Dzień 8. sierpnia 2017 roku na pewno zapadnie na długo w pamięci polskiego średniodystansowca – Adama Kszczota. To właśnie tego dnia zdobył on swój drugi z rzędu srebrny medal mistrzostw świata! Co więcej, zostawił w tyle faworytów z Afryki!
Tegoroczny mistrz Polski na dystansie 1500 metrów już od eliminacji pokazywał, że jest mocny. W pierwszym swoim londyńskim biegu dotarł na metę na 3. miejscu za Nijelem Amosem (z Botswany) i Pierre-Ambroise Bosse (z Francji), ale to dawało pewny awans do półfinałów. Tam Kszczot zachował się po profesorsku, wygrywając swój bieg z czasem 1:46.24 – a to odbiło się szerokim echem niemal we wszystkich stacjach sportowych świata. Tym razem to Polak był lepszy od Amosa.
Po niedzielnym biegu półfinałowym komentatorzy amerykańskiej stacji NBC stwierdzili:
Nikt nie biega 800 m lepiej taktycznie od Adama Kszczota.
Stawka wtorkowego finału 16. Mistrzostw Świata w Londynie była „przemocna”, oprócz Kszczota na linii startowej stanęli: wcześniej wspomniani Amos (drugi wynik w tym roku na świecie) i Bosse, Kenijczyk Kipyegon Bett (najlepszy w półfinałach), Mohammed Aman z Etiopii (mistrz świata z 2013 roku), a także Kanadyjczyk Brandon McBride (7. na tegorocznych listach światowych), Brazylijczyk Thiago Andre i zawodnik gospodarzy – Kyle Langford. Na starcie zabrakło złotego i brązowego medalisty poprzednich MŚ, czyli Davida Rudishy (Kenia) i Amela Tuki (Bośnia i Hercegowina), srebra bronił Kszczot.
Od początku na czele stawki ustawił się McBride, za nim był Andre i główni faworyci: Bett z Amosem, Polak „czaił się” na końcu. Pierwsze okrążenie pokonali w czasie 50.78, a prowadził wciąż reprezentant Kanady. Prawdziwa walka rozpoczęła się dopiero na przeciwległej prostej! Zawodnicy przepychali się, a najlepiej z nich zachował się Francuz Bosse, Adam przesunął się o jedną pozycję. Przy wyjściu z wirażu na ostatnią prostą prowadzący Bosse powiększał swoją przewagę, wtedy kolejny bieg włączył Polak i zaczął mijać rywali w tempie formuły Roberta Kubicy. Tuż przed samą metą nasz mistrz wyprzedził jeszcze Kipyegon Betta i „wyszarpał” srebrny medal mistrzostw świata! Wygrał Pierre-Ambroise Bosse, podium zamknął Bett, który o mały włos nie przegrał medalu z Langfordem po jego fenomenalnym finiszu, podczas którego z ostatniego miejsca przesunął się na 4. pozycję (do podium zabrakło 0.04 s!). Czas zwycięzcy to 1:44.67, Kszczota 1:44.95 – obaj uzyskali swoje najlepsze rezultaty w sezonie.
Bezpośrednio po biegu w strefie dla dziennikarzy Polski wicemistrz świata skomentował brak złotego medalu w dość ciekawy sposób:
Zabrakło odrobinę do złota, ale nie zaglądam darowanemu koniowi w zęby. Jestem szczęśliwy.
Potem na swoim fanpage’u srebrny medalista 16. Mistrzostw Świata opublikował zdjęcie z krótkim, ale wiele mówiącym podpisem:
OBRONIŁEM TYTUŁ WICEMISTRZA ŚWIATA!!!!!
Trochę szkoda, że zabrakło tak niewiele do złota, ale wydaje się, że wcześniejszy atak mógłby nie przynieść takich korzyści. Wyprzedzanie na wirażu wiąże się z zejściem na drugi tor, co z kolei oznacza nadrabianie dystansu. Zatem możemy stwierdzić, iż pięknie zakończył się dla nas finał 800 metrów mężczyzn. Szkoda też, że tak niewiele do brązu zabrakło Brytyjczykowi, bo wtedy moglibyśmy mówić o czymś nieprawdopodobnym, czyli całym podium złożonym z Europejczyków w biegu średniodystansowym. Wielkie brawa Adam Kszczot – nasz mistrzu!
Adam Kszczot dokonał wielkiej rzeczy – został pierwszym Polakiem, który w indywidualnej konkurencji biegowej dwukrotnie zdobył medal mistrzostw świata!