fbpx
Fizjologia

Terapia zimnem. Jak ją widzi twój organizm

Czy jest tu ktoś, kto jeszcze choćby nie spróbował morsowania? Prawie cała Polska morsuje i podkreśla korzyści, które…
Czy terapia zimnem jest dla każdego?

Czy jest tu ktoś, kto jeszcze choćby nie spróbował morsowania? Prawie cała Polska morsuje i podkreśla korzyści, które płyną z ekspozycji na zimno. Pomiędzy hasłami, takimi jak wzrost odporności, regeneracja, odchudzanie czy świetne samopoczucie, warto spojrzeć na wszystko z biologicznego punktu widzenia. Co się dzieje z naszym organizmem, kiedy zanurzamy się w zimnej wodzie? Co się stanie, kiedy postoimy w niej za długo? I to co w ogóle znaczy “zimno”? Nauka od lat stosuje terapię zimnem, dlatego ma dla Ciebie kilka odpowiedzi. 

Komfort cieplny

Każdy z nas ma inny komfort cieplny, tj. taki stan, w którym organizm nie zwraca uwagi na temperaturę otoczenia, bo nie jest nam ani za zimno, ani za ciepło. Odczucie to jest oczywiście subiektywne i różne u różnych ludzi, a często nawet różne u tej samej osoby, zależy bowiem od wyspania, najedzenia, wysiłku fizycznego, wieku czy samopoczucia.Typowe granice komfortu cieplnego zimą wahają się w przedziale 20–23°C, a latem 24–28°C. Kiedy robi się za zimno lub za gorąco, nasz organizm ma pewne zdolności do adaptacji i jest w stanie funkcjonować prawidłowo (już nie komfortowo) w zakresie temperatury zewnętrznej nawet od -50°C do +50°C. Zdolność do przetrwania w tak szerokim przedziale zewnętrznych temperatur zawdzięczamy nie tylko ciepłej odzieży w przypadku zimna czy możliwości ochłodzenia się w przypadku ciepła, ale także dzięki mechanizmom dbającym o utrzymanie stałej temperatury rdzeniowej (narządów wewnętrznych i mózgu) na poziomie nieco poniżej 37°C, czyli w stanie homeostazy. 

Naruszenia homeostazy

W stanie homeostazy organizmu produkcja i dopływ energii równoważą wydatek energetyczny. Natomiast w przypadku przewagi ogrzewania organizmowi grozi hipertermia, a w przeciwnej sytuacji – hipotermia. Oba stany wywołują zaburzenia pracy organizmu, a nawet mogą prowadzić do śmierci. Stan hipertermii, zwłaszcza przy przekroczeniu temperatury 40°C (przegrzanie, udar cieplny), jest z całą pewnością niebezpieczny dla życia człowieka. Natomiast druga strona skali – hipotermia zezwala na większe różnice temperatur, skoro udaje się uratować ludzi z temperaturą wewnętrzną ciała poniżej 28°C (hipotermia głęboka), a nawet (słynny przypadek dwuletniego Adasia z 2014 r.) poniżej 13°C.

Komfort cieplny to sprawa indywidualna i zmienna.
Komfort cieplny to sprawa indywidualna i zmienna.

Termoreceptory

Odczuwanie zimna możliwe jest dzięki rozsianym na skórze termoreceptorom (znajdują się one również w wątrobie, mięśniach szkieletowych i w podwzgórzu). Można je podzielić na niskoprogowe, aktywowane w temperaturze 15-45°C, którym nie towarzyszą odczucia bólowe, oraz wysokoprogowe, które odpowiadają na temperatury poniżej i powyżej tego zakresu i nazywamy je receptorami bólu, albowiem ich zadaniem jest informowanie o potencjalnym zagrożeniu w warunkach mocno odbiegających od normy. Receptory zimna aktywowane są w przedziale temperatur 7–25°C i jest ich blisko cztery razy więcej niż receptorów ciepła. 

Co się dzieje, kiedy robi nam się zimno?

W odpowiedzi na stresor termiczny organizm aktywuje procesy adaptacyjne, zwane termoregulacją. Obejmuje on dwie osie – “core”, czyli narządy wewnętrzne, klatkę piersiową i głowę, oraz tzw. “shell”, czyli mięśnie, tkankę tłuszczową i skórę. Temperatura “core” jest stała i wynosi nieco poniżej 37°C (tzw. temperatura głęboka ciała), natomiast temperatura “shell” wynosi 28-35°C w zależności od temperatury otoczenia. To “shell” wychładza się najszybciej, dlatego ich temperatury nie bierze się pod uwagę przy określaniu hipotermii, tylko temperaturę “core”.

Spadek temperatury ciała można podzielić na dwie fazy. W pierwszej fazie następuje wzrost wydzielania hormonów rdzenia nadnerczy (kortyzolu, adrenaliny i noradrenaliny), które aktywują ośrodek oddechowy (przyspieszenie oddechu) oraz ośrodek krążenia (wzrost tętna). Zwiększa się ukrwienie dużych grup mięśniowych oraz następuje uwolnienie glukozy do krwi. Wzrasta również aktywność metaboliczna mięśni, czyli potocznie mówiąc, dostajemy dreszczy. Dreszcze to nic innego, jak niekontrolowane siłą woli skurcze włókien mięśniowych, których zadaniem nie jest wykonanie pracy mechanicznej, a jedynie wydzielenie ciepła (co ciekawe, jest to mechanizm, którego dzieci przed 2 rokiem życia jeszcze nie wykształciły). Jednocześnie organizm stara się zmniejszyć utratę ciepła przez zwężenie naczyń krwionośnych skóry i tkanki podskórnej. 

Do morsowania trzeba się odpowiednio przygotować.
Do morsowania trzeba się odpowiednio przygotować.

Hipotermia

Druga faza to hipotermia, która definiowana jest jako spadek temperatury głębokiej ciała (“core”) poniżej 35°C. W związku z tym, że następuje zwolnienie akcji serca, zmniejszenie przepływu mózgowego, przyhamowanie układu oddechowego i pokarmowego, a na poziomie zaś komórkowym – zmniejszenie aktywności pomp jonowych: sodowo-potasowej oraz wapniowej, jest to faza niebezpieczna dla organizmu. Hipotermia łagodna zawiera się w zakresie temperatur 35-32°C i charakteryzuje się nasilonymi dreszczami, zachowaną przytomnością oraz nieznaczną tachykardią i przyspieszeniem oddechu. Gdy ciało schładza się do 32-28°C, mówimy o hipotermii umiarkowanej, która objawia się zaburzeniami rytmu serca i obniżeniem jego akcji, spadkiem liczby oddechów, rozszerzeniem źrenic. Dreszcze wówczas zanikają i dochodzi do zaburzeń świadomości. Poniżej  28°C jest już hipotermia głęboka, dochodzi wówczas do ustania akcji oddechowej, zatrzymania aktywności elektrycznej mózgu i serca, obrzęku płuc, sztywności mięśni. Przy temperaturze ciała poniżej 30°C może nastąpić utrata świadomości, a w pobliżu 28°C migotanie komór. Średnio przy 24°C następuje zatrzymanie krążenia. 

Szok termiczny

Warto w tym miejscu dodać, że jeśli schłodzenie organizmu nastąpi bardzo gwałtownie,  np. gdy rozgrzani w upalny dzień wskoczymy do zimnej wody, skala pierwszej fazy może mieć tragiczne konsekwencje. Przyspieszony oddech (hiperwentylacja) skutkuje nadmiernym usunięciem dwutlenku węgla z organizmu, co przy spadku jego prężności w krwi tętniczej może skutkować drętwieniem twarzy, dłoni czy też stóp, a nawet drgawkami. Zwężeniu ulegają wówczas naczynia mózgowe, w konsekwencji do mózgu dociera za mało krwi, a co za tym idzie – tlenu. Powoduje to zaburzenia widzenia, zawroty głowy, a nawet utratę przytomności. Mowa o szoku termicznym. Nie należy nigdy doprowadzać do bardzo gwałtownego schładzania, a przynajmniej dać sobie kilka sekund na wcześniejsze schłodzenie stóp czy dłoni. Gęsto rozmieszczone na kończynach receptory zimna dadzą szansę na przygotowanie się układu nerwowego do nowego stresora.

Terapia zimnem nie jest zalecana każdemu.
Terapia zimnem nie jest zalecana każdemu.

Terapia zimnem

Brzmi strasznie, jednak zimno dozowane w rozsądny sposób może przynosić korzyści. To dlatego obniżanie temperatury ciała stosowane jest jako celowe zamierzenie terapeutyczne, najczęściej w stanach kardiologicznych (podczas zatrzymania krążenia) i neurologicznych (podczas urazu czaszkowo-mózgowego, uszkodzenia rdzenia kręgowego, udaru mózgu) oraz w transplantologii. 

Dlaczego obniżenie temperatury ciała bywa korzystne? Po pierwsze, wydzielana noradrenalina przyczynia się do zwiększenia uwagi i stopnia czujności, poprawy zdolności zapamiętywania nowych informacji, przypominania sobie wcześniej zapamiętanych, a także poprawy zdolności koncentracji. Następuje również zwiększenie produkcji glutationu – nadrzędnego przeciwutleniacza w walce z wolnymi rodnikami. Dodatkowo w procesie termogenezy aktywują się komórki brązowej tkanki tłuszczowej (BAT), która jest wysoce wyspecjalizowana w produkcji energii i bogato unaczyniona. BAT nie jest tym samym co biała tkanka tłuszczowa (WAT, której wszyscy chcemy się pozbyć), ale to właśnie biała tkanka stanowi dla niej główne paliwo. Obecność BAT kurczy się z wiekiem (to dlatego osobom starszym jest częściej zimno), jednak o wiele więcej BAT znajduje się u osób eksponowanych na zimno, niż u osób, które tego nie robią. Dodatkowo zaobserwowano, że pod wpływem obniżonej temperatury dojrzałe komórki WAT przekształcają się w BAT, a proces odwrotny zachodzi przy zaniku bodźca zimna. To właśnie dlatego uznaje się, że terapia zimnem pomaga w odchudzaniu.

Terapia ziemnem ma wiele korzyści.
Terapia ziemnem ma wiele korzyści.

Odnowa mózgu

Wiele na temat reakcji organizmu na zimno wiemy na podstawie badań zwierząt hibernujących. Podczas hibernacji, w celu zachowania energii na długi okres, kiedy temperatura ciała obniża się, metabolizm bardzo zwalnia, zmniejsza się też częstość uderzeń serca, a co za tym idzie krążenie, na poziomie zaś subkomórkowym – aktywność większości genów i białek. Wyjątkiem są geny odpowiedzialne za metabolizm tłuszczów oraz białko RBM3, zwane białkiem „zimnego szoku termicznego”, których ekspresja w warunkach nawet umiarkowanego zimna wyraźnie wzrasta. Podczas wychłodzenia synapsy w mózgu zwierząt poddawanych procedurze schładzania, w pewnym stopniu się degradują, natomiast przy ponownym ogrzaniu – w niezwykły sposób się odtwarzają. Proces tracenia starych i powstawania nowych synaps, czyli ustawicznego remodelowania, odpowiedzialny jest za niesłychanie ważną cechę naszego mózgu – neuroplastyczność. W przypadku ludzi stwierdzono, że wystarczy obniżenie temperatury ciała o 1,5°C, aby zauważalnie wzrosła ilość białka RBM3. 

Jak stosować terapię zimnem?

Dziś nie ma wątpliwości, że regularna, kontrolowana ekspozycja na zimno przyczynia się do poprawy samopoczucia, odporności i wydolności organizmu. Postrzegana jest nawet jako potencjalne narzędzie walki z otyłością, terapię pomocną w leczeniu depresji czy cukrzycy, ale także skuteczna metoda spowolnienia lub leczenia procesów starzenia się mózgu, chorób neurodegeneratywnych (choroby Alzheimera, choroby Parkinsona) oraz różnorakich uszkodzeń mózgu. 

Ekspozycja na zimno powinna być kontrolowana.
Ekspozycja na zimno powinna być kontrolowana.

Jednak co oznacza kontrolowana ekspozycja na zimno?

Badania wykazały, że już dwutygodniowa codzienna ekspozycja przez 20 sekund w wodzie z lodem (4,4°C) lub krioterapia ciała przez 2 minuty w temperaturze -110°C powoduje wzrost poziomu noradrenaliny i dopaminy o 200–300%, a przebywanie w wodzie chłodnej (14°C) przez godzinę – o ponad 500%.

Powyższe wskazuje, że w przypadku terapii zimnem nie chodzi o jak najdłuższe wytrzymanie w ekstremalnie zimnych warunkach, ale rozsądne dozowanie. Istnieje bowiem cienka granica między korzyściami płynącymi z doświadczania chłodu, a ryzykiem hipotermii. To pierwsza faza, kiedy rośnie ciśnienie tętnicze, przyspiesza akcja serca i częstość oddechowa, jest tą właściwą, natomiast gdy trwa zbyt długo i organizm nadal się wychładza, nie przynosi żadnych korzyści, tylko szkody. W badaniu przeprowadzonym w okresie od marca 2020 do marca 2021 r., którym objęto 934 morsujące osoby, aż 74 osoby odczuwały negatywne skutki zanurzenia w zimnej wodzie, a 12 osób przyznało się do odmrożeń.

Jak mówi prof. Dobroszycki z  Katedry Biochemii, Biologii Molekularnej i Biotechnologii Wydziału Chemicznego Politechniki Wrocławskiej, “głównie niebezpieczeństwa związane z morsowaniem wynikają z braku rozsądku. Nieważne, czy zimne kąpiele są chwilową modą. Zawsze trzeba być do tego odpowiednio przygotowanym, znać swój stan zdrowia, mieć świadomość, czym jest aklimatyzacja i ryzyko hipotermii”.

Morsowanie ma wiele zalet, ale wymaga dużej dozy rozsądku.
Morsowanie ma wiele zalet, ale wymaga dużej dozy rozsądku.

Nie dla wszystkich

Ekspozycja na zimno nie jest jednak dla wszystkich. Unikać morsowania powinny osoby z problemami kardiologicznymi, chorobami układu sercowo-naczyniowego czy przewlekłymi chorobami układu oddechowego (np. astma czy pylica płuc), oraz z padaczką (zanurzenie w zimnej wodzie może zwiększyć prawdopodobieństwo wystąpienia drgawek). Są też choroby, które wiążą się ze spadkiem tolerancji na zimno jak borelioza czy choroba Raynauda. Morsowanie nie jest zalecane również osobom z nadczynnością tarczycy, a także z aktywnymi chorobami zapalnymi i infekcjami (nie powinny morsować np. osoby przeziębione), szczególnie z gorączką. Z morsowaniem powinny wstrzymać się kobiety w ciąży, które nigdy wcześniej tego nie robiły. W przypadku tych wszystkich osób mechanizm „hartowania” organizmu może zadziałać dokładnie odwrotnie, niż w przypadku zdrowej osoby.

Źródło: 

Brygida Mielewska, “Czy zimno to nasz „ciepły przyjaciel”? O wpływie ekspozycji na zimno na organizm” [w] Niezbadany mózg. Możliwości i wyzwania, Materiały z naukowej konferencji uczniowskiej Gdańsk, 16 listopada 2019, Konferencja zorganizowana przez Samorząd Województwa Pomorskiego we współpracy z Pedagogiczną Biblioteką Wojewódzką w Gdańsku i Politechniką Gdańską. Materiał współfinansowany ze środków Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Pomorskiego na lata 2014–2020 – projekt Zdolni z Pomorza.

https://pwr.edu.pl/uczelnia/aktualnosci/czy-morsowanie-pomaga-naszym-komorkom-11891.html

https://podyplomie.pl/medycyna/29550,hipotermia-jak-nie-odebrac-choremu-szansy-na-przezycie

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Igrzyskowy Bieg Nocny: zapisy rozpoczęte!
Następny wpis
Saucony Peregrine 13 po testach w terenie
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu