Zapasowe buty do biegania w torbie podręcznej (na wypadek walizki wysłanej do Bangladeszu), misternie opracowany plan treningowy (realizowany punkt po punkcie, choć wieczorny leń atakował), wszystkie złote rady żywieniowe wzięte do serca – czas wyruszać w podróż życia. Prosto na zawody, które są Twoim marzeniem i szczytem planów, niegdyś, początkującego biegacza.
Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństw, które czyhać mogą na sportowca przebywającego na obczyźnie, zrobiłeś wszystko by przed nimi się uchronić. Odpowiednio nawodniony, wytrenowany i obłożony wszelkimi elektronicznymi sprzętami trzymasz w ręku listę polecanych przez współzawodników knajpek – tych sprawdzonych, gdzie jedzenie nie powoduje wywijania na „drugą stronę“. Dodatkowo w torbie garści batoników i innych pełnych słoików, na wypadek gdyby jednak bezpieczna gastronomia była zamknięta.
A więc ten czas nadszedł. Wsiadasz do samolotu i starasz się, aby te kilka godzin były tylko dla Ciebie. Słuchawki w uszach oddzielają Cię od świata realnego…Ty właśnie pokonujesz kolejne kilometry na trasie. Noc w hotelu również spokojna, odpoczywasz przed wielkim wysiłkiem, który zwieńczy miesiące przygotowań, a w bliskim towarzystwie wzbudzi szacunek. Kładziesz się pełen optymizmu i mobilizującego stresu. Budzisz się z uczuciem…“kaca giganta“. Gdyby był to efekt szampańskiej zabawy integracyjnej, dałoby się to przełknąć. Przynajmniej dobre wspomnienia pozostaną z tego wydarzenia. Niestety, pomimo świetnego przygotowania do zawodów, nie przewidziałeś jednego – dopadł Cię jet lag, czyli zespół długu czasowego. Pozornie w opowieściach wydaje się błahym problemem, w rzeczywistości zniweczyć może całkowicie Twoje nadzieje.
Czym jest jet lag?
Takie, delikatnie mówiąc, pogorszenie samopoczucia dotyka najczęściej osoby, które w trakcie podróży pokonują kilka stref czasowych. Zaburzona zostaje cykliczność, która odgrywa kluczową rolę w naszym życiu – a szczególnie w jego fizjologicznym aspekcie. Stałe pory posiłków, o których wspominam niemal przy każdej okazji, są reprezentantem potwierdzającym obecność tego rytmu biologicznego. Człowiek, jako istota najbardziej rozwinięta umysłowo, posiada zdolność mimowolnego „odliczania czasu“. Wszystko to dzięki obecności symetrycznie skupionych neuronów w mózgu (tzw. rozrusznika rytmów). W sytuacji, w której w rodzimej strefie czasowej jest noc, a w państwie organizatorów jest dzień – nasz mózg jest zdezorientowany, przez co procesy kontrolowane przez niego (czyli praktycznie większość naszych działań świadomych i nie świadomych) również są zaburzone. Skutkować to może właśnie takim „kacem“, czyli:
- bólem głowy i sennością,
- rozdrażnieniem i złym samopoczuciem,
- zaburzeniami apetytu,zmęczeniem i brakiem możliwości skupienia uwagi,
- szczególnie niebezpiecznymi dla biegaczy zaburzeniami ze strony układu pokarmowego.
Intensywność tych negatywnych odczuć jest oczywiście uzależniona od kilku czynników zewnętrznych, tj. liczby przekraczanych stref czasowych oraz kierunku podróży. Osoby podróżujące do państw znajdujących się na wschód od miejsca zamieszkania mogą spodziewać się zwiększonego natężenia nieprzyjemnych doznań.
Jak się ustrzec przed tym i dlaczego pisze o tym dietetyk?!
Ze złym samopoczuciem i rozchwianiem emocjonalnym da się biec. Ba, niektórzy biegają tylko wtedy. Ból głowy i senność raczej przejdzie po kilku kilometrach i podwyższonym ciśnieniu. To, że zamiast niebieskiego napoju izotonicznego wybierzemy żółty, również nie przeszkodzi w przemierzeniu kilkudziesięciu kilometrów. Co jednak zrobić, kiedy w brzuchu latają bąbelki i zbiera się na wymioty? Raczej daleko i szybko nigdzie się nie dobiegnie. A przyjemności z tego też żadnej nie będzie.
Podstawową zasadą jest aklimatyzacja do panujących warunków w nowym miejscu. Nie mówię tutaj tylko o temperaturze i wilgotności powietrza, ale również o drobnoustrojach znajdujących się w wodzie i żywności (innych ale nie groźnych – pierwsze zetknięcie z nimi może jednak powodować dolegliwości żołądkowo – jelitowe). Jeśli masz zamiar skorzystać z biletu last minute tuż przed zawodami, przemyśl to. Warto być na miejscu na 2-3 dni przed tym ważnym wydarzeniem. Dodatkowo wspomóc możesz się stosując kilka zasad dotyczących jedzenia:
- unikaj tuż przed wyjazdem pożegnalno – wspierających imprez z przyjaciółmi, oczywiście tylko tych zakrapianych alkoholem. Nawet kieliszek wina może się „przypomnieć“ ze zwielokrotnioną siłą.
- kilka dni przed wylotem zadbaj o jakość swoich posiłków oraz o ich łatwostrawność – podmień tłustą carbonare na spaghetti z sosem ze świeżych pomidorów i bazylią, mięso raczej gotuj i piecz.
- duża ilość błonnika (pieczywo wieloziarniste, pestki i nasiona, kasze) również powinna być ograniczona. Wybieraj pieczywo białe, makarony i ziemniaki.
- na lotnisku opanuj swoje rządzę i nie kupuj pięknie pachnącego hot doga. On raczej nie będzie smakował dwa razy tak samo…