fbpx
Pozostałe

Arthur – pies, który pokonał dżunglę, by znaleźć dom

Ta historia wydarzyła się naprawdę, choć wydaje się opowieścią stworzona na potrzeby hollywoodzkiego wyciskacza łez z happy endem. Wydarzenia z Ekwadorskiej dżungli to kolejny przykład na nieprzewidywalność życia. Nigdy nie wiemy czy właśnie za rogiem nie czai się „nasze 5 minut”, które zupełnie zmieni nasz świat. Tak było w przypadku szwedzkiego sportowca Mikaela Lindnorda.
piesartur 01

Zdjęcie: Krister Göransson/Peak Performance – źrodło: pri.org

Ta historia wydarzyła się naprawdę, choć wydaje się opowieścią stworzoną na potrzeby hollywoodzkiego wyciskacza łez z happy endem.  Wydarzenia z ekwadorskiej dżungli  to  kolejny przykład na nieprzewidywalność życia. Nigdy nie wiemy czy właśnie za rogiem nie czai się ważne „5 minut”, które zupełnie zmieni nasz  świat. Tak było w przypadku szwedzkiego sportowca Mikaela Lindnorda.

Szwed, kapitan ekipy Peak Performance, przygotowując się do Mistrzostw Swiata w Rajdach Przygodowych z pozostałymi członkami zespołu Karen, Simonem i Staffanem, spodziewał się na pewno olbrzymiego wysiłku i niesamowitych przygód. Ale na pewno nie przypuszczał, że na trasie spotka kogoś, kto zupełnie zmieni jego życie.

Dla wyjaśnienia – kilkudniowe rajdy przygodowe to wyzwania dla miłośników dystansów ultra. Zawodnicy muszą zmierzyć się z odcinkami, które trzeba pokonać biegiem, przepłynąć kajakiem, przejechać na rowerze czy wspinając się na skały. Do tego dochodzi  trudna nawigacja w ciężkim do przejścia terenie. Mistrzostwa Świata w tej dyscyplinie, organizowane są najczęściwej w egzotycznych, a często i trudno dostepnych miejscach. Tym razem zawody były zlokalizowane w Ekwadorze, a na śmiałków czekała trasa długości 710 km, na  pokonanie której mieli maksymalnie 8 dni.

Niełatwy czas – walka o przetrwanie

Wystarczyło spojrzeć na mapę by już wiedzieć, że to rajd na przetrwanie. Zróżnicowany klimatycznie, z dużą różnicą wysokości i niekończącym się błotem. Katorżniczo trudna trasa zaczynała się na wysokości 4000 m n.p.m., ale dość szybko  uczestnicy musieli wspiąć się na 4500. Niespełna sto kilometrów dalej spadali na niziny, a mając 300 kilometrów w nogach czekała ich jeszcze potężna wspinaczka na 3000 m. Potem w dół i znowu w górę. Kolejne sto kilometrów przenosiło ich z powrotem do poziomu morza. Ostatnie dwieście kilometrów – już w zasadzie płasko. Po 710 kilometrach, często minimalnej wręcz dawce czasu na regenerację i blisko tygodniu na nogach, mieli wpaśc na metę i cieszyć się z pokonania kolejnego wyzwania – taki był plan. Życie jednak chciało inaczej i napisało swój włansy scenariusz.

Wybiegli w czwórkę, dotarli w piątkę

Szwedzki team zauważył przed startem finałowego etapu, że  wokół ekip kręci się bezdomny pies. Gdy wyruszyli na trasę nie mogli zrozumieć dlaczego zaczął biec za nimi, a nie za jakimś innym zespołem.

„Startowaliśmy z innymi zespołami i nie mogłem pojąć, dlaczego Artur towarzyszył zawodnikom, a potem został z naszym zespołem. Podczas jednego z postojów zauważyliśmy, że zwierzak jest zupełnie wyczerpany. Otworzyliśmy dwie puszki z jedzeniem i daliśmy mu jeść. Przecież sam nie byłby w stanie znaleźć pożywienia w dżungli” – wspomina Mikael

Wtedy jednak nic jeszcze nie zapowiadało szczęśliwego dla psa finału. Zawodnicy nie wiedzieli, że staną na głowie, by pomóc zwierzakowi. Mieli iść, biec, płynąć przez amazońską dżunglę, zmagać się z błotem, duchotą i walczyć o czas.

piesartur-02

Ku zdumieniu ekipy ich nowy przyjaciel przeszedł z nimi około 20 kilometrów na trekkingu, w trakcie których zespół pomagał mu przejść przez kolejne błota, bagna, sadzawki. Po dotarciu do strefy zmian, przed 60 kilometrowym etapem pokonywanym kajakiem, organizator mocno zaznaczył, że wyprawa z psem na pokładzie nie jest najlepszym pomysłem i może skończyć się wywrotką. Zespół rozpoczął ten etap bez swego czworonożnego przyjaciela. Artur zrozumiał, że musi zostać poza kajakiem. Nagle zrobił coś nieoczekiwanego…

„Zaraz po zwodowaniu kajaków Arthur wskoczył do wody i zaczął gonić nasz team. Nie mieliśmy serca by go zostawić, wwzięliśmy go do kajaku. Ten nowy, nieoczekiwany członek ekipy, mocno spowolniał nas na trasie, To była ciężka misja, by przepłynąć ten trudny odcinek z dodatkowym pasażerem. Musieliśmy znaleźć specjalną technikę wiosłowania aby nie zrzucić pieska. Kilka razy spadł, ale zaraz go wciągnęliśmy i otuliliśmy naszymi kurtkami. Było warto – mówi Mikael Lindnord, kapitan drużyny. – Może on też poczuł zew przygody? Spróbował swojej szansy i ją wykorzystał.

Gdy zawodnicy brodzili w błocie, pies brnął z nimi, co rusz wspomagany przez zawodników. Stał się częścią szwedzkiej drużyny. Górska wędrówka również nie była mu straszna. Odtąd pies towarzyszył im już do końca wyprawy, aż przekroczenia linii mety.

Szczęśliwe zakończenie i początek nowego życia

Jeszcze podczas trwania wyścigu chłopaki z zespołu podjęli decyzję, że zabiorą psa ze sobą do Szwecji. Po dotarciu na metę, wzięli go do hotelu, a potem  znaleźli weterynarza, który gruntowanie przebadał psiaka. Dostał imię Arhtur – na cześć legendarnego angielskiego króla (tak, tak – tego od rycerzy okrągłego stołu).

Pies nie był w najlepszej formie, a leczenie starej rany zajęło sporo czasu. Jeszcze więcej trwało załatwianie formalności i papierów, by mógl z teamem Peak Performance wrócić do Szwecji. Skompletowanie całości wymaganych dokumentów zajęło tak dużo czasu, że zakończyli wszystkie formalności ledwo na 20 minut przed odlotem. I wreszcie nastąpił szczęśliwy finał – początek nowego życia czyli przylot do Szwecji. Powitanie na lotnisku i radość nie tylko w sercach ludzi, ale i psiaka. Arthur zamieszkał z Mikaelem – tu znalazł swój nowy dom, swoje miejsce na ziemi. Członkowie szwedzkiego teamu Peak Performance postanowili założyć fundację imienia psa, by pomagać innym bezdomnym zwierzakom.

piesartur-03

Arthur – zasłużony bohater i psi celebryta

Historia Arthura odbiła się szerokim echem w Szwecji, a dzięki portalom społecznościowym obiegła wiele krajów Europy. Artur stał się prawdziwym „Psielebrytą” – gościł na okładkach wielu gazet, a jego zdjęcia z dżungli, wraz z ekipą  Peak Performance, obiegły cały świat. Był nawet gościem telewizyjnych show.  Zastanawiano się skąd pies znalazł się w dżungli amazońskiej.

piesartur-04

„Przybyłem do Ekwadoru, by wygrać  mistrzostwa świata, zamiast tego mam nowego przyjaciela” – powiedział Mikael. A jako, że sława wypłynęła daleko poza Szwecję, gościli m.in. na spotkaniu w Regent Park w Londynie, w BBC Breakfast oraz w angielskich stacjach radiowych. Zresztą profil Artura na facebooku ma już prawie 69 tysięcy polubień, a o kolejne pewnie nie będzie trudno, bo została wydana również książka o psim bohaterze: “Arthur the dog who crossed the jungle to find the home” autorstwa samego Mikaela Lindnorda, szczęśliwego właściciela, a przede wszystkim przyjaciela psa. Sam Arthur podobno przyznaje, że bardziej niż sława i lajki cieszy go spokojny dom, własne posłanie i miska pełna smakołyków. Po prostu „psie życie” – mówi Mikael.

[youtube]lgItYED_DIc[/youtube]

Nie ma większej wartości niż przyjaźń

Ta historia to kolejny przykład, że życie jest nieprzewidywalne i z każdej, nawet najbardziej beznadziejnej sytuacji jest jakieś wyjście. Wystarczy dać sobie szanse i uwierzyć. Pozornie może nam się wydawać, że gorzej już być nie może i nie ma dla nas nadziei. Ale pomyślmy sobie wtedy, ilu jest na świecie takich Arturów, którzy byli o krok od smutnego końca, a wykorzystali szansę jaką im zesłał los i znaleźli swoje szczęście.  A na każdego czego druga szansa. Tego możecie być pewni….

Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

Total
0
Shares

(4) Napisz komentarz

  1. Fajnie czytałoby się ten tekst, gdyby te dupowate banery nieustannie nie przerzucały go w górę i dół po ekranie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni wpis
Dziękujemy polskim lekkoatletom - jesteście WIELCY!
Następny wpis
Nike Zoom Streak 5 - szybkie i "wściekłe"

Powiązane artykuły

Opinie

Dołącz do takich jak Ty!

Dołącz do ludzi takich jak Ty, którzy już nam zaufali i zostali biegaczami!

  • Podczas 10 tygodni udało mi się poprawić bazę tlenową z 32 do 35, znaleźć swoją odskocznię od trudności życia codziennego bez szwanku dla zdrowia  i jestem przekonana, że nie zrobiłabym tego bez programu Od zera do runnera przy nieocenionym wsparciu naszej grupy na Discordzie.
    Urszula - od zera do runnera

    Urszula

    Suwałki
  • Już miałem rzucić bieganie. Chciałem dać sobie z nim spokój, ale trafiłem do Was. Powiedziałem sobie spróbuję jeszcze raz od zera i okazało się, że to strzał  w dziesiątkę. Po marszach  bóle minęły, a co najważniejsze czuję w tych miejscach  włożoną pracę na treningach.
    IMG 20241026 230234 scaled e1730212654169

    Edward

    Ryczywół (wielkopolskie)
  • Program bardzo mi się podoba. Zachęciło mnie to że trwa 52 tygodnie (przerobiłam już kilka programów typu “przebiegnij 5 km w 5 tygodni” i zawsze na początkowych etapach się wypalałam – po prostu to była zbyt intensywna aktywność niedostosowana do moich możliwości). A w tym przypadku to rozłożenie intensywności wydaje mi się kluczowe.
    Marta OZDR

    Marta

    Warszawa
plany treningowe

Masz pytania? Mamy odpowiedzi.

Poniżej znajdziesz odpowiedzi na najczęściej pojawiające się pytania dotyczące biegania.

Ile biega amator?

Wyjdźmy od tego, aby ustalić, kto to jest amator.

Amator to każda biegająca osoba, która nie żyje z biegania. A więc i ta, która dopiero zaczyna, jak i ta, która biega 2:30 maraton. Różne również będą treningi tych osób. Ten, który zaczyna biegać, będzie 10-15 kilometrów tygodniowo, a bardzo zaawansowany biegacz może przekraczać i 150 na tydzień.

Ile powinno się biegać na początku?

W pierwszych tygodniach staraj się nie biegać więcej niż od około 8 do 15 kilometrów tygodniowo z podziałem na 3 lub 4 jednostki treningowe. Z czasem, gdy poczujesz się silniejszy i sprawniejszy stopniowo wydłużaj kilometraż.

Jak oddychać w czasie biegu?

Polecam Ci książkę Tlenowa przewaga, gdzie jest bardzo dobrze udokumentowane, dlaczego powinno oddychać się nosem w trakcie biegania, spania i dowolnej innej aktywności fizycznej.

Więcej przeczytasz także w naszym artykule “Jak oddychać podczas biegania?

Jak przebiec swoje pierwsze 5 km?

Gorąco Cię zachęcam do wybrania planu treningowego dla początkujących i trenowania zgodnie z jego wytycznymi. Może sprawdzić się plan https://treningbiegacza.pl/artykul/plany-treningowe-na-5km-z-dodatkowa-aktywnoscia-i-silownia

    Ile powinno się biegać na początku?

    Zakładam, że jeszcze nie biegasz i dopiero chcesz zacząć. Gorąco polecam Ci zapisanie się do naszego newslettera, aby otrzymać roczny plan treningowy dla początkujących.

    Link do zapisu.

    Jak zacząć biegać od zera?

    Na początku oceń swój stan. Podejdź do tego bardzo świadomie i odpowiedzialnie, aby nie zrobić sobie krzywdy. Kiedy ostatnio podejmowałeś ostatnią aktywność fizyczną, ile ważych i ile masz wzrostu. Czy Twoje BMI jest w normie, czy raczej mocno odbiega od normy.

    Gdy będziesz w stanie określić swój stan, łatwiej Ci przyjdzie wybór odpowiedniego planu treningowego. W zależności od swojej obecnej formy wybierz taki, który będzie delikatnym wyzwaniem, ale nie będzie sprawiać, że po każdym treningu będziesz wracać do domu półprzytomny. Link do planów treningowych.

    Jak zacząć biegać, gdy się nie ma kondycji?

    Powoli i bez pośpiechu. Kondycja przyjdzie sama, pod warunkiem, że nie będziesz przeciążać swojego organizmu, który ma swoje limity.

    Zacznij od marszobiegu. Minutę idź, minutę biegnij. Powtórz to 7-10 razy na jednym treningu i wykonaj taki trening 3 razy w tygodniu przez najbliższe 5 tygodni. Bardzo szybko dostrzeżesz pozytywne objawy poprawy kondycji.

    Jakie tempo biegu dla początkujących?

    Adekwatne do Twojej obecnej kondycji. Jeśli nie jesteś w stanie biec bez przystanku i zaczerpnięcia tchu przez minutę, to bez sensu jest gnanie na łeb na szyję. Obierz takie tempo, aby swobodnie przy tym móc rozmawiać. Nazywa się to tzw. tempem konwersacyjnym. Jesteś w stanie biec i coś tam przy okazji mówić. Jeśli od razu brakuje Ci tchu w płucach, zwalniasz.

    Na początku nawet nie przejmuj się jednostkami typu 5 min/km, czy 25 sekund na 100 metrów. Na to przyjdzie czas.

    Masz pytania?

    Napisz do nas

      Czy mój wpis Ci w jakiś sposób pomógł?

      Kliknij gwiazdkę, aby ocenić artykuł!

      Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

      Jak dotąd brak głosów! Bądź pierwszą osobą, która oceni ten artykuł.

      Rozpocznij przemianę od Zera do Runnera w drodze po zdrowe życie.
      Dołączam do programu