Skoro festiwal – to przegląd. Biegów – każdy się domyśla. Centrum Beskidu Sądeckiego – Krynica-Zdrój (6-8 września 2013r.) i Festiwal Biegowy Forum Ekonomicznego.
Jesteśmy w uzdrowisku, gdzie codzienność poza festiwalowa przenosi nas w czasy pań przystrojonych eleganckimi kapeluszami oraz panów podpierających się laseczkami. Miasto pozornej ciszy i spokoju, gdzie kuracjusze po zabiegach borowinowych w ośrodkach leczniczych, spokojnych spacerach krynickim deptakiem oraz kąpielach słonecznych na Górze Parkowej, przeżywają drugą młodość podczas licznych dancingów odbywających się w domach zdrojowych i pensjonatach.
Krynica to jednak przede wszystkim miejsce wód mineralnych, gdzie oprócz Jana, Mieczysława i Tadeusza jest Słotwinka czy Zuber o zapachu… zgniłych jaj. Popijane z porcelanowych dzbanuszków w kształcie misia, wiewiórki czy łabędzia dopełniają atmosferę odpoczynku pod palmą w Pijalni Głównej. Jakież zatem było zdziwienie, kiedy w centrum przy Bulwarach Dietla ujrzałam wielką konstrukcję przykrytą siatką z napisem: modernizacja. No cóż – wspomnień czas prysł, ale chociaż wielkie, kwieciste konstrukcje żaby, pawia czy dzbanków pozostały na swoich miejscach od „x” lat.
Krynica żyje dawnym życiem, które podsycane jest wiatrem nowoczesności i młodości przez odbywający się Festiwal Biegowy właśnie. Trzy dni wypełnione zawodami i atmosferą ducha sportu ściągają rzeszę biegaczy nie tylko z Polski. Wszechstronność i mnogość dystansów począwszy od Biegów Deptaka dla dzieci oraz Biegu Przebierańców, przez Bieg na Górę Parkową, Krynicką Milę, Szybką Trójkę, Bieg na 1km, Życiową Dziesiątkę Taurona, Iron Run, Bieg dla Kobiet, Bieg Nocny, Koral Maraton czy Ultramaraton – Bieg 7 Dolin na dystansach 100km, 66km i 36km. Dodatkowo Sztafety oraz Górskie Mistrzostwa Polski w Nordic Walking czy Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich.
Wybór konkretny i bez przeświadczenia, że co za dużo to niezdrowo. Po prostu Święto.
Festiwal Biegów z roku na rok cieszy się coraz to większą popularnością. Jest kropką nad „i” poprzedzającego go Forum Ekonomicznego. Gdy debaty się zakończą, miejsce w wyrosłych w centrum miasta halach i namiotach zajmują stoiska branży biegowej. Dom Forum zamienia się w punkt targów, rejestracji, strefy masażu, szatni, depozytów, punktów medycznych.
Celem na 2013 rok były dla mnie miłe wspomnienia, tak jak to miało miejsce po zeszłorocznym Koral Maratonie. Teraz uśmiech zapewnić miała Życiowa Dziesiątka Taurona. Z naiwnością dziecka przystąpiłam do biegu na 10km – najszybszego rozgrywanego w naszym kraju na tym dystansie. Ze świadomą łatwowiernością, ponieważ trasa prowadząca prawie cały czas w dół to dla wielu osób gwarantowana „życiówka”. Dla mnie okazała się taką także, a zanotowany czas 42:29 daje wiele radości. Było to bardzo dobre doświadczenie kontroli i utrzymania względnie równego tempa na trasie, która początkowo ma dość duże nachylenie i kusi o rozwinięcie maksymalnej prędkości, a która następnie lekko się wypłaszcza i oddaje mądre, bądź też nie, rozłożenie sił na jej pierwszej połowie.
Na stronie Organizatora można przeczytać takie opinie:
Dawid Metto, Eldoret – drugi w biegu open „Upał bardzo przeszkadzał w bieganiu. Trasa też była wymagająca, bo zbiegi wcale nie są dobre, przynajmniej dla mnie. Mocno obciążają kolana. Osobiście preferuje płaskie trasy. Z drugiego miejsca jestem jednak zadowolony”.
Justyna Kowalczyk, Kasina Wielka „Bardzo fajna atmosfera, fajny bieg. Bardzo chciałam tu wystartować i się nie zawiodłam. Nowy rekord życiowy ustanowiony – 35:07.”
Martyna Wiśniewska, Rumia „Takie trasy wcale nie są łatwe. Na początku człowiek pędzi przed siebie, a potem walczy ze sobą. Ale bardzo fajnie. Do życiówki zabrakło 16 sekund.”
Odwiedzając różne zakątki Polski i uczestnicząc w różnych biegach – samoistnie nasuwają się pewnego rodzaju plusy i minusy organizacyjne. Krynickie święto należy do jednego z większych wydarzeń sportowych w naszym kraju. Mnogość biegów i rozbudowany program sportowy wymaga niewątpliwe dużej koordynacji. Pewnego rodzaju niespodzianki jednak zastanawiają – na co zwracali uwagę uczestnicy biegów?
Pierwszą sensacją, z przymrużeniem oka, bo festiwal to przede wszystkim święto dobrej zabawy, był brak miśków. Były to lody ufundowane przez jednego z zeszłorocznych sponsorów, a których głowa toffi oblana czekoladą była tak smaczna, że wołała o wielkokrotne pokuszenie. Miśków w tym roku zabrakło. Szkoda. Były za to ich zamienniki umieszczone w lodówkach ogólnodostępnych, a którymi mogli się częstować do woli wszyscy biegacze. Niespotykana gościnność sponsora – na plus oczywiście.
To, co jednak wywołało ciekawość, a u niektórych irytację, to wielkie numery startowe. Po co i dlaczego, nie wiadomo. Kartka A4 z niewielkim, centralnie umieszczonym numerem, kilkoma logotypami partnerów i masą białej przestrzeni. Do tego krzywy nadruk. Dodatkowo w folderze informacyjnym treść: „Numer nie może być w jakikolwiek sposób modyfikowany, np. poprzez jego obcinanie czy podwijanie. Naruszenie zasad spowoduje niesklasyfikowanie zawodnika”.
Wielu biegaczy i tak zmniejszało jego wymiary. Plusem numerów było natomiast umieszczenie na jego rewersie przestrzeni „Dla Twojego bezpieczeństwa”, a zawierającej formularz do wypełnienia danych zawodnika (imię, nazwisko, numer telefonu, adres, choroby, leki), tak na wszelki wypadek.
Kolejnym zastanowieniem były koszulki umieszczone w pakiecie. Jeżeli Festiwal określany jest mianem imprezy dobrze sponsorowanej, odbywa się po raz kolejny, chce się rozwijać i dążyć do corocznego zwiększania liczby uczestników – można by było zastosować podział koszulek na damski i męski krój oraz podmienić bawełnę na materiał techniczny. Wówczas na pewno sporo osób wystartowałoby właśnie w nich. Ultramaratończycy otrzymali jednak koszulki techniczne i bez rękawków. Nie wiadomo dlaczego taka różnica w traktowaniu biegaczy.
Jeżeli jesteśmy przy temacie ultramaratonu. Znajomi – bracia Krzysztoń, wystartowali w Biegu 7 Dolin na dystansie 100km. O godz. 4:00 w sobotę wyruszyli z Krynicy w kierunku Jaworzyny Krynickiej, przez Wierch nad Kamieniem do Rytra, następnie w górę na Radziejową, przez Wielki Rogacz do Piwniczej-Zdrój, a potem do Łomnicy-Zdrój przez Wierchomlę Wielką do Szczawnika, na Runek i do mety ponownie w Krynicy.
Trasa 100km miała dwa punkty na 36km i 66km, które były jednocześnie metą dla osób startujących w biegu górskim na tych dystansach. Z opinii uczestników – nie odczuli oni tego momentu jako wzniosłego, nie zostało bowiem zaznaczone, że są oni finiszerami. Pełna trasa usiana za to była niespodziankami w postaci gazowanej wody mineralnej, która wybuchała z bidonów oraz dość skromnie zaopatrzonych punktów odżywczych. Dodatkowo brak zadaszenia na przepakach, gdy bieg odbywał się w pełnym słońcu także nie należał do najbardziej komfortowych. Dużym uznaniem cieszyła się za to solidna praca wolontariuszy.
Po swoich biegach, oczekując na znajomych na mecie krynickiego deptaku, wraz z koleżanką Moniką głośno kibicowałyśmy każdemu nadbiegającemu uczestnikowi. Gdy obok na scenie odbywała się Ceremonia otwarcia XXIX. Mistrzostw Świata w Biegach Górskich, dwóch biegaczy finiszowało przy dźwiękach Hymnu Polski. Jestem pewna, że nie wiedzieli, co się dzieje, ale na pewno przeżyli niezwykle wzruszającą chwilę. Była i jednak druga strona medalu dotycząca uroczystej Ceremonii, gdy kibice, którzy do tej pory oklaskiwali finiszerów, odwrócili się plecami do barierek i spoglądali w kierunku sceny, a Pan komentator „oddał głos” sytuacji tam się rozgrywającej. Część biegaczy kończyła zatem 100km przy mniejszym aplauzie. Nie zmienia to jednak faktu, że atmosfera jaka panowała dookoła mety, była gorąca.
Gorąco działo się także na stronie internetowej Festiwalu, która bogata w treści przerosła niektórych usilnie szukających podstawowych informacji. Takie opinie także się pojawiły. Niemniej to właśnie tam znajdują się wszystkie podsumowania, a osoby chcące podpowiedzieć, co można by było zmienić w przyszłym roku, odsyłamy na www.festiwalbiegowy.pl, gdzie Organizator zaprasza do udziału w pracach nad programem 2014r.
Warto zawitać do Krynicy!