fbpx
Przemyślenia

Malejąca satysfakcja największą radością biegu

Malejąca satysfakcja radością biegu -  paradoks wykluczeniowy, tak pozwolę sobie nazwać ten twór, który powstał w mojej głowie w trakcie porannego treningu.
satysfakcja

Malejąca satysfakcja radością biegu –  paradoks wykluczeniowy, tak pozwolę sobie nazwać ten twór, który powstał w mojej głowie w trakcie porannego treningu.

Bieganie,  ciało podąża zapamiętanym rytmem, nogi kręcą się samoistnie, zgodnie z zasadą wprawionego w ruch koła. Taka aktywność daje możliwość skupienia się na myślach, które powstają i znikają w głowie jak bańki mydlane. Wiele z nas mogłoby się doktoryzować w tej dziedzinie, jak zauważył to pewien mężczyzna, co najważniejsze – chyba miał rację.

Zastanawiam się głośno czy trening kobiecy różni się od treningu mężczyzny?

Rzesza silnych i nieustępliwych pań, które uważają, że bieg to bieg i płeć nie ma znaczenia, zapewne odpowie jednoznacznie, NIE. Skłaniam się ku opinii, uważając siebie za równie silną, że skoro mózg kobiety odbiera otaczający ją świat przez pryzmat uczuć, to tak – nasze bieganie musi wyglądać inaczej niż nakierowany na zadanie stawiania prawej i lewej nogi, mechaniczny bieg mężczyzny. Oczywiście kieruję się wielkim uproszczeniem i schematem, oceniając w ten sposób panów, ponieważ oni niejednokrotnie nie pozostają obojętni na bicie swego serca.

O tym, że kobieca natura to emocjonalny rozum, dzięki któremu mocniej dotykamy i poznajemy otaczający nas świat, wiedziałyśmy już na początku.

Znane jest powiedzenie, cicha woda brzegi rwie, wykorzystywane niejednokrotnie przez nasze ateńskie koleżanki. Owe nieskoordynowanie i wymykające się spod kontroli ekscytacje kobiece, stały się pretekstem do potraktowania pań, jako istot słabych i potrzebujących pomocy mężczyzny. Kontrola nad decyzjami rangi wyższej, przeszła całkowicie na stronę opiekuna. Rolą dziewcząt było przysposobienie się do pełnienia roli matki oraz wydanie na świat potomka o zestawie mocnych cech. Zminimalizowanie roli do płodzenia dzieci i pielęgnowania domu stało się głównym obowiązkiem, który trzymał chwiejne nastroje młodych niewiast w czterech ścianach. Nijakość kobiet, ich transparentność i byt na granicy bycia/niebycia w oczach mężczyzny, musiały ujrzeć światło dzienne. Wypłynąć cichą rzeką prawdy o ich skrywanej inteligencji.

Śmiałe koleżanki „zza płotu” mając większą swobodę w wyrażaniu własnej opinii, nie omieszkiwały jej wyrażać. Ubrane niejednokrotnie w kuse tuniki, uprawiały ćwiczenia fizyczne na równi z chłopcami. Dbały o swoją kondycję, aby przede wszystkim być matkami wielu silnych fizycznie dzieci, ale i wygrywać zawody sportowe towarzyszące Herajom.

Czy w dzisiejszych czasach któraś z nas biega z myślą o swoich nienarodzonych jeszcze dzieciach? Czy wychodzimy na trening z myślą pokonania 5 kilometrów, bo wtedy podobno dziecko rodzi się sprytniejsze, 10 kilometrów, bo narodzona córka będzie odważniejsza? Bierzemy udział w półmaratonie, bo syn wyrośnie na silnego, startujemy w maratonie, bo urodzimy herosa?

Obecne czasy wpłynęły na postrzeganie naszej kobiecości i choć nadal w większości pragniemy mieć zdrowe i rumiane bobasy, to jednak trajektoria unoszącego się nad ziemią adidasa, skierowana jest w kierunku wytrzęsienia zgromadzonych tu i ówdzie nadliczbowych godzin za pracowniczym biurkiem. Wspomniane wcześniej nieustępliwe panie zacierając ręce, odezwałyby się gwarnie, że to generalizowanie i że one, idealnie skrojone na miarę, nie mają takich myśli. Hipokryzją byłoby przyznanie im racji. Każda z nas, nawet ta perfekcyjna, a może i właśnie przede wszystkim ona – myśli o sobie i chociaż raz zdarzyło jej się stanąć przed lustrem w domowym zaciszu. Przejrzeć swoje zasoby i surowym okiem ocenić narastające mankamenty. Oczywiście wraz z rosnącą liczbą kilometrów na koncie, maleją owe zasoby i to chyba jedyny przypadek, kiedy manko sprawia nam taką satysfakcję.

Nie wiem, co było pierwotnym impulsem, dla którego Greczynki ruszyły na podbój igrzysk. Podejrzewam, że przyczyna nie leżała w cellulicie, obwisłej skórze, przysadzistej pupie, za szerokich biodrach, oponce na brzuchu czy ogólnej ciężkości. Nie wiem czy w ogóle owe niedoskonałości natury były wówczas zauważane. Myślę, że chęć niezależności i udowodnienia własnej wartości na tle rosnącej i niezwykle docenianej męskiej siły mogła przyczynić się do stworzenia pierwszych, kobiecych drużyn biegowych.

Lata wydeptywanych dróg i ślady pozostawionych stóp, które wybijały rytmiczną melodię kroku biegowego przeniosły nas do czasów, gdy poza rzeczywistą rywalizacją o olimpijskie złoto, większość pań biega, aby zachować zdrowie i nienaganną sylwetkę. Choć nadal jesteśmy w mniejszości, (co da się zauważyć śledząc listę startową od A do Z), to biorąc taką samą grupę reprezentatywnych panów – szala przechyliłaby się na naszą stronę. W stosunku do mężczyzn, zwracamy większą uwagę na swoje figury, a przynajmniej biorąc się za uprawianie tej dyscypliny sportu duża część z nas kieruje się takim oto argumentem. Takie założenie wpływa na to, że nasz trening rządzi się innymi prawami. Naszym celem jest zrzucenie zbędnych kilogramów czy ujędrnienie ciała, a nie wyrzeźbienie i zarysowanie mięśni, a w konsekwencji walka o podium. Malejąca nadprogramowa krągłość jest ową malejącą satysfakcją, która w trakcie biegu raduje nas najbardziej. Tak, tak – zdarzają się wyjątki, ale mówimy tu o ogóle i nikt nie twierdzi, co jest dobre, a co lepsze. Każdy powód do ruszenia się ze swojej gawry jest na wagę złota i oby tylko takie spory i dyskusje toczyły się między nami.

Systematyczność, umiejętność ułożenia priorytetów i konsekwencja, prowadzą do uśmiechu, który z treningu na trening nabiera większych rozmiarów. Wielką dumę odczuwamy, gdy zarysowuje się talia. Idziemy z uniesionym do góry, jędrnym biustem, gdy usłyszymy słowa – Ładnie wyglądasz. W takiej chwili wiemy, że warto było męczyć się na treningu. Nasza praca nie poszła na marne. Oczywiście to nie słowa z zewnątrz są celem samym w sobie.

Wiecie, co jest najpiękniejsze z radości kobiety biegającej…?

Wolność i  wewnętrzne poczucie spełnienia!

Wolność od myśli, które rozkazują nam wyjść pobiegać. Czy nie możemy być takie jak nieskrępowane Greczynki? Celem jest pokonywanie swoich dotychczasowych sukcesów, pięcie się po drabinie biegowej wyżej i wyżej, bo chcemy, bo pragniemy, bo sprawia nam to satysfakcję i niesamowita frajdę…?

Gdy następnym razem nieznana siła będzie ciągnęła nas do pozostania na miękkiej kanapie, pomyślimy, że już niedługo przebiegniemy tę niewidzialną linię od słowa musisz do pragniesz. Ścianę odgradzającą od ciągłego zerkania na wskazówkę wagi, za którą dostrzeżemy nie do opisania pustkę w głowie, lekkość i oddech, który pcha nas podczas biegu do przodu…

Taka to nasza rozbiegana natura kobieca.

Piękna, bo nasza!

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Badania wydolnościowe dla biegaczy - kompendium wiedzy
Następny wpis
Puma MOBIUM - nowość na rynku butów do biegania
Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 0 / 5. Liczba głosów: 0

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu