Spis treści
- Organizacyjny sukces półmaratonu
- Nie zapomniano o fanach biegów krótszych i początkujących biegaczach
- Półmaraton – wyczerpująca wycieczka po pięknych zakątkach Krakowa
- Scena należała do biegaczy
- Kibiców nie zabrakło
- Punkty odżywiania
- Czas wspomnieć o najlepszych
- Organizatorzy i wolontariusze – cisi bohaterowie półmaratonu
Kraków kwitnie, fascynuje i ściąga co raz więcej biegaczy. Podobnie, jak tegoroczny maraton także i 4. PZU Cracovia Półmaraton Królewski zaliczył rekordową frekwencje. Malownicza trasa, przyjaźni Krakowianie, a także wyrozumiali turyści, których w Krakowie nigdy nie brakuje, rozświetlona Tauron Arena, która przyjęła 8.336 gwiazd tego wydarzenia, którzy postanowili zmierzyć się z dystansem nieco ponad 21 kilometrów. Całości dopełniła piękna, jesienna, słoneczna pogoda, która przysłużyła się głównie kibicom i turystom.
Kraków już od piątku witał kibiców na robiącej wspaniałe wrażenie Tauron Arenie. To na niej na biegaczy czekało skromne, ale pozwalające uzupełnić biegowy niezbędnik Expo oraz punkt wydawania pakietów. Z grupą znajomych w sobotę bardzo sprawnie odebraliśmy pakiety startowe.
Zapewne punktem obowiązkowym był Krakowski Rynek. Możecie się ze mną nie zgodzić, ale piękniejszego nie ma żadne miasto. Porwał nas i tym razem swoją magią. Sukiennice, wieża ratuszowa, Kościół Mariacki i przepiękny jesienny wieczór, który zniechęcał do siedzenia w hotelowych pokojach. I mimo, ze tłumnie, gwarno, człowiek aż chciał się wtopić i stać się częścią krakowskiego spektaklu.
Biegacze, a przede wszystkim rosnąca frekwencja podnosi co roku podnosi poprzeczkę organizatorom. Limit 10.000 pakietów startowych wyprzedał się długo przed startem. W Polsce rok 2017 wykazał spadkową frekwencję na największych biegach. Co w sobie ma ten Kraków?
Organizacyjny sukces półmaratonu
Organizator, Zarząd Infrastruktury Sportowej w Krakowie, potrafi zadbać o każdy szczegół. Począwszy od odbioru pakietów, czytelnych informacji, depozyty, zabezpieczenie trasy, dbałość o oprawę muzyczną przed startem. Przybywających falami biegaczy witał energetyczny głos Tomasza Zimocha oraz porywająca do ruchu muzyka.Nie zapomniano także o najmłodszych. W gmachu Tauron Areny utworzono sekcje pobudzające dzieci do różnych aktywności względem talentów i zainteresowań.
Sala przeznaczona na depozyty funkcjonowała bardzo sprawnie nawet w kulminacyjnym czasie tuż przed startem, gdzie zwykle większość biegaczy decyduje się na pozostawienie swoich rzeczy. Jedynie w godzinie szczytu tworzyły się zatory, jednak trwające nie dłużej niż 10 minut. Ilość toi-toi okazała się wystarczająca. Kolejki do nich przed startem są zazwyczaj wpisane w żywot biegacza. Tu bezstresowo udało mi się stanąć na czas w odpowiedniej strefie czasowej.
Nie zapomniano o fanach biegów krótszych i początkujących biegaczach
Dla specjalistów od krótszych dystansów, a także dla początkujących biegaczy odbył się bieg na dystansie 5 kilometrów, w którym wystartowało około 1.000 osób. „5 dla Kościuszki” zorganizowana na upamiętnienia okrągłej 2-setnej rocznicy śmierci bohatera Tadeusza Kościuszki, związanego z miastem. Biegi towarzyszące są organizowane co raz częściej przy wielkich imprezach. Także i Kraków poszedł tym śladem, co niewątpliwie sprawiło, że początkujący biegacze mogli być częścią wielkiego wydarzenia. Być może za rok część z nich zauroczona imprezą podejmie większe wyzwanie?
Półmaraton – wyczerpująca wycieczka po pięknych zakątkach Krakowa
Wstępnie żałowałem, że start, jak i meta nie są zorganizowane na rynku w Krakowie, jak podczas 14. Cracovia Maraton, w 2015 roku, w którym miałem okazję uczestniczyć. Także trasa nie przebiegała przez rynek. Bieg jednak zweryfikował moje oczekiwania i pomógł mi poznać Kraków z nieco innej perspektywy. Dlaczego?
Start biegów miał miejsce tuż przed Tauron Areną o godzinie 11:00. Obydwa biegi: półmaraton i „5 dla Kościuszki” wystartowały jednocześnie.
Bieg na 5 kilometrów prowadził ulicami dookoła Tauron Areny. Podobnie, jak półmaraton, jednak biegacze mieli przygotowane już od początku dwie różne oznaczone drogi do pokonania. Maratończycy po okrążeniu Tauron Areny przebiegli raz jeszcze przed miejscem, gdzie zlokalizowany był start. To był prawdziwy wiatr w żagle przed kolejnymi niełatwymi kilometrami. Szpaler kibiców, głośna muzyka, przybijanie piątek i wróciliśmy na Aleję Pokoju w kierunku centrum.
Tu nastąpił pierwszy test. Nie jest to płaska ulica i prowadziła niezbyt stromo, ale dość wyraźnie raz to w górę, raz w dół. Część biegaczy zredukowało tempo, gdyż nie trudno dać się ponieść na pierwszych kilometrach szczególnie po takim spotkaniu z kibicami. Także trzeba było dostosować tempo do warunków o czym wspomina Barbara Sotowska:
„Pogoda do startu wymarzona nie była – było bardzo ciepło. Warto odnotować fantastyczne przygotowanie Organizatorów; na trasie znalazło się wiele punktów nawadniających i odżywczych – można tam było znaleźć dosłownie wszystko: wodę, izotoniki, banany, cukier a także rzadko spotykaną czekoladę”
Po 7 kilometrach zrobiło się już zdecydowanie bardziej płasko. Także sama trasa zyskała turystycznie. Maratończycy przebiegli na drugą stronę Wisły Mostem Kotlarskiego i po zbiegnięciu z trasy szybkiego ruchu biegnąc wzdłuż rzeki można było podziwiać panoramę Starego Miasta. Także mogły się podobać urokliwe uliczki usytuowane wzdłuż Bulwaru Podolskiego. Mostem Dębnickim wróciliśmy na bardziej znaną stronę Krakowa, aby pokonywać tym razem kilometry Wałem Kurlandzkim. Tu już w bardziej namacalny sposób biegacze mogli cieszyć się widokami Starego Miasta, Smoka Wawelskiego, czy Wawelu. Także widok ciągu biegaczy na przeciwległym brzegu sprawiał przyjemne wrażenie.
Nawet nie wiem kiedy znalazłem się na 16 kilometrze. Malownicza trasa sprawiła, że kilometry minęły wyjątkowo szybko. Trasa z powrotem poprowadziła maratończyków w miasto. Po kilku kilometrach wróciliśmy na znaną już z pierwszej części biegu Aleję Pokoju pokonywaną w przeciwnym kierunku. Dublowanie trasy nie jest dla biegaczy zwykle atrakcyjne, jednak tym razem to był duży atut. Świadomość podbiegu na 18 kilometrze pozwoliła oszacować siły, aby dotrwać do mety. Jednak kulminacyjnym momentem dla wielu biegaczy okazał się 19 i 20 kilometr. Szczególnie psychiczny. Trasa mijała zbieg do Tauron Areny i wracała nią po nawrotce usytuowaną blisko kilometr od skrzyżowania. Aby oddalać się od mety przy towarzyszącym braku sił trzeba mieć naprawdę silną wolę, a przede wszystkim mądrze rozłożyć siły.
Scena należała do biegaczy
Tłum kibiców zgromadzonych przed gmachem, dopingujące okrzyki, poklepywania porwały niejednego biegacza do wykrzesania resztek sił. Wbieg na rozświetloną Tauron Arenę, błyskającą kolorami w przeważających niebieskich odcieniach, głos spikera, a przede wszystkim tłumy kibiców wzdłuż barierek i wybudowanej wielkiej mety same wprawiały nogi w ruch.
Meta, miejsce, gdzie można dać upust emocji, nie kryć słabości, braku sił, łez wzruszenia i satysfakcji. Szczególnie ta krakowska, w Tauron Arenie pozostanie mi w pamięci na długo. Nie każdy wyjechał pewnie z Krakowa ż życiówką. Większości mocne słońce towarzyszące od początku biegu dało się we znaki.
Kibiców nie zabrakło
Daje się odczuć, że Kraków żyje biegami. Świadczyły o tym miejscami wręcz tłumy kibiców. Także tych przypadkowych, przechodniów, czy turystów, którzy kibicowali w mniej, czy bardziej zorganizowany sposób. Kraków jest ogólnie dość żywym miastem i dane było to odczuć biegaczom, dlatego wciąż rosnące zainteresowanie biegami w Krakowie jest zrozumiałe.
Punkty odżywiania
Kierując się doświadczeniem postanowiłem korzystać z każdego punktu odżywiania. Szczególnie ze względu na panującą aurę, jednak ich ilość oraz bogactwo była dla mnie dużym zaskoczeniem.
Czas wspomnieć o najlepszych
Gwiazdą dnia był z pewnością znany już w Krakowie Hillary Kiptum Maiyo Kimaiyo, który wygrał nie tak dawno Półmaraton Trzech Kopców również w Krakowie. Zaś wśród Pań była pochodząca z Etiopii Melat Kejeta. Spójrzmy na komplet zwycięzców i uzyskane przez nich wyniki:
Mężczyźni:
- KIMAIYO Maiyo – Kenia – 01:03:41
- MUTUKU KYEVA Cosmas – Kenia – 01:03:54
- ZELALEM Mengistu – Etiopia – 01:04:06
- GRYCKO Tomasz – Polska – 01:04:27
Kobiety:
- KEYETA Melat – Etiopia – 01:12:04
- SHMATENKO Julia – Ukraina – 01:12:42
- BARSOSIO Stellah Jepngetich – Kenia – 01:13:54
- MENDECKA Michalina – Polska – 01:20:09;
Organizatorzy i wolontariusze – cisi bohaterowie półmaratonu
Słowa uznania należy złożyć organizatorom. Najlepszą rekomendacją są sami biegacze. Bardzo często zasłyszane były słowa chęci powrotu i ponownego zmierzenia się z trasą. Pamiętamy także o wolontariuszach, którym ciężko podziękować na trasie, gdy walczymy ze swoimi słabościami i częściej dzielimy się nimi grymasem bólu niż uśmiechem. Wykonali oni fantastyczną pracę i mają wielką zasługę przy naszych biegowych sukcesach.
Podobnie imprezę oceniła Basia:
„Wyjazd na Półmaraton najlepiej połączony z całym weekendem w Krakowie polecam każdemu. Umiarkowanie trudna trasa, organizacja na wysokim poziomie, miesiąc październik, który wyjątkowo sprzyja imprezom biegowym tym razem spłatał figla, ale połowa miesiąca to zdecydowanie dobry okres na przebiegnięcie takiego dystansu. Można odrobinę przemyśleć lekką modyfikację trasy, szczególnie że z roku na rok przybywa chętnych, a w niektórych miejscach było bardzo wąsko. Cała reszta na 5”.
To z kim się widzimy w Krakowie za rok?