze i najszybsze efekty. Warto uraczyć się świeżym powietrzem, tym bardziej, że dni są coraz dłuższe, a temperatura wzrasta. Nie namawiam tu do bardzo ciężkich wysiłków, ale do choćby najmniejszej aktywności, czyli spaceru czy przejażdżki na rowerze. Ruch doskonale wpływa na perystaltykę przewodu pokarmowego, poprawia krążenie, oraz humor o czym doskonale wszyscy wiemy.
Zastosowanie się do wszystkich powyższych, bardzo prostych i stosunkowo łatwych do wprowadzenia zmian, pozwoli organizmowi powrócić do stanu równowagi. Nie dajmy się wciągnąć przedłużanie świąt na kolejne dni i tygodnie gdyż skończy się to „łapaniem” kilogramów zbędnego tłuszczyku.