Spis treści
Winter is comming. Ten, bodaj najpopularniejszy filmowy cytat minionej dekady idealnie oddaje klimat, jaki zaczyna, początkowo nieśmiało, jedynie o poranku oraz późnym wieczorem, obejmować swym zasięgiem Polskę. Wkrótce jednak odczujemy go z całą mocą. Pora to zatem najlepsza, aby się na niego przygotować.
Czego potrzebuje biegacz jesienno-zimową porą?
Parkowe alejki uległy wyludnieniu. Nie wiem czy to za sprawą szybciej zapadających ciemności, czy też chłodu, który przy dużej wilgotności z łatwością przenika większość letniej garderoby. Na szczęście jeszcze nie do szpiku kości, ale jak mniemam, na to nie będziemy musieli długo czekać.
Jakbym miał streścić temat potrzeb biegacza w kilku słowach, byłyby to:
- poczucie szeroko rozumianego bezpieczeństwa,
- brak dyskomfortu cieplnego przez cały czas trwania treningu,
- wiatro i wodoodporność,
- wygoda.
W sumie niewiele i dużo zarazem.
Czy strój może zaspokoić nasze potrzeby?
Jesienna kolekcja marki Nike, której kolejną edycję mam przyjemność właśnie testować, od wielu lat cieszy się niesłabnącą popularnością. Dumna nazwa Shield oddaje ducha tej kolekcji, jej ochronny charakter, który ma być barierą nie tylko dla wody i wiatru, ale również stanowić doskonałą izolację termiczną. To cechy, które w pełni pozwalają zaspokoić potrzeby, nawet najbardziej wymagających biegaczy i odbierają oręż orędownikom biegania tylko w lecie. Zimowe bieganie może być równie przyjemne jak to w lecie, a może nawet i bardziej z uwagi na to, iż to strojem regulujemy naszą temperaturę. Nie jesteśmy w jakimś wielkim stopniu uzależnieni od aury panującej za oknem, bowiem znacznie łatwiej walczyć z temperaturą przy -10 niż +30 stopniach Celsjusza.
Zacznijmy od spodu
Materiał, bez względu na to z czego jest wykonany, sam z siebie nie wytwarza ciepła. Robimy to my, on jedynie to ciepło w lepszy lub gorszy sposób przytrzymuje. Stąd tak istotne jest ubieranie się na tzw. cebulkę, ponieważ to właśnie pomiędzy kolejnymi warstwami ubrań powstaje mikro poduszka powietrzna, która to ciepło kumuluje. W sukurs tej starej jak świat metodzie idzie nowe. Nowe tworzywa, których włóka ułożone w specjalny sposób mają właśnie tworzyć takie mikropoduszki, dzięki czemu nawet przy dużym mrozie będziemy odpowiednio zabezpieczeni, a jednocześnie zachowamy nieskrępowanie ruchów. To ważne i wygodne.
Nike Aeroloft Flash
Tematem dzisiejszego testu są warstwy wierzchnie, im zatem poświęcę więcej uwagi. Na pierwszy rzut – bezrękawnik do biegania, charakteryzujący się niebywałą lekkością, co ważne przy zachowaniu walorów cieplnych. Udało się to osiągnąć za sprawą użytego materiału wypełniającego – gęsiego pierza o gramaturze 800 cui. Połączenie ultralekkich materiałów, z nieprzemakalną i wytrzymałą powłoką pozwala nam tę kurtkę złożyć w naprawdę małą kosteczkę i upchać w jednej, dostosowanej do tego kieszeni. Ta została wyposażona w specjalny uchwyt, który umożliwia przytroczenie bezrękawnika do paska lub ewentualnie wygodne umieszczenie na przegubie ręki. Może niezbyt często korzystam z takich „ficzerów”, aczkolwiek przyznam szczerze, doceniam takie rozwiązania. To pokazuje daleko idące przemyślenia inżynierów projektujących te stroje, a to zawsze jest w cenie.
Warto w tym miejscu dodać, że praktycznie każdy element garderoby z kolekcji Shield wyposażony został w różnego rodzaju detale odblaskowe, ale to właśnie kurtki oraz bezrękawniki stanowią główny element naszego bezpieczeństwa na drodze. One po prostu żarzą się już przy minimalnej ilości oświetlenia. To ogromnie istotne z punktu widzenia kierowcy samochodu, który nas mija po zmroku.
Kurtka czy bezrękawnik?
W zasadzie wybór jest prosty. Jeśli mocno wieje i „pada” cokolwiek z nieba, lepiej zabrać kurtkę. Przy niższej temperaturze, ale bez opadów stanowczo lepiej sprawdzi się bezrękawnik. Oba warianty mają rozpinany od góry do dołu zamek oraz zapinane kieszenie – wreszcie ten trend powraca, bo przyznam szczerze ostatnia moda umieszczania w kurtkach/bluzach kieszeni jedynie z tyłu, nie przypadła mi do gustu. Kieszenie są duże, mieszczą zarówno spory pęk kluczy jak i chusteczki oraz naprawdę duży telefon. Dla osób, które w trakcie biegania słuchają muzyki, fajnym rozwiązaniem będzie specjalnie wykonane nacięcie wewnętrznej kieszeni dla wyprowadzenia kabelka do słuchawek. Kurtka oprócz kieszeni zewnętrznych, z których w prawej mamy dodatkowo wszytą mini kieszonkę na klucz lub mp3, ma dwie, naprawdę pakowne kieszenie wewnętrzne, z tym, że niezapinane.
Oba wierzchnie okrycia są bardzo wygodne, lekkie i co najważniejsze, nie krępują ruchów. Można w nich wykonywać przeróżne ćwiczenia sprawnościowe bez uczucia, że nagle mamy odkryte plecy.
Podobnie jest i w przypadku legginsów. Mamy do czynienia z wygodą i nieskrępowaniem ruchów. Warto dodać, że ten konkretny model Nike Shield – przeznaczony jest na stanowczo gorszą aurę. Dzięki specjalnym powłokom Nike Shield chronieni jesteśmy przed wiatrem i deszczem, z kolei szczotkowana strona wewnętrzna – imitująca delikatne futerko, zapewnia komfort cieplny. Stąd właśnie rekomendacja, aby nie zakładać nic pod spód – ma się rozumieć oprócz bielizny. Legginsy są na tyle ciepłe, że od 2 stopni Celsjusza w dół, aż do granic rozsądku dla górnych dróg oddechowych, tj. -15 stopni, śmiało można się obyć bez dodatkowego okrycia nóg.
Nie wspomnę o takich elementach jak płaskie szwy, elementy odblaskowe, zapinana na zamek mini kieszonka czy rozpinane u dołu nogawki. To swego rodzaju standard, do którego marka Nike dawno nas przyzwyczaiła.
Nike Lunarepic Flyknit Shield
Dawno, dawno temu, w zamierzchłej galaktyce… testowałem pierwszy model Flyknit – był rok 2013. Od tego czasu wiele gwiazd zgasło, wiele nowych rozbłysło na firmamencie, ale czy do nich należeć będzie Lunarepic Flyknit Shield, który do sprzedaży trafił 3 listopada, tj. niespełna miesiąc temu?
Właściwie jedyny element wspólny obu butów to technologia plecenia cholewki. Pozostała reszta jest zupełnie inna. Inna podeszwa, inny drop buta (10 mm), inny system wiązania, no i wodoodporność – a więc Shield. Po kolei jednak.
But przeznaczony jest dla biegaczy stawiających stopę neutralnie oraz lekko supinujących. Waży 236 gramów, przy rozmiarze 42,5 EUR – a to trzeba przyznać niewiele jak na tak masywną jednostkę. Przeznaczony jest dla biegaczy cięższych, ważących w okolicach 80-90 kilogramów. Charakteryzuje się bardzo dobrą amortyzacją oraz dynamiką – nie problem zatem używać ich nawet w trakcie maratonu. W mym odczuciu, pomimo iż dynamika butów jest na przyzwoitym poziomie, stanowczo lepiej ich walory wykorzystają biegacze przetaczający stopę od pięty ku palcom, co lekko upośledza dynamikę. Mam wrażenie, że but niejako wymusza swoją konstrukcją, taką właśnie technikę. Niemniej jednak rewelacyjnie amortyzowana pięta niweluje znaczącą ilość wstrząsów przy kontakcie pięty z podłożem.
Lunarepic w edycji testowanej przeze mnie jest wodo i wiatro odporny. To naprawdę się czuje. Nie ma hulającego wiatru między palcami, jak przyzwyczajeni jesteśmy w modelach z siateczką, jest ciepło i komfortowo, ale nie za ciepło. Oczywiście pod warunkiem, że używamy ich w temperaturach bliżej 0 aniżeli 10 na plusie. Cholewka jest bardzo fajnie dopasowana, jest elastyczna, a nawet powiedziałbym, że mięciutka w kontakcie ze stopą. Robotę robi system wiązania FlyWire, który zapewnia dodatkową stabilizację na poziomie śródstopia, a i znacząco poprawia dopasowanie. System FlyWire wpuszczony jest pod materiał, co sprawić może na pierwszy rzut oka wrażenie, że but na stopie przytrzymywać będzie jedynie wypuszczona nad cholewkę skarpeta. Ta jednak ma jedynie rolę wyróżnika lub jak kto woli ochrony przed wpadającymi do butów kamyczkami.
Podeszwa Lunarepica nie ustępuje swą innowacyjnością cholewce. Wewnętrzna pianka Lunarlon nie tylko zapewnia amortyzację, dba również o odpowiedni kierunek przetaczania stopy. Podeszwa, a właściwie ta jej część, która styka się z podłożem została podzielona na 5 paneli, laserowo ponacinanych w odpowiednie wzory, które mają zapewnić zwiększoną przyczepność oraz zrównoważone rozłożenie sił oddziałujących na stopę w trakcie biegu. O ile o równomiernym rozłożeniu sił nie mogę się wypowiedzieć, bo po prostu tego nie czuję, daję jednak wiarę, tak o przyczepności śmiało mogę powiedzieć, że działa. But testowałem na przeróżnych podłożach, włącznie z pokrytym cieniutką warstwą lodu asfaltem. Nawet na mocno odbiegającym od poziomu podłożu, but nie tracił przyczepności, a ja poczucia bezpieczeństwa, że muszę biec wolniej, aby nie wywinąć orła. To jego stanowczo mocna strona.
Ile to wszystko kosztuje?
- Nike AeroLoft Flash
- Kurtka Nike Shield Flash
- Męskie Legginsy Nike Shield
- Nike Pegasus 33 Shield
- Nike LunarEpic Flyknit Shield
KONKURS KONKURS KONKURS
Przypominam, że nadal – aż do 6 grudnia włącznie – można do nas przysyłać zdjęcia z treningów wykonanych z aplikacją Nike+ Run Club i wygrać jedną z 18 par butów z kolekcji SHIELD. Weź udział w konkursie, zapoznaj się z regulaminem!
Możesz również dać sobie szansę na bezpośrednie zdobycie FLAGI – przeczytaj o akcji Nike w Warszawie.