Bieg OSHEE na 10 kilometrów to bieg towarzyszący największemu z polskich maratonów, czyli Orlen Warsaw Marathon. Jeśli zastanawiacie się nad debiutem – to świetna okazja! Przy okazji dowiecie się, dlaczego tak wielu biegaczy wraca tam co roku.
Dyszka – początek doskonały
Pierwsze zawody biegowe to chwila, która zapada w pamięć, bez względu na wynik. Lepiej więc pamiętać je dobrze. Wielu amatorów stając na linii startu, nie jest do końca pewnych swoich sił i umiejętności. W dodatku sam udział w masowej imprezie biegowej to stres. Pamiętać o odebraniu pakietu, przypiąć numer (kiedy wyginają się agrafki i trzęsą ręce), nie zapomnieć o chipie, dojechać na start nie za wcześnie (zimno!) i nie za późno. Mnóstwo pytań kołaczących się po głowie… A jeśli będę ostatni/a? A jeśli nie dam rady? Nie warto dokładać sobie stresu związanego z długą trasą zawodów.
Maraton to dystans bardzo wymagający, który żadnego błędu nie wybaczy. Półmaraton – to także spore wyzwanie dla początkujących biegaczy. 5 kilometrów to z kolei dla osób biegających regularnie niewielki wysiłek. 10 kilometrów to świetny dystans na biegowy debiut! Nie za długi, więc każdy, który regularnie biega, da sobie z nim radę. Nie za krótki – na mecie biegacz może być z siebie naprawdę dumny!
Wciąż masz szansę aby wziąć udział w biegu na wybranym dystansie – najbliższa niedziela 15 kwietnia jest ostatnim dniem zapisów online. Zapisz się TUTAJ.
Małgorzata Radkowska, biegaczka amatorka, bieg na 10 km był jej debiutem:
„Marzec 2013, biegam od niecałych 3 miesięcy. Maciek, który wkręcił mnie w bieganie, podczas któregoś ze wspólnych marszobiegów mówi: Wiesz, w tym samym czasie, kiedy startuję w maratonie równolegle jest bieg na 10 km. Kupiłem ci pakiet, jakbyś chciała pobiec…. Myślę sobie: Ja? Przecież ja ledwo przebiegam ciągiem 5km to jak miałabym przebiec 10? Z drugiej strony mam jeszcze miesiąc czasu… I tak 21 kwietnia 2013 staję na starcie mojego debiutu w biegu ulicznym. Maratończycy, w tym Maciek, przybijają nam piątki podczas startu. Wtedy jeszcze nie wiem, że 2 lata później stanę po drugiej stronie i tym razem to ja będę przybijać piątki uczestnikom biegu OSHEE sama startując w maratonie.”
Atmosfera i doping
Może i kameralne biegi mają swój urok, ale duże imprezy mają niepowtarzalną atmosferę. Tysiące kibiców, doping na trasie, miasteczko biegaczy z prawdziwego zdarzenia, pasta party w wieczór poprzedzający (pasta party to wielka, makaronowa uczta!).
Sam start w wielkim tłumie biegaczy daje niesamowitego energetycznego kopa! Wiele osób rozwija prędkość, o jakiej nawet im się nie śniło, a część po prostu stawia na dobrą zabawę, przybijanie piątek mijanym po drodze dzieciom i uśmiechy dla fotografów.
Bieg OSHEE startuje równocześnie z maratonem, co pozwala dodatkowo liznąć atmosfery królewskiego dystansu. Biegacze pozdrawiają się, przybijają sobie piątki, życzą sobie powodzenia. Wszyscy mają równy start, zarówno elita, jak i debiutanci. Bo trzeba dodać, że obawa przed byciem tym słabszym często powstrzymuje biegaczy przed startem w zawodach. Tutaj czuć, że zupełnie niepotrzebnie – wspólna pasja łączy wszystkich.
Karina Terzoni, biegaczka amatorka, dziennikarka, prowadzi audycję „Rozbiegani” w Radiowej Czwórce . Biegła we wszystkich edycjach Biegu OSHEE podczas ORLEN Warsaw Marathon i pobiegnie także w tym roku.
„Bieg, który pokazuje, że wszyscy biegacze, to jedna rodzina. Bez względu na czas, dystans i doświadczenie. Chwila startu gdy jednocześnie rusza maraton i bieg na 10 km to prawdziwy kop motywacji. Maratończycy przybijają piątki startującym na 10km. Bieg z dobrą organizacją, ciekawą trasą, fajnym miasteczkiem biegowym. Zdecydowanie Warto! Mam jeszcze takie wspomnienie, że ja biegłam na 10 km a mąż maraton. Po swoim biegu poszłam na most świętokrzyski czekać na niego. Zimno jak nie wiem co, wiało na maxa, czekałam godzinę i okazało się, że po 25km zrezygnował…. eh”
Bieg na światowym poziomie
Zawody uliczne to nie tylko wyznaczona trasa ze startem, metą i medalem na końcu. To także cała organizacja, która podczas ORLEN Warsaw Marathon i OSHEE 10 km jest dopięta na ostatni guzik. Brak kolejek po odbiór pakietów, pomocni wolontariusze. To wolontariusze na punktach odżywiania i nawodnienia (nie zawsze znajdują się na 10-kilometroych trasach, na Biegu OSHEE traficie na taki w połowie dystansu). Sprawny system informacji, wystarczająca liczba toalet – wiele drobiazgów, o których znaczeniu przekonać się można, gdy ich braknie. A w końcu wyniki, które przychodzą na czas i trasa z atestem PZLA.
Ola Mądzik, biegaczka amatorka, zdobywczyni World Marathon Majors (6 największych maratonów na świecie); właścicielka bloga Pora na Majora:
„10 km Oshee pobiegłam w 2016 roku. W pierwszej chwili miałam pomysł na życiówkę, bo to świetna trasa ku temu, ale potem zdecydowałam się pobiec z koleżanką jako jej wsparcie. Od samego początku czuć klimat wielkiej imprezy. Zarówno odbierając pakiet, jak i podczas rozgrzewki i startu. Jest mnóstwo kibiców na trasie i ma się wrażenie, jakby się było maratończykiem. Super moment, żeby zacząć swoją przygodę ze startami ulicznymi i mieć marzenia o maratonie. Polecam!”
Jeśli zastanawiacie się nad debiutem – to świetna okazja! Przy okazji dowiecie się, dlaczego tak wielu biegaczy wraca tam co roku.
Bieg OSHHE na dystansie 10 kilometrów jest imprezą towarzyszącą Orlen Warsaw Marathon – odbędzie się dnia 22.04.2018.