Do pisania tej recenzji zasiadałem dwukrotnie. Za pierwszym razem potraktowałem sprawę zbyt pobieżnie. To by błąd, o czym przekonacie się dalej. Testowane produkty wymagały bowiem dokładnej analizy wszystkich za i przeciw. Myślę, że po przeczytaniu tego tekstu, nie tylko w mojej, ale również w Waszej ocenie, produkty Compressport zasłużą, jeśli nie od razu na jednoznaczną pochwałę, to przynajmniej na należną im uwagę.
Spośród członów redakcji Treningbiegacza.pl to m.in. ja zostałem wybrany do oceny produktów ze stajni tej szwajcarskiej firmy. Wnioski, jakie wysnułem na temat skarpet kompresyjnych w jednym z moich wcześniejszych artykułów (opierałem się jedynie na doniesieniach naukowych), miałem skonfrontować z użyciem kompresji w praktyce.
Firma Compressport uchodzi za jedną z czołowych marek pod względem jakości proponowanej przez nią odzieży kompresyjnej. Istnienie kompresji w bieganiu zaczęło się od skarpet. Obecnie oferta Compressport jest bardzo szeroka, a wśród garderoby dedykowanej biegaczom znajdziemy też opaski na uda, rękawki na ramiona, opaski na łydki, nogawki, spodenki i koszulki.
Strój, jaki przyszło mi testować, skierowany jest do wymagających biegaczy, którzy zwracają uwagę na każdy szczegół i oczekują od sprzętu komfortu i niezawodności. W sposób szczególny również do tych, którzy lubią w trakcie treningów wyruszyć poza asfaltowe drogi i startować w zawodach w urozmaiconym pod względem nawierzchni i ukształtowania terenie.
Elementy tego stroju to: Koszulka Biegowa Compressport Trail Shirt i Spodnie Biegowe Compressport Trail Shorts. O ile wiedza na temat funkcji, jaką mają spełniać skarpety kompresyjne, trafiła już „pod strzechy”, o tyle zalety ucisku stosowanego w obrębie innych partii ciała nie dla wszystkich muszą być oczywiste.
Zacznijmy od koszulki. Oprócz kilku innych zalet, jakie posiada, jej unikalna cecha wyróżniająca ją wśród innych koszulek biegowych, pod postacią kompresji – ma wg opisu producenta przyczynić się do lepszego natlenowania mięśni, a co za tym idzie szybszej potreningowej regeneracji. Osobiście trudno mi jednoznacznie zawyrokować czy rzeczywiście taki efekt wystąpił w trakcie moich testów. Pewny jestem za to innych zalet tego produktu. Koszulka Compressport jest niebywale lekka (0,9g na cm3) i przewiewna. Niewątpliwie może być stosowana zarówno w upalne dni, jak i trakcie zimowych wybiegań stanowiąc pierwsza warstwę odzieży. Dzięki ścisłemu przyleganiu do ciała bardzo dobrze odprowadza pot, który jeśli nie wyparowuje od razu, to gromadzi się w miejscach (np. na plecach), które pomimo gromadzącej się tam wilgoci, nie utrudniają biegania (mokrą koszulkę trudno jednak zdjąć, jest to cena za jej dopasowanie). Po założeniu odczuwalne jest delikatne opinanie się koszulki na ciele. Silikonowe wstawki na rękawkach i u dołu koszuli (na wewnętrznych powierzchniach) potęgują efekt zespolenia ciała z odzieżą. Naprawdę czułem się jakbym miał na sobie drugą skórę. Jak gdyby zewnętrzny pancerz, który pomaga utrzymać wyprostowaną sylwetkę i ułatwia stabilną pracę ramion. Za każdym razem, gdy zakładam koszulkę Compressport, mam wrażenie, że jestem bardziej wyprostowany, korpus i ramiona poruszają się pewnie, bez zbędnych ruchów. Ileż to razy widziałem biegaczy wpatrzonych w czubki swoich butów. Szczególnie w trakcie długich wysiłków zawodnicy mają tendencję do garbienia się, gubienia techniki biegu i przyjmowani dziwnych, z pewnością nie ergonomicznych póz. Koszulka Compressport może być dla nich dobrą propozycją, by pomóc w doskonaleniu w tym zakresie. Wspomniana wcześniej stabilizacja pracy górnych partii ciała może z kolei okazać się kluczowa na ostatnich kilometrach długich zawodów (tj. maratony, biegi ultra). Zwłaszcza w górzystym terenie, gdzie praca rąk jest intensywniejsza niż w biegach po płaskim.
Należy zauważyć, że koszulka dopracowana jest w najmniejszych detalach. Obniżony tył nie pozwoli na odsłonięcie naszych pleców, brak nadmiernie uciskających ściągaczy na kołnierzyku i rękawkach dodaje komfortu. Bardzo dobrym rozwiązanie jest możliwość rozsunięcia zamka na dużej długości (u mnie wypada to na wysokości dolnego końca mostka). Zdecydowanie poprawia to komfort biegu w upalne dni. Jeśli jesteśmy przy upałach, to przy użytkowaniu w dużym nasłonecznieniu polecałbym koszulkę w kolorze białym, który bardziej odbija promienie słoneczne. Ja miałem przyjemność biegać w czarnej. Również nie narzekam, przynajmniej jest łatwiejsza do utrzymania w czystości. Wszystko ma swoje plusy i minusy. Wybór zależy od przeznaczenia, w jaki sposób częściej będziemy jej używać.
Jeśli chodzi o spodenki, to w tej części sportowej garderoby kompresja jest zdecydowanie wyraźniej odczuwalna. O ile w obrębie pośladków spodenki opinają ciało jako zwyczajne legginsy, to w obrębie ud ucisk stopniowo rośnie od góry, by najbardziej dać znać o sobie tuż nad kolanem. Podążając za opisem producenta, ma to przynieść efekty podobne jak w skarpetach: poprawa krążenia krwi, sprawne dostarczanie tlenu i energii do mięśni, jednocześnie lepsza eliminacja toksyn, a także ograniczenie wstrząsów dzięki stabilizacji mięśni. Hmm, tylko jak to wszystko ocenić? Ocena jest mocno subiektywna, ale w końcu przecież właśnie o to chodzi, żeby NAM było lepiej. I ja mogę śmiało powiedzieć: Było mi lepiej! Najprościej rzecz ujmując: kompresja jest w pewnym sensie przyjemna. Stopniowany ucisk niewątpliwie wpływa na pobudzenie krążenia krwi i oddziaływuje na receptory w skórze na danym obszarze. Co więcej, mamy poczucie stabilizacji pracy mięśni ud, które wydaja się pracować efektywniej. Czy przełożyło się to na poprawę mojego wyniku w zawodach (w czasie testów bieg na 10km)? Nie wiem. Musiałbym przeprowadzić dwa niezależne testy z i bez spodenek, w identycznych warunkach. A to raczej trudno zrobić, o ile to w ogóle wykonalne. Bez wątpienia jednak wrażenia związane z uciskiem są pozytywne. Spodenki, jak i koszulka dodały mi pewności siebie. Wygląda się w nich bardziej PRO.
Tak samo jak i w koszulce, tak w spodenkach producent zadbał o najwyższą jakość wykonania. Płaskie szwy i przewiewny materiał (nie spotkałem się z podobnym w inny strojach sportowych) w obrębie krocza zapewniają niezbędny w tej okolicy komfort, nawet podczas długich biegów. Warto w tym kontekście zapamiętać pewna regułę. Pod oddychające, termo aktywne spodenki NIE zakładamy bawełnianej bielizny, bo poprzez kumulacje w niej wilgoci zmniejsza się komfort użytkowania nawet najlepszych spodenek, które mogą w takiej sytuacji nie uchronić od otarć.
Z przodu ud mamy do czynienia z unikalnym rozwiązaniem. Jak wcześniej wspomniałem, produkty przeze mnie testowane dedykowane są biegaczom off-road’owym, a jak wiadomo tacy częściej zaglądają na wzniesienia. Dla ułatwienia wspinania się na najbardziej strome szczyty na udach znajdują się antypoślizgowe silikonowe nadruki, które ułatwiają opieranie dłoni o te miejsca. W mojej ocenie mogą być one przydatne w sytuacji, gdy resztkami sił walczymy o dotarcie do mety. Z mojego doświadczenia i mechaniki biegu wynika, że zamiast podpierania rękami, lepiej pochylić się do przodu i wydajniej pracować rękami. Pozwoli to na większe uaktywnienie mięśni pośladkowych, przy jednoczesnym odciążeniu zmęczonych ud. W przypadku wspierania się na udach działamy wręcz odwrotnie, pośladki się rozluźniają, a większość pracy spoczywa na naszych czwórkach. Odpowiednią technikę stosujemy, więc zależnie od tego, które mięsnie chcemy odciążyć.
Na spodenkach znalazło się jeszcze jedno niespotykane rozwiązanie. Chodzi o wzmacniany silikonem 9-cio cm pas u góry spodenek. To element moim zdaniem zbędny, który teoretycznie ma stabilizować odcinek lędźwiowy kręgosłupa i oddalić zmęczenie tej części pleców. Efekt wielce wątpliwy. Pasek w prawdzie trzyma się na swoim miejscu, ale jedyny powodowany przez niego efekt to bardziej spocona (przez silikonowe wstawki) w tym miejscu skóra. Mogłoby go więc nie być.
Z tyłu spodenek znajdziemy natomiast średniej wielkości kieszeń, do której bez problemu zmieścimy 2 żele energetyczne, kluczyki do samochodu albo telefon. Dla większej pewności wolałbym, żeby była zapinana na zamek. W obecnej postaci (kieszeń i nachodząca na nią z góry materiałowa klapka) spełniła swoją rolę. Choć w trakcie biegu po lesie kilkukrotnie zdarzyło mi się sięgnąć do niej, by sprawdzić czy kluczyki do samochodu wciąż tam są. Nic jednak nie zginęło.
Dokonując podsumowania obu testowanych produktów mogę z czystym sumieniem stwierdzić że odzież kompresyjna marki Compressport to najwyższej jakości produkty dedykowane biegaczom. Wykończenie detali, a także zastosowane rozwiązania dają dużo komfortu i pozwalają skupić się na radości z treningu czy współzawodnictwa. Według mnie korzyści te stają się bardziej odczuwalne wraz ze wzrastającym dystansem. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by w pełnym komforcie biegać w nich również na krótkich trasach.
Nie twierdzę, że odzież kompresyjna zaprezentowana w teście jest dla każdego. Z pewnością potrzeba kilku sesji, by się do niej przyzwyczaić. Na pewno warto jednak dać jej szansę, by przekonać się na własnej skórze, jak na nas działa. Również mnogość rodzajów tej odzieży daje nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie. Rosnąca popularność i powiększająca się liczba ofert zmusi również producentów do zaproponowania entuzjastom kompresji bardziej atrakcyjnych niż obecnie cen.