Do linii mety biegu Bydgoszcz Na Start bliża się zwycięzca. Spiker już obwieszcza tę wiadomość zgromadzonym kibicom, a wolontariusze rozwijają taśmę chwały. Na ostatnią prostą wbiega… Katarzyna Kowalska!
„To było do przewidzenia” – tak media komentują to, co wydarzyło się 29 kwietnia 2017 r. w Bydgoszczy. Katarzyna Kowalska – zwyciężczyni biegu na dystansie 10 km jest wielokrotną mistrzynią Polski, ale przede wszystkim specjalstką od biegów przełajowych i z przeszkodami, w których zdobywała medale Mistrzostw Europy. Jednak zwycięstwo kobiety w klasyfikacji generalnej zawodów biegowych wciąż wywołuje zdumienie.
Katarzyna Kowalska już w pierwszej połowie pokazała męskiej elicie swój biegowy pazur. Trasa zdawała się jej sprzyjać, ponieważ została poprowadzona po zróżnicowanej powierzchni, w tym także w pełnym przełaju. Na piątym kilometrze zawodniczka Vectry Włocławek zameldowała się prawie 30 sekund przed pierwszym mężczyzną, natomiast bieg ukończyła w czasie 34:26. Wypracowała aż 1 minutę i 18 sekund przewagi nad drugim w klasyfikacji generalnej Tomaszem Polańskim (35:04), a trzeci zawodnik Piotr Szcześniak (36:04) zanotował ponad 1,5 minuty straty do liderki. Tak ukształtowała się pierwsza trójka zawodów wcale nie tak kameralnych (530 zawodników na mecie) i na niezłym poziomie (ostatni zawodnik osiągnął czas 01:13:07).
Okazuje sie, że to nie pierwsza taka sytuacja w tym roku! W styczniu 2017 r. podczas drugiej edycji Trail Kamieńsk – zawodów rozgrywanych na 30-kilometrowej trasie wytycznonej po zaśnieżonej Górze Kamieńsk – triumfowała Dominika Stelmach, która kilka miesięcy później wywalczyła złoty medal Mistrzostw Polski w maratonie. Zawodniczka RK Athletics nie wypracowała co prawda tak znaczącej przewagi jak Katarzyna Kowalska w Bydgoszcy, jednak skutecznie wyeliminowała z gry aż 188 panów.
Podobne przypadki miały również miejsce na dystansach ultra. Świat biegowy zadziwił się, kiedy w 2010 r. 24-letnia wówczas Aleksandra Niwińska wygrała 48-godzinny bieg pamięci Piotra Nurowskiego w Katowicach. W tym czasie pokonała 323 km, co dało jej aż 4 km przewagi nad pierwszym mężczyzną. Być może inspiracją dla naszej rodaczki była genialna ultramaratonka Pam Reed (USA), która w 2002 r. wygrała Badwater – prawdopodbnie najtrudniejszy ultramaraton na świecie rozgrywanym na dystansie 217 km w Dolinie Śmierci przy 50 stopniowym upale. Pam zawstydziła wtedy startujących panów i pojawiła się na mecie… 5 godzin przed pierwszym z nich!
Wydarzenie z Bydgoszczy nazywanej „stolicą lekkiej atletyki” nie jest więc odosobnionym przypadkiem. Nie przesądza może o tym, jak świat biegów będzie wyglądał w przyszłości, ale z pewnością przełamuje rutynę, dostarcza emocji kibicon i motwuje biegające panie!